„Aaaaa hojny dżentelmen poszukuje”

„Aaaaa hojny dżentelmen poszukuje”

Może ten cały sponsoring i prostytucja to taki okres w życiu kobiety, jak u mężczyzn „kryzys wieku średniego”?

Nie wyglądało to tak, że podchodziłam do tego bez żadnych uczuć. Na początku szukałam porządnego chłopaka ale po paru beznadziejnych perypetiach, nabuzowana złością że „albo ty ruchasz, albo jesteś ruchana” postanowiłam przynajmniej coś z tego mieć.

„Szybko zapominam. Moralniaki trwają coraz krócej, wystarczy muzyka czy hałas zagłuszający sumienie, którego istnienie wpajają nam od dziecka, najniebezpieczniejsza jest cisza i samotność. Na szczęście na razie mi to nie grozi, dzięki moim kobietkom, z którymi mieszkam” – pisałam.

„Możecie myśleć, co chcecie, ale ja teraz jestem szczęśliwa! Nie robię nic wbrew sobie. Kocham to, jaka jestem i w porównaniu z tym, jaka byłam i co robiłam, a przede wszystkim jak się czułam, to nie poznaje sama siebie, kocham to wszystko, co mam”.

Muszę zacząć od tego, że zanim z kimś się spotkałam, to rozmawiałam z nim przez telefon i korespondowałam. Jeżeli nasze oczekiwania nie pokrywały się, szukałam kogoś lepszego. Szukałam po wyglądzie, bo sponsorzy to często, wbrew pozorom, przystojni, zadbani mężczyźni, którzy albo nie mają wystarczająco czasu na związki, albo są po rozwodzie, albo przeżywają drugą młodość. Pułap wiekowy zaczyna się od 26 lat, kończy gdzieś na 45. Z pewnymi wyjątkami. Przynajmniej tak to wyglądało jakiś czas temu.

Pierwsze spotkanie z czterdziestolatkiem odbyło się w restauracji. Opowiadał o tym że przychodzi tu z klientami na obiady. Rozmawialiśmy o swoich wcześniejszych doświadczeniach. Opowiadał, jak zaprosił jedną z dziewczyn na wakacje i okazała się kompletną porażką. Byli na wyspie i zamiast jeść tamtejsze specjały, ona chciała tylko frytki i schabowego. „Dziewczyno, skąd ja ci na wyspie schabowego wezmę?”, „Najchętniej siedziałaby w pokoju i nic poza tym. Pływać nie umiała, wody się bała. Żadnych manier, zachować się nie umiała. Tragedia”. Zapytałam, ile odpowiedzi dostał na swoje ogłoszenie. Kilkadziesiąt maili w jeden dzień. Zdarzały się jakieś ostre, perwersyjne kobitki wysyłające roznegliżowane fotki, ale te od razu odrzucał. Pokazywał mi zdjęcia swojego synka. Zdjęcia z jego pracownicami na jakichś festiwalach.

Wracając do kobiety od schabowego, o ile nie przekręciłam, bo możliwe, że to była już inna, on się z nią pożegnał, ale ona zatrudniła się w jego firmie. Wkurzył się i porozmawiał z nią, że co ona wyrabia, a za parę dni zjawił się u niego jej ojciec, grożąc mu. „Musiałem mu powiedzieć że jego córka się puszcza”.

Najbardziej zapadła mi jednak w pamięci historia z bodajże Miss Polski, bo myślałam, że dzięki tym szczegółom dowiem się, kim on jest. Nazw firm wolałabym nie wyjawiać, nie wiem czy facet mówił prawdę, czy zmyślał, a jeżeli mówił prawdę, to nie zrobił mi nic złego przecież, wręcz przeciwnie, było miło. Z właścicielem firmy Y i firmy X znali się bardzo dobrze, zostali sponsorami wyborów Miss. Spotkali się z misskami, ale drętwe były, zaprowadzili je więc do biura, żeby sobie ubrania i inne gadżety pooglądały, i wyszli na miasto. Dopiero rano sobie o nich przypomnieli. Ktoś je zamknął i całą noc spędziły w biurze. Musieli im zapłacić odszkodowanie, żeby nie pisnęły o tym incydencie ani słowa.

Co do drugiego – trzydziestotrzyletniego przystojniaka: z pewnością był humanistą, na pólkach stały książki historyczne. Miałam spisany jego adres i tablice rejestracyjne i zostawiałam tę kartkę w mieszkaniu, jakby przypadkiem coś się stało, wiedzieliby gdzie szukać. Trzeba mieć cholernego pecha, żeby trafić na jakiegoś psychopatę. W większości to normalni ludzie.

Pisałam wtedy: „Jedna ze współlokatorek mówi, że będę tego żałowała, ale ja mam odmienne zdanie. Co do kolesia? Dziwak posiadający wyuzdane marzenia erotyczne, za to bardzo delikatny i czuły. Dobrze mi się z nim spało. Nie odczułam różnicy, chociaż miał ten pusty wzrok, pomimo tego, że ciągle patrzył mi w oczy. Było naprawdę przyjemnie, na pewno lepiej niż z kolegą z mojego kierunku, z którym robiłam to, bo mnie pociągał, za darmo. Coś tam wpadło do kieszeni. Nie wiem, po co mi pieniądze, a już wiem, na pasje i takie tam pierdoły. Wstydzę się tego? Nie, w żadnym wypadku. Dobranoc. Dzisiaj pusto i na temat”.

Większość ludzi potrzebuje bliskości i seksu, po prostu. Jeżeli nie możesz znaleźć odpowiedniego mężczyzny „do życia”, to jest to jakieś alternatywne rozwiązanie. Oczywiście, trzeba się liczyć z konsekwencjami, jak zawsze. Nie powinno się tego ukazywać w złym świetle. Ja tego nie bronię, ale też wiem, że to nic złego. Społeczeństwo i media robią z tego owocową papkę na ryżu poważniejszych tematów, z igły widły, może kogoś boli, że od takiego dochodu nie ma podatku. Póki robią to dorośli ludzie i wiedzą, co robią, to nie widzę żadnych powodów do obaw. Zapytałam pewną dziewczynę czy da się z tego utrzymać, bo tylko tym się zajmowała. Cztery spotkania wystarczą na utrzymanie się przez miesiąc w dużym mieście, o ile jesteś ładną, normalną, otwartą dziewczyną, ale jak kto woli. Zawsze są jakieś plusy i minusy.

Ciąg dalszy nastąpi.

[grafika wpisu – Guido Kritz]

Komentarze zamknięte.