Edging | Sposób na naprawdę intensywny orgazm

Edging | Sposób na naprawdę intensywny orgazm

Przypomnij sobie reakcje swojego ciała tuż przed zrobieniem czegoś ekscytującego – pierwszym skokiem z wieży do basenu, zjazdem ze stromej górki, wyjściem na scenę. 

A teraz wyobraź sobie, że możesz doświadczyć tego samego w (solo)seksie – wciąż od nowa, aż do momentu, kiedy zdecydujesz, że nadszedł czas odbić się i skoczyć do wody.

Poznaj edging!

Czym jest edging?

Edging, zwany też peakingiem, to technika seksualna polegająca na doprowadzaniu się na skraj orgazmu, zaprzestaniu stymulacji i rozpoczęciu zabawy od nowa. Może zakończyć się na kilku powtórzeniach lub trwać godzinami – wszystko zależy od samych osób go uprawiających oraz ich fizycznych i emocjonalnych możliwości.

Jeżeli chcesz, aby twoja droga na szczyt była nieco bardziej interesująca i kręta, czytaj dalej…

Dla kogo jest edging?

Edging poleciłabym osobom, które już są orgazmiczne, czyli w miarę regularnie doświadczają orgazmów i potrafią rozpoznać w swoim ciele oznaki zbliżającego się szczytowania. Świetnie sprawdzi się w przypadku tych osób, które chciałyby przejąć kontrolę nad swoim orgazmem, bo uważają, że szczytują zbyt szybko.

Pamiętam, że sama przez wiele lat nieświadomie uprawiałam edging… z bardzo głupiego powodu – od dorosłej osoby usłyszałam, że człowiek ma określoną liczbę orgazmów do przeżycia, a nie chciałam zbyt szybko wyprztykać się z mojego przydziału. I tak na przestrzeni kilku lat, między pierwszym świadomym doświadczeniem orgazmu a momentem, kiedy zrozumiałam, że ta dorosła osoba myliła się lub, co gorsza, mnie okłamała, doprowadzałam się jedynie na skraj orgazmu. Pozwoliłam czyjejś opinii przejąć kontrolę nad moim ciałem i przyjemnością. Ech, młodość chmurna i durna.

Pierwszy pełny orgazm, na który pozwoliłam sobie po latach edgingu, był prawdziwą eksplozją. Nikogo nie namawiałabym jednak na kilkuletnie praktyki. Poza tym, dowód anegdotyczny to żaden dowód i istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś doświadczyłby równie intensywnej przyjemności bez edgingu lub raptem po kilku powtórzeniach. Dlatego nie bierz ze mnie przykładu w tej kwestii.

Zalety edgingu

Wiele osób nie rozumie edgingu. Bo dlaczego odmawiać sobie przyjemności, gdy wie się, że czai się ona tuż za rogiem? No, choćby dlatego, że samo oczekiwanie na tę przyjemność może być niezwykle podniecające.

Edging pozwala utrzymać ciało i umysł w stanie wysokiego podniecenia przez dłuższy czas, co oznacza, że seksualne spotkanie z kimś lub ze sobą trwa znacznie dłużej. Gdy uprawia się edging, zanika okres regeneracji pomiędzy doświadczeniem jednego orgazmu a gotowością do kolejnego, co może okazać się całkiem przydatne dla osób posiadających penisy.

Skoro już o penisach mowa – edging to jedna z metod treningu masturbacyjnego, pozwalającego przejąć kontrolę nad momentem wytrysku, co pozwala przedłużyć stosunek partnerowany.

No i przede wszystkim edging intensyfikuje orgazm. Wszystko dzięki nabudowującemu się napięciu seksualnemu, które tylko czeka na słodkie uwolnienie.

Jak uprawiać edging solo?

Jestem zdania, że przygodę z edgingiem najlepiej zacząć w pojedynkę, kiedy naprawdę możesz skupić się na sobie, swojej rozkoszy i poświęcić sobie tyle czasu, ile tylko chcesz.

Zacznij od rozpoznania, jak twoje ciało zachowuje się tuż przed orgazmem, gdzie leży granica, za którą nie ma już odwrotu i orgazm jest nieunikniony. Stymuluj się więc do momentu, w którym nie przekroczysz tej granicy.

Jeżeli masz wulwę, unikaj bezpośredniej stymulacji łechtaczki, co u niektórych osób może przebodźcować clitoris. Spróbuj technik, które pozwalają pieścić łechtaczkę np. przez wzgórek łonowy czy wargi sromowe.

Masz penisa? Wypróbuj technikę „zatrzymaj się i wznów” – kiedy czujesz, że zbliża się orgazm, zaprzestań stymulacji. Możesz też lekko ścisnąć główkę penisa, aby oddalić moment wytrysku. Nie bój się też utraty wzwodu – w przypadku edgingu to naprawdę żaden problem!

Niezależnie od tego, co masz między nogami, pamiętaj o złotej zasadzie – dobrze wymierz czas pomiędzy wznowieniami pieszczot, aby nie stracić zainteresowania. Nie dopuść do momentu, w którym twój mózg i ciało powędrują ku innej aktywności, np. sprawdzaniu maila.

Jeżeli masturbacja jest dla ciebie głównie sposobem na szybkie szczytowanie, może być tak, że twoja osobowość seksualna jest przeważnie zorientowana na cel – tu: orgazm. Edging pozwoli ci przenieść uwagę na doświadczanie przyjemności. A uwierz mi, edging potrafi przytłoczyć przyjemnością.

Moja porada? Uprawiając edging skup się nie tylko na genitaliach, ale obserwuj reakcje całego swojego ciała, z których jego części pochodzi orgazm, gdzie się rodzi. Może okazać się, że orgazm do tej pory odczuwany jedynie w genitaliach „zawładnął” całym twoim ciałem.

Jak uprawiać edging w duecie?

Kiedy opanujesz balansowanie na granicy orgazmu solo, spróbuj edgingu z drugą osobą, bo może on wprowadzić nową jakość do twojego życia seksualnego – zwłaszcza, gdy wasz seksualny repertuar opiera się na klasycznych schematach, a orgazm kończy całą zabawę.

Edging w parze wymaga przede wszystkim dobrej znajomości ciała drugiej osoby i/albo bardzo dobrej komunikacji werbalnej i niewerbalnej. Znajomość technik, które doprowadzają twoją osobę partnerską na szczyt, może okazać się równie przydatna. Podczas pierwszych prób poproś drugą osobę, aby dawała ci znać, że zbliża się do orgazmu. Postaraj się zapamiętać, jak zachowywało się wówczas jej ciało – kiedy nauczysz się rozpoznawać ten moment, druga osoba będzie mogła skupić się wyłącznie na swojej przyjemności, bez rozpraszania się, by dać ci znać, że dochodzi.

Możesz też zachęcić drugą osobę, aby wykorzystała twoje ciało do edgingu i doprowadzała się na skraj orgazmu, ocierając się o ciebie, używając twoich dłoni, ust czy genitaliów, a w ramach przerywnika skupiała się na twojej rozkoszy.

Osoby, którym w życiu erotycznym nieobce są elementy dominacji i uległości, mogą z powodzeniem wykorzystywać edging podczas zabaw i łączyć go z różnymi scenariuszami.

Kiedy nie uprawiać edgingu? 

Choć edging to sposób na seksualne dbanie o siebie czy – jak kto woli – seksualny self-care, nie warto uprawiać go za wszelką cenę.

Są takie dni, kiedy edging to właściwie najgorszy z możliwych wyborów, np. wtedy, kiedy po frustrującym lub stresującym dniu marzysz o szybkim rozładowaniu napięcia poprzez masturbację. Nie sprawdzi się też wtedy, kiedy masz zbyt mało czasu na swoją przyjemność lub ochotę na szybki numerek.

Pamiętaj jednak, że w przyjających okolicznościach edging może wnieść powiew świeżości do twojego życia seksualnego i zmaksymalizować płynącą z niego rozkosz. A to jest nie do przecenienia…

***

Uważasz ten poradnik za przydatny?

Możesz też udostępnić ten wpis osobie, której przyda się znajomość edgingu!

***

okładka wpisu: Comfreak via Pixabay