Jak zrujnować swoje życie seksualne?

Jak zrujnować swoje życie seksualne?

Erotyczny antyporadnik. Istnieje kilka sprawdzonych patentów na doprowadzenie własnego życia seksualnego do ruiny. Zastosuj się do nich, a wielka seks-smuta gwarantowana!

Po pierwsze: pozbądź się swojej seksualności. Prawa do niej sceduj na partnera, partnerkę, rodziców, kogo tam sobie chcesz. Przestań nią władać. Nowi właściciele będą wiedzieć lepiej, jak sprawić ci przyjemność i nauczą wszystkiego. Nie ma co dotykać samej siebie. Inni wezmą odpowiedzialność za twój orgazm, który i tak się nie liczy, bo najważniejsza jest postawa altruistyczna i zadowolenie drugiej strony. Nie wykazuj inicjatywy – babki z inicjatywą są do bani i odstraszają potencjalnych partnerów.

Po drugie: przestań rozmawiać o seksie. Przecież gadają tylko ci, którym czegoś brakuje. Kiedy zechcesz otworzyć usta, ugryź się w język – partner/ka może sobie przecież pomyśleć, że jesteś niewyżyta, oglądasz porno na zakazanych stronach internetowych lub, co gorsza, przeczytałaś 50 twarzy Greya. Wstyd i hańba. Mówienie o tym, na co miałabyś ochotę lub co ci się nie podoba jest przeżytkiem. Jeżeli nie wiesz, dlaczego – patrz: punkt pierwszy.

Po trzecie: skup się na walorach estetycznych. Wszystkie wiemy, że w seksie chodzi głównie o występ, prawda? I o to, czy poruszasz się w dobrym kierunku i odpowiednim tempie, pojękujesz wystarczająco często i w we właściwych rejestrach. Twój seks powinien być taki, żeby zazdrośni sąsiedzi wywieszali na klatce schodowej prośby o rzadsze współżycie. Albo chociaż cichsze. Ponadto wybieraj takie pozycje, w których uda wyglądają szczupło, brzuch się nie marszczy, a cyc nie opada. I najważniejsze, by były do ulubione pozycje partnera/partnerki. Gdy całość wygląda jak mainstreamowe porno bez kamer, znaczy – jest dobrze.

Po czwarte: traktuj seks jak sprawę trzeciorzędną. Nie jest bowiem ważne, jak układa ci się z partnerką/partnerem w łóżku, a już w ogóle nie liczy się to, jak funkcjonuje wasz związek i intymność między wami. Najistotniejsze jest to, jak dobrze razem wyglądacie na zdjęciach i to, że wasze matki mogą razem zapłakać ze wzruszenia w dniu waszego wesela, bo świat jeszcze nie widział piękniejszej pary. Sesja ślubna w „Gali” gwarantowana. Ponad życie seksualne możesz przełożyć życie zawodowe i regularne robienie prania w środę wieczorem.

Po piąte: trzymaj się wypracowanych wcześniej zasad. Nie własnych, a ogólnych. Gdy zaczynasz randkować, pamiętaj, że druga randka to „pocałunkowa”, a trzecia – „łóżkowa”. Pierwsza służy obwąchaniu terenu, więc wszelkie akcje sprzyjające kontaktowi fizycznemu są niewskazane. Jeżeli jesteś kobietą heteroseksualną – nie pisz i nie dzwoń jako pierwsza (nawet by podziękować za spotkanie). Jeżeli umawiasz się z kobietami, pamiętaj, że to kobieta powinna starać się o kobietę, a nie kobieta o kobietę i też nie pisz i nie dzwoń jako pierwsza. Wyjdzie, że jesteś nadmiernie zaangażowana i osaczająca. Nie ma co ryzykować.

Po szóste: myśl źle o seksie. Seks, erotyka, intymność i bliskość są zakazane, brudne i niemoralne. Wspomnij to, czego nauczyłaś się w dzieciństwie, co może wyniosłaś z domu lub z salki katechetycznej w szkole. Możesz też przykleić się do przeszłych beznadziejnych doświadczeń seksualnych i nie wykazywać chęci ich przepracowania oraz omijać specjalistów seksuologów szerokim łukiem. Ponadto pamiętaj, że ta sfera życia zarezerwowana jest dla małżeństwa i pielęgnuje się ją tylko w celu spłodzenia potomstwa. W żadnym innym, bo wtedy jest grzeszna. Bodźce erotyczne odbierane przez ciało powinny przyprawiać cię o poczucie winy. Twój orgazm (kobiecy) nie jest ludzkości do niczego potrzebny.

Po siódme: wyrzuć wszystkie zabawki, filmy i książki erotyczne. Nie potrzebujesz ich. Partner/ka powinien/powinna ci wystarczyć. Jeżeli nie zrezygnujesz ze swoich małych pomocy kuchennych czy naukowych, druga osoba zacznie myśleć, że się nie sprawdza i jej starania są niewystarczające. Będzie jej tym samym bardzo smutno i zacznie czuć się niepewnie w waszej relacji. Nie powinnaś też trzymać w domu kondomów ani femidomów. Zabezpieczanie się przed chorobami lub ewentualną niechcianą ciążą powinno leżeć w interesie drugiej strony.

Nie zapominaj też, że seks i czekolada działają na mózg podobnie, dając poczucie szczęścia. Może więc wcale nie potrzebujesz seksu, tylko kolejnej wedlowskiej tabliczki? Seks jest ogólnie nudny, zazwyczaj rozczarowujący i męczący, sprawia, że człowiek poci się i dyszy. A czekolada z okienkiem? Zawsze tak samo słodka.

A teraz zupełnie serio: seks nie jest brudny i niezdrowy – udowodnili to nawet lekarze. Przeciwnie – działa na organizm dobroczynnie, sprzyja szybszemu wychodzeniu z chorób czy likwiduje bóle głowy. Ale, co ważne, musi być to seks satysfakcjonujący, sprzyjający zaangażowaniu obydwu osób i pełen troski o obopólna przyjemność.

Twoje ciało – owszem – nie jest idealne, ale ciało osoby, z którą uprawiasz seks – również. Traktowanie współżycia jako sprawdzianu umiejętności czy popisów akrobatycznych doprowadzi tylko do frustracji i niezadowolenia. Koncentrowanie się na pozycjach, w których ciało wygląda dobrze, niekoniecznie wpływa pozytywnie na odczucia z seksu płynące. Warto więc skupić się na dobrej zabawie i eksperymentowaniu zamiast traktowaniu seksu jako kolejnego punktu, który odhaczasz na liście „do zrobienia”.

Nie obawiaj się interesować własną fizycznością i poświęcać jej uwagę. Fraza dotycząca skupiania się na samopoznaniu może wydawać się już nieco oklepana, ale uwierz mi, że warto poświęcić sobie choćby kilka minut dziennie. W większości przypadków seks za pierwszym razem (nie tylko ogólnie, ale bywa, że i z nowym partnerem/nową partnerką) jest co najwyżej poprawny, a z czasem uczymy ludzi, jak mają nas zadowolić. Oni nie dowiedzą się tego z powietrza, a i ty sama nie będziesz miała takiej świadomości – dopóki nie spróbujesz. I nie ma w tym nic wstydliwego. Do nowego łóżka wchodzimy z tym, z czym opuściliśmy łóżko poprzednie. Sprawdzone i bezpieczne rozwiązania nie zawsze okazują się skuteczne z nowymi osobami.

Nie zwlekaj więc z podzieleniem się swoimi autoerotycznymi odkryciami z partnerem/partnerką. Ogromna większość to doceni i będzie ci wdzięczna. Co jednak ważne, dopóki nie jesteś gotowa porozmawiać o seksie, a takie konwersacje wprawiają cię w zakłopotanie – zastanów się, czy z pewnością jesteś gotowa go uprawiać. Język używany do rozmów o seksualności też bardzo dużo mówi o stosunku mówiącego do samego aktu. Jak myślisz o seksie? Używając formuł wulgarnych, dziecinnych, a może zawiłych i metaforycznych? Jedno jest pewne – niektórzy umieją uprawiać seks wyczynowo niczym gwiazdy porno, ale już wysłowienie własnych potrzeb staje im kulą w gardle. Śmiem wątpić, iż wszyscy oni są wysoce usatysfakcjonowani tym, co pozostaje w sferze robionego i niewypowiadanego.

Eksperymentuj z zabawkami i różowymi produkcjami. A przede wszystkim – nie spychaj seksu do worka z napisem „mało istotne”. Wielu osobom wydaje się, że znaczenie seksu w relacji jest przeceniane, ale dopiero zdrowe i udane życie seksualne wpływa na satysfakcję w związku. Wystarczy odwrócić sytuację i zapytać, jak beznadziejny seks afektuje związek? Raczej rodzi niezadowolenie niż radość z bycia razem. Dlatego wraz z 2013 rokiem życzę wszystkim więcej seksu w miłości i więcej miłości do seksu.

[grafika wpisu – Julie]

Komentarze zamknięte.