Ugryzie cię w oko – „Dr@cula. Vagina dentata”

Ugryzie cię w oko – „Dr@cula. Vagina dentata”

„Czystość Alicji nie jest pozytywna, nie jest dobra. Tu właściwie nie ma żadnej pozytywnej postaci czy całkowicie bezinteresownego mentora” – mówi reżyserka spektaklu, Agata Biziuk. „Przez działania tej słodkiej dziewczyny w gruncie rzeczy przemawia wyrachowanie”. 

Spektakl-podróż i spektakl-inicjacja – 7 grudnia miał swoją prapremierę. Podobno Dr@cula to inicjatywa udana i powala na kolana – tak donieśli mi moi specjalni wysłannicy, których gustowi ufam. Ja miałam okazję przeczytać dramat Agaty Biziuk i Agnieszki Makowskiej, więc ręczę za partyturę i mam nadzieję, że wkrótce obejrzę samo przedstawienie, bo nawet nie wiecie, co i jak bardzo mi żal ściska, że nie mogłam być w Teatrze Polskim 7 grudnia.

Dzisiaj, będąc setki kilometrów od Poznania i czytając o tym, co dzieje się w lokalnej kulturze, mogę powiedzieć, że miasto powoli odżywa teatralnie, a to, że na deskach pojawia się temat wchodzenia w świat seksu (brudny i zły) nastoletniej dzierlatki, tę tezę potwierdza. Jest mniej grzecznie i bardziej eksperymentalnie, a ktoś, kto ma w swoim znaku firmowym człon „seks”, został zaproszony do objęcia matronatu nad produkcją oraz naskrobania paru słów do programu sztuki (także tego, jak już będziecie w teatrze, to zachęcam do zakupu!). Słowem, drodzy państwo: dobrze się dzieje!

Ten post to moje ulubione, acz krótkie, fragmenty rozmowy z twórcami spektaklu* oraz pierwszy konkurs, w którym ktoś zgarnie zaproszenie do poznańskiego Teatru Polskiego – dla dwóch osób!

Część pierwsza wywiadu tutaj.

O inicjacji i o języku

Agata: Wydaje mi się, że o takich rzeczach, jak inicjacja, kiedyś się nie rozmawiało. Wiadomo, eksperymentowaliśmy z rówieśnikami, ale dyskurs wokół inicjacji i seksu nie był tak wszechobecny, jak teraz. Mieliśmy importowane niemieckie Bravo i publikowane tam fotostory, które były prawie pornografią. Teraz coś się zdecydowanie zmieniło.

Marta (asystentka reżyserki): A teraz mówimy dużo, tylko albo wulgarnie, albo medycznie…

Nat: Albo „ciupciamy” pieszczotliwie.

Marta: Właśnie.

O różnicach w podejściu

Nat: A teraz będzie pytanie trudne: czym różni się inicjacja męska od kobiecej?

Paweł: No jak to, czym się różni? Chłopcy mają te naście lat i chcą zaliczyć jak najszybciej, nieważne z kim.

Nat: Dzięki, Paweł. Spędziliśmy ponad pół godziny, rozmawiając o tym, jak to Alicja przechodzi przez labirynty świata i swojej głowy, odkrywając swoją seksualność, a Ty chcesz mi powiedzieć, że u mężczyzn to jest tak: „Cześć, jestem Adam, przychodzę i wkładam”?

Paweł: Ale to jest bardzo duży problem, bo jak się ma te trzynaście czy więcej lat to pojawia się kwestia tego, że faceci chcą zaliczać i nie za bardzo mają z kim – dziewczyny się za bardzo szanują…

Nat: ?

Paweł: No tak, są dużo bardziej wsłuchane w swoje ciała, nie chcą tego robić byle gdzie i z byle kim, a chłopaków te okoliczności za bardzo nie obchodzą. Dziewczyny wolą poczekać, są po prostu świadome.

O ulubionych scenach

Nat: Która scena, Piotr, jest Twoją ulubioną i dlaczego?

Piotr: Moja ulubiona scena jest jednocześnie moją najtrudniejszą – scena z Lady B. Była ona dla mnie trudna nie tylko interpretacyjnie, ale też fizycznie. Bardzo długo nie mogłem jej w sobie znaleźć, co było widać też na próbach. Czasami po prostu nie mogłem zaskoczyć, ale zdarzyło mi się też kilka takich momentów, w których – nawet już po wyjściu z teatru – jeszcze tę Lady gdzieś ze sobą niosłem.

Nat: Agata?

Agata: A ja myślę bardziej całościowo i realizacyjnie. Spotykamy się w takim momencie, w którym dopiero wszystko się wygładza, nabiera kształtu. Cały czas mam w głowie ideę tego, jak to będzie finalnie wyglądało. Ale już teraz mogę powiedzieć, że najbardziej lubię ten spektakl jako całość.

A teraz Wy będziecie mogli się przekonać, czy Dr@cula da się lubić, bo niniejszym ogłaszam…

Konkurs!

Dzisiaj mam do rozdania jedno podwójne zaproszenie na spektakl Dr@cula. Vagina dentata 18 grudnia, godz. 19:00. Co zrobić, żeby wygrać? W komentarzu do tego postu napisz, kogo najchętniej zabrałabyś/zabrałbyś do teatru jako swoją osobę towarzyszącą i krótko uzasadnij, dlaczego – mogą być to postaci rzeczywiste lub fikcyjne. Masz czas do czwartku, 12 grudnia do godziny 23.59. Pamiętaj, aby podać swój adres e-mailowy, wpisując komentarz (adres nie będzie upubliczniony). Ze zwyciężczynią lub zwycięzca skontaktuję się już 13 grudnia i poinformuję, jak odebrać bilety.

Pamiętajcie, że spektakl grany jest w Teatrze Polskim w Poznaniu, więc jeżeli ktoś jest spoza (nie to, że celuję z tym konkursem tylko w lokalsów), będzie musiał sobie jakoś zorganizować dojazd.

Do dzieła!

* Niestety, dla dobra reputacji osób zainteresowanych, najbardziej soczyste fragmenty rozmowy z ekipą Dr@culi, warte co najmniej Pudelka, zostały pominięte.

[grafika wpisu: Monika Lisiecka, materiały do spektaklu]

Komentarze zamknięte.
  1. Szukająca natchnienia

    12 grudnia 2013 at 23:56

    Obserwując ciemne, potargane chmury, poganiane przez wiatr rozmyślam sobie o nowym spektaklu Teatru Polskiego. Czytając recenzję spektaklu 'nosem czuję’, że to będzie COŚ.
    I że warto „Dr@culę” zobaczyć, a że ze względu na zbliżające się święta brakuje gotówki, szukam innych możliwości.

  2. Ania

    12 grudnia 2013 at 23:43

    Na „Draculę” zabrałabym chłopaka swego,
    by zaznał spektaklu cudnego.
    On całymi dniami tylko haruje,
    a ja z chęcią bilecik mu podaruję.
    Będzie szczęśliwy i zdziwiony szczerze,
    w co bardzo wierzę :)
    Może nam się uda
    i niestraszna nam będzie żadna nuda.

  3. takatam

    12 grudnia 2013 at 22:52

    Oto konkurs, z nagrodą jakich mało,
    a wygrać bardzo, oj bardzo by się chciało.
    Moja siostra, bliźniaczka,
    na przedstawienie również ma smaczka.
    Więc dobrą wolę z siebie wyzwolę,
    i ją do teatru ze sobą zabiorę.
    Z Draculą się przelotem spotkamy,
    i o „zębatej pochwie” nieco posłuchamy.
    Kultury z chęcią zażyjemy trochę,
    bo nie ma to jak pójść do teatru za darmochę!

  4. szczotka

    12 grudnia 2013 at 11:56

    Do teatru zabrałabym piekielnie przystojnego… Pana Drakulę :) Moglibyśmy skonfrontować po spektaklu pewne rzeczy, a jako, że mieszkam blisko, mogłabym zaprosić go na lampkę czerwonego (koniecznie ;)) wina i kto wie jak potoczyłby się wieczór ;)

  5. Jogobella

    11 grudnia 2013 at 14:36

    W teatralną podróż zabrałabym ze sobą mojego Ukochanego! Jest dla mnie najważniejszą osobą, i bardzo chciałabym zrobić mu miłą niespodziankę.
    A składa się idealnie, bo poza mną, kocha również sztukę w szelakiej postaci. Jestem przekonana, że byłby zadowolony z takiego przedświątecznego prezentu. Obydwoje byśmy byli wniebowięci! :-)

  6. milkys

    10 grudnia 2013 at 18:47

    Do teatru zabrałabym swoją towarzyszkę życia, czyli samotność, by móc rozkoszować się spektaklem, bez obaw, że komuś sztuka się nie podoba! To oczywiście w teorii, bo faktycznie zabrałabym moją najlepszą przyjaciółkę, babski wieczór każdej z nas dobrze zrobi ;)

    • Nat

      13 grudnia 2013 at 18:55

      Milkys, Twój komentarz zagwarantował Ci podwójne zaproszenie do Teatru Polskiego w Poznaniu. Sprawdź swoją skrzynkę e-mailową!

  7. maestro di ironia

    9 grudnia 2013 at 18:09

    Do teatru jako osobę towarzyszącą zabrałbym najchętniej psa, bo mało gada, słucha lepiej niż niejeden człowiek i nigdy nie narzeka. Jedynym mankamentem mogłoby być jego częste sikanie. Ale skoro nie wolno wprowadzać na salę zwierząt to zabiorę swoją dziewczynę. W końcu ją kocham i mogłoby jej się podobać.