Zepsuj sobie seks w 5 prostych krokach

Zepsuj sobie seks w 5 prostych krokach

Brak satysfakcji w łóżku może doprowadzić każdą relację na skraj przepaści. Czasem jednak sami, zupełnie nieświadomie, się nad tę przepaść doprowadzamy. 

Seks – jaki jest, każdy widzi. Jest świetny. Jest orgazmiczny. Jest taki sobie. Jest beznadziejny. He? No właśnie, niezależnie, czy doświadczamy wspaniałego, czy „takiego sobie seksu”, jedno jest pewne – stał się taki na nasze własne życzenie. Dzisiaj dowiesz się ode mnie, jak skutecznie zepsuć sobie seks. Na aż pięć sposobów!

Dalej, wiem, że tego chcesz. Zepsuj sobie…

***

1. Pozwalaj sobie na negatywne komentarze na temat ciała, wyglądu lub wydolności seksualnej partnerki/partnera 

Nie rozumiem, dlaczego niektórym osobom wydaje się, że krytykanctwo jest seksowne. Motywujące. Partnerskie. Tylko ciekawe, dlaczego krytykowana strona zazwyczaj zamyka się w sobie, albo robi awanturę…? Niezależnie, czy chodzi o wygląd, czy wydolność seksualną, tego typu komentarze naprawdę nie motywują do zmiany, raczej sprawiają, że partner/ka przestaje cię lubić. Przestaje też lubić siebie. I w efekcie nikt nie lubi nikogo. Ale już ty wiesz lepiej, fajniejszy seks jest z kimś, kto czuje się brzydki albo beznadziejny. W końcu robisz to, bo ci zależy.

Co zrobić zamiast: zastanów się, dlaczego ci to przeszkadza? Być może twoje ciało też się zmieniło i swoje niezadowolenie projektujesz na drugą osobę? Może nie chesz, żeby znajomi widzieli cię z „motorynką” (niby fajnie się jeździ, ale lepiej, żeby kumple nie wiedzieli)*. Może wmówiłaś/wmówiłeś sobie, że satysfakcjonujące życie seksualne wygląda w określony sposób? Tylko ty potrafisz udzielić sobie szczerej odpowiedzi na to pytanie.

A potem poobserwuj drugą osobę i uwierz w to, co ma ci do przekazania. Wygląda na szczęśliwą, pomimo zmian w wyglądzie? I bardzo dobrze, najwidoczniej jest na wyższym poziomie samoakceptacji i pozytywnego nastawienia do ciała, niż ty. Jeżeli nie czuje się dobrze, motywuj ją do zmian, wspieraj, wspólnie dbajcie o wasze zdrowie i samopoczucie.

Gdy zaś idzie o seks i jego częstotliwość, czy długość stosunku – razem z partnerem/partnerką przedefiniujcie, czym jest dla was seks. Wypieprzcie ze słownika „grę wstępną” (czyli to szybkie buzi-buzi przed królową – penetracją) i każde erotyczne spotkanie traktujcie jak seks, sprawiajcie sobie nawzajem rozkosz na różne sposoby, eksperymentując z różnymi rodzajami bodźców i różnymi drogami doprowadzania się do orgazmu. Nawet bez penetracji. Seks obejmuje całe ciało, nie tylko to, co dzieje się od pasa w dół.

* Jeżeli tak, to na tym etapie życia nie zasługujesz na związek. Idź lepiej przeczytaj książkę.

2. Ośmieszaj to, co kręci i podnieca drugą osobę

Jeżeli już w ogóle mówimy o seksie publicznie, to zazwyczaj mówimy o jego najbardziej waniliowej i podstawowej wersji, przyjmując za prawdę objawioną, że taki seks będziemy uprawiać do końca życia, więc musimy nauczyć się czerpać z niego przyjemność. A tu nagle partner/ka oświadcza ci, że chce się bawić w kucyki, lizać pachy, patrzyć, jak go/ją zdradzasz – niepotrzebne skreślić. Robisz więc to, co każdy „normalny” człowiek, czyli na wszelki wypadek mówisz „nie” i zaczynasz nerwowo rechotać, bo informacja spadła na ciebie jak grom z jasnego nieba, a ty ni cholery nie wiesz, co masz z nią zrobić. Zaczynasz więc oceniać i zawstydzać drugą osobę, obrzydzać jej „mniam”.

Co zrobić zamiast: obudź w sobie ciekawość. Pozwól sobie na chwilę refleksji nad tym, co w danym działaniu może podniecać partnerkę/partnera. Być może chodzi o zmianę dynamiki w relacji, a może o wprowadzenie czegoś nowego do waszego seksualnego menu? Zastanów się też, dlaczego dana praktyka wydaje ci się osobliwa, a następnie uświadom sobie, że seks to wielki bufet i fakt, że pewne rodzaje ekspresji seksualnej są rzadziej spotykane, nie oznacza, że nie istnieją. Pragnienia twojego partnera/twojej partneki wcale nie są wyjątkowe – z pewnością zrealizowało je przed wami tysiące innych par. Może też wydaje ci się, że to „nowe” stanowi zagrożenie dla waszej relacji, a jeżeli tak – pomyśl, dlaczego tak jest.

No i prześpij się z tym – w przenośni. Zrób własny research: sprawdź, jak daną praktykę realizują inni ludzie (przypominam zasadę internetów nr 34: ktoś na pewno zrobił o tym porno). Bardzo często uświadomienie sobie, jak robią to inni, zobaczenie tego w filmie pozwala oddzielić emocje związane z danym aktem od emocji związanych z daną osobą i tym, jaką ją sobie wyobrażamy, a w efekcie – zrozumieć. Jeżeli więc to, co ją kręci okaże się nie do pomyślenia, zastanów się, jakie modyfikacje możesz wprowadzić do oryginalnej fantazji partnera/partnerki, aby jej realizacja odpowiadała również tobie. Pamiętaj, że seks nie musi być taki bardzo serio, że ważny jest w nim przede wszystkim aspekt zabawy. A najgorsze, co możesz zrobić, to wkręcić sobie, że można „bawić się ładnie” tylko w jeden, określony sposób.

Jasne, daj sobie też prawo do odmowy – być może dana praktyka nie wydaje ci się pociągająca teraz, ale to nie oznacza, że za jakiś czas nie stwierdzisz, że jednak warto spróbować. Uświadom sobie, że partner/ka, która zna swoje potrzeby i chce dzielić się erotycznymi fantazjami to prezent od losu. Bo ktoś, kto otwarcie mówi o własnych fantazjach, jest równie otwarty na realizowanie fantazji i eksperymentowanie z tym, co kręci drugą osobę.

3. Używaj seksu jako nagrody lub kary

Zamiast seksu, którym moglibyście/mogłybyście cieszyć się oboje, używasz tego wspaniałego, intymnego i magicznego aktu do tresowania drugiej osoby? I to nie w kontekście zmysłowego role-playingu, ale żeby jakoś zorganizować sobie życie i zarządzać tym, co dzieje się w gospodarstwie domowym? Wiesz, że partner/ka pragnie seksu, więc stał się on dla ciebie kartą przetargową? A na dodatek zauważyłeś/zauważyłaś, że to działa?

Co zrobić zamiast: po prostu nie rób tego. Po prostu weź i przestań.

4. Nie słuchaj lub nie dowierzaj 

Partner/ka na początku relacji mówił/a, że nie lubi seksu. „Ze mną polubi!” – wrzasnęło twoje ego. Mogła/mógł też mówić, że ma jakiś bardzo specyficzny fetysz, nie jest monogamist(k)ą, ma specyficznie ukształtowane narządy płciowe. „Eee tam, próbuje być interesująca/interesujący” – przeszło ci przez myśl. A teraz dziwisz się, że seksu w związku jest mało, partner/ka chce do trójkąta, albo zakochał/a się właśnie w koledze z pracy i jadą razem na wakacje. Mogło być i tak, że nic ci nie powiedział/a, ale sam/a coś przeczuwałeś/przeczuwałaś podczas pierwszych etapów związku. Nie odpowiada ci to, kłócicie się, a on/a za każdym razem kwituje całe zajście: „Widziały gały, co brały”.

Co zrobić zamiast: słuchaj, zadawaj pytania i wierz, że druga osoba mówi prawdę, bo tylko ona zna siebie samą najlepiej. Doceń, że ktoś gra z tobą w otwarte karty, że chce przygotować cię na sytuacje, które mogą zaistnieć, ale pamiętaj też, że informacja nie równa się prośbie: „napraw mnie”.

Nie unikaj dialogu. Przede wszystkim zapytaj, co dla drugiej osoby oznacza dany fakt, a następnie zastanów się, co może oznaczać dla ciebie i dla waszej wspólnej przyszłości. Zapytaj też, czego partner/ka oczekuje. Nie obiecuj sobie, że jakoś „nawrócisz” tę drugą osobę, że ją zmienisz, albo że „jakoś to będzie”. Zmiana jest możliwa tylko wtedy, kiedy sami zainteresowani jej pragną, więc miłość, narzekanie lub narzekanie z miłości (w zależności od tego, jaką obierzesz strategię) raczej niewiele zdziałają. Myśl więc o długofalowo – porównaj to, co wiesz o sobie (np. że lubisz seks jak koń owies, że potrzebujesz, aby ktoś od czasu do czasu nadepnął ci na jądra, że nie wyobrażasz sobie być w otwartym związku), z tym, co wiesz o partnerce/partnerze. Czy wasze dynamiki seksualne się pokrywają, czy w związku chcecie tego samego, czy jesteście gotowi/gotowe uznać seks za priorytet. Bo prawda jest taka, że gały może zawsze patrzą, ale jakoś czasem nie chcą widzieć.

5. Kłam, Pinokio, kłam!

Problem kłamstwa dotyczy głównie tych osób, które zostały zaprogramowane na zadowalanie innych. Ktoś robi w łóżku coś, co ci nie odpowiada i pyta, czy wszystko okej, a ty odruchowo odpowiadasz „tak”, więc rzeczony ktoś robi to dalej. Angażujesz się w seks, który nie sprawia ci przyjemności, ale wiesz, że właśnie takiego się od ciebie oczekuje. Albo, co gorsza, udajesz orgazm – w akcie miłosierdzia. Słowem, jesteś jak Pinokio, który wstydzi się, że nosi stringi. Męskie.

Co zrobić zamiast: Otwórz buzię i użyj swoich słów! Najlepiej w sytuacji pozałóżkowej i zanim po raz kolejny wylądujecie ze sobą nago. Możesz uchronić czyjeś ego, używając strategii „dwie rzeczy, które w naszym seksie lubię i jedna, którą można zrobić lepiej”. Im wcześniej, tym lepiej.

Pozwól sobie na eksperymenty i mówienie otwarcie, co ci się podoba, lub czego chciał(a)byś spróbować. Komunikacja to najlepsza lubrykacja! Zadawaj drugiej osobie pytania, dowiaduj się, co możesz robić lepiej.

Zrozum też, że orgazm to nie konieczność, a możliwość. Kiedy wygłosiłam tę frazę na panelu o kobiecym orgazmie, prowadzące prawie zjadły mnie żywcem, krzycząc, że takie rzeczy wkładają kobietom do głowy faceci, którym nie chce się starać. Te same prowadzące później mówiły, że im źle, kiedy facet nie tryska, bo mają wtedy poczucie seksualnej porażki i wątpią w swoje umiejętności. Pieprzyć logikę. Dlatego zdejmij z siebie presję szczytowania za każdym razem, niezależnie od tego, jakiej jesteś płci. Sam/a wiesz lepiej, że to, że orgazm się nie pojawił, nie oznacza, że nie podobało ci się całe zdarzenie, że było mniej intymne, czy mniej satysfakcjonujące na płaszczyźnie emocjonalnej.

***

Nie wierz normom, w to, jak powinny zachowywać się dziewczynki, a jak chłopcy. Szukaj tego, co jest satysfakcjonujące dla ciebie. Nie przyjmuj na siebie zasad, w które sam/a nie wierzysz, bo poddając się im, nie wygrasz. Uwolnij się od oceniania i nie rób z seksu potwora, który siedzi pod twoim łóżkiem. Zbyt często dokarmiasz go na własne życzenie.

Wskocz na to łóżko, uprawiaj radosny i dziwaczny seks. Aż łóżko z powyłamywanymi nogami przygniecie tego potwora.

[okładka wpisu]

proseksualna-kinky-winky-mini

Komentarze zamknięte.
  1. Bambol

    20 kwietnia 2016 at 12:10

    Genialne spostrzeżenia. Zostanę Twoim stałym czytelnikiem.

  2. seks oralny

    31 marca 2016 at 11:42

    … seks łatwo sobie obrzydzić itp. Trzeba otworzyć się na nowe doznania np. na seks oralny i próbować, szukać. Nawet oferty towarzyskie mogą się do tego przydać, bo jak nie teraz to kiedy?

  3. M

    27 marca 2016 at 00:26

    Najtrudniej wyjść z tych punktów w długotrwałej relacji. Jak w ogóle zacząć? Jak nie zranić? Może właśnie podesłac ten link?

  4. natalia

    24 marca 2016 at 16:46

    Przyznam szczerze, że 5. punkt mnie dotyczy. Tzn. mówię, co chcę, jak, kiedy, ale jednak czasami wolę się skupić na poprawieniu/zmianie jednej rzeczy, ew. dwóch, za jednym razem, niż kilku. Na pozostałe stosuję albo „okej” albo „yhym” :P

  5. TomiKiw

    18 marca 2016 at 23:14

    Widzisz a dla mojej K . liczy się sex w formie penis w wagonie i nic więcej… Na początku myślałem że się rozkręci itd. Ale już 13 lat i nic. A na dodatek mam wrażenie że brzydzi się tego co w niej zostawiam bo w trakcie jak dojdzie to czeka jak skończę i każe mi uciekać. I jak tu lubiec taki sex? Próbuje tak czy owak różnych rzeczy ale ona nie chce. Już nie wiem co robić. PS choć jestem mam też lubię czytać Twojego bloga

    • Kasia

      30 marca 2016 at 17:54

      Tak na początek proponuję prezerwatywę. Wtedy w K. nic nie będzie zostawać, więc powinna się poczuć bardziej komfortowo

  6. Amanida Torres (@amanida_torres)

    18 marca 2016 at 12:39

    Czasem jest mi tak cholernie przykro, jak słucham ludzi mówiących o seksie. Zupełnie jakby to była maszynka do autodestrukcji, a nie możliwość niesamowitej przyjemności!

  7. Joanna

    18 marca 2016 at 11:12

    Ech, odwalasz ciężką robotę tłumacząc ludziom rzeczy, które sami powinni wiedzieć!!! Mam nadzieję, że uważnie czytają i się uczą :)

  8. znowu ja

    17 marca 2016 at 21:18

    I od razu mi się przypomina mój ex, który zwykł twierdzić: ja wiem lepiej co ci sprawia przyjemność, bo ja jestem doświadczony, a ty nie. Więc leż i się ucz.
    A potem się dziwił, że nie ma seksu (dla niego seksem jest tylko panis-w-waginie, ewentualnie seks analny)
    Uwielbiam Cię czytać, Nat. Nawet jeśli nie korzystam, to i tak uwielbiam.

    • Nat

      17 marca 2016 at 21:46

      Dobrze, że eks należy już do przeszłości :) Cieszę się, że zaglądasz, zapraszam częściej!