5 mitów o seksie i raku

5 mitów o seksie i raku

Czy seks to luksus, na który osoby chorobą nowotworową nie mogą sobie pozwolić? 

Domysły pielęgnujemy z braku wiedzy na dany temat. W gruncie rzeczy sporo wiemy o raku: jak przebiega leczenie, że podczas chemioterapii wypadają włosy. Wiemy, że rak potrafi odebrać chorym części ciała. Bardzo często milczeniem pomijamy zestawienie rak+seksualność, pielęgnując jednocześnie mylne przekonania na temat intymności osób zmagających się z nowotworem.

Oto najczęściej powtarzane mity, z których tylko jeden jest smutną prawdą:

1. Osoby, które doświadczają lub doświadczyły choroby nowotworowej, mają na głowie rzeczy ważniejsze niż seks. 

Seks nie jest dobrem luksusowym – jest nam potrzebny do życia tak samo, jak jedzenie i sen. Pacjentki wraz z postawieniem diagnozy nie dziecinnieją i nie wyłączają się „od pasa w dół” (aczkolwiek wiemy, że seks jest przede wszystkim w głowie). Niektórzy jednak wciąż roszczą sobie prawo do mówienia, że osoba chora na raka powinna myśleć o rzeczach ważniejszych niż seks (wyzdrowienie) i oszczędzać pieniądze na leczenie, a nie wydawać je na seksowną bieliznę, gadżety erotyczne, lubrykanty czy szampana. Prawda jest brutalna: nikt nie ma prawa ustawiać innym życiowych priorytetów.

Pacjentki chore na raka mogą mieć taką samą ochotę na seks, jaką miały przed zdiagnozowaniem nowotworu lub kompletnie stracić ochotę na zbliżenia. Zależy to od indywidualnych potrzeb.

2. Partnerzy kobiet, które chorują lub chorowały na raka to zboczeńcy. 

Jeżeli ktoś pożąda „ciała odjętego” musi być zboczeńcem? Niestety, tak już się utarło, że seks jest tylko dla pięknych, młodych i zdrowych, dlatego potrafimy z obrzydzeniem reagować na takie zjawiska, jak seks seniorów, osób niepełnosprawnych, dotkniętych chorobą lub posiadających ciało, które tę chorobę zwalczyło.

Jeżeli nagle czyjaś ekspresja seksualna wymaga czegoś więcej – na przykład dużej ilości lubrykantu, odpowiedniego mebla, danego ułożenia ciała czy znalezienia nowych metod pielęgnowania bliskości – automatycznie staje się „gorsza”, a osoba zdrowa, która decyduje się na taki układ, jest co najmniej podejrzana. Zapominamy jednak, że seks to też emocje, uczucia i wszystko to, co jest dla osób postronnych niewidoczne. Niestety, więcej jest w ludziach współczucia dla osoby chorej lub jej partnera/partnerki niż zrozumienia dla faktu, że choroba nie oznacza rezygnacji z seksu, a nawet chęci seksualizacji własnego ciała i bycia pożądaną.

Seksualność realizowana pomimo raka nie jest bohaterstwem z niczyjej strony, poświęcaniem się dla partnera czy partnerki. Jeszcze raz powtórzę: życie seksualne może toczyć się i w zdrowiu, i w chorobie. To, że czasami choroba odejmuje kulturowo seksualizowaną część ciała, jak na przykład piersi, nie oznacza, że odejmuje też libido.

3. Rak zabiera ludziom „prawdziwy” seks. 

Bardzo często pojmujemy „prawdziwy” seks jako akt zaczynający się od pocałunków, a kończący penetracją i orgazmem. Nic bardziej mylnego. Są różne sposoby realizowania swojej seksualności solo lub z drugą osobą: wspólna lub wzajemna masturbacja, seks oralny, petting. Raz na zawsze zaprzestańmy sztucznego wartościowania różnych form ekspresji seksualnej. Zbliżenia bez penetracji nie sprawiają, że intymność pomiędzy dwiema osobami staje się mniej realna. Wprowadźmy do swoich sypialni zasadę „cokolwiek działa”. Jeżeli jest przyjemne i sprawia, że rozpływamy się od środka – znaczy, że jest prawdziwe.

4. Nowotwór to kara. 

Na raka nie można sobie zasłużyć. Jeżeli ciało dotyka choroba, która uniemożliwia robienie rzeczy, które lubiliśmy (w tym seks), nie myślmy o niej jako o karze za coś, co zrobiliśmy źle. Bez względu na to, co dzieje się z organizmem, wszyscy zasługujemy na bliskość, zrozumienie i wsparcie w walce z chorobą. Tak samo, jak mamy prawo do poszukiwania alternatywnych metod pielęgnowania bliskości, gdy seks penetracyjny, lub taki, jak przed chorobą staje się niemożliwy.

Osoba chora nie musi być pokorna i przepełniona smutkiem. Ma za to prawo do informacji i zadawania pytań, również takich, na które część lekarzy nie ma ochoty odpowiadać, ponieważ…

5. Szpital lub hospicjum = zakaz wszystkiego, co seksualne. 

To akurat jest realny problem. Środowisko szpitalne czy opieka paliatywna bardzo często nie pozwalają na ekspresję seksualną. Chorzy nie mogą liczyć na prywatne pokoje, a nawet zamknąć drzwi na klucz. Bierze się to z przekonania, że ktoś musi sprawować kontrolę nad ciałem pacjenta, bo przecież nie może on być w stanie decydować za siebie. Osoby chore tym samym odziera się nie tylko z seksualności, ale i z prywatności, czyniąc seks dziedziną, w której decyzje podejmują inni.

Tekst powstał z okazji kampanii KancerSutra realizowanej przez fundację Rak’n’roll, która od lat pokazuje rakowi środkowy palec. Projekt ma na celu pomóc osobom chorym na raka w powrocie do intymności i pielęgnowaniu seksualności w relacji. Więcej informacji, porad oraz materiałów znajdziesz na stronie KancerSutry: www.kancersutra.pl

Partneruję

Kancersutra_logo

Przeczytaj też: Seks i rak – (dla)czego nie powie ci lekarz?

[okładka wpisu – mat. KancerSutry]

Komentarze zamknięte.
  1. Amanda

    16 lipca 2015 at 11:45

    Życzę wszystkim kobietom w tym czasie masy seksu i fajnych partnerów i partnerek. Prawdą jest, że na raka łatwo choruje cała rodzina – mentalnie oczywiście. Wyjście z chronicznego stresu i depresji przez członków rodziny sprawia, że chorą traktuje się jak męczennicę, niewinną, cierpiącą dziewicę, której nawet nie powinno się sugerować takich „pierdół”, jak seks. Mało osób rozumie, że im normalniej traktuje się chorych, tym choroba może mniej im doskwierać.
    KancerSutra to genialna akcja. Zresztą w ogóle blog, zaglądam tak długo, a nigdy nie komentuje – czas to zmienić :)