On chce, żebyś była samolubna

On chce, żebyś była samolubna

Gdy zaczęłam uprawiać seks, przyznaję – miałam erekcyjnego i wytryskowego bzika. Bywało, że czułam się odrzucona, kiedy partner, doprowadziwszy mnie do orgazmu, sygnalizował: „No, to by było na tyle”. 

Nie to, że podświadomie pragnęłam rozgrywać sprawy po męsku, czyli dojść, przeturlać się na drugi bok i zasnąć (choć zdarza mi się). Nie jestem też kompulsywną zadowalaczką czy seksualną siostrą miłosierdzia, ale w łóżku, jak chyba każdy, po prostu lubię się odwdzięczać. W potencjalnym partnerze musi kręcić mnie coś więcej niż jego techne sexualis. Chcę dialogu, a dialog zakłada wzajemność, tak jak seks zakłada dawanie i branie. Dlatego bywało, że nie potrafiłam sobie poradzić z tym, że ktoś daje, a nie chce brać… od razu.

Byłam jedną z tych kobiet, które – zanim zaczęły myśleć za siebie, pozwalały by myślały za nie Cosmo i Poradnik domowy, wmawiające mi, że czyjaś przyjemność – wizualna, kulinarna czy seksualna są ważniejsze od mojej własnej. Dlatego kiedy mój wygląd nie wywoływał achów, chlebek bananowy okazywał się zakalcem, a seksualny performens nie przynosił rezultatów, myślałam, że problem tkwi we mnie, a nie w wizji świata, którą wciskają mi kolorowe czasopisma.

Okej, stylizacja – stylizacją i zakalec – zakalcem, to są sfery życia, w których nieco łatwiej przyznać przed światem: „Kurde, nie wyszło”, bo nie ma w nich nagości czy intymności, a te, chcemy czy nie, czynią nas tak podatnymi na zranienia.

Tylko w większości przypadków „Kurde, nie wyszło” nie jest tym, czym się wydaje. Nad wyraz łatwo ulec złudzeniu, że skoro on nie ma orgazmu lub, co gorsza, wzwodu, i nawet ich w danym momencie nie pożąda to definitywnie coś jest nie tak.

Zacznijmy od tego, że reakcje kobiet na: „Kurde, nie wyszło” bywają różne – jedne zamartwiają się, że coś jest z nimi nie tak, inne wchodzą w tryb psycho-suki, wyzywając partnerów od impotentów, mając gdzieś z tyłu głowy kulturowe przekonanie, że jej wcale nie musi być dobrze (a jeżeli już jest to odwzajemnienie przysługi się należy), ale facet ma być zawsze w gotowości i za każdym razem dochodzić.

Pomimo tych przekazów udało mi się nie zwariować, bo…

… przyjęłam optykę czysto ludzką. Ja-człowiek przyznałam przed sobą, że potrafię cieszyć się seksem bez orgazmu czy przez godzinę zadowalać mojego partnera, bo chcę, a nie dlatego, że oczekuję rewanżu. Dlaczego więc on-człowiek miałby myśleć inaczej?

To, co wielu kobietom wciąż wydaje się nie do pomyślenia jest faktem: mężczyźni potrafią czerpać przyjemność ze stosunku bez wielkiego finiszu. Mężczyzn satysfakcjonuje sprawianie rozkoszy partnerce, doprowadzanie jej na skraj orgazmicznego omdlenia i przejście na tym do porządku dziennego bez konieczności podsuwania jej (nawet wzwiedzionego) penisa, by i on mógł polecieć – tam i z powrotem – z ust jej czy rąk wprost do nieba. A skoro już o wzwiedzionym penisie mowa… to, że penis nie cieszy się na nasz widok to nie obelga, bo sytuacje w stylu „chciałbym, ale nie mogę” się po prostu zdarzają i zazwyczaj ich przyczyna leży gdzieś poza łóżkiem.

„Teraz ja się bawię” – to hasło z mojej sypialni, które jest niczym więcej jak zapowiedzią, że oto jedno z nas odwali całą robotę w zaspokajaniu tego drugiego i będzie usatysfakcjonowane akcją, podczas której penis-wcale-nie-musi-być-w-waginie lub wagina-nie-chce-by-jej-teraz-przeszkadzać.* Nie wahamy się też przyznać przed sobą, że coś po prostu nie przynosi rezultatu i choćby dawca próbował stanąć na głowie, nic z jego zabiegów nie będzie. Zepsuło się dzisiaj? Trudno, może do jutra się naprawi.

Seks powinien przyprawiać nas o dobre samopoczucie, nie zaś sprawiać, że czujemy się do czegokolwiek zobligowani. Bądź samolubna, ale też oferuj rewanż. I nie wariuj, gdy ta druga osoba zasygnalizuje ci, że nie trzeba. To, że ktoś w sypialni zafundował ci orgazm stulecia i z satysfakcją, choć bez wzwodu, patrzył, jak odpływasz, nie chcąc nic w zamian, nie oznacza, że „Kurde, nie wyszło”. Oznacza to, że „Kurde, działa”.

* Z penisem i waginą to duże uproszczenie, bo wszyscy wiemy, że erotyczna powierzchnia użytkowa, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, to dużo więcej niż tylko genitalia, prawda?

[okładka wpisu]

Komentarze zamknięte.
  1. pan_kobalt

    16 września 2014 at 15:07

    „Mężczyzn satysfakcjonuje sprawianie rozkoszy partnerce, doprowadzanie jej na skraj orgazmicznego omdlenia i przejście na tym do porządku dziennego” – swiete slowa Droga Pani.