Uważaj na podrabiane gadżety erotyczne

Uważaj na podrabiane gadżety erotyczne

Dlaczego pirackie gadżety erotyczne to większy problem niż ci się wydaje? Sprawdź, czy na pewno nie masz ich w swojej szufladzie!

Z podróbkami gadżetów erotycznych nie jest tak, jak z tureckimi torebkami Prady – ot, wyjdziesz na ulicę i najwyżej ktoś cię wyśmieje. Kupowanie gadżetów erotycznych niewiadomego pochodzenia może wiązać się z dużym ryzykiem dla twojego zdrowia. No i portfela, ale o tym za chwilę.

Niedawno znajoma, chcąc poradzić się, jaki gadżet wybrać, podesłała mi link do aukcji na Allegro. Jej przedmiotem był wibrator Lelo, o połowę tańszy niż u producenta czy w wiodących butikach erotycznych. Zdawałoby się więc, że taka okazja – nic tylko brać! Szkopuł w tym, że zabawka była w kolorach, których nigdy nie było w kolekcji Lelo, a sprzedawca miał na stanie kilkaset egzemplarzy tego niecodziennego modelu. Zero informacji o sposobie zasilania. Zgadzał się tylko kształt.

Niektórzy żachną się: pewnie, odezwała się ta, która podciera sobie tyłek stuzłotówkami (tak, chciałabym…), bo przecież nie ma znaczenia czy to kopia, czy oryginał – wibruje tak samo, wygląda tak samo, po co robić tyle hałasu o coś, co wkłada się do cipki.

No właśnie dlatego jest ten hałas – bo dotyczy rzeczy, które wkłada się do cipki, czy gdzie tam jeszcze was fantazja poniesie.

Piractwo w świecie zabawek dla dorosłych ma dwa wymiary: pierwszy to najzwyklejsza kradzież projektu. Na portalach aukcyjnych znajdziesz ogrom tańszych wersji znanych gadżetów opatrzonych frazą “w stylu”. A ktoś przecież te gadżety projektuje i jest to jego lub jej własność intelektualna. Bywa, że złodzieje pozostają bezkarni, dlatego, że same firmy rezygnują z pozwów o plagiat, bo wiązałyby się one z dużymi kosztami (bez gwarancji powodzenia procesu), na które zwłaszcza nowe, dopiero wchodzące na rynek marki, nie zawsze mogą sobie pozwolić.

Drugim przypadkiem jest po prostu podrabianie gadżetów z całym dobrodziejstwem inwentarza, z logo włącznie. Tylko jeżeli ktoś podrabia gadżet na oko (bo taka fabryka nie ma dostępu do szczegółowej specyfikacji produktu), późniejszy konsument, który jest na końcu tego łańcucha pokarmowego, może nawet ryzykować życiem. Bo to nie tylko problem podrabianej Viagry. Weźmy na przykład takie urządzenia do elektrostymulacji, czyli zabawki z prądem. Przychodzi to to bez pudełka, bez instrukcji, bez wskazówek dotyczących bezpieczeństwa, zapakowane jedynie w plastikowy worek i kopertę. Czy zdecydujesz się go użyć?

Najłatwiej, nie dziwota, podrabiać zabawki w krajach azjatyckich – po prostu regulacje dotyczące materiałów używanych do produkcji akcesoriów są tam mniej restrykcyjne niż w Europie czy Ameryce Północnej. W związku z tym w skład kopiowanych chińskich gadżetów mogą wchodzić toksyczne substancje. Konsekwencją sięgania po tak produkowane gadżety jest narażanie zdrowia lub – w przypadku zabawek “z prądem” – nawet życia. Dlatego niektórzy producenci, na przykład We-Vibe, decydują się na programy autoryzowania sprzedawców, aby nie tylko chronić własną markę oraz uczciwych sprzedających, ale również – konsumentów.

Twoją największą obroną przed używanymi (to też się zdarza!), wykonanymi z toksycznych materiałów, czy po prostu podrabianymi gadżetami jest kupowanie wyłącznie u sprawdzonych sprzedawców. Czy to znaczy, że masz nie korzystać z aukcji internetowych (na przykład takich, na których do zakupów dorzucają ci “hiszpańską muchę” gratis)? Oczywiście, że nie! Ale sprawdzaj!

Na co jeszcze zwrócić uwagę:

– Strzeż się fraz, które sugerują, że jest tanio, “bo bez pudełka” lub “bo to tester” (ciekawe, czy w świecie takich testerów też obowiązuje przekonanie, że tester jest mocniejszy niż to, co na sprzedaż?).

– Uważaj na sprzedawców, którzy mają w ofercie wszystkiego po trochu – trochę gadżetów erotycznych, trochę ubrań dla dzieci, trochę innego badziewia. Może być tak, że sami nie wiedzą, co sprzedają (w przeciwieństwie do właścicieli butików erotycznych, którzy starannie dobierają asortyment) lub po prostu skupują, niekoniecznie oryginalną, taniochę z Azji.

– Sprawdzaj. Jeżeli znajdziesz podejrzanie tanią lub występującą w dziesięciu różnych kolorach tę samą zabawkę, sprawdź na stronie marki, czy coś takiego jest lub kiedykolwiek było w ich kolekcji. Albo po prostu…

– … zapytaj producenta. Podeślij działowi obsługi klienta link do aukcji i zapytaj, czy oferowana zabawka to na pewno ich produkt. To żaden wstyd, nawet jeżeli producent sprzedaje gadżety na swojej stronie internetowej. Sprzedaż u pośrednika to dla danej marki też zysk. Najlepiej zweryfikować pochodzenie gadżetu przed dodaniem do koszyka, a nie dopiero po otrzymaniu przesyłki.

* Zachowaj podejrzliwość wobec zbyt niskich cen. Jeżeli produkt znanej marki wydaje ci się zbyt tani, dwa razy się zastanów. Oczywiście, spora część sumy, którą trzeba zapłacić za gadżet, to marża, ale większość wiodących producentów ustala wyraźne progi cenowe dla sprzedaży detalicznej, co oznacza, że sprzedawca nie może oferować danego akcesorium po cenie niższej niż zostało to ustalone. Wyjątkiem są różne promocje lub wyprzedaże zdarzające się w ciągu roku, na przykład Black Friday, ewentualnie wyprzedawanie stanów magazynowych podczas likwidacji sklepu. Uzasadniona promocja jest w porządku, promocja, która z dziwnego powodu trwa cały rok – niekoniecznie.

* Jeżeli wydaje ci się, że kupiłaś/kupiłeś podrabiany produkt, bo na przykład brzydko pachnie (wydziela nieprzyjemną, chemiczną woń – gadżety czołowych producentów wykonane z wysokogatunkowych, bezpiecznych dla ciała materiałów nie pachną brzydko), topi się lub miał być z silikonu medycznego, a okazał się powlekanym plastikiem – po prostu skorzystaj ze swoich praw konsumenckich i go zwróć.

Po co to wszystko? Żeby cię ostrzec. Bo jeżeli zdecydujesz się zatrzymać gadżet, co do którego nie masz pewności, może się okazać, że przy wystąpieniu usterki, producent, który wystawia gwarancję – nie sprzedawca! – odmówi jej usunięcia lub wymiany akcesorium bo… po prostu nie będzie to jego produkt. Tym samym ryzykujesz, że zostaniesz bez gadżetu i… bez pieniędzy, które na niego wydałaś/wydałeś.

Pamiętaj więc, że w różnych obszarach życia możesz iść na kompromisy, ale gdy idzie o zabawki erotyczne weź sobie do serca tę złotą maksymę: Prada or nada.

Więcej o piractwie i zabawkach dla dorosłych przeczytasz tutaj. (artykuł w języku angielskim)

okładka wpisu

Komentarze zamknięte.
  1. L

    13 grudnia 2018 at 15:59

    Też mnie zdziwił ten artykuł. Nie wpadłabym na to że można podrabiać gadżety erotyczne, a tu proszę, taka niespodzianka.

  2. Aga

    18 listopada 2014 at 23:47

    Ale trafiłaś z tym artykułem! :D Przymierzam się do zakupu dildo Fun Factory i znalazłam taniej o jakieś 50 zł, a przy innych, droższych modelach w tym sklepie można inne zdobyć nawet ponad 150 zł taniej. Sprzedawca upiera się, że oryginał, ale np na Allegro nie chce wystawić, choć inne rzeczy wystawia. Z chłopakiem stwierdziliśmy, że nie ma co, wolę dopłacić i mieć jednak pewność, że to oryginalny i bezpieczny produkt.

    Fajnie, że poruszyłaś ten temat. Myślę, że wiele osób nie zastanawia się czemu coś jest znacznie taniej, bierze w ciemno, a później będzie tylko narzekał i psuł opinię dobrej marce.

    • Nat

      19 listopada 2014 at 10:43

      Właśnie – to żaden grzech sprawdzać sprzedawców i wybrać tego, który sprzedaje po najniższej cenie. Pod warunkiem, że jest to oryginał! W butikach internetowych czy stacjonarnych bardzo często można upolować okazje – np. Kinky Winky co roku urządza tydzień urodzinowych promocji, podczas których zniżki na dane artykuły są bardzo duże. Sama, kupując akcesoria, sprawdzam też działy „wyprzedaż”.

  3. Juiz

    18 listopada 2014 at 23:02

    Wow.
    Nie wiedziałam, że można spotkać podróbki erogadżetów o.O
    Sama jestem zdania (bo dla siebie sprowadzam), że jak coś kupuję, to najpierw rozeznanie w rynku, strona producenta i/lub sklepu partnerskiego. Zwłaszcza jeśli widzę rozbieżność cenową i celowe nie podawanie nazwy marki lub producenta (często spotykane na ebay), ew. specjalnego hologramu na opakowaniu.
    Ale co człowiek to inne podejście, tym bardziej, że istnieje grupa kupujących świadomych tego, że kupują podróbkę i im to nie przeszkadza. Bo taniej, dla kaprysu czy z innych pobudek. I nie ważne, że mało bezpieczne.
    BTW. google się obraziło i skrócone linki nie działają – znaczy się – dla naszego bezpieczeństwa wujaszek postanowił je zablokować.

    • Nat

      18 listopada 2014 at 23:31

      Myślę, że to dlatego, że powoli gadżety, zwłaszcza z tak zwanego „high-endu” stają się w wyobraźni konsumenta godnym pożądania dobrem luksusowym. Co jest świetne, bo jestem zdania, że „gadżety dla wszystkich!” etc. Ale niestety, podróbkowicze wyniuchali i tę niszę, więc hajda ją zapełniać. Choć i mnie czasami kuszą ceny np. na Amazonie, wolę zachować ostrożność. Zwłaszcza od kiedy przeczytałam o „kuble Amazona”, czyli przechowywanie teoretycznie tego samego produktu i tej samej marki w jednym kontenerze i nawet kiedy kupujący zamawia coś od jednego sprzedającego, pracownik po prostu wybiera egzemplarz z pudła, nie bacząc, który sprzedający go dostarczył. W ten sposób są „opychane” podróby, bo konsument nie spodziewa się, że cieszący się dobrą opinią Amazon pozwoliłby sobie na autoryzowanie sprzedaży pirackich zabawek.
      P. S. Link poprawiony, dzięki!