Metalowy wibrator Amore marki Nalone | Recenzja czytelniczki

Metalowy wibrator Amore marki Nalone | Recenzja czytelniczki

W ofertach wiodących marek rzadko można spotkać wibratory wykonane z metalu*. A szkoda – metal cudownie nadaje się do zabaw z temperaturą, skutecznie przewodzi wibracje i, według mnie, prezentuje się bardzo seksownie. 

Metal jest materiałem zarezerwowanym raczej dla korków analnych, stymulatorów prostaty, dild, a także cock ringów, nie wspominając nawet o dilatorach, klatkach na penisa i pasach cnoty. Być może do zabawy metalowymi zabawkami po prostu trzeba dojrzeć lub po prostu lubić eksperymentować?

Przedmiotem dzisiejszego wpisu jest niecodzienny gadżet, Amore od Nalone, który testuje i recenzuje dla was Elza. Ten wibrator nie zawojował rynku w roku premiery, a dziś raczej trudno go znaleźć w sklepach (choć można zamówić go bezpośrednio od producenta). Sama bardzo polubiłam Amore – mam go w swojej kolekcji od 2015 roku, dlatego ciekawiło mnie, jak wypadnie on w testach czytelniczki, zapraszam więc do lektury!

* I nie mam na myśli wibratorów z ABS pociągniętych metaliczną farbą, a materiał użyty do produkcji całego gadżetu.

***

Amore firmy Nalone to metalowy wibrator typu bullet.

Pierwsze wrażenie w kontakcie z Amore jest bardzo pozytywne. Opakowanie nie jest tandetne, z czarnej obwoluty wysuwa się różowe pudełko, w środku wyścielone kremową satyną. Oprócz wibratora i instrukcji obsługi, w pudełku znajduje się fioletowy aksamitny woreczek do przechowywania oraz zestaw baterii na start (bo gadżet niestety jest zasilany 3 tradycyjnymi bateryjkami AAA).

Sam wibrator wygląda bardzo elegancko, metal nadaje mu rys szlachetności i przyjemnie ciąży w ręce. Nie jestem wielką fanką różowego koloru i wolałabym taki „pocisk” w szaro-srebrnej kolorystyce, ale ostatecznie różowy w wersji metalic nie wygląda najgorzej. Połysk i idealnie gładka powierzchnia wiele wynagradzają.

Długość całkowita 16,5 cm, użytkowa 14 cm i średnica 3,2 cm plasują go gdzieś pośrodku skali dostępnych rozmiarów wibratórów. Amore ma jeden przycisk ON/OFF, który służy także to przełączania 10 trybów wibracji.

To tyle pierwszych wrażeń. Pora na walory użytkowe.

Aby uruchomić Amore, należy przytrzymać przycisk przez ok. 3 sekundy. Ponieważ przycisk jest tylko jeden, to nie ma mowy o przełączaniu trybów wstecz, nie ma też zapamiętywania ostatnio wybranego programu. Guzik działa dość opornie i niestety, przy gładkiej powierzchni wibratora oraz towarzyszącej zabawom lubrykacji, przełączanie trybów w trakcie akcji czasem bywa problematyczne. Same programy pozytywnie mnie zaskoczyły, sekwencje pulsacji i wibracji są ciekawie skomponowane, przy żadnym trybie nie ziewałam. Siła wibracji jest raczej przeciętna.

Co więc jest kuszącego i wyjątkowego w Amore? Odpowiedź brzmi – metal. Nawet przeciętne wibracje metalowego gadżetu dostarczają bardzo ciekawych doznań. Dobrze wyważony ciężar wibratora pozwala bez wysiłku manewrować nim i przyjemnie dociskać tam gdzie chcemy. Amore naprawdę świetnie sprawdza się jako masażer clitoris i anusa (masaż krocza takim bullet wibratorem może spodobać się także mężczyznom).

Dodatkowo metal świetnie nadaje się do zabaw w ciepło-zimno, wystarczy na chwilę umieścić wibrator w pojemniku z lodem albo ciepłą wodą. Sprawę ułatwia fakt, że gadżet jest całkowicie wodoodporny, więc śmiało można go użyć także do zabaw w wannie lub pod prysznicem.

Amore ma obły, delikatnie wymodelowany kształt, to wymodelowanie wyróżnia go na tle innych dostępnych na rynku wibratorów typu bullet i robi przyjemną różnicę w trakcie wkładania go do pochwy. Jednocześnie początkowy chłód metalu i absolutny brak elastyczności gadżetu mogą być dla niektórych osób niekomfortowe. Problemem może okazać się stymulacja obszaru G, ponieważ wibrator nie posiada zagięć ani wypustek, a samo wibrowanie i przesuwanie jego gładką powierzchnią po tym obszarze będzie dla niektórych kobiet niewystarczające, zwłaszcza, że moc wibracji nie zwala z nóg w tym wypadku. Amore nie jest też przeznaczony do wewnętrznej stymulacji analnej, ponieważ nie ma szerokiej podstawy lub uchwytu, który uniemożliwiłby wchłonięcie go przez odbyt.

Gładka powierzchnia Amore jest wyjątkowo łatwa w utrzymaniu czystości i nie chwyta kurzu z otoczenia, jak to się zdarza silikonowym gadżetom. Dodatkowo, metalowej powierzchni nie uszkodzą żele na bazie silikonu, co jest dużym ułatwieniem w perspektywie zabaw w wodzie. Producent jednak zaleca stosowanie lubrykantów wodnych, myślę, że z powodu przycisku on/off, który wygląda na silikonowy.

Amore nie jest zbyt głośny, przy zamkniętych drzwiach do pokoju raczej nie zwróci uwagi domowników.

Trzy baterie AAA pozwalają na zaledwie kilka niezbyt długich sesji z tym wibratorem, dlatego warto mieć w szufladzie zapasowy zestaw baterii.

Podsumowanie

Amore jest bardzo eleganckim gadżetem wysokiej jakości. Metal świetnie przewodzi wibracje, jest bardzo zmysłowy. Moim zdaniem zdecydowanie lepiej spisuje się jako masażer zewnętrzny niż wibrator penetracyjny.

Nie jestem przekonana, czy Amore byłby najlepszym wyborem na pierwszy lub jedyny wibrator, ale w większej kolekcji na pewno warto mieć takie metalowe cacko.

***

Elza recenzowała wibrator otrzymany w ramach akcji, którą przeprowadziłam wśród osób subskrybujących mój newsletter. Jeżeli chcesz co 2 tygodnie otrzymywać ekskluzywne treści niepublikowane na blogu, mieć szansę na zgarnięcie zabawek erotycznych do testów i zyskać dostęp do konkursów realizowanych wyłącznie wśród subskrybentów, zapisz się już dziś!

Testy przeprowadzane przez czytelniczki i czytelników są możliwe również dzięki mikrodonacjom z funduszu kawowego. Jeżeli chcesz wesprzeć moją pracę…

 

okładka i zdjęcia wewnątrz wpisu: Elza