„Swingers” – z kamerą wśród zwierząt

„Swingers” – z kamerą wśród zwierząt

Świat swingersów przedstawiany to w mediach, to w różnego rodzaju monograficznych produkcjach jest zazwyczaj smutny, wynaturzony i przepełniony obiektywnie nieatrakcyjnymi ludźmi.

Sofie Amalie Klougart – Swingers

Jest przy tym bardzo inspirujący dla wszelkiego rodzaju artystów, bo wiadomo, że sztuka nie od dziś karmi się tabu i tym, co społecznie ulega wyparciu. Sofie Amalie Klougart, duńska fotografka, w ramach cyklu Personal Projects podczas Kopenhaskiego Festiwalu Fotografii również zdecydowała się sportretować tych, którym swing bynajmniej nie kojarzy się z „odbijanym” w tańcu.

Problem w tym, że projekt Swingers nie oferuje żadnego świeżego oglądu sprawy. Na wystawę składają się fotografie rozmyte i mgliste oraz instalacja „niemalże-interaktywna”, bo zapraszająca odwiedzających do wnętrza małego pokoju z dwoma kinowymi fotelami, sztucznym kwiatkiem, lubrykantem i wazonem kondomów na stoliczku, gdzie na wielkim ekranie możemy oglądać zdjęcia samych wnętrz jednego z klubów, zaś nakładając słuchawki, rozkoszujemy się chlupoczącym dźwiękiem kopulacji dwojga ludzi, którzy zapewne uprawiają seks pod prysznicem i momentami pojękują.

Sofie Amalie Klougart – Swingers

Ideologicznie i artystycznie jest to wszystko miałkie, Klougart nie ratuje nawet kuratorska gadanina, gdyż celem artystki jest zaprezentowania człowieka-swingersa w jego zwierzęcej naturze, której w klubach ten może pofolgować. W jej przekonaniu świat swingersów, którzy podgląda przez dziurkę od klucza, to bezustanne rzucanie wyzwania społecznym normom gloryfikującym jedynie abstrakcyjne pojęcie miłości i monogamię. Ale zaraz – przecież wymienianie się partnerami już dawno odkryto, obecnie mamy poliamoryczny boom, mamy też nieograniczone pole seksualnej ekspresji. Sofie Amalie Klougart próbuje zdiagnozować rzeczywistość, która już od dawna nie istnieje.

Nie jest odwagą wejść z aparatem między swingersów, ani tym bardziej niczym oryginalnym ich portretować, stawiając się mimo wszystko ponad nimi, trochę w myśl zasady: teraz ja, biały człowiek, wchodzę do świata dzikich. Gdy tematy fetyszyzowane i tabuizowane pojawiają się w ramach sztuki grunt to zaprezentować je w ciekawym kontekście, a tu mamy co najwyżej lekko już zbutwiały, nawet nie przeintelektualizowany koncept.

A jakość zdjęć to naprawdę nie wina kiepskiego aparatu. Są tak artystyczne, że nawet mój Nikon wymiękł.

Sofie Amalie Klougart – Swingers

Komentarze zamknięte.
  1. Anonim

    26 czerwca 2013 at 17:24

    Artysta to artysta, prosty człowiek nie zrozumie (zawsze tak można się bronić). Czarną magią jest dla mnie dlaczego niektórzy sprzedają obraz za 33 mln dolarów, wystawy, galerie a innym artystom nie starcza na chleb. Zainspirował mnie ten artykuł, ciekawe czy słusznie…