„Kusiciel” bez wagin

„Kusiciel” bez wagin

Jest taki rodzaj literatury umownie nazywany „samolotową” – obejmuje on lekkie powiastki, najczęściej dla kobiet, które da się bezboleśnie pochłonąć pomiędzy startem a miejscem przeznaczenia. Teoretycznie nie należy się nią przejmować. Do takiej literatury zaliczyłabym Kusiciela – powieść erotyczną, którą w trzecim podejściu (z poczucia obowiązku) przeczytałam w godzinę. I którą, cholera, trochę się przejęłam. 

Wydawnictwo Filia we współpracy z Fun Factory miało świetny pomysł na promocję Kusiciela A. J. Gabryela: oprócz egzemplarza powieści otrzymałam też mini wibrator, czym zresztą jakiś czas temu chwaliłam się na instagramie. W końcu to powieść z „momentami”, więc w sumie wibrujący dodatek powinien być jak znalazł. Ale…

Stendhal, przedstawiając koncepcję powieści-lustra, powiedział: „…powieść to jest zwierciadło przechadzające się po gościńcu. To odbija lazur nieba, to błoto przydrożnej kałuży”. I jeżeli przyjąć, że kreacja A. J. Gabryela, zwłaszcza główny bohater ze słabością do kobiet, a raczej do seksu z nimi, w jakiś sposób oddaje to, jak wygląda świat męskiego umysłu i męskie podejście do seksualności, to jest to raczej niepokojąca diagnoza. Bo czego dowiadujemy się z Kusiciela?

1. Kobiety nie mają wagin. W powieści jest kilka długich scen seksu, ale gdy idzie o mówienie o anatomii, to główny bohater ma „penisa” i „członek”, zaś kobieta ma: „kobiecość”, „wargi”, „wnętrze” ” i „różowy pączek odbytu”. Pojawiło się również „łono” i „tam na dole”. Nawet ostre posuwanie odbywa się bez soczystej „cipy”.

2. Kobieta, na punkcie której główny bohater ma obsesję, tak samo jak on lubi sobie pochędożyć. Ale kiedy dochodzi między nimi do kłótni, to jej sposób prowadzenia się podlega krytyce i to ona w swoich wpisach pamiętnikowych kaja się za bycie dziwką. To ona lekko się prowadzi, a skoro przed nim miała wielu, to z pewnością przyprawia mu rogi. Bo ona to godna pożałowania nimfomanka, a on – wyrafinowany kusiciel…

3. Gwałt z łatwością można zinterpretować jako „wściekły seks”, ten, którego – wzorem Miłości na bogato – celem jest „godzenie się”. W apogeum kłótni Kusiciel ma erekcję, więc postanawia ją wykorzystać, penetrując „suche wargi” bohaterki, która zresztą wierzga, okłada go pięściami i nawet on gdzieś z tyłu głowy pojmuje, że ta nie ma na spółkowanie ochoty. Po fakcie bohater uświadamia sobie, że zgwałcił kobietę, co podsumowuje rozmyślaniami w stylu: „Podobało mi się. Co będzie, jak zechcę zrobić to znowu?” oraz „Nienawidzę siebie za emocje, które ona we mnie wyzwala” (cytaty niedokładne). W końcu szaleńcza miłość usprawiedliwia wszystko, nawet przemoc. Celowo nie piszę, o co się kłócili, bo to materiał na osobny wpis.

4. Uprawianie seksu z kobietą, która bardzo się upiła i śpi, jest w porządku. Nie należy przejmować się tym, że nazywa cię Grześkiem, jeżeli masz inaczej na imię, w końcu widzisz, że się uśmiecha i jest wyraźnie zadowolona. Ta scena sprawiła, że relacjonując ją komuś, podniosłam głos. Bo koncepcja entuzjastycznego przyzwolenia i zgody nie istnieje i nie jest nikomu potrzebna.

Możemy twierdzić, że powieści to wyłącznie fikcja literacka, fantazja, a te niekoniecznie muszą być poprawne. Niestety, dzięki narracji pierwszoosobowej i granie niedopowiedzeniami w stylu „czy jest to pamiętnik, czy nie…?” (swoją drogą, doskonałe posunięcie z perspektywy marketingowej) łatwo, czytając Kusiciela, zatracić granicę pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Zwłaszcza, jeżeli czyny dotyczą bohatera, z którym w jakiś sposób się zaprzyjaźniamy, identyfikujemy (w końcu kto z nas nie był szaleńczo zakochany?) i który na dodatek potrafi każde swoje posunięcie kwieciście uzasadnić.

Skoro powieść odbija to, co dzieje się w społeczeństwie i nasze postawy, to możemy stwierdzić, że jednocześnie stawia nam pewne wzorce zachowań. I z pewnością nie przeceniam tu mocy literatury, bo wystarczy w niej przemycić pewne idee i już widzimy ich oddziaływanie w świecie rzeczywistym (ekhm, 50 twarzy Greya?). W moim przekonaniu literatura erotyczna powinna nie tylko rozwijać naszą wyobraźnię, podniecać i inspirować. Przede wszystkim, ta dobra, powinna mieć na celu przełamywanie seksualnych stereotypów, a nie ich umacnianie.

Kusiciel ma swoją premierę dzisiaj (14 stycznia). Do pierwszych 50 egzemplarzy książki dołączona zostanie kulka waginalna Smartball Uno, a do wszystkich – kupon zniżkowy na zakupy w Fun Factory.

Komentarze zamknięte.
  1. Alka

    9 lutego 2015 at 08:25

    Przeczytałam i mam z tą książką problem. Scena gwałtu pojawia się w niej mniej więcej w połowie, zaraz potem bohater rozkminia: „Zgwałciłem ją (…) Mogę tłumaczyć to moją złością, jej prowokacją” itd. Ale potem nikt – ani on, ani ona – już do tego nie wraca. Bohaterka po aborcji wprawdzie myśli: „Mogłabym go zatrzymać kłamstwem, powiedzieć , że ma rację, że rozerwał mnie w środku i przyczynił się do poronienia”, ale zaraz potem dodaje „Nie, nie mogę mu tego zrobić, bo z tego smutku nie udałoby mu się wyleczyć”. Ona czuje się przed nim winna, że dokonała aborcji. On robi jej z tego powodu wyrzuty. Ale jakoś ani jej, ani jemu nie przychodzi do głowy, że w pierwszej kolejności to on powinien się przed nią kajać za gwałt, że po tym, co jej zrobił, ona nie mogła zachować się inaczej (to TYM chciał ją przekonać, że „wszystko będzie idealnie”?! a ona po czymś TAKIM wciąż jeszcze chciała z nim być?!). Dziwi mnie, że kwestia ta nie wypływa w późniejszych ich kłótniach, że tak łatwą przechodzą nad nią do porządku dziennego… Wbrew aluzjom autora, że to wszystko mogło zdarzyć się naprawdę, mam szczerą nadzieję, że ta historia jest tylko literacką kreacją.

  2. crusia

    27 stycznia 2015 at 16:46

    Problem z literaturą erotyczną jest taki, jak z fantazjami. Większość kobiet fantazjuje o gwałcie, ale żadna nie chciałaby tego przeżyć. Podobnie może być i prawdopodobnie do pewnego stopnia jest z literaturą erotyczną. I nie wydaje mi się, by był sens analizować ją tak, jak to zrobiłaś. Tłumaczę teraz taką książkę i widzę to bardzo wyraźnie. Wręcz pojawia się wiele mówiące zdanie o tym, że oglądanie takich scen w filmie albo czytanie o nich w książce byłoby podniecające, ale przeżywanie ich w rzeczywistości jest przerażające (kłóci się to z wieloma elementami fabuły, ale jebać to, ma być seksi).

    • crusia

      27 stycznia 2015 at 16:49

      Aczkolwiek faktycznie parę stwierdzeń jest cholernie niepokojących. To o wyzwalaniu niepokojących myśli przez kobietę w jej gwałcicielu jest szczególnie paskudne.

    • Nat

      27 stycznia 2015 at 17:10

      Crusia, ja absolutnie nie mam problemu z fantazjami erotycznymi, które są niepoprawne politycznie, z tymi o gwałcie włącznie, ba – nawet do tej otwarcie się przyznaję. Bardzo często fantazjuję też o dobrej literaturze erotycznej, a w efekcie serwowane mi są przeżycia na miarę lektury „Kusiciela”.

      Ale, choć miałam tego nie robić, zdradzę Ci kontekst tej sceny w powieści: bohater i bohaterka kłócą się o to, że ona chce usunąć ciążę. On nalega, by ona tego nie robiła, ona utrzymuje, że nie chce mieć z nim dziecka, że nic ich nie łączy, mówi, że on nie ma prawa decydować o jej ciele. Bohater, z braku argumentów, widząc, że nic nie wskóra i czując, że mu coś pęcznieje w spodniach, postanawia ją zgwałcić.

      I tu jest ta subtelna różnica: o ile odgrywamy fantazje erotyczne i wyraziliśmy na to zgodę – nie ma problemu. Ale kontekst tej sytuacji plus marketingowe zagrywki mające na celu igranie z czytelnikami: „czy to autobiografia, czy nie”, czynią tę publikację bardzo szkodliwą (nie tylko w kontekście tego, co pojmujemy jako „literaturę” i co się na polskim rynku wydawniczym sprzedaje). Nie mamy, jako odbiorcy, wyraźnego znaku, że bohaterowie realizowali fantazje. Mamy za to biadolenie głównej bohaterki, że sobie zasłużyła, bo jest „zwykłą dziwką”.

  3. Marietta Washborne

    20 stycznia 2015 at 15:44

    Nie czytałam książki, ale mogę powiedzieć jedno ze tekst „różowy pączek odbytu” nie zachęca :) i oczywiście cały Twój komentarz na temat Kusiciela. Jeśli faktycznie „on” jest tak zacofany a ona nie ma swojego zdania „czy wypada” to podziękuję. Pozdrawiam.

    • Nat

      20 stycznia 2015 at 17:42

      Masz rację, jest tyle innych naprawdę wartych uwagi książek…

  4. Alka

    18 stycznia 2015 at 18:55

    Mam pytanie z trochę innej beczki, ale zahaczające o literaturę: czytałaś już może „Klub Julietty” Sashy Grey? Zastanawiam się, czy warto po to sięgnąć – w necie same negatywne recenzje, ale może ich autorzy nie byli targetem tej książki i stąd taki a nie inny jej odbiór. Fajnie by było przeczytać opinię kogoś z sekspozytywnym podejściem do życia ;-)

    • Kinky Winky

      19 stycznia 2015 at 12:27

      cześć,

      tu sklep Kinky Winky. jesteśmy w połowie lektury „Klubu Julietty”. Polskie tłumaczenie nie rzuca na kolana, ale książka całkiem pozytywnie zaskakuje. Sasha ma kilka celnych refleksji na temat seksu i „gładko” się czyta. Gdybyś była zainteresowana to zapraszamy do nas:

      https://www.kinkywinky.pl/ksiazki/klub-julietty-sasha-grey.html

  5. Żmij

    17 stycznia 2015 at 03:18

    Ja mam wrażenie, że w ogóle nie ma dobrej literatury erotycznej, przynajmniej ja na taką jeszcze nie trafiłam, a zdarza mi się, choć sporadycznie, w takich rzeczach grzebać.

    50 twarzy, chociażby, przedstawia cudowny obraz koszmarnie toksycznej relacji – ale przecież „on ją kocha”.
    W ogóle problem pojawia się nie tylko w kwestii literatury erotycznej. Tu polecam zapoznać się chociażby z genialnym komentarzem odnośnie tego jakie są bardzo złe, ukryte przekazy w komediach romantycznych popełnione przez zespół Cracked (link: https://www.youtube.com/watch?v=eMsp9O0E_jE ).

    Większość wielkich i wzruszających love story to w ogóle koszmarnie przerażające związki z realnej perspektywy, toksyczne do poziomu absurdu wręcz.

  6. ewa w

    15 stycznia 2015 at 00:25

    Przeczytałam, wczoraj „Kusiciela” mi spodobał się bardzo. To książka o której będę myślała jeszcze długo.

    • Nat

      15 stycznia 2015 at 08:07

      Serio, zachęcam do przeczytania zacytowanej przeze mnie wypowiedzi powyżej. Równie dobra pasza dla myśli.

  7. Miarka

    14 stycznia 2015 at 14:54

    Co za patologia. :/ Smutne.

    • Nat

      15 stycznia 2015 at 08:05

      Pozwolę sobie zacytować wypowiedź mojej koleżanki, z którą rozmawiałam o „Kusicielu”, bo jej opinia trafia w punkt jak mało która recenzja:

      „Ktoś bardziej świadomy może zauważy, że kobieta [główna bohaterka] lubi seks, jest zmysłowa i fizyczna. Jednocześnie ma nawkładane w głowę, że to płytkie i dziwkarskie, że tak nie można. Jak trafia na faceta, z którym jej dobrze w łóżku, zaczyna wpadać w panikę, że nie może go kochać, bo [dla niej] seks nie idzie w parze z miłością/związkiem, do tego stopnia, że odsuwa się, oddala. On tego nie rozumie, bo dla niego to jest sielanka – obsesyjnie jej pragnie i ją ma, a ona go nie chce. Tak właśnie ludzie widzą sytuacje w życiu – nie rozumieją, dlaczego coś robią, a dlaczego nie.

      To jest, nie da się ukryć, przerażający obraz relacji, które ISTNIEJĄ.

      [A] dziewczyny czytają płytko – zachwycają się tym jak ON JĄ KOCHA. Ona – zła, podła, bo puszczalska, ale to on był [w tej relacji] stalkerem”.

      Błogosławiony głos rozsądku.