Gdy w seksie wieje nudą

Gdy w seksie wieje nudą

Czasem seks ze stałym partnerem lub partnerką wydaje się tak nudny, że nie kręci cię już? „W porządku” użyte jako określenie życia seksualnego nie jest chyba tym, do czego dążymy, prawda? Niektórym pomagają ciocie i wujkowie dobre rady w postaci przyjaciół, którzy wpadają w odwiedziny z dobrym winem – każdy ma przecież jakiś trik, którym chętnie się podzieli. I właśnie z takich spotkań wyniosłam kilka patentów na ulepszenie (po)życia.

Przede wszystkim – otwórz buzię! Komunikacja to nowa lubrykacja. Powiedzenie partnerowi lub partnerce, co sprawia ci przyjemność jest jednocześnie najprostsze i… kłopotliwe. Wiadomo – w swojej głowie wiesz, na co masz największą ochotę, ale zaraz pojawia się skromność wrodzona, która zatruwa głowę obawami. Jedna z moich koleżanek – od pięciu lat z jednym partnerem, od kilku miesięcy mężatka – zaczęła odczuwać powiew sypialnianej nudy. Nabrała ochoty na gadżety, nie za bardzo wiedziała, jak poprawić działania męża, gdy przebywał „tam na dole”. Co najbardziej zaprzątało jej głowę? To, że zrani partnera, mówiąc, że chce czegoś więcej lub inaczej. Zupełnie, jakby miała przekreślić znaczenie tego, co w seksie już przeżyli. Mówienie jest szalenie ważne w obydwu przypadkach – sygnalizowaniu rzeczy, które partner/partnerka robią tak, że zwala cię to z nóg oraz w wyrażaniu potrzeb czy sugerowaniu urozmaiceń lub nowych praktyk. Większość dojrzałych i pewnych siebie ludzi doceni fakt, że dajesz im wskazówki, jak cię zadowolić, a co za tym idzie – jak zadowolić obie strony. Pomyśl, jaką przyjemność sprawia ci świadomość, że dzięki tobie partner lub partnerka doświadcza rozkoszy. A potem zrozum wreszcie, że on lub ona czują tak samo!

Kolejnym etapem może być zaproszenie partnera/partnerki do świata twoich fantazji. Może myślisz o seksie z nieznajomym czy zmianie miejsca igraszek, po prostu – o czymś mniej „zwyczajnym”. Relacja jest fajna, jeżeli czujesz się w niej na tyle swobodnie, że masz pewność, iż partner/ka cię nie wyśmieje czy nie zacznie się awanturować, gdy opowiesz mu swój wymarzony seksowny scenariusz. Dobrym sposobem na podzielenie się fantazjami (dla bardziej wstydliwych) może być formuła dzielenia się snem z poprzedniej nocy lub sceną z czytanej książki czy opowiadania, a następnie dodanie: „może moglibyśmy/mogłybyśmy spróbować?”.

Wyjdź z łóżka! Seks poza sypialnią jest ekscytujący z wielu powodów. Przede wszystkim – opuszczasz strefę komfortu – wielkie łoże, miękki materac i zwiedzasz nowe tereny. Nie sugeruję rzucania się od razu na parki, toalety w klubach czy publiczne plaże, ale już na przykład taka kuchnia czy łazienka są w stanie podkręcić atmosferę. Szybki seks w przedpokoju zaraz po powrocie do domu też dodaje życiu pieprzyku. Dlatego, że jest inny od tego, do czego przywykłyście/przywykliście. Nawet jeśli w finale i tak skończycie w łóżku, gra wstępna w niespodziewanym miejscu z pewnością porządnie was podgrzeje. Postaw na podłogę, schody, kanapę i wirującą pralkę.

Bądź niegrzeczna i przestań się wstydzić! Sama uwielbiam nowoczesne technologie, bo pozwalają mi „rozpraszać” partnera, kiedy najmniej się tego spodziewa. Może zasmakujesz w sextingu czy świntuszeniu przez telefon? Moja koleżanka, której partner często przebywał w trasie, lubiła go zaskakiwać fotografiami, do których zakładała tylko jego bokserki. Zasada bezpieczeństwa jest jedna – unikaj prezentowania twarzy. Ja wybieram chwalenie się nową bielizną lub gadżetami dla dwojga, które chcę przetestować.

Baw się. Jedna z moich koleżanek, spróbowawszy przebieranek, oświadczyła, że choć druga strona była zachwycona, ona nie czuła się sobą i raczej więcej nie spróbuje. Może jednak tobie się to spodoba. Odgrywanie ról w sypialni czy zakładanie kostiumów (a kostiumem mogą być równie dobrze pończochy czy gorset, które pozostaną na tobie do końca igraszek) może być naprawdę ciekawym doświadczeniem. Podobno ludzi nie należy wpuszczać na scenę, bo pod przykrywką improwizacji dają upust swojej prawdziwej osobowości. Może więc właśnie w ramach gry odkryjesz podniety nieznane? Najlepiej wszystkie gierki wychodzą spontanicznie, gdy dasz się ponieść chwili. Zaplanowane mogą zwyczajnie nie wypalić.

Daj się zaskoczyć i nie bój się tego, co nieznane. Gdy partner/ka proponuje coś nowego, postaraj się nie odmawiać asekuracyjnie, wierzgając rękami i nogami. Skąd wiesz z góry, że nie spodoba ci się to, co druga strona zaserwuje? I wreszcie pozbądź się głowy, która każe ci zadręczać się myślami, skąd on/a się tego nauczył/a! Może przeczytał/a na proseksie, a może obejrzał/a film. Zamknij oczka i ciesz się chwilą!

Skuś się na filmowy wieczór – internet i dobre sklepy erotyczne oferują szeroki wachlarz pornografii alternatywnej, kobiecej i porno dla par. Nie ma ona nic wspólnego z mainstreamowymi różowymi produkcjami, w których dziewczyny dochodzą od samego ssania penisa, a kamera rejestruje wyłącznie działanie narządów płciowych. Wspólne oglądanie filmu, a przecież nie od dziś wiadomo, że dziewczyny też lubią i chętnie sięgają po porno, może być elementem gry wstępnej albo inspiracją dla kolejnego zbliżenia.

Zadowalaj samą siebie! Jak, u licha, ktokolwiek inny ma wiedzieć, jak zrobić ci dobrze, skoro sama boisz się tego odkryć?! Dzięki masturbacji poznasz swoje ciało i jego reakcje na różne bodźce. I seans sam na sam ze sobą nie jest gorszy dlatego, że sama się w plecki nie pocałujesz. To czas poświęcony osobie, która powinna być dla ciebie najważniejsza w życiu. Poświęć sobie trochę czułości i doprowadzaj się do orgazmu na różne sposoby – ręcznie, z użyciem gadżetów czy przedmiotów, o które możesz się poocierać.

I na sam koniec: bądź realistyczna. Seks w życiu nie jest taki, jakim go prezentują w większości filmów czy w uchwyconym na fotografii momencie. Unikaj burczenia: „już po wszystkim?” czy robienia z siebie gwiazdy własnej produkcji bez kamer. Bądź wyrozumiała dla siebie i partnera/partnerki. Zaakceptuj fakt, że nie zawsze ma się ochotę na seks i nie każde zbliżenie się udaje. Nie staraj się za wszelką cenę doprowadzić partnerki/partnera do orgazmu, gdy druga strona sygnalizuje ci, że dziś może już się nie uda. Nie oczekuj też, że sama będziesz szczytować za każdym razem.

Porzuć też wszystkie dyktatury Cosmo i dawaj, i otrzymuj przyjemność, kiedy sama masz na to ochotę. Myśl nieco egoistycznie i pozwalaj sobie zarówno na mówienie „tak”, jak i mówienie „nie”. Czerp satysfakcję z dawania i brania. I baw się bezpiecznie!

[Grafika wpisu – Anthony Easton]

Komentarze zamknięte.