Usiądźmy i porozmawiajmy… o seksie

Usiądźmy i porozmawiajmy… o seksie

Podobno dowodem na to, że ludzie swobodnie czują się w swoim towarzystwie są rozmowy o seksie i o wydalaniu. Nie wiem, jak z tym drugim, ale z doświadczenia wiem (hej, też kiedyś byłam studentką!), że gdy idzie o seks, jest to raczej erotomańskie gawędziarstwo niż… No właśnie, co? 

Ośmielę się stwierdzić, że seks z tematu tabu przeszedł w temat obrosły mitami, niedomówieniami i sprzecznymi informacjami. Biorąc pod uwagę specyfikę naszych czasów, wiedza o tej sferze życia z „podwórkowej” zamieniła się w wiedzę „internetową”. Obydwa nurty mają jedną cechę wspólną, choć zasięgi różne: w dużej mierze bazują nie na faktach, a na opiniach i niedomówieniach, z tą różnicą, że w sieci, zamiast dowiadywać się, co i jak, uczestniczymy w gównoburzach na temat moralności.

Mała dygresja: czy tylko mi wydaje się dziwne, że dziewczyny wiedzą, iż powinny depilować owłosienie łonowe i znają wszystkie metody rugowania buszu, a zazwyczaj nie mają pojęcia, jak są zbudowane „tam na dole”?

To się robi, a nie o tym gada!

Zawsze, kiedy słyszę tę oklepaną frazę, myślę o przełożeniu jej na inne sytuacje. Bo wyobraźmy sobie, że jesteśmy u dentysty. Otwieramy buzię, lekarz zagląda, ocenia stan naszego uzębienia i bez słowa chwyta wiertło i przechodzi do dzieła. Przecież to się boruje, a nie o tym gada! Jak byśmy się wtedy czuli?

Seks to nie ten, którego imienia nie wolno wymawiać. Cisza wokół danego tematu stygmatyzuje go, powoduje, że obrasta on przesądami. Skutek? Najczęstszym pytaniem, które stawiamy sobie w kwestii własnej seksualności brzmi: „Czy jestem normalna/normalny?”. Tylko rozmawiając, dowiemy się, że w 99.9% przypadków nie ma nic złego w tym, co nas kręci i podnieca, i że nasze pragnienia są całkowicie normalne, bo inni też tak mają. Brak komunikacji skutkuje wyłącznie problemami z jakością seksu, tłumieniem pragnień oraz nieumiejętnością ich wyrażenia. Najczęściej kończy się to nie kozetką, bo z lekarzami też trzeba rozmawiać, a poszukiwaniem cudownej pigułki na potencję i całe zło świata.

Wracając do erotomańskiego gawędziarstwa nad kuflem z piwem: nie ma w nim nic złego, ale bardzo chciałabym, abyśmy nauczyli się też rozmawiać o seksie w sposób, który coś znaczy. Rozmowy „z pieprzykiem”, komentowanie, co jest sexy, to doskonałe źródło rozrywki i właściwie niczego więcej. A na mnie na przykład rozmowy z podtekstem nie działają, bo oscylują jedynie wokół kulturowego wyobrażenia seksualności, a nie tego, czym seks jest dla mnie oraz dla moich rozmówców. Ale to też niezły paradoks, że łatwiej znaleźć kogoś, z kim możemy sobie słownie poświntuszyć, niż kogoś, kto udzieli nam rzetelnej porady lub wysłucha bez oceniania i bez krygowania się powie, że też lubi seks oralny.

Dlatego

Rozmawiajmy o seksie, bo to go normalizuje. Nie dajmy sobie wmówić, że funkcjonujemy w społeczeństwie złożonym z bezpłciowych tworów, którym obce są popędy. A przecież i prezydent, i ekspedient/ka w piekarni to istoty seksualne. Zaakceptujmy to, nie taplajmy się w bajorku opatrzonym tabliczką „wolę tego nie wiedzieć”.

Rozmawiajmy o seksie, bo ktoś musi to robić – w sposób otwarty, pozbawiony oceny i moralizowania. Każdy z nas, czy tego chcemy, czy nie, potrzebuje w swoim życiu osoby, do której będzie mógł się zwrócić po poradę lub wsparcie, szczególnie, gdy mowa o sprawach intymnych. Być może pewnego pięknego dnia to właśnie ty okażesz się tą pomocną osobą, która o seksualności i seksie potrafi mówić szczerze.

Rozmawiajmy o seksie, bo w ten sposób budujemy i urozmaicamy swój język seksualności, a co za tym idzie – ułatwiamy sobie komunikację z obecnymi i przyszłymi partner(k)ami, a także, myśląc bardziej przyszłościowo, z naszymi dziećmi (jeżeli planujemy je mieć lub już jesteśmy rodzicami). Być może pierwsze próby ubrania seksualności w słowa wydadzą się dziwne, ale jedynie praktyka – nie milczenie – sprawi, że nabierzemy wprawy.

A wreszcie: rozmawiajmy o seksie, bo dzięki rozmowom staje się lepszy! Popęd mamy zakodowany biologicznie, ale postęp zależy wyłącznie od nas samych. Edukujemy się dzięki słowom: zadając pytania, słuchając, a wreszcie – wcielając słowa w czyn, konfrontując słowa z działaniem. Bądźmy głośni tam, gdzie inni (jeszcze) nie mają odwagi. Seksualna rewolucja to hałas, ale głęboko wierzę, iż wpływa na to, że u tych, z którymi się stykamy, za zamkniętymi drzwiami zaczyna się… cicha ewolucja.

P. S. Jeżeli chcesz mieć dostęp do ekskluzywnych treści niepublikowanych na blogu, zniżek na zabawki erotyczne tylko dla subskrybentów i nowinek z różowej branży, zapisz się do najseksowniejszego newslettera w sieci!

okładka wpisu: Rawpixel via Unsplash