Flash vs. Ocean – test porównawczy mini wibratorów

Flash vs. Ocean – test porównawczy mini wibratorów

Wibrator morski i wibrator górski – tak określiłabym opisywany dzisiaj duet mini zabawek od Fun Factory. Ocean swoim kształtem przypomina morską falę, zaś Flash – głównie ze względu na biały kolor – coś pokrytego śniegiem. Ewentualnie topiącego się bałwana.

Przydarzyła mi się rzecz ciekawa. Ocean i Flash trafiły do mnie w zeszłym roku, więc zanim zdążyłam je opisać, wzięły i wyszły z mody. Może nie całkowicie, bo zostały wycofane z linii zabawek zasilanych metodą Click’n’Charge (Flash jeszcze jest dostępny w tej wersji na niemieckiej stronie producenta)  po to, by powrócić w wersji na baterie. Ta zmiana, jak zapewniła mnie przedstawicielka Fun Factory, wpłynęła jedynie na cenę obydwu gadżetów, która znacznie się obniżyła.

Mini, bo nie wszyscy lubią duże

Co kryje się za sformułowaniem „mini wibrator”? Nic innego, co po prostu mały gadżet. Zarówno Flash, jak i Ocean, są długości 15 centymetrów (cały gadżet), zaś część aktywna, czyli ta, którą się wkłada, to zaledwie 9 centymetrów. „Znam kobiety, które noszą wyższe szpilki!” – zakrzykną niektórzy, w końcu wydawałoby się, że 9 centymetrów to takie „nic”. Nie zapominajmy jednak, że każda potencjalna użytkowniczka gadżetów erotycznych (a w tym przypadku i użytkownik, bo obydwa opisywane przeze mnie akcesoria nadają się również do zabaw analnych) jest zbudowana i lubi co innego. Dlatego kiedy dziewczyny pytają mnie, jaki gadżet wybrać, zawsze radzę im przypomnieć sobie, co najbardziej lubią podczas masturbacji – czy robią to jednym palcem, dwoma, a może całą dłonią?

OFwielkość

Ocean i Flash są dla tych, którzy odpowiedzą, że lubią czuć w sobie dwa-trzy krótkie, ale grube paluchy.

Ocean (dla pewności – ten różowy) wydaje się nieco większy, ale jest to tylko pozory. To wina jego zakrzywionej końcówki.

Zobacz Flasha i Oceana w sklepie Fun Factory.

Końcówka „męska” i końcówka „żeńska”

Wiem, że brzmi to okropnie stereotypowo, bo w końcu nie wszystkie kobiety mają waginy, a stymulację odbytu może lubić każdy, ale…

Zakrzywiona końcówka Oceana doskonale nadaje się do stymulacji punktu G i długość akcesorium nie ma tu większego znaczenia, bo ta strefa znajduje się mniej-więcej pół palca od wejścia pochwy. „Główka” Oceana jest miękka, wykonana z mięsistego silikonu (można ją więc porządnie przycisnąć i rozpłaszczyć), co w szczególności sprzyja nie tylko stymulacji sfery G, ale również jej odkrywaniu.

Flash zwęża się ku górze, co czyni go wprost stworzonym do eksperymentów analnych. Choć Ocean również się do nich nadaje – gadżety, które nadają się również do stymulacji odbytu rozpoznajemy po ich podstawie (wypustki zapobiegają wchłonięciu gadżetu do wnętrza ciała) – to jego wyżłobienia, w których mogłyby gromadzić się zanieczyszczenia, skutecznie mnie do tego typu eksperymentów zniechęcają.

Z drugiej jednak strony, wypustka Flasha jest nieco dłuższa, więc dużo lepiej nadaje się do stymulacji łechtaczki lub – skierowana ku dołowi – perineum. Aby osiągnąć ten sam efekt z Oceanem, trzeba nim pomanewrować w tył i w przód, co u niektórych może odbywać się kosztem intensywności pieszczot punktu G.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wibracje (nawet w najmocniejszym trybie) przenoszone na końcówkę są dużo bardziej odczuwalne w przypadku Flasha niż u Oceana. Zapewne spowodowane jest to grubszą warstwą silikonu na zakrzywionej „główce”, a silikon ma tendencję do tłumienia bodźców.

Wibracje

Ocean i Flash różnią się jedynie budową, bo obydwa wyposażone są w identyczne moduły wibracji oraz silniki o identycznej mocy. Panel sterowania jest dokładnie taki sam. Aby włączyć gadżet należy przycisnąć znak „+”, a aby zmienić wzór wibracji rozpędzić wibrator do maksimum, po czym przytrzymać znak „+” przez około 2 sekundy. Za wyłączanie lub zmniejszenie intensywności wibracji odpowiada przycisk z „-„.

OFplusminus

W praktyce wygląda to tak:

Ocean & Flash od Fun Factory – wibracje / proseksualna.pl na Vimeo.

 

Jak słychać na powyższym filmiku, nawet obydwa gadżety, wibrując unisono, nie są specjalnie głośne. Pozostają jednak bardzo, jak na tak niepozorny rozmiar, bardzo mocne.

Jedyną wadą takiego systemu przycisków jest to, że nie ma możliwości powrotu do poprzedniego trybu wibracji bez zrobienia kółka po kolejnych. Czyli, chcąc wrócić do drugiego wzoru, muszę przeklikać się przez moduł 3, 4, 5, 6 i 1. Poza tym nie odkryłam jeszcze, jak sprawić, aby zmniejszyć intensywność zaprogramowanego modułu, więc zakładam, że tego się po prostu nie da zrobić. Mocniej-słabiej funkcjonuje bez problemu jedynie podczas wibracji jednostajnych.

Jeszcze jedna wada

Choć uwielbiam silikon medyczny Fun Factory za jego gładkość i przyjemny zapach, to jednej rzeczy nie mogę znieść: jego „czepliwości”. Ocean i Flash łapią wszystkie pyłki z otoczenia, co – o ile utrzymuje się gadżety w czystości i myje się je po i przed użyciem – nie jest specjalnie niebezpieczne dla zdrowia użytkowniczki/użytkownika, ale niektórym może wydawać się niezbyt estetyczne.

Ile to kosztuje? 

Wibratory Flash i Ocean to średnia półka cenowa. Kosztują 167 złotych, zaś koszt ich eksploatacji można w znaczny sposób ograniczyć, na przykład rezygnując z baterii jednorazowych na rzecz baterii wielokrotnego ładowania, które mogą jednocześnie „obsługiwać” kilka urządzeń domowych. Ponadto życie baterii przedłuża wyjmowanie ich po zakończeniu zabawy z gadżetem.

Słowem podsumowania 

Obydwie zabawki są wodoodporne, zaś ich niewątpliwą zaletą jest nieoczywisty design, zaś w przypadku białego Flasha – niezbyt często spotykany w świecie gadżetów dla dorosłych – kolor. Zapytana, za którym tęskniłabym bardziej, gdyby pozbawiono mnie obydwu wibratorów, odpowiedziałabym jednak, że za „górskim”. Mam już swój ulubiony wibrator do punktu G z taniej linii Fun Factory i niestety, „morski” Ocean go nie przebija, bo jak dla mnie ma wciąż zbyt spiczastą końcówkę, która nie chce kompletnie się rozpłaszczyć. Za to bardzo lubię go za zabawny kształt, który jest bardzo „plażowy”.

Jeżeli wydaje ci się, że mini wibrator spełni twoje oczekiwania, pamiętaj, żeby zastanowić się chwilę nad tym, jakie są twoje potrzeby. Bo z wybieraniem gadżetów jest jak z podróżami – jedni wolą góry, inni morze.

Ale są też tacy, jak ja, dla których ważniejsze od „gdzie” jest „z kim”…

OF