Obiecałam sobie, że jeszcze przed Nowym Rokiem rozprawię się z jednym konkretnym problemem młodej Czytelniczki oraz bardziej ogólnym, który powraca jak bumerang w wielu wiadomościach, które od was dostaję. Dziś będzie o konsekwencjach nieistniejącej edukacji seksualnej oraz partner(k)ach, którzy/które nie pozwalają drugiej osobie na posiadanie i używanie gadżetów erotycznych (say what…?!).
Disclaimer: rady udzielane przeze mnie są dokładnie takie, jakie usłyszeliby moi przyjaciele, na których mi zależy, i w większości przypadków pewnie nie takie, na które sam/a liczysz. Chcąc chronić prywatność piszących do mnie osób, nie podaję ich prawdziwych imion, inicjałów, ani prawdziwych imion lub inicjałów partnerów lub partnerek.
1. Głupoty, w które wierzą młodzi chłopcy.
Czytelniczka X pisze: Niedługo skończę 18 lat, kilka miesięcy temu rozpoczęłam współżycie, było to łącznie kilka – kilkanaście razy. Ostatnio jednak seks jest mniej przyjemny, wręcz w ogóle, a mój jedyny partner stwierdził, że „Jestem tak wyrobiona, że nic nie czuje”. Nie wiedziałam do kogo mogę się zwrócić po jakąś radę, a potem przypomniałam sobie o Pani blogu i stwierdziłam, że pisząc do Pani na pewno uzyskam jakąś pomoc. Jak mogę coś z tym zrobić?
Tl;dr: Twoje ciało zdolne jest do odczuwania przyjemności z aktywności seksualnej, ale musisz dać sobie do niej prawo i sama odnaleźć jej źródło. (coelhizm niezamierzony)
Długa odpowiedź: Och, gdybym tylko dostawała złotówkę za każdym razem, kiedy młoda dziewczyna zwraca się do mnie z pytaniem w stylu: „Nat, a mój chłopak powiedział…” (czy ktoś jeszcze pamięta „Tata, a Marcin powiedział, że jego tata powiedział, że…”?!), to… w sumie nie wiem, ile bym miała tych złotówek, ale całkiem dużo. Problemy oscylują zazwyczaj wokół sytuacji, w których dziewczyna nie chce współżyć, a faceta bolą od tego jądra* (tak, tak, czasem pojawia się wersja, że nawet sinieją) lub w których seks nie jest dla dziewczyny przyjemny, a facet stwierdza, że tak ma być lub że od nadmiaru seksu wiatr zaczął jej hulać w szczelinach (słowem: jej wina).
Dlaczego zdarza się tak, że pierwsze stosunki penis-w-waginie są dla kobiety przyjemne i coś się podczas nich czuje, a kolejne robią się takie sobie? Po części odpowiedzialna jest za to hymen (błona dziewicza), która rozciąga się przy wprowadzaniu penisa do pochwy, pojawia się nowy rodzaj tarcia, a na dodatek towarzyszy temu ekscytacja, że robimy razem coś nowego. Później wagina rzeczywiście „przyzwyczaja się” do tego rodzaju doznań, ale to nie oznacza, że z przyjemności z seksu nici!
Prawda jest taka, że w wielu przypadkach pierwszy nastoletni seks jest raczej średni – dziewczyny nie wiedzą nic o swoich ciałach, a chłopcy skupiają się wyłącznie na własnej przyjemności, twierdząc, że skoro im jest dobrze, to partnerkom też. Seks definiuje się wyłącznie jako penis-w-waginie, nikt nie wie, po co są lubrykanty, a więc penetracja kończy się otarciami, a na dodatek clitoris to jedna z osad w starożytnej Grecji. Za ten stan rzeczy winię nieistniejącą edukację seksualną.
Jeżeli jedyną reakcją chłopaka Czytelniczki jest debilny komentarz, zacytuję raz jeszcze: „Jesteś tak wyrobiona, że nic nie czujesz”, a on nadal chce uprawiać z nią seks, który nie jest dla niej przyjemny, to kopnęłabym takiego delikwenta w dupę, wrzeszcząc: „Read a book!„. Bo prawda jest taka, że to on powinien pisać tę wiadomość, pytając, co może zrobić, aby seks z nim jako pierwszym partnerem swojej dziewczyny był przyjemnością DLA NIEJ.
Moja rada dla Ciebie, Czytelniczko, jest następująca: zrób sobie przerwę od seksu penis-w-waginie i poprzez masturbację spróbuj poznać swoje ciało i rodzaje stymulacji, które sprawiają Ci przyjemność i dzięki którym możesz osiągnąć orgazm. Pod warunkiem, że czujesz chęć do tego typu aktywności. Jeżeli chłopak, z którym jesteś jest trochę dojrzalszy niż jego komentarz, możesz zaprosić go do tych eksploracji i wspólnie sprawdzać, jakie rodzaje pieszczot są dla Ciebie przyjemne. Być może będzie wymagało to trochę czasu i zaangażowania, ale zapewniam Cię, że warto. Podkreślam też, że bardzo mały procent kobiet szczytuje wyłącznie w wyniku penetracji waginalnej – absolutna większość potrzebuje stymulacji łechtaczki. Niech Twoim hasłem przewodnim stanie się: MOJA przyjemność najpierw.
Relacje seksualne to gra zespołowa, w której sprawianie i otrzymywanie rozkoszy powinno sprawiać taką samą radość zaangażowanym stronom. Twój partner wcale nie będzie poszkodowany, jeżeli zamiast penetracji waginalnej, będziecie angażować się w inne formy ekspresji seksualnej – wspólną lub wzajemną masturbację, petting, dry humping (czyli ocieranie się o swoje ciała w pełnym lub częściowym ubraniu), necking – słowem: odkrywanie stref erogennych całego ciała. I daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz.
No i kup lubrykant. Nastolatkowie często mają problem z nawilżeniem czy timingiem (zbyt szybko przechodzą do penetracji), co sprawia, że konsensualny seks nie jest do końca przyjemny. Lubrykant pozwala zamienić nieprzyjemne tarcie w bardzo znośny poślizg. Czasem nawet tani żel z drogerii jest lepszy niż brak jakiegokolwiek nawilżenia.
* Seks nie jest lekarstwem na bolące jądra. Jądra mogą boleć z różnych powodów, na przykład cyst, kamieni nerkowych, zapalenia pęcherza moczowego lub raka. Jeżeli więc mężczyznę bolą jądra, powinien udać się nie do łóżka, a do lekarza.
2. Nat, a partner/ka nie pozwala mi na… (dildo, wibrator, porno – niepotrzebne skreślić)
Tl;dr: Zrób z akceptacji dla gadżetów lub porno „warunek wstępu” do związku z tobą.
Długa odpowiedź: Kapitalistyczny model seksualności niekoniecznie jest najlepszy dla relacji. Koncepcja władania ciałem partnerki lub partnera (o ile nie odbywa się to w ramach konsensualnej, a może i konseksualnej gry) raczej nie przynosi nic dobrego. Dlaczego? Dlatego, że w takim związku ekspresja seksualna będzie ograniczona wyłącznie do tego, co zakazująca osoba uważa za właściwe (najbardziej ekstremalny przykład – pojmowanie seksu jako czynności służącej wyłącznie spłodzeniu dzieci). Sztywne narzucone granice zazwyczaj biorą się z lęku i emocji, jakie w zakazujących wywołuje seks lub żądze, których sami/same od czasu do czasu doświadczają.
Warto takiej osobie wytłumaczyć (albo przynajmniej spróbować), że gadżet erotyczny czy porno nie są zamiennikiem żywego człowieka, a narzędziem lub urozmaiceniem zdrowego życia seksualnego. Radziłabym również spróbować poznać, skąd biorą się lęki przed tym, co seksualne. W większości przypadków awersja do porno czy gadżetów erotycznych jest nabyta i bierze się z niewiedzy na temat branży dla dorosłych czy seksualności w ogóle. Już wcześniej pisałam, że seks ma siłę, by umocnić lub skutecznie rozwalić każdy związek. Być może z czasem taka osoba nabierze chęci do eksperymentów, ale równie dobrze może nie nabrać takiej chęci w ogóle – cała nadzieja w tym, że seksualność człowieka jest płynna.
Warto więc z akceptacji dla gadżetowego inwentarza lub pornograficznych nawyków uczynić „warunek wstępu” do relacji. Bo albo ktoś chce grać w otwarte karty i zaakceptować fakt, że ta druga osoba masturbuje się i/lub ogląda porno, albo skończy się to tak, że „czynności zakazane” po jakimś czasie nie znikną, tylko będą odbywały się w ukryciu. Zapewniam, że więcej frustracji przynosi niemożność otwartego realizowania własnej seksualności niż odcięcie się od niej w imię budowania związku, który i tak może nie przetrwać.
***
Ha, jesteśmy prawie na finiszu 2015 roku! Próbowałam przygotować podsumowanie i okazało się, że ten rok był… do dupy. W przenośni. Najczęściej zamawiane i konsultowane u mnie teksty dotyczyły bowiem seksu analnego. Najczęściej czytane teksty? Te o rimmingu i o peggingu – pierwszy ponad 80 000 razy. Pojawiła się nowa kolekcja gadżetów analnych Lelo.
Oprócz tego popełniłam 93 wpisy, naliczyłam ponad milion (i 60 000) odwiedzin, udzieliłam 6 wywiadów, zorganizowałam 2 spore rozdania, poprowadziłam 5 warsztatów, zaliczyłam 3 duże eventy branżowe i 1 blogerską konferencję. Wyszłam poza bloga, pisząc dla magazynów i portali. Zdziwiłam się też, że częściej czytają mnie mężczyźni niż kobiety – stosunek płci to 54% do 46% dla panów.
Tak w skrócie mogłabym podsumować 2015 rok na blogu o sekspozytywnym stylu życia. Co będzie dalej?
Będzie tylko lepiej.
[okładka wpisu stąd]
Komentarze zamknięte.
szysza
29 kwietnia 2016 at 15:51To stary wpis, ale przypomniałąm go sobie i poczułąm potrzebę komentarza.
Sama bardzo wcześnie weszłam w sferę seksualnych doznań, nie do końca chcianych (miałam 13 lat i chłopaka nie rozumiejącego słowa „nie” i mającego za nic moją niechęć i ucieczki), w wieku niecałych 15 lat traciłąm dziewictwo z 7 lat starszym mężczyzną- byłam przekonana, że tak musi być, on jest doświadczony i ma swoje potrzeby a ja „chyba jestem gotowa” (nie byłam) i czemu by tego nie zrobić. I tak oto nie dość że trafiłąm na kiepskiego kochanka to na dodatek nie miałam pojęcia czym jest seks i każde zbliżenie było dla mnie patrzeniem w sufit/materac i myśleniem „kiedy on skończy? czy jutro jest jakiś sprawdzian? na którą jest próba spektaklu” itp itd. Nie czułam żadnej przyjemności ani bólu- nic. Wydawało mi się wtedy, że seks jest przyjemny dla faceta a kobieta jest lepszą wersją ręki. To przeświadczenie żyło we mnie przez ładnych parę lat, nie umiałam czerpać przyjemności z seksu (nawet z innymi, wrażliwszymi partnerami, aczkolwiek było ich dwóch), nie myślałam o własnej przyjemności, ba- ja nie odczuwałam potrzeb seksualnych jako takich! Potrzebę bliskości, zdominowania- czasami owszem, ale sam stosunek jako przykry obowiązek. Wręcz brzydziłam się wspólnej intymności i czasami chciało mi się płakać na myśl, że „znowu przyjdzie i będzie się do mnie dobierał”.
Od trzech lat (po czterech latach przerwy od jakichkolwiek związków emocjonalnych czy erotycznych) jestem z mężczyzną, z którym seksu nauczyłąm się od nowa. Trochę czasu musiało minąć zanim zaczęłam się do niego (seksu) przekonywać, zaczęłam go chcieć i potrzebować, ale na chwilę obecną mam wrażenie, że moje libido wzrosło o 200%- dostaje przyjemność, czułośc, jestem szanowana i dopieszczona i, co dla mnie jest chyba najważniejsze- chcę dawać przyjemność i to mnie najbardziej nakręca.
Kochamy się bardzo często i w nawiązaniu do zarzutu „wyrobionej waginy”- nic takiego nie zaobserowałam u siebie ;). Seks z moim panem stał się bardzo istotnym elementem mojego życia- jako wyraz czułości, miłości, dawania radości i rozkoszy… i wielu innych rzeczy.
Przepraszam, za przydługi komentarz, ale jakoś nie mogłam pominąć wszystkich etapów tej ewolucji seksualnej.
Dolores
1 marca 2016 at 01:55Wow, dzisiaj trafiłam na Twój blog… I oderwać sie nie moge mimo tego, ze jest 1 w nocy😁 rewelacyjne napisane… Juz któryś artykuł z rzędu czytam…
Nat
3 marca 2016 at 00:00Dzięki! Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej ;)
Kasia
25 lutego 2016 at 15:51Kurczę, a ja o bólu jąder słyszałam w drugą stronę. W sensie że dużo stosunków z rzędu może spowodować chwilowy ból w jądrach. Czy to też mit?
Nat
3 marca 2016 at 00:08Mit. Ból po stosunku może mieć związek np. z ułożeniem jąder podczas stosunku lub długotrwałym uderzaniem nimi o jakąś powierzchnię. Dlatego warto zabezpieczać jądra przed urazami. Jeżeli po ejakulacji występuje ból, raczej oznacza to stan zapalny.
budrys25
8 stycznia 2016 at 01:25Heh. Sam mam ochotę kopnąć gościa, który mówi do partnerki, że jest wyrobiona po kilkunastu stosunkach!
Rada zacna: najpierw przyjemność Kobiety! Zawsze!
Tekst jest świetny. Nic dodać, nic ująć! Bardzo ładnie i dokładnie wszystko wytłumaczyłaś, Nat. Piszesz podręczniki? Jeśli nie, to zacznij. I konspekty dla nauczycieli. Może w ten sposób zaradzisz krytycznie niskiemu poziomowi edukacji seksualnej.
Pozdrawiam
Ala
6 stycznia 2016 at 17:57Czy jest możliwość subskrypcji na mejla nowych wpisów?
Nat
6 stycznia 2016 at 18:06Hej, na chwilę obecną zachęcam do subskrybowania przez Bloglovin: https://www.bloglovin.com/blogs/proseksualnapl-3980178
ka
4 stycznia 2016 at 10:04chciałabym powiedzieć dokładnie to samo co każda z czytelniczek tutaj. a że napisały wszystko, co było można, a mi nie wypada po tym całym roku, w którym byłam tutaj przy każdym wpisie (i częściej), zwyczajnie zamknąć okna przeglądarki, po prostu dam znać, że w pełni zgadzam się z przedmówczyniami i kiwam głową ze zrozumieniem, uznaniem i tym cudownym uczuciem pod tytułem „myślę dokładnie tak samo!”. ogromne dziękuję za jedno z moich ulubionych miejsc w sieci! :*
Noemi
31 grudnia 2015 at 16:19Świetny wpis. Podziwiam Twoją wiedzę i to, jak przejrzyście ją przekazujesz. No i gratuluję osiągnięć okołoblogowych! Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok, dużo wena i niekończącej się pasji!
Lulu
31 grudnia 2015 at 00:00Rzadko komentuję gdziekolwiek i cokolwiek lecz tym razem nie mogłam się powstrzymać. Prowadzisz jeden z nielicznych blogów, który tak namiętnie czytam. Naprawdę cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. Wspaniała jest świadomość, że są ludzie, którzy myślą podobnie jak ja, mało tego – otwarcie o tym piszą, starają się pomagać, kierować i nie oceniają. Polecałam, polecam i będę polecać Twojego bloga, bo mnie samej dużo pomógł, rozwiał pewne wątpliwości i powielane przez społeczeństwo mity, choć cieszę się, że wcześniej dałam radę na własną rękę dowiedzieć się wielu istotnych, prawdziwych rzeczy przed spraniem mózgu na WDŻ, z bravo itp. Trzymam kciuki i życzę, żeby Twoje wpisy dotarły do jak najszerszego grona ludzi i zmieniły ich życie na lepsze! Szczęśliwego nowego roku :)
Nat
31 grudnia 2015 at 12:43Dziękuję Ci za ten komentarz, czuję się wyróżniona ;) Sama bardzo chciałabym, aby sekspozytywnych ludzi było w sieci coraz więcej, bo ktoś musi dawać przykład.
Wszystkiego dobrego!
Miarka
30 grudnia 2015 at 22:51Nie pamiętam skąd trafiłam na bloga, ale bardzo się cieszę, że tak się stało. :)
Nat
31 grudnia 2015 at 12:44Też się cieszę, że tu trafiłaś i że zostałaś na dłużej :)
epilepsyisdancing
30 grudnia 2015 at 19:14Ja również :) i choć jestem dopiero na początku drogi do poznania siebie i swojej seksualności to czuję, że wejście po raz pierwszy na tego bloga było jedną z lepszych decyzji w moim życiu, dziękuję Nat :)
Nat
31 grudnia 2015 at 12:41Również dziękuję i cieszę się, że jesteś! Odkrywczego Nowego Roku życzę :)
Aśka
30 grudnia 2015 at 19:10No to pięknie! Co by zdupniej bylo w 2016;) haha
Nat
31 grudnia 2015 at 12:38Zdupniej i dowcipniej :)
Lesława Jaworowska
30 grudnia 2015 at 19:03To był udany rok :) Cieszę się, że tu trafiłam i zostałam :)
Nat
31 grudnia 2015 at 12:38Ja też się cieszę!