Nat wywołana do tablicy | Liebster Blog Award

Nat wywołana do tablicy | Liebster Blog Award

Pamiętacie ten strach przed odrzuceniem, gdy w podstawówce prosiliście kogoś o wpisanie się do Złotych Myśli? Ja tak, chociaż chyba wpisu nikt mi nie odmówił, a i ja swoje najładniejsze koperty dawałam każdemu. Jako sentymentalna pipka wciąż przechowuję ten stary zeszyt gdzieś na strychu domu rodzinnego. Czasy się jednak zmieniły i dzisiaj mamy zabawy wirtualne, odświeżające wspomnienia u ludzi, którzy wymieniali się kajecikami – wyznacznikami popularności.

11 pytań zadał mi Blaszany Kogucik – blog rodzicielski prowadzony przez Mamę i Tatę. Z Tatą miałam przyjemność dzielić domek i popijać kakao na Morskiej Ferajnie w Gdańsku, stąd pewnie to wyróżnienie. A jak mnie ktoś w ten sposób wyróżnia – nie odmawiam.

Liebster Blog Award jest łańcuszkiem. Sama mam tyle lat, żeby jeszcze pamiętać łańcuszki korespondencyjne, które przerażeni śmiertelnicy przepisywali używając kalki, wkładali do kopert i wysyłali pocztą, żeby jakoś odpędzić zły urok, bo podobno za zerwanie łańcuszka groziły nieszczęścia. Mam też tyle lat, żeby pamiętać, że w moim domu łańcuszki, które chciało się zerwać i nie oberwać klątwą w czerep, się po szamańsku paliło. Cóż, elektronika poszła do przodu, są łańcuszki internetowe i jakoś głupio byłoby laptop wrzucić do ognia.

Dzisiaj zrywam łańcuszek, więc nie obawiajcie się przeczytania tej notki do końca, bo nie wytypuję nikogo. Ale na pytania Mamy i Taty odpowiem.

1. Internety robię, bo… chcę udowodnić rodzicielom, jak bardzo się mylili, blokując mi dostęp do neostrady ze stwierdzeniem, że w internetach nie ma przyszłości.

A tak w ogóle to dzisiaj jest dzień premiery mojego drugiego, typowo lajfstajlowego bloga: lifelov.in, więc serdecznie zapraszam! Głównie o tym, co zajmuje pozałóżkowe 90% mojego czasu.

2. Na co wydasz swój pierwszy milion dolarów? Na kupno i odpicowanie pewnego pięknego dworku, który widziałam i zapragnęłam przerobić na dom pracy twórczej dla artystycznych (nie artystowskich!) dusz.

3. Co to znaczy być dobrym blogerem? To pisać o czekoladowym smaku czekolady tak, aby czytający mieli wrażenie, że do tej pory tego słodkiego przysmaku nigdy nie jedli.

4. Co było pierwsze – jajko czy kura? A nie razi was, że w tej filozoficznej zagwozdce nie ma miejsca dla koguta?

5. Najgorsza piosenka, którą zadedykujesz swojemu wrogowi. 

Bo wierzę w nienawiść od pierwszego wejrzenia.

6. Książka, która towarzyszy Ci całe życie. Ania z Zielonego Wzgórza. Co ciekawe, główna bohaterka kiedyś była dla mnie wzorem, a dzisiaj jest obiektem straszliwego sprzeciwu, bo kto czytał całą serię, ten wie, jak bardzo Ania zmamusiała w ostatnich tomach. Jako dorosła, a na dodatek wykształcona humanistycznie, nie mogłam przeczytać tej powieści po raz drugi, bo mój ideał bohaterki literackiej okazał się zawieszony w dziwnym świecie handlu sierotami, które jako kilkulatki są brane z domów dziecka, żeby pomagać przy latorośli przybranych „rodziców”. Ale gdybym jako dwudziestopięciolatka postrzegała jedną powieść w ten sam sposób, w jaki myślałam o niej jako dziesięciolatka, oznaczałoby to, że zmarnowałam jakieś piętnaście lat życia.

A tak na marginesie, dzisiaj zauważam, że dzięki literaturze pięknej byłam strasznie egzaltowanym i upośledzonym społecznie dzieckiem. Rówieśnicy mnie nie rozumieli, a ja nie rozumiałam ich. Nie obawiajcie się jednak takiego książkowego wypaczenia, bo dzisiaj mam problemy jedynie z prawidłowym odczytywaniem emocji u innych.

7. Twoja pierwsza myśl po obudzeniu się to… „Muszę wziąć tabletkę”. I to moje miejsce na trochę dydaktycznego smrodu. Drogie czytelniczki, badajcie poziom hormonów tarczycy. Kilka lat temu, gdy byłam wiecznie zmęczona (zwalałam to na studia dzienne połączone z pracą w nocy), depresyjna (zwalałam to na wszystko wokół) i miałam irracjonalne problemy z wagą (tych już nawet nie miałam na co zwalić, bo przy sprawach hormonalnych można się głodzić i zarzynać z Chodakowską, a waga nie spada ani o kilogram), a wystarczyło proste badanie krwi, żeby okazało się że choruję na niedoczynność tarczycy. Tabletkami będę wspomagać się zapewne do końca życia, ale dzięki terapii moje dolegliwości jakoś się unormowały.

8. Każdy ma jakiegoś bzika, jaki jest Twój? Mam bzika na punkcie rich bitch szyku. Poważnie. Lubię, jak się świeci i ocieka złotem. Jak tutaj:

9. Zapraszasz gości. Co podasz do jedzenia, żeby ich oczarować? Postawiłabym na potrawy nieoczywiste, które smakiem zaskakują wszystkich: quiche z marchewką i chilli oraz zapiekankę z buraków, ziemniaków, cebuli i miodu.

Poza tym zawsze miałam ochotę przetestować swój urok osobisty, czyli podać wyłącznie jakieś wino i krakersy i sprawdzić czy potrafiłabym tak poczarować, żeby moi goście pomyśleliby, że to jedyne i właściwe menu na tę okoliczność. Taki test charyzmy.

10. Za czym skoczysz w ogień? Na chwilę obecną nie ma w moim życiu takiej rzeczy, dla której ryzykowałabym poparzeniami.

11.Twoje ulubione miejsce na świecie to… Jestem na etapie szukania i wiecznego niedosytu. Jeżeli jednak miałabym sobie je wyobrazić, to będzie to takie zestawienie miejsca i okoliczności, które zmusi mnie do powiedzenia Chwilo, trwaj, ty jesteś tak piękna! A potem przyjdzie Mefistofeles i skończy się rumakowanie.

I tyle z mojej blogowej spowiedzi.

[grafika wpisu via]

Komentarze zamknięte.
  1. Matylda

    29 października 2013 at 01:22

    A podasz przepis na te potrawy nieoczywiste? :)

    • Nat

      30 października 2013 at 12:32

      Podam wkrótce! :)