„Radość seksu gejowskiego” | Recenzja czytelnika

„Radość seksu gejowskiego” | Recenzja czytelnika

Radość płynąca z uprawiania seksu jest bodaj podstawową jego wartością (nie, nie prokreacja, niektórzy nie prokreują, ale bzykają się, i owszem). Przecież pytanie, które otrzymujemy po stosunkowo udanej nocy nie brzmi – „Zaszłaś?” – a raczej – „I jak, dobrze było?”.

Szczęśliwie, mężczyzn wracających z klubów do domu z innymi mężczyznami nie pyta się o ciążę. A to właśnie o tych panów przyjemnościach poczytać możemy w wdanej w 2009 roku przez Czarną Owcę książce Radość seksu gejowskiego autorstwa Charlesa Silversteina i Felice Picano. Publikacja ta jest najbardziej znanym, amerykańskim podręcznikiem o gejowskim seksie – jej pierwsze wydanie ukazało się drukiem w USA w 1977 roku. Data pojawienia się tego podręcznika na księgarskich półkach jest znacząca – ukazała się jeszcze przed erą AIDS. Każde późniejsze wydanie Radości seksu gejowskiego musiało, poza przyjemnością męsko-męskich aktywności/pasywności/uniwersalności, uwzględnić historię lat osiemdziesiątych i prozdrowotne podejście do uprawiania bezpiecznego seksu. Książka ta przeszła więc znaczną przemianę, jest także dzięki temu zapisem ruchów i wpływów, które odbiły się na środowisku gejowskich i całym świecie LGBT.

Upowszechnienie w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych internetu także miało ogromny wpływ na zachowania seksualne mężczyzn szukających przyjemności w ramionach (i nie tylko) innych mężczyzn. Pojawienie się internetowych forów o seksie, ukierunkowanych na osoby o szczególnych fetyszystycznych fascynacjach, wyparło homoseksualne kodowanie wcześniejszych dekad. Kiedyś, by trafić na amatora sportów wodnych (pissing), należało wybrać się do baru gejowskiego wyposażonym w bandanę w odpowiednim kolorze (żółtym) i nosić ją w zależności od pasywności/aktywności w konkretnej (tylniej) kieszeni spodni. Teraz, poprzez czaty, sposób dotarcia do amatorów każdego rodzaju seksu jest łatwiejszy.

Autorzy Radości seksu gejowskiego i kolejnych jej wydań postawili na śmiały, edukacyjny charakter książki. Pisanie podręcznika homoseksualności miało na celu przełamanie antyseksualnego tabu – tabu obyczajowego (WHO na trzy lata przed publikacją Radości skreśliła homoseksualizm z listy chorób) – jak i tabu językowego, które zakłamywało mówienie o sprawach dziejących się „tam na dole” – choć doskonale wiemy, że nie zawsze na dole. Stąd ostry i dosadny język tego podręcznika. W haśle o anatomii spotkać można terminologię medyczną – w całej jednak książce dominuje słownictwo takie, jakiego rzeczywiście używamy w seksualnych, sensualnych, intymnych rozmowach. Ruchanie, rżnięcie (ang. fuck) nie ma więc brzmieć wulgarnie – tak po prostu jest, by zacytować bohatera granego przez Jacka Poniedziałka w filmie Przemiany:

„Chodź, będziemy się kochać.

– Żeby się kochać, trzeba się kochać.

– No to będziemy się pierdolić!”

Radość seksu gejowskiego nie zasłania fizyczności seksualnych zabaw. Jest podręcznikiem ilustrowanym, pokazuje bez wulgaryzowania, o co w całej tej przyjemności chodzi. A chodzi właśnie o seks. O jego bezpieczne i mądre uprawianie. O jego skutki, o depresję związaną z odrzuceniem, jak i szczęście wspólnych lat w związku, cementowanego dobrym współżyciem. O bezpieczeństwo, o zabezpieczanie się, by wchodząc w wieku nastoletnim na drogę seksualnej przygody, nie zostać trafionym wirusem HIV.

Nie trzeba czytać Radości od deski do deski, można wybiórczo skakać po hasłach, wczytywać się w zagadnienia, które na dany moment wydają się być najistotniejsze – przygotowanie do pierwszego razu, sprawy z wyjściem z szafy.

Gdy chodzi o seks, wiadomo – najlepiej go uprawiać! By jednak robić to z głową, warto do łóżka zabrać ze sobą książkę i otwartego partnera – wspólna lektura może przyjąć niespodziewany (choć pożądany) obrót – zwłaszcza, gdy będziesz go obracał. Udowodnione przez życie.

Polecam!

okładka wpisu: materiały Kinky Winky

Komentarze zamknięte.
  1. passiv agresiv

    14 kwietnia 2013 at 19:11

    pepa <3