Przyłapany na masturbacji | I co teraz?

Przyłapany na masturbacji | I co teraz?

Jak to co? Ma przeprosić.

Zdradzona, oszukana, nieatrakcyjna – trzy słowa, które najczęściej pojawiają się obok zwierzeń kobiet o nakryciu partnera z jego własnym penisem w dłoni. Swoje uczucia w ten sposób opisują kobiety wyzwolone, inteligentne i pewne siebie, które najwyraźniej nie potrafią poradzić sobie z seksualną odrębnością w związku. Skąd to poczucie seksualnej porażki?

W internecie każdego dnia setki, tysiące dziewczyn, będących w relacjach cishetero, dyskutują o tym, że przyłapały swoich facetów, mężów na masturbacji i wymieniają się radami, co z tym fantem zrobić, jak zapobiec kolejnym tego typu ekscesom. Nie wiedzą, jak to w ogóle mogło się wydarzyć, przecież są atrakcyjne, seksowne, dbają o temperaturę w sypialni. Masturbujący się partner to niechybnie znak, że nie utrzymują go w stanie seksualnej szczęśliwości. A więc, za radą koleżanek, robią sobie seksowne fotki, grożą rozstaniem i namiętnie przeszukują komputer w poszukiwaniu ukrytego porno.

Potęga seksowności, czyli Dlaczego nie zwalisz sobie do mnie?!

Jak już pisałam w Seksownej, ale nie seksualnej – od najmłodszych lat jesteśmy uczone, że to, co mamy światu do zaoferowania to nienaganna aparycja. Jesteśmy przekonywane, że sex appeal to nasza największa i jedyna broń. Dlatego tak bardzo boli, gdy ktoś wytrąca nam ją z ręki, a fakt, że ktoś jest tą seksownością zainteresowany to największa nagroda. Gdy ktoś rezygnuje z tego pakietu na rzecz pań z internetu czy zdrady – największe poniżenie. Ślepo wierzymy, że seks to coś, co sprawia, że kontrolujemy sytuację i to przekonanie nie opuszcza nas nawet po wejściu w związek.

Pozowanie do pieprznych fotek czy filmików naprawdę nie pomogą. Zwłaszcza w przypadku dziewczyn, które kompletnie nie czują tego typu klimatów, ale nie chcą, by partner zdradzał je przez oczy. Nigdy nie ochronią partnera przed oddziaływaniem tego, co nowe, inne i nieznane.

Kobiety mają też inne patenty: na przykład zaspokajanie na żądanie, budzenie lodem czy inne tego typu historie. Nieważne, mają ochotę czy nie, nieważne, czy tego życzą sobie partnerzy, czy jest to dla nich komfortowe – strach przed zdradą przez oczy i z własną ręką jest u nich zbyt duży.

Ultimatum: „możesz się masturbować, ale tylko przy mnie (lub do mojego wizerunku)” jest tak samo złe, jak całkowity zakaz masturbacji w domu. Bo wyobraźmy sobie, że ktoś zakazuje nam innej przyjemnej czynności, na przykład jedzenia czekolady. Czego chce nam się najbardziej przez cały dzień? No właśnie, czekolady.

Boys will be boys?

To nie tak, że nieodłącznym elementem bycia facetem jest masturbacja. Girls will be girls, too. Nieodłącznym elementem bycia człowiekiem jest ciekawość seksualna, podatność na różne rodzaje podniet i chęć folgowania im, niezależnie od płci. Serio, bardzo często, stojąc przed wyborem: piękny penis czy sesja solo, i tak wybrałabym sesję solo. Dlatego, że masturbacja nie jest substytutem seksu dla tych, którzy nie mogą go mieć na skinienie palcem i w większości przypadków naprawdę nie ma związku z częstotliwością igraszek we dwoje.

Masturbacja, tak samo dla kobiet, jak i dla mężczyzn, nie jest zamiennikiem seksu. Tak samo jak wibrator/masturbator nie jest substytutem penisa/pochwy. To po prostu doskonały sposób na pozbycie się seksualnego napięcia, rozładowanie stresu, spędzenie chwil sam na sam ze swoim ciałem, a nawet remedium na bezsenność. To też coś, co dla niektórych odbywa się szybko albo bardzo powoli, i do czego, z różnych względów, nie chcemy zapraszać innych, aby nie babrać się z zasadą wzajemności: ty robisz dobrze mi, a ja tobie. Partner/ka to przecież nie narzędzie do zaspokajania nagłych seksualnych potrzeb.

Prawda nas wyzwoli: większość ludzi masturbuje się częściej niż uprawia seks.

Jeżeli jesteś kobietą, dotknij swojej cipki i zastanów się, czy absolutnie zawsze masturbujesz się do fantazji o swoim udomowionym facecie? Ja na przykład czasem myślę o tym wytatuowanym gościu z filmów Eriki Lust, a czasem o Anglii.

Robić aferę czy wrzucić na luz – wybór należy do ciebie

Wydaje ci się, że nie ma nic seksowniejszego niż zrzędzenie na temat nawyków masturbacyjnych, nagabywanie i grożenie rozstaniem? Szpiegowanie drugiej osoby w łazience na „Here’s Johnny!”?

Film:The Shining (1980) starring JACK NICHOLSON, STANLEY KUBRICK (DIR) BKN309 SHI 028
Lśnienie (1980)

Równie dobrze możesz odciąć komuś penisa, komuś innemu zacementować cipkę – na jedno wyjdzie. Serio, masturbację próbują ze wszystkich stron obrzydzić religia, wychowanie do życia w rodzinie czy tradycjonaliści. Wyśmiewanie i poniżanie czyjejś seksualności czy nawyków rozmiękcza wszystkie członki i wysusza wszystkie wulwy. Kryzys masturbacyjny, a raczej pojmowanie masturbacji partnera/partnerki jako „kryzysu”, to bardzo rzadko wina tego, kto dopuszcza się „samogwałtu”.

Każda zdrowa relacja wymaga pewnej przestrzeni osobistej dla obydwu zaangażowanych osób. Tę przestrzeń możemy wypełniać na różne sposoby – swoim hobby, czasem solo, jedzeniem pizzy czy masturbacją (biorę wszystko!). Ale przestrzeń osobista jest czymś innym od utrzymywania swoich aktywności w sekrecie lub opowiadania kłamstw na ich temat. Zwłaszcza w przypadku masturbacji. Nie trzeba przecież dzielić się wszystkimi szczegółami: do którego filmu, aktora czy aktorki i po ilu minutach był orgazm. Dla tych, których nie kręci gawędziarstwo, słowa bardzo szybko odrą fantazje z tego, co jest w nich najbardziej podniecające.

Kiedy warto zachować uważność?

Kiedy w relacji, która była seksualna, masturbacja staje się jedynym obowiązującym rodzajem ekspresji seksualnej. Oczywiście, zdarzają się różne sytuacje, ale jeżeli jedna strona jest chętna na seks, a druga tygodniami woli brać zbyt długie prysznice, to wiedz, że coś się dzieje. I być może warto zająć się właśnie tym, a nie faktem, że chcemy od czasu do czasu, obok regularnego seksu we dwoje, pofolgować sobie na własną rękę.

Dosłownie i w przenośni.