Jak pachnie seks (i splendor)? | Soap Szop Sex & Splendor | Seksowne kosmetyki wegańskie

Jak pachnie seks (i splendor)? | Soap Szop Sex & Splendor | Seksowne kosmetyki wegańskie

Lubię marki, z którymi mogę się identyfikować – nieco dziwaczne, nerdowskie, niebojące się bycia kojarzonymi z seksem, zwłaszcza gdy wytwarzają produkty, których przeznaczeniem jest być blisko ciała.

Nie byłoby chyba nic gorszego od marki, która nazywa swój kosmetyk Sex & Splendor, a potem łapie wstydziocha, kiedy okazuje się, że ludzie robią sobie jej wyrobami dobrze. Całe szczęście Soap Szop się nie wstydzi. Miałam przeczucie, że z ludźmi, którzy odpowiadają m.in. za takie cuda jak Modżajto, Booty Boom Boom czy Sex & Splendor, będę nadawać na tych samych falach. Poza tym – „Sex & Splendor”? Zamknij się i weź moje pieniądze! Jeżeli produkt pozornie nie-seksualny ma w nazwie „seks”, z pewnością zwróci moją uwagę. Ot, skrzywienie zawodowe. Już nie wspominając o tym, że tester mydła z tej serii jest w kształcie penisa z uroczą złotą główką:

W Szopach podoba mi się to, że są przede wszystkim bardzo ludzkie – autentyczny marketing w ich wykonaniu to mistrzostwo i warto śledzić ich kanały w mediach społecznościowych choćby dla takich historii:

(…) jestem niezdrowo podjarana, ale jednak cierpię. I piszę to zupełnie poważnie, gdyż zatraciłam chęć życia, albowiem od wtorku (miało być od poniedziałku, ale wiadomo jak jest…) przebywam na diecie. N A D I E C I E. 
Ja, Inka, człowiek-kanapka, człowiek-przekąska, człowiek-ej-popatrzcie-nam-na-stosiko-bo-idziemy-z-Wandą-do-sklepu-po-czekoladę. No generalnie człowiek lubiący jeść. DUŻO.

Żeby to jeszcze na chudość było, to bym miała jakąś motywację: że zostanę fit-gwiazdą Instagrama, albo chociaż lokalnej społeczności. A to dupa! Bo to względy zdrowotne są i muszę jeść tylko surowe warzywa i owoce przez okres CO NAJMNIEJ dni 14 („a jak będą dobre rezultaty, to przedłużymy do 21-28 dni”. NO NA BANK!).

I siedzę w pracowni: bo jak mogę jeść tylko ogórka z pomidorem i paprykę z jabłkiem i chrzan, i robię rzeczy dla Was, coby nie myśleć o żarciu. I natrzaskałam scrubów (z cukru i soli, których mi nie wolno!) i myślałam, że już nie wytrzymam i umrę, więc wpadłam na super plan. 

Mówię do Wandy: Wando, ja teraz zrobię se Yen, bo wymyśliłaś tę promkę, Yen się sprzedaje z prędkością, z jaką dobiegłabym w tej chwili do najbliższego sklepu spożywczego: CZYLI SZYBKO. W każdym razie: to co jest, to może być mało, robię.

Wanda na mnie patrzy znad KANAPKI („przyjaciółka”) i mówi, że no dobra, spoko, rób sobie, co chcesz.

I robię tę Yen… A ona wygląda tak, jak na zdjęciu

NO ŻYWCEM BITA ŚMIETANA Z GOFERA PRZECIEŻ!

No jak ja mam żyć? JAK ŻYĆ?

Gdyby Szopy prowadziły bloga w rodzaju „Dziś w naszym zakładzie pracy…”, zdecydowanie byłabym wierną czytelniczką i kupowała tę bitą śmietanę z gofera w ilościach hurtowych. Nic nie poradzę na to, że lubię lubić ludzi, co później przekłada się na moje decyzje zakupowe.

Dlatego ucieszyłam się, kiedy okazało się, że nie tylko ja wiem, że Soap Szop istnieje, ale i Szopy wiedzą, kim jestem i co robię w wirtualnym świecie. Na dodatek pochwalają! Od słowa do słowa ustaliliśmy więc, że miło by było, gdybym się ich Seksem & Splendorem pomiziała i napisała, co o nim myślę. O, mamo. Okazuje się, że pisanie o kosmetykach pielęgnacyjnych jest dla mnie znacznie trudniejsze niż o wibratorach. Bo z pozoru mydło to mydło – wszystko umyje, nawet dupę i szyję, więc nie ma co się rozwodzić, prawda? Kiedy zastanowiłam się nad tym głębiej, doszłam do wniosku, że nie do końca.

Przecież kosmetyki łączą się ze sferą zmysłowości – odpowiednio skomponowany zapach potrafi fantastycznie uzupełniać pieszczoty, sprawiając, że seks zaczyna pachnieć. Często zdarzało mi się wywąchać w powietrzu zapach, który w jakiś sposób kojarzył mi się z seksem i pamiętam towarzyszące temu uczucie błogości. Obecnie swoje „zapachy seksu” wybieram bardziej świadomie, np. spryskując pościel mgiełką lub sięgając po konkretne kosmetyki do masażu.

Od kilku lat mam swoją ulubioną różaną świecę do masażu. Zapach róż ogólnie ma w sobie coś takiego, co kojarzy mi się z seksualnością – jest ciężkawy, nieco duszny, przywołuje na myśl płatki kwiatów rozsypane na atłasowej pościeli. Nie ukrywam jednak, że szukałam zamiennika świecy – takiego, który równie intensywnie pachniałby różami, nie kazał na siebie czekać (świeca upłynnia się powoli, więc sesję z nią trzeba zaplanować odpowiednio wcześnie), a na dodatek był tańszy. Szopowy olejek Sex & Splendor spełnia wszystkie te wymogi!

Olejek do ciała Sex & Splendor doskonale sprawdza się jako olejek do masażu erotycznego – wystarczy delikatnie rozgrzać go w dłoniach, a następnie przeprowadzić masaż – z happy endem lub bez. Samo masowanie ciała drugiej osoby, kontakt skóry ze skórą to świetny sposób na pielęgnowanie intymności i całkiem serio jestem zdania, że większość ludzi nie robi tego wystarczająco często. Olejek jest bardzo lekki, w końcu przeznaczony jest do używania na co dzień, a nie do odświętnego seksu, więc po jego zastosoaniu nie czuję natychmiastowej potrzeby zmycia z siebie tłustej powłoki.

Przed masażem (z happy endem lub bez) wypadałoby się jednak umyć. I tutaj zdecydowanie wygrywa gruboziarnisty scrub z Soap Szop na bazie cukru trzcinowego i soli himalajskiej o zapachu seksu i splendoru. Kiedy używam go podczas porannego prysznica, zapach róż utrzymuje się na skórze cały dzień i idealnie uzupełnia się z moim różanym dezodorantem. Tym samym nie muszę już spryskiwać się perfumami, by pachnieć naprawdę… carsko, luksusowo. Wiadomo: jest złoto – jest splendor, sława i diamenty!

Produkty, które sprawiają, że czuję się dopieszczona (a w przypadku tej serii – czysta, zeskrobana i naolejona), to jeden z elementów mojego seksualnego dbania o siebie. Rytuały pielęgnacyjne są dla mnie ważne, bo przypominają mi o wygospodarowaniu czasu dla siebie, swoich zmysłów, seksualności. Nawet 10 minut spędzone pod prysznicem może mieć ogromny wpływ na resztę mojego dnia, kiedy mam świadomość, że podczas tych 10 minut byłam dla siebie zwyczajnie dobra.

***

Kosmetyki Soap Szop, chociaż są wytwarzane bardzo odpowiedzialnie z najwyższej jakości naturalnych składników, wciąż są przystępne cenowo. Co najlepsze, Szopy były tak miłe, że zaoferowały czytelni(cz)kom Proseksualnej przecarski rabat w wysokości 20% na całą serię Sex & Splendor. Wystarczy przy składaniu zamówienia użyć kodu: SEKSIK. Kiedy ostatnio zdarzyło wam się użyć takiego kodu?!

Promocja obowiązuje do 24.04.2018.

Komentarze zamknięte.
  1. Marviel

    18 kwietnia 2018 at 22:36

    Szkoda trochę, że mają tak strasznie genderowe opisy, niekobietom też mogą się takie zapachy podobać… :/

  2. Ola

    18 kwietnia 2018 at 21:33

    Nat, chciałam zapytać o świecę (moja – także różana – niedługo zadebiutuje, cant wait). Czy po naniesieniu na ciało nie robią się plamy na pościeli ani nie przyklejają się paprochy z łóżka? Czy może jednak jakoś się to wchłania? Trochę się martwię że nie skupię się na zabawie przez dyskomfort i ucieknę do wanny a tego byśmy nie chcieli :p
    Pozdrawiam serdecznie, uwielbiam Cię <3

    • Nx

      20 kwietnia 2018 at 15:29

      Moja się wchłania – tak jak balsam i nie zostawia tłustych plam na pościeli. Ale zawsze możesz podłożyć pod ciało ręcznik lub pled, jeżeli perspektywa kosmetyku na pościeli miałaby Cię rozpraszać :)