3 rzeczy, bez których nie mogę obejść się w seksie i 3, bez których mogłabym

3 rzeczy, bez których nie mogę obejść się w seksie i 3, bez których mogłabym

Przymierzając się do przeprowadzki, musiałam zastanowić się, co z mojego arsenału seksblogerki jest mi w życiu erotycznym niezbędne. 

Przyznaję, nie lubię obrastać w przedmioty. Jakiś czas temu wymarzyłam sobie życie w miarę mobilne, takie, które można spakować do walizki i przenieść się na drugi koniec świata. I rzeczywiście, w wielu sferach mi się to udaje, poza jedną – tą, którą zajmuję się tu, na blogu. Zaczęłam więc odgruzowywać swoje życie seksualne tak, aby mieć wystarczająco, ograniczyć erotyczny arsenał wyłącznie do rzeczy potrzebnych. Jasne, zatrzymałam kilka przedmiotów, które „miło mieć” i nie wykluczam, że po prostu znajdę im jakąś przechowalnię, ale moim głównym celem było zmniejszenie kolekcji.

Co okazało się dla mnie niezbędne?

1. Lubrykant. Lubrykant jest u mnie windeksem z Mojego wielkiego greckiego wesela, czyli remedium na wszystko – od ocierających się o siebie ud, aż po serum do włosów (najbardziej wszechstronny jest dla mnie Uberlube i to tego kosmetyku używam codziennie). Nie wspominając już o tym, że lubrykant jest przede wszystkim kompanem wszelkich erotycznych zabaw. Żel dobrany do rodzaju pieszczot jest jak wino dobrane do posiłku – doskonale je uzupełnia, czasem dodając aktowi zupełnie nowej jakości, np. zapachu lub smaku. Nie wspominając już o tym, że lubrykant wszelkie drażniące tarcie zamienia w cudowny poślizg. Żel poślizgowy w znacznym stopniu poprawia jakość i komfort współżycia.

Z jednej strony często wspominam, że „komunikacja to najlepsza lubrykacja”, z drugiej zaś na równi stoi u mnie „lubrykacja jako najlepsza lubrykacja”. Lubrykant jest po prostu dobry na wszystko (no, może nie na drogę zbyt śliską).

2. Akcesoria do bezpiecznego seksu – prezerwatywy i femidomy, a w przypadku angażowania się w seks z osobami których seksualnej historii nie znam, również maski oralne i nitrylowe rękawiczki. Im większy wybór zabezpieczeń, tym lepiej, zwłaszcza, gdy lubi się seks bez zobowiązań i nie zna preferencji potencjalnych partnerek/partnerów.

Nie mogę wyobrazić sobie pójścia „na żywioł”, gdy w grę wchodzi moje bezpieczeństwo i zdrowie.

3. Skuteczny gadżet erotyczny. „Skuteczny” gadżet to dla mnie taki, z którym nie muszę zbytnio kombinować, aby pełnił swoje zadanie i był pomocnikiem trzepiących pośladkami orgazmów. Na chwilę obecną a arsenale dostarczycieli orgazmów mam Lelo Hugo (recenzja), We-Vibe Rave (recenzja) i nJoy Pure Wand (recenzja). „Skuteczny” to w moim przypadku również wielofunkcyjny (tutaj niezastąpiony Doxy oraz masażer Wahl)

Z czego mogłabym zrezygnować?

1. Szuflada pełna seks gadżetów. Różnorodność to przyprawa wszelkich igraszek, jednak nie w sytuacji, gdy w sypialni ma się ogromną komodę wypełnioną akcesoriami erotycznymi różnej maści, a pod łóżkiem walizkę wypchaną tymi, które w komodzie się nie zmieściły. To, co dla niektórych brzmi jak marzenie, dla mnie okazało się może nie koszmarem, ale czymś, z czym zdecydowanie musiałam się uporać. Z jednej strony był więc „obowiązek recenzecki”, a z drugiej – chęć większej mobliności kolekcji.

Dokonując selekcji, miałam w głowie jedną prostą zasadę: gadżety, których użyłam choćby raz w ciągu ostatnich trzech miesięcy, mogą zostać – cała reszta pójdzie albo na elektrośmieci (recykling), albo do osób, którym się przydadzą (upcykling).

2. Specjalne kosmetyki erotyczne, czyli wszelkiej maści żele rozgrzewające, chłodzące, masujące, wzbogacone afrodyzjakami, feromonami, znajdujące clitoris, pompujące krew do strefy G, żele ścieśniające pochwę, jadalne pudry, farbki do malowania po skórze itp. Jasne, moje ciało bywa terenem erotycznych eksperymentów, bo chcę wiedzieć, co działa i w jaki sposób, aby móc doradzać osobom, z którymi się stykam, a które poszukują jakiegoś konkretnego produktu. Nie powiem jednak, abym czerpała jakąś wyjątkową przyjemność ze stosowania specjalnych erotycznych kosmetyków, żeby sięgać po nie regularnie. Wprost przeciwnie – sporej części tych „specjalnych” produktów używam na co dzień jako balsamów do ciała, kremów do stóp i olejków do kąpieli. Nie ukrywam też, że absolutną większość z nich otrzymuję za darmo, co pozwala mi zaoszczędzić na kupnie regularnych kosmetyków codziennego użytku.

3. Typowa bielizna erotyczna. W tej kwestii już jakiś czas temu postawiłam na zmysłową funkcjonalność, czyli bieliznę, która doskonale sprawdza się na co dzień. Tym samym pozbyłam się wszelkich egzemplarzy, które nadawały się tylko do łóżka, m. in. stringów z wielką kokardą z tyłu, których nie da się założyć pod ubranie, majtek z dziurką w kroku (po co, skoro mogę majtek nie założyć w ogóle?), kostiumów do założenia na raz, a także wszystkiego, co gryzło i nadawało się jedynie do natychmiastowego ściągnięcia. Szczerze mówiąc, nawet nie odczułam braku tych seksownych fatałaszków, które przez dłuższy czas tylko zapychały szufladę z bielizną i które (w większości przypadków) miałam na sobie raz i to tylko dla jaj.

Nie jest to absolutnie uniwersalna lista, bo dla kogoś innego moje rzeczy zbędne mogą okazać się niezbędnymi dla jego życia seksualnego i erotycznej satysfakcji. Chętnie poznam też twoją historię i dowiem się, bez czego ty nie wyobrażasz sobie udanego seksu, więc…

***

Szukam testerki! 

(Albo testera. Po prostu: osoby z łechtaczką)

Szukam osoby chcącej zrecenzować balsam stymulujący clitoris, Aphrodisia Orgasm Enhancer, marki Bijoux Indiscrets. Kosmetyk został skomponowany tak, aby uwrażliwiać łechtaczkę i wzmocnić orgazm. Opakowanie zawiera 13 ml produktu.

Jeżeli masz ochotę wypróbować balsam i podzielić się swoimi wrażeniami z czytelniczkami i czytelnikami Proseksualnej, w komentarzu poniżej napisz o jednej rzeczy, która w seksie jest dla ciebie absolutnie niezbędna, oraz o jednej całkowicie zbędnej. Autorkę/autora najciekawszej odpowiedzi zaproszę do przetestowania kosmetyku.

Tester/ka zobowiązuje się do nadesłania recenzji w ciągu 14 dni od daty otrzymania produktu. Nabór otwarty jest dla osób z całej Europy.

Zgłoszenia przyjmuję do niedzieli, 21.05.2017, godz. 23:59. Z wytypowaną osobą skontaktuję się mailowo, upewnij się więc, że zostawiając komentarz, wpisałaś/wpisałeś również aktualny, często sprawdzany adres email.

okładka wpisu: Coucou Suzette