Porno dobre dla niej – nowości

Porno dobre dla niej – nowości

Etyczne, inkluzywne, a przede wszystkim podniecające – czas poszerzyć pornograficzne horyzonty! 

Jak byłam mała, rodzice zabraniali mi oglądać „horrory bez majtek” – choć brzmi to jak potencjalnie niezły gatunek filmowy, to dziś to określenie idealnie pasuje mi do mainstreamowej pornografii. Horrory bez majtek. Obrazy, do których częściej mam ochotę podłożyć jakiś zabawny dubbing, niż masturbować się. Obrazy, w przypadku których, gdy widziało się jeden, praktycznie widziało się je wszystkie. Chyba z wiekiem zrodziła się we mnie potrzeba obcowania z pornografią skrojoną na miarę, prezentującą prawdziwych ludzi uprawiających seks, który sprawia im autentyczną przyjemność. Dla których porno to praca i pasja, a nie „robota”. Dlatego bezustannie poszukuję nowych serwisów, dzięki którym rozbudowuję swoją erotyczną wyobraźnię, dzięki którym mogę podglądać, jak robią to inni. I niezależnie od tego, na jaką widownię są one zaprojektowane, głównym warunkiem jest to, aby ta pornografia była etyczna, fair trade i wolnowybiegowa, bo tylko taką chcę się dzielić z moimi czytelni(cz)kami. Whaaat?

*JEŻELI CHCESZ SZYBKO PRZESKOCZYĆ DO CZEGOŚ BARDZIEJ SOCZYSTEGO, POMIŃ TĘ SEKCJĘ*

Nat, ale o co chodzi z tą etyczną pornografią? 

Etyczna pornografia to koncept, o którym od jakiegoś czasu mówi się w środowisku filmów dla dorosłych, i ma dużo wspólnego z etyczną hodowlą i chowem wolnowybiegowym. Jako konsumenci chcemy wiedzieć, skąd pochodzą nasze ubrania, czy jedzenie – dlatego powinniśmy też zastanowić się, skąd pochodzi nasze porno, czy wiemy, kto za nim stoi? Jeżeli weźmiemy za przykład ogromny koncern, jakim jest np. Pornhub i jest on naszym pierwszym go-to, gdy mamy ochotę na pornograficzny fastfood, powinniśmy też mieć świadomość, jakie nadużycia pojawiają się w tej branży. Nie są to żadne tajemnice, o grzeszkach wielkich koncernów wielokrotnie opowiadały osoby pracujące dla przynależnych do nich wytwórni. Tymi nadużyciami są: brak poszanowania dla ograniczeń ciał aktorów i aktorek, nierówne płace (w większości wypadków kobiety zarabiają więcej od mężczyzn), rasizm – czy wiecie, że aktorka, która robi porno międzyrasowe (interracial), w szczególności z Azjatami, traci na wartości rynkowej? Bardzo często pojawia się też uprzedmiotowienie, sprowadzające performera lub performerkę do bycia wyłącznie „wielkimi cyckami”, „czarnym”, „MILFem”, czy „gay for pay”. I to tylko niektóre z przewinień. No, niestety, nie o take pornografię ja walczyła. Jak ma się to do koncepcji sekspozytywności? A, no nijak.

W etycznej pornografii aktor/ka zawsze może odmówić danego aktu seksualnego, zażądać użycia prezerwatywy, maski oralnej lub innej formy mechanicznego zabezpieczenia przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, a także mieć pewność, że wyniki testów medycznych, które aktorzy muszą przedstawiać, nie były manipulowane. Etyczny producent zadba też o to, aby nie pracować z osobami, które nie do końca wiedzą, na co się piszą, nie są przekonane, że właśnie ta forma ekspresji jest dla nich właściwa. Etyczna pornografia może również zakładać włączenie aktorki lub aktora w proces tworzenia filmu porno, prezentację takiego seksu, jaki autentycznie sprawia jej/mu przyjemność. W filmach zaś występować będą podmioty, a nie mechanicznie spółkujące ciała. Bo grając w porno też można pokazać swoją osobowość, artyzm i umiejętności.

Etyczne porno może być robione pod każde „oko” – to nie tak, że tylko feministyczne, zaangażowane i alternatywne porno powinno być uznawane za etyczne. Weźmy na przykład Stoyę i jej TrenchCoatX – większość filmów przypomina te pod „męskie” oko, a mimo to projekt Stoi jest przykładem pornografii etycznej. Tak samo pornografia prezentująca konsensualną przemoc – też może być etyczna! Ludzie częstokroć stronią od porno, żywiąc przekonanie, że jest to wysoce podejrzany biznes, polegający na nadmiernej eksploatacji ludzi i deprawujący społeczeństwo. A wcale nie musi tak być, wystarczy tylko wybierać mądrze.

Pamiętajmy, że pornografia jest elementem życia seksualnego wielu ludzi, którzy mają indywidualne preferencje. Również potrzeba refleksji nad aspektem etycznym porno jest sprawą bardzo indywidualną.

*SOCZYSTY CONTENT TUTAJ*

Uwaga: linki są dla osób 18+ i NSFW. Żeby nie było, że nie ostrzegałam. 

Bright Desire – mądry, zmysłowy seks

Bright Desire to serwis z pornografią feministyczną, którego kuratorką jest Ms Naughty. Na stronie znajdują się produkcje z udziałem par, które są ze sobą również w prawdziwym życiu, oraz „występy solowe” – gratka zwłaszcza dla tych osób, które lubią oglądać masturbujących się mężczyzn. Przy każdym filmie znajduje się opis, który pozwala w pewien sposób zbliżyć się do aktorów – dowiadujemy się, co robią w życiu „pozapornograficznym”, co lubią, jakie mają hobby. Ten „pierwiastek ludzki” jest bardzo w duchu etycznej pornografii. Filmy są bardzo zróżnicowane stylistycznie, mamy więc striptiz cienia (film solowy Chase’a), masturbującego się gotha (Dragon Knight), czy używający gadżetów Aeryn i Theo. Co dla mnie odróżnia ten serwis spośród innych, to atmosfera „home video”, gdzie coś nie wychodzi, aktorzy przewracają się, nie mogąc utrzymać jakiejś pozycji, po czym znów zbierają się do kupy, śmiejąc się. Słowem: taki życiowy seks.

Jest to serwis o tyle wygodny, że funkcjonuje w modelu VOD (oglądanie na żądanie) – użytkowniczki i użytkownicy płacą wyłącznie za pojedyncze filmy, oraz w modelu członkowskim. Aby skorzystać z VOD, nie trzeba zakładać konta, wystarczy zapłacić kartą Visa lub MasterCard. Abonament z dostępem do całej kolekcji kosztuje 23 dolary za miesiąc lub 40 dolarów za 90 dni.

For The Girls – klimat polsatowskich erotyków

Wiecie, co mam na myśli? Ciepłe światło, ujęcia filmowane jakby przez pończochę, jakiś taki ogólny retro feeling. Dwie kobiety, które założyły i prowadzą tę stronę, kierowały się dosyć prostą zasadą – jeżeli dana produkcja nas nie podnieca, nie trafia do bazy filmów. I z jednej strony rozumiem ten zabieg – w końcu fajnie jest mieć porno, które cieszy kobiece oko, ale z drugiej – ogranicza to bardzo różnorodność contentu. W końcu fantazje kobiet są bardzo zróżnicowane, jedne lubią dużo kizi-mizi i muskanie motylimi skrzydełkami, a inne ostre rżnięcie bez niedomówień. No i trochę więcej jest tu tego kizi-mizi. Ciekawym dodatkiem do strony, która oferuje też galerie zdjęć, artykuły i porady, jest erotyka audio (tylko w języku angielskim). Ja osobiście traktuję For The Girls jako ciekawostkę, miejsce, gdzie mogę pooglądać masturbujących się, bardzo różnych, facetów, filmy z udziałem par to raczej nie moja bajka.

Abonament kosztuje 30 dolarów/miesiąc. Jest w tym serwisie dużo do eksplorowania – na chwilę obecną w bazie For The Girls znajduje się ponad 1000 filmów – od produkcji solo z masturbującymi się ładnymi panami aż po bardziej hardkorowe fabułki.

Pornographic Love – para na seks

Za ten serwis odpowiada para – Lily i Max, którzy filmują swoją podróż w odkrywaniu nowych sposobów na sprawianie sobie przyjemności. Na dodatek filmują w swoim domu, gdzie raz zabierają oglądających do kuchni, raz do sypialni, raz do łazienki. Obydwoje nie są klasycznie piękni, są wytatuowani, ale fajne jest w Lily i Maksie to, że eksplorują również różne „kiepskie”, czyli mainstreamowe, pornograficzne fantazje. Myślę też, że to niezła inspiracja dla tych osób, które w podobny sposób chciałyby eksplorować własną seksualność, dzielić się nią właśnie w tym wymiarze. Niektórym może jednak przeszkadzać zbyt mała różnorodność.

Abonament to 20 dolarów/miesiąc lub 50 dolarów/3 miesiące. Niestety, Max i Lily nie wrzucają nowych filmów od sierpnia 2014 i nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będą. Ale warto dołączyć chociaż na miesiąc, obejrzeć wszystkie 140 filmów, a potem bez żalu znaleźć sobie nowy serwis.

Crash Pad Series – klucz do najgorętszego, autentycznego queerowego seksu

Przez długi czas projekt Crash Pad Series uznawany był za lesbijski, w końcu wiele scen rozgrywa się z udziałem ciskobiet lub kobiet trans, twórcy zapraszają do udziału osoby wszystkich płci i orientacji seksualnych. Jest to etyczne porno na miarę naszych czasów, pokazuje płynność pożądania, panseksualność, a na dodatek wszyscy występujący wynagradzani są po równo, niezależnie od doświadczenia w branży i niezależnie od płci. Występujące aktorki i występujący aktorzy idealnie reprezentują koncepcję różnorodności – tyczy się to zarówno identyfikacji płciowej, jak i rasy, wyglądu, upodobań seksualnych. Aktorki i aktorzy aktywnie uczestniczą w tworzeniu scenariusza, więc oglądając Crash Pad Series, mamy gwarancję, że jest to autentyczny seks i to, co realnie podnieca daną osobę. Również podkreślana jest obecność wszystkich „materiałów pomocniczych”, jak np. lubrykanty, gadżety, maski oralne, prezerwatywy, czy rękawiczki do fistingu. Dzięki dostępnym tu filmom można nauczyć się też sztuki prawidłowego fistingu, poznać tajniki seksu ze strap-onem, czy seksu analnego. To serwis tak inkluzywny, że chyba każdy znajdzie tam kogoś, z kim może się identyfikować – czy to pod wzglęgem wyglądu, czy upodobań.

Crash Pad Series to serwis na abonament, miesiąc dostępu kosztuje 25 dolarów. Do 15 lutego można skorzystać z 10% zniżki na subskrypcję, wystarczy użyć kodu IHEARTCRASHPAD

Pink Label TV  – lubisz Lust Cinema? Polubisz i to!

Pink Label TV działa bardzo podobnie, jak Lust Cinema, gromadząc w jednym miejscu najlepsze produkcje czołowych, etycznych wytwórni filmów porno, w tym XConfessions, Sensate Films (realne i bardzo intymne BDSM), Crash Pad Series, czy NaughtyNatural. Pink Label TV robi jednak coś, czego nie robi Erika Lust – oferuje bowiem filmy z udziałem osób genderqueer, jak na przykład mężczyzn z waginami, jest więc to serwis dużo bardziej inkluzywny. Mamy tu porno gejowskie, lesbijskie, genderqueerowe i heteryckie pod jednym adresem. Warto zwrócić uwagę na wytwórnię Point of Contact – projekt alternatywnego porno, w ramach którego różne pary tworzą autentyczne seksualne pamiętniki, zapraszając widzów do świata przebieranek, fistingu, czy pieszczot analnych.

Pink Label TV jest wygodną wirtualną wypożyczalnią filmów dla dorosłych w modelu VOD – płaci się za konkretny film. A filmów jest naprawdę dużo, więc jeżeli chce się obejrzeć absolutnie wszystko, może się z tego zrobić dość kosztowna impreza.

The Art of Blowjob – czyli płytkie i głębokie gardła

Fellatio nie cieszy się w pornografii dobrą sławą – w końcu najczęściej jest traktowane jako wstęp i zakończenie penetracji waginalnej (która w tym przypadku byłaby rozwinięciem). Para, która założyła ten serwis, chce promować fellatio jako pornograficznie piękny akt seksualny, a to wszystko z udziałem aktorek i aktorów, którzy uwielbiają seks oralny. Jak nietrudno się domyślić, strona jest raczej monotematyczna, ale dla tych osób, dla których laska jest najbardziej podniecającym aktem seksualnym, z pewnością znajdzie się tu wiele do odkrywania. Ciekawym bonusem są tutaj lekcje wideo poświęcone tematowi usprawniania technik oralnych. Nie powiem, bardzo inspirujące.

Abonament kosztuje 32 dolary za miesiąc.

Lucie Makes Porn – moja, moje, dla mnie

Za koncepcją Lucie Makes Porn stoi aktorka, reżyserka, pisarka, feministka, Francuzka, kuratorka (itd.) – Lucie Blush. Co ciekawe, Lucie przez 1,5 roku pracowała dla Eriki Lust. I choć jej strona wizualnie może wydawać się podobna, Lucie od Eriki odróżnia fakt, że zdecydowała się w swoich filmach eksplorować własne fantazje, a także występować przed kamerą. Nie robi niczego, co ją samą nie interesowałoby seksualnie. Na szczęście, interesuje ją wiele rzeczy, a więc jej produkcje są naprawdę różnorodne. W jednym z filmów Lucie na przykład bawi się jedzeniem, w innym – podgląda masturbującego się faceta, w jeszcze innym – po raz pierwszy w życiu uprawia seks z kobietą. Na jej stronie niektóre filmy dostępne są za darmo, dlatego aż grzech nie skorzystać! Jej planem na przyszłość jest m.in. nakręcenie filmu o trójkącie z udziałem biseksualnych mężczyzn. Nie ukrywam, że właśnie takich produkcji bardzo mi brakuje, dlatego czekam z niecierpliwością.

Sama subksrypcja jest bardzo tania, bo kosztuje 10 dolarów za miesiąc lub… 35 dolarów za cały rok! Właśnie w tę ostatnią opcję zainwestowałam osobiście.

Od momentu obublikowania tego artykułu, Lucie zmieniła model biznesowy swojego serwisu. Już nie ma darmowego contentu, a i sama subskrypcja podrożała. Mimo to, nadal uważam, że warto.

Bonus: Nudne porno, które ogląda mój facet – JoyBear

Od momentu, kiedy ocenzurowano brytyjską pornografię i nie można w filmach pokazywać face sittingu, fistingu, squirtingu i innych rzeczy kojarzących się z kobiecą przyjemnością, angielskie porno stało się nudne. No, taka prawda. I choć JoyBear jest brytyjskim serwisem kierowanym głównie do kobiet, to korzysta z niego głównie mój partner. Dlaczego? Dlatego, że jest to etyczna wytwórnia, stworzona przez Justina Santosa, której główne motto to tworzenie sekspozytywnych filmów, ale właśnie – one wciąż wyglądają tak, jak mainstreamowe produkcje koncernu MindGeek. Mojemu facetowi takie porno się podoba, dlatego abonament w JoyBear był dobrym rozwiązaniem, by jego upodobania do pewnej estetyki połączyć z kwestią etyki w przemyśle dla dorosłych. No i są to filmy bardzo dobrej jakości, z fabułą, nawet z elementami humorystycznymi. Niektóre produkcje JoyBear są też dostępne w Lust Cinema. JoyBear kosztuje 25 funtów za miesiąc.

O porno dla kobiet przeczytasz też tu i tu.

[okładka wpisu – kadr z filmu Pachisi na Pink Label TV]