LadyPad | Wkładka higieniczna wielokrotnego użytku | Recenzja czytelniczki

LadyPad | Wkładka higieniczna wielokrotnego użytku | Recenzja czytelniczki

Powody sięgnięcia po podpaski i wkładki higieniczne wielorazowego użytku mogą być różne: od osobistych preferencji, poprzez skłonność do podrażnień i infekcji intymnych, skończywszy na trosce o środowisko. Bardzo często jest to dość trudny krok, bo na przeszkodzie stoi nam wygoda i przyzwyczajenie do jednorazówek, ale też niepewność, czy wersja eko rzeczywiście zadziała…

Dlatego poprosiłam Czytelniczkę o przetestowanie bambusowo-bawełnianej wkładki higienicznej LadyPad. Czy sprostała oczekiwaniom Dei? Czy Dei sięgnie po nią ponownie? Zapraszam do lektury recenzji!

***

Temat tabu

Jak zapewne wie większość miesiączkujących kobiet, krwawienie miesięczne jest w społeczeństwie tematem tabu. W krajach słabo rozwiniętych stanowi powód wykluczenia kobiet ze społeczności, z izolacją. W krajach rozwiniętych wiele z nas wstydzi się kupować podpaski i tampony. Przebiegamy przez alejki w marketach czy drogeriach, chwytamy pierwszą z brzegu paczkę i szybko pędzimy do kasy, rozglądając się, czy nikt znajomy nas nie widzi. Która z nas nigdy się tak nie zachowywała, niech podniesie rękę. Chętnie ją uściskam i pogratuluję, mnie bardzo długo zajęło uświadomienie sobie, że okres to normalna sprawa i nie należy się go wstydzić.

Jeszcze bardziej kontrowersyjne jest ekologiczne podejście do miesiączki. Panuje przekonanie, że wielorazowe podpaski są niehigieniczne, z kubeczkiem jest za dużo roboty, a w ogóle to jakaś fanaberia i kto to widział, w XXI wieku, aby prać podpaskę! Może jeszcze suszyć ją na balkonie obok ręczników i afiszować się tym, że jest się kobietą? Wolne żarty!

Nie wspominam o tym bez powodu. Uczucie wstydu i zaszczucia nieustannie pcha nas w kierunku jednorazowych środków higieny, nawet jeśli na co dzień segregujemy śmieci i kupujemy ekologiczne produkty. Produkujemy kolejne kilogramy odpadków i z płonącymi policzkami przebiegamy przez „dział produktów zakazanych”, gdy na wyciągnięcie ręki mamy wielorazowe i często bardzo dobrej jakości zamienniki tamponów i podpasek. Czas rozprawić się z mitami, jakie narosły wokół krwawienia na zielono! Nat opowiedziała już o kubeczku menstruacyjnym, ja przedstawię Wam LadyPad, wielorazową podpaskę.

LadyPad

Wygląd

Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, gdy rozpakowałam paczkę, była grubość LadyPad. Od razu przypomniały mi się czasy podstawówki, gdy z zażenowaniem nosiłam grubiutkie podpaski pewnej znanej firmy i każdego dnia okresu niemal modliłam się, by nikt nie zauważył odznaczającego się pod spodniami materiału. Miesiączka była wtedy powodem naśmiewania i choć nic nie było widać, trauma pozostała mi do dziś i zdecydowanie wolę jak najcieńsze, niewyczuwalne wkładki. Przyzwyczajenie się do tego nowego uczucia zajęło mi trochę czasu.

Materiał zewnętrzny, niewybielana bio-bawełna, jest przyjemny w dotyku, przypomina ręcznik. W środku znajduje się wkład z nieuczulającej wełny bambusowej. Na bieliźnie LadyPad utrzymuje się przy pomocy wytrzymałych, plastikowych nap. Trafił mi się model „zabudowany”, podpaska stanowi całość, jednak producent ma w ofercie również podkłady, w których możemy umieszczać wymienne wkładki.

LadyPad i wkładka - porównanie grubości

W praktyce

Producent obiecuje wiele – łatwość używania, prania, dużą absorpcję, brak przecieków, oddychający materiał… I muszę przyznać, że większość z tych obietnic spełnia.

Jeśli chodzi o absorpcję, wykonałam „telewizyjny test podpaski” – po prostu wylałam na wkład sporą ilość wody i muszę przyznać, że wchłonął dużo. Rzeczywiście, kolorowa część, która dotyka bielizny, pozostała sucha, możemy więc założyć, że tą stroną nic nie wycieknie. Problematyczne okazały się jednak „skrzydełka” LadyPad – nagromadzona woda zaczęła uciekać bokiem. Wzbudziło to mój niepokój i nie bezpodstawnie – w teście „na żywca”, skrzydełka trochę przeciekły, na szczęście bez szkód dla bielizny. Tę obietnicę można uznać za częściowo spełnioną – dołem nic nie ucieknie, ale unikałabym używania podpaski w najbardziej intensywne dni, z obawy o wyciekanie bokiem.

LadyPad i wkładka od góry

Jeśli chodzi o łatwość używania, zapięcia są naprawdę porządne, nie ma szans, aby odpięły się w ciągu dnia. Problemem jest jednak coś innego – przemieszczanie się wkładki. O ile na szerszych majtkach nie ma z tym problemu, o tyle węższe powodowały, że końce podpaski „uciekały” w pachwinę i na pośladki, i po każdej wizycie w toalecie musiałam je wyrównywać. Początkowo dyskomfort powodowała również grubość, jest to jednak coś, do czego można się przyzwyczaić. Jeśli ktoś lubi grubsze podpaski jednorazowe, nie powinien zauważyć różnicy. W czasie używania nie nabawiłam się odparzeń ani otarć, więc obietnica o nieuczulającym i oddychającym materiale również została spełniona.

Pranie przysporzyło mi trochę problemów. LadyPad prałam zarówno ręcznie (w zimnej wodzie), jak i w pralce (w temperaturze do 60 stopni). Aby doprać podpaskę ręcznie, trzeba się sporo namachać, a i tak zdarza się, że trochę się odbarwi. Pralka radzi sobie z tym o wiele lepiej, jednak mało kto robi pranie codziennie, więc na co dzień pozostają miska, lodowata woda i własne ręce. Schnie dość wolno, wyprana wieczorem – rano wciąż była lekko wilgotna i nie ryzykowałam założenia.

Wady…

Problemy zaczynają się, gdy nie mamy kilku sztuk lub alternatywy w postaci kubeczka czy podpasek jednorazowych, wtedy lepiej z niej zrezygnować. Nie nadaje się do wymiany w ciągu dnia (gdzie schować brudną podpaskę, gdy jesteśmy w pracy? A jeśli ktoś zobaczy? Co zrobić, gdy krew zaschnie i nie będzie chciała się doprać? Jeśli zacznie brzydko pachnieć nim dotrzemy do domu?). Podczas pierwszych dni okresu istnieje ryzyko przecieków przez skrzydełka. Nie pasuje do każdego typu bielizny, może się przemieszczać i wymagać poprawek. Może odznaczać się pod bardzo obcisłymi spodniami i powodować dyskomfort poprzez swoją grubość. Trzeba ją prać po każdym użyciu, najlepiej od razu włożyć do zimnej wody i porządnie wypłukać, bo mogą powstać niedopieralne zabrudzenia.

…i zalety

Pomimo drobnych wad, uważam, że podpaski LadyPad są dobrą alternatywą dla podpasek jednorazowych, choć nie nadają się na bardzo intensywne krwawienia. Jedna sztuka kosztuje od 30 do 40 złotych, w zależności od modelu, jaki wybierzemy. Producent obiecuje trwałość od 3 do 5 lat, możemy więc łatwo policzyć, ile pieniędzy wydałybyśmy w tym czasie na jednorazówki. Dzięki wykonaniu z bio-bawełny bez dodatku wybielaczy, wkładki nie powodują odparzeń i można ich używać na co dzień, nie tylko w czasie okresu. Całkiem dobrze chronią bieliznę.

Są świetnym uzupełnieniem kubeczka menstruacyjnego, szczególnie w mniej intensywne dni. Jeśli zainwestujemy w podkładkę i kilka wkładów, z powodzeniem mogą zastąpić wkładki higieniczne, całkowicie wybawiając nas od produkowanych rocznie setek kilogramów śmieci. Dodatkowo, mamy możliwość wybierania spośród całej gamy kolorów, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by dobrać kolor wkładki do ubioru zewnętrznego. Na początek może się wydawać, że to fortuna, jednak wydane pieniądze szybko się zwracają, środowisko jest nam wdzięczne, a nasz komfort psychiczny jest nieporównywalnie większy, niż podczas używania jednorazówek. Mamy też pewność, że nie zaskoczy nas brak podpasek czy tamponów – wielorazowa podpaska zawsze jest w domu.

Sama na pewno nie zrezygnuję z kubeczka, używam go od około 5 lat i jest tak wygodny, że nie zamieniłabym go na nic innego. Jednak w czasie ostatnich dni okresu, gdy krwi jest na tyle mało, że wymiana kubeczka co 8 godzin jest nieopłacalna i niekomfortowa, na pewno będę korzystać z LadyPad. Na pewno kupię również zestaw z wymiennymi wkładami, aby używać ich na co dzień, zamiast wkładek higienicznych. Inny kolor na każdy dzień. Ekologia w kolorach tęczy – lubię to!

Dei

***

Czy wy sięgnęłybyście po ekologiczne podpaski lub wkładki higieniczne? A może macie już doświadczenia z produktami tej lub innych marek? Czekam na komentarze!

Testy odbyły się dzięki uprzejmości producenta.

okładka wpisu: mat. producenta; zdjęcia wewnątrz: Dei

Komentarze zamknięte.
  1. Daria Szyszka

    24 stycznia 2020 at 23:07

    „(…) poprosiłam Czytelniczkę o przetestowanie bambusowo-bawełnianej wkładki higienicznej LadyPad” i za chwilę: „(…) ja przedstawię Wam LadyPad, wielorazową podpaskę”. To co w końcu było przedmiotem testu? Myślę że warto kupić ten produkt chociazby tylko dla samej wełny bambusowej :D

    • Nx

      25 stycznia 2020 at 08:30

      Według nomenklatury producenta, jest to „wkładka”. Jako „podpaska” funkcjonuje w LadyPad komplet z podkładem w kształcie jednorazowej wkładki, który umieszcza się w kieszonkach zapinanej na zatrzaski „wkładki”. Czyli: zestaw złożony z dwóch chłonnych elementów wg producenta = podpaska, jeden chłonny element na zatrzask = wkładka.

      Wiem, też wydaje mi się to skomplikowane. W każdym razie – „wkładki” można używać używać podczas miesiączki, ale jej skuteczność będzie zależeć od obfitości krwawienia.

  2. ppp

    18 stycznia 2017 at 00:29

    Testowałam te tampony z gąbki. Mają plusy i minusy.

    Minusy:
    – wyciąganie wymaga wprawy i więcej czasu, niż przy zwykłych tamponach, chociaż spokojnie radziłam sobie z tym sama. Po stosunku jest to jeszcze bardziej utrudnione, bo tampon się przemieszcza i praktycznie nie da się wymagać tej pętelki.
    – nie są zupełnie niewyczuwalne, przy głębszej penetracji czuliśmy je oboje (w jego wypadku nie było to raczej pozytywne wrażenie, tampon trochę drażnił)

    Plusy:
    – ale w niektórych pozycjach się sprawdziły w 100%
    – są bardzo wygodne w noszeniu, aplikuje się gładko (z użyciem żelu), są mięciutkie, żaden sznurek mi się nie majta między nogami, generalnie gdyby były tańsze, używałabym na co dzień. Pod tym względem były lepsze niż tradycyjne tampony czy kubeczek menstruacyjny.

    Z podpasek wielorazowych mam doświadczenie z Nayą i nie dopiera się tak łatwo, jak to producent zachwala. Natomiast zgadzam się, że są wyjątkowo komfortowe w noszeniu, bardzo przyjemne dla skóry, inna jakość jak dla mnie. Mam zamiar kupić więcej i przetestować również produkty innych firm.

  3. Joanna

    5 czerwca 2016 at 23:46

    Chętnie przetestuję gąbeczki -wiem już, że z „alternatywnych” artykułów związanych z menstruacją kubeczek nie jest niestety kompatybilny z moim ciałem, tampon też jest mało komfortowy. Może w tym przypadku będzie inaczej? :)

    • Kasia

      16 czerwca 2016 at 21:43

      Jak to kubeczek jest niekompatybilny? Sprawdziłaś to tak na odległość, czytając artykuł?

    • Joanna

      16 czerwca 2016 at 23:51

      „Artykuł” jako: przedmiot, obiekt, jak w: „artykuły papiernicze”.

  4. Dei

    4 czerwca 2016 at 14:07

    O ile kubeczek i LadyPad spotkały się z moim entuzjastycznym „yes!”, tak do gąbek jestem nastawiona sceptycznie, od kiedy tylko o nich usłyszałam. Szczególnie niepokoi mnie ich użycie podczas seksu i późniejszego wyciągania, na co zwróciły uwagę inne czytelniczki. No i problem przeciekania, z kubeczka nic nie powinno uciekać, a tu – przydałoby się dodatkowe zabezpieczenie na wypadek, gdyby gąbeczka zbytnio nasiąkła. To w sumie jeden z powodów, dla których nigdy nie lubiłam tamponów, i tak musiałam nosić z nimi podpaski, bo bałam się, że tampon przecieknie zanim dotrę do toalety, by go zmienić. Wydaje mi się również, że gąbeczki są jednorazowe, widziałam na ebayu opakowania po 50 sztuk.
    Jestem bardzo ciekawa, jaki będzie wynik tego testu. Po cichu liczę na to, że rozwieje moje wątpliwości i ostatecznie przekonam się, czy mój sceptycyzm był słuszny. Z jednej strony, chciałabym wiedzieć, jak to się sprawdza, a z drugiej… Chyba wolę to zostawić innym. :)

  5. ammalaria

    3 czerwca 2016 at 21:02

    już planuję kubeczek, a teraz słyszę o gąbeczkach – mam 17 lat, jestem chętna na bycie prokobiecą :)

  6. Vanti

    3 czerwca 2016 at 14:37

    Nie słyszałam jeszcze pozytywnej opinii o gąbeczkach. Sama z partnerem nie mamy żadnych zahamowań przed seksem w „te dni”, ale mam wśród znajomych dziewczyny, które panicznie się tego wstydzą nawet z wieloletnimi partnerami, dlatego kupowały gąbeczki. Wspólne wyciąganie godzinami nasączonych gąbek nie brzmi za dobrze, a spotkało to każdą jedną osobę jaką znam, której wpadły w ręce :x

  7. Magdalena Łabędź

    3 czerwca 2016 at 10:03

    O. ja jestem najbardziej chętna własnie na gąbeczkę lub moon-cup’a. Różne przygody z infekcjami nie pozwalają mi na bezproblemowe uzywanie tamponów, więc zastanawiam się nad alternatywą. Z całą pewnością w recenzji dodałabym też słówko o walorach (lub nie) uzytowania podczas sportów (jeżdze na rowerze, biegam, podnoszę ciężary, pływam). Jestem gotowa wypróbowac tez podczas seksu, a jak!! :)

  8. veronika

    3 czerwca 2016 at 01:45

    Ano, ja tez kiedys wstydzilam sie, ze mam okres, ze cos mi przecieknie i bede „brudas”.. Jakie to przykre. Jescze smutniejsze jest to, gdy slysze znajome jak narzekaja na swoj okres, wrecz go przeklinaja i czuja sie gorsze od mezczyzn z tego powodu..! W wiekszosci nie chcemy do konca zrozumiec czym ta menstuacja dla nas jest i jaka ma moc. Podczas seksu takze!!

  9. Elsa

    2 czerwca 2016 at 18:00

    Rozpisałam się o podpaskach, to teraz jeszcze zgłoszę się do testowania gąbeczki menstruacyjnej. :)
    Dlaczego uważam, że byłabym idealną testerką? Dlatego, że mam już trochę doświadczenia w menstruacyjnej „alternatywie” i nie podejdę do tematu jak pies do jeża. ;) Chętnie przekonam się jak gąbeczka wypada na tle innych rozwiązań „krwawienia na zielono”. Przyrzekam rzetelnie i przystępnie opisać wszelkie plusy i minusy owej gąbeczki.
    Z zupełnie osobistych pobudek wymienić mogę ogromną ciekawość, nie tylko jak gąbeczka spisze się w swoim głównym przeznaczeniu, ale też czy faktycznie dostępna będzie opcja penetracji z gąbeczką w tle! :))
    Ajjj… testowałabym! :)

    • Elsa

      12 czerwca 2016 at 16:41

      Niestety anuluję swój udział w zabawie. :(
      Może innym razem. :(
      Powodzenia pozostałym uczestniczkom! :)

  10. Jagoda Kittie

    2 czerwca 2016 at 17:37

    Może to komentarz nie na miejscu, ale… testowałam już gąbeczki. I chciałam tylko przestrzec przed testowaniem ich podczas seksu (wbrew namowom producenta) : w moim wypadku: 4 h wyciągania z siebie zbitka gąbeczki nasączonego różnymi wydzielinami po których łazienka wyglądała niczym z horroru. Ponadto bolesne otarcia żołędzia u partnera (serio, widok paskudny! ;)

    • Nat

      3 czerwca 2016 at 10:53

      Jak najbardziej na miejscu! Sama ze swojego doświadczenia z gąbeczkami pamiętam jedno: tylko spokój (i poczucie humoru) może nas uratować, bo „co w waginie, to nie zginie”. U mnie po seksie skończyło się na wyciąganiu gąbki wspólnymi siłami, może nie przez 4 godziny, ale zawsze.
      Dlatego też chcę poznać opinie innych czytelniczek na temat tego rodzaju środków higienicznych, bo może u kogoś rzeczywiście się sprawdzają.

  11. Elsa

    2 czerwca 2016 at 17:34

    Zainteresowanym wkładkami/podpaskami wielorazowymi polecam przetestować produkty różnych producentów.

    LadyPad nie testowałam, mam za to podpaski 3 innych polskich producentów i tylko jedne sprostały moim oczekiwaniom. ;)

    Przeciekanie skrzydełek czasem związane jest z przeszyciami nieprzemakalnego materiału PUL – materiał jest nieprzemakalny, jednak szwy nie są i w tym miejscu czasem zdarzają się awarie.
    Kolejny problem to ten jasny materiał na stronie stykającej się z ciałem – to dla mnie porażka. Plamy z krwi są naprawdę trudne do usuwania i nawet jeśli bardzo się staram to prędzej czy później materiał i tak w tym miejscu robi się szaro-bury. Dlatego kupując wielorazowe podpaski zwracam uwagę na ciemne wykończenie wewnętrzne. No i różne firmy używają różnych materiałów wewnętrznych. Najprzyjemniejszy jest moim zdaniem welur. :)) Najmniej przyjemna taka gładka bawełna, zwłaszcza po kilku praniach. brrry.. :/
    Z praniem problem miałam na początku. Teraz, gdy mam kilka sztuk do dyspozycji jakoś to sprawniej przebiega. Nie męczę się praniem ręcznym, moczę podpaski w zimnej wodzie w zamykanym pudełeczku (żeby nie straszyły przypadkowych niewtajemniczonych w łazience), potem płuczę kilka razy w zimnej wodzie i do pralki.

    Przy suszeniu warto zwrócić uwagę na stronę na której kładziemy podpaski z nieprzemakalną warstwą PUL – warstwa ta jest nieprzemakalna, więc parowanie wody jest głównie tą drugą stroną. ;)

    Po ok. 2 latach używania kubeczka i/lub materiałowych podpasek nie wyobrażam sobie powrotu do wkładek czy podpasek foliowych.

    • Nat

      3 czerwca 2016 at 10:48

      O, a powiesz, który producent podpasek się u Ciebie sprawdził?

    • Elsa

      6 czerwca 2016 at 19:16

      Moje ulubione to Kokosi – od wewnątrz jest bordowy welurek, który jest bardzo przyjemny w noszeniu i wyjątkowo łatwo go doprać. Chyba tym welurkiem mnie kupili. ;)
      Zewnętrzna warstwa jest z nieprzemakalnego PUL, trochę się obawiałam, ze skoro nieprzemakalny, to pewnie też nie oddycha, ale myliłam się – podpaska nie przecieka, a jednocześnie nie mam wrażenia woreczka foliowego na tyłku.
      Zaletą jest też spora rozmiarówka. ;) Od takich długich limuzyn na noc, po takie malutkie w sam raz na koniec okresu lub jako towarzystwo dla kubeczka.
      Na blogach dziewczyny narzekały, że podpaska się przesuwa w trakcie noszenia. No więc u mnie też się przesuwała, dopóki nie przećwiczyłam odpowiednich majtek – majtki musza być naprawdę dobrze dopasowane, albo mocno elastyczne, wtedy trzymają podpaskę na miejscu w trakcie każdego ruchu.
      Brzmię teraz jak sponsorowana reklama. :D Ale nie jestem sponsorowana. Po prostu miałam doświadczenia jeszcze z podpaskami Naya (nie mają nieprzemakalnej warstwy, więc awarie to była norma, uszyte są z takiej gładkiej bawełny, która jest dość nieprzyjemna, zarówno jak jest sucha jak i mokra, dodatkowo w porównaniu do weluru słabiej wchłania) i Pupeko (jasna strona wewnętrzna zdyskwalifikowała tę podpaskę po pierwszych praniach – niby drobiazg, ale szaro-bura materia w majtkach nie kojarzy mi się z higieną i czymś przyjemnym).

  12. mysia

    2 czerwca 2016 at 17:29

    Z radością przetestuję i zrecenzuję wszystko, czego zamysłem jest ograniczenie zaśmiecania planety. Boję się kubeczka menstruacyjnego (głównie dlatego, że straszna ze mnie pierdoła w toaletach poza domem), a gąbeczki wydają się całkiem basic/idiotoodporne. Kusi szczególnie, że mam świra na punkcie higieny. więc szukam najlepszej, najzdrowszej alternatywy dla jednorazowych akcesoriów…

  13. Broom

    2 czerwca 2016 at 17:29

    Chciałbym przetestować soft tampons ponieważ używam tamponów z aplikatorem i niechętnie spoglądam na tradycyjne wersje. Od czasu do czasu borykam się z problemem naruszenia błon pochwy czy też delikatnych infekcji. Ciekawe jak sprawdził by się ten produkt. Kiedyś nie mogłam usunąć tradycyjnego tampona, musiałam udać się do ginekologa. Dodatkowo rozważam opcję antykoncepcji przez krążek, być może taki soft Tampon ciekawie uzupełniłby zestaw. Lubię eksperymentować, dodatkowo cenię sobie wygodę, ale i zdrowie.

  14. szysza

    2 czerwca 2016 at 17:21

    Z chęcią przetestowałabym gąbeczkę. Używam zamiennie tradycyjnych podpasek i tamponów- jesteśmy z partnerem bardzo aktywni seksualnie i tampony to duża wygoda w takich sytuacjach. Niestety zbyt częste ich używanie potrafi mnie podrażnić lub, o zgrozo- wysuszać! Czasami odczuwam też przy nichlekkie bóle. Gąbeczka sprawia wrażenie przyjemnej i delikatnej. Dodatkowo znany powszechnie problem narastających gór śmieci zdecydowanie kieruje moje myśli w stronę wielorazowych zabezpieczeń.
    Poza tym- nigdy niczego nie dostałam i nie testowałam .__.

  15. ruudex

    2 czerwca 2016 at 15:41

    Bardzo chętnie przetestowałabym gąbeczki menstruacyjnie – głównie dlatego, że aktywnie poszukuję alternatyw dla zwykłych środków higienicznych. Nie lubię podpasek, więc LadyPad by się chyba nie sprawdziła, niemniej jednak, każda alternatywa dla tamponów to fajna rzecz. Korzystam z kubeczka menstruacyjnego, ale często nie mam warunków, żeby go opróżnić. Gąbeczki menstruacyjne zapewne są pod tym kątem wygodniejsze :)

  16. Joanna

    2 czerwca 2016 at 08:39

    Też chętnie bym przetestowała. Szczególnie tę część dotyczącą „love” :) Często w trakcie okresu mam ochotę a nie zawsze jest miejsce i czas na upapranie wszystkiego na czerwono. Tradycyjne tampony nie bardzo się do tego nadają, a kubeczek całkowicie odpada, choćby i parter miał ochotę przenicować go na drugą stronę ;D
    Mooncup ma taki fajny żebrowany sznureczek – chyba nie chciałabym sprawdzać czy nadaje się na sondę.

  17. Pszeniczka

    2 czerwca 2016 at 06:47

    Hej, z wielką radością napisałabym tą recenzję, przede wszystkim dlatego że w kwestii okresu wciąż poszukuję alternatywnych rozwiązań. Kubeczka nie miałam szans testować, a wkładka wielorazowego użytku nie przemawia do mnie z tego względu, że trzeba się trochę pobawić z jej praniem (koleżanka miała, używała, polecała dla lubiących prać, a to zajęcie wpisałabym na ostatnim miejscu na liście ulubionych). Powiem szczerze, że taki gadżet jak ta gąbeczka widzę po raz pierwszy, ale przemawia do mniej bardziej, niż kubeczek menstruacyjny – wygląda przyjaźniej, przynajmniej na pierwszy rzut oka :) Poza tym przypomina mi tampona, a do tego właśnie jestem przyzwyczajona.

    Pozdrawiam!! :)