Proseksualne Q&A #4: głupoty, w które wierzą młodzi chłopcy i partnerzy, którzy nie pozwalają na…

Proseksualne Q&A #4: głupoty, w które wierzą młodzi chłopcy i partnerzy, którzy nie pozwalają na…

Obiecałam sobie, że jeszcze przed Nowym Rokiem rozprawię się z jednym konkretnym problemem młodej Czytelniczki oraz bardziej ogólnym, który powraca jak bumerang w wielu wiadomościach, które od was dostaję. Dziś będzie o konsekwencjach nieistniejącej edukacji seksualnej oraz partner(k)ach, którzy/które nie pozwalają drugiej osobie na posiadanie i używanie gadżetów erotycznych (say what…?!). 

Disclaimer: rady udzielane przeze mnie są dokładnie takie, jakie usłyszeliby moi przyjaciele, na których mi zależy, i w większości przypadków pewnie nie takie, na które sam/a liczysz. Chcąc chronić prywatność piszących do mnie osób, nie podaję ich prawdziwych imion, inicjałów, ani prawdziwych imion lub inicjałów partnerów lub partnerek.

1. Głupoty, w które wierzą młodzi chłopcy. 

Czytelniczka X pisze: Niedługo skończę 18 lat, kilka miesięcy temu rozpoczęłam współżycie, było to łącznie kilka – kilkanaście razy. Ostatnio jednak seks jest mniej przyjemny, wręcz w ogóle, a mój jedyny partner stwierdził, że „Jestem tak wyrobiona, że nic nie czuje”. Nie wiedziałam do kogo mogę się zwrócić po jakąś radę, a potem przypomniałam sobie o Pani blogu i stwierdziłam, że pisząc do Pani na pewno uzyskam jakąś pomoc. Jak mogę coś z tym zrobić?

Tl;dr: Twoje ciało zdolne jest do odczuwania przyjemności z aktywności seksualnej, ale musisz dać sobie do niej prawo i sama odnaleźć jej źródło. (coelhizm niezamierzony)

Długa odpowiedź: Och, gdybym tylko dostawała złotówkę za każdym razem, kiedy młoda dziewczyna zwraca się do mnie z pytaniem w stylu: „Nat, a mój chłopak powiedział…” (czy ktoś jeszcze pamięta „Tata, a Marcin powiedział, że jego tata powiedział, że…”?!), to… w sumie nie wiem, ile bym miała tych złotówek, ale całkiem dużo. Problemy oscylują zazwyczaj wokół sytuacji, w których dziewczyna nie chce współżyć, a faceta bolą od tego jądra* (tak, tak, czasem pojawia się wersja, że nawet sinieją) lub w których seks nie jest dla dziewczyny przyjemny, a facet stwierdza, że tak ma być lub że od nadmiaru seksu wiatr zaczął jej hulać w szczelinach (słowem: jej wina).

Dlaczego zdarza się tak, że pierwsze stosunki penis-w-waginie są dla kobiety przyjemne i coś się podczas nich czuje, a kolejne robią się takie sobie? Po części odpowiedzialna jest za to hymen (błona dziewicza), która rozciąga się przy wprowadzaniu penisa do pochwy, pojawia się nowy rodzaj tarcia, a na dodatek towarzyszy temu ekscytacja, że robimy razem coś nowego. Później wagina rzeczywiście „przyzwyczaja się” do tego rodzaju doznań, ale to nie oznacza, że z przyjemności z seksu nici!

Prawda jest taka, że w wielu przypadkach pierwszy nastoletni seks jest raczej średni – dziewczyny nie wiedzą nic o swoich ciałach, a chłopcy skupiają się wyłącznie na własnej przyjemności, twierdząc, że skoro im jest dobrze, to partnerkom też. Seks definiuje się wyłącznie jako penis-w-waginie, nikt nie wie, po co są lubrykanty, a więc penetracja kończy się otarciami, a na dodatek clitoris to jedna z osad w starożytnej Grecji. Za ten stan rzeczy winię nieistniejącą edukację seksualną.

Jeżeli jedyną reakcją chłopaka Czytelniczki jest debilny komentarz, zacytuję raz jeszcze: „Jesteś tak wyrobiona, że nic nie czujesz”, a on nadal chce uprawiać z nią seks, który nie jest dla niej przyjemny, to kopnęłabym takiego delikwenta w dupę, wrzeszcząc: „Read a book!„. Bo prawda jest taka, że to on powinien pisać tę wiadomość, pytając, co może zrobić, aby seks z nim jako pierwszym partnerem swojej dziewczyny był przyjemnością DLA NIEJ.

Moja rada dla Ciebie, Czytelniczko, jest następująca: zrób sobie przerwę od seksu penis-w-waginie i poprzez masturbację spróbuj poznać swoje ciało i rodzaje stymulacji, które sprawiają Ci przyjemność i dzięki którym możesz osiągnąć orgazm. Pod warunkiem, że czujesz chęć do tego typu aktywności. Jeżeli chłopak, z którym jesteś jest trochę dojrzalszy niż jego komentarz, możesz zaprosić go do tych eksploracji i wspólnie sprawdzać, jakie rodzaje pieszczot są dla Ciebie przyjemne. Być może będzie wymagało to trochę czasu i zaangażowania, ale zapewniam Cię, że warto. Podkreślam też, że bardzo mały procent kobiet szczytuje wyłącznie w wyniku penetracji waginalnej – absolutna większość potrzebuje stymulacji łechtaczki. Niech Twoim hasłem przewodnim stanie się: MOJA przyjemność najpierw.

Relacje seksualne to gra zespołowa, w której sprawianie i otrzymywanie rozkoszy powinno sprawiać taką samą radość zaangażowanym stronom. Twój partner wcale nie będzie poszkodowany, jeżeli zamiast penetracji waginalnej, będziecie angażować się w inne formy ekspresji seksualnej – wspólną lub wzajemną masturbację, petting, dry humping (czyli ocieranie się o swoje ciała w pełnym lub częściowym ubraniu), necking – słowem: odkrywanie stref erogennych całego ciała. I daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz.

No i kup lubrykant. Nastolatkowie często mają problem z nawilżeniem czy timingiem (zbyt szybko przechodzą do penetracji), co sprawia, że konsensualny seks nie jest do końca przyjemny. Lubrykant pozwala zamienić nieprzyjemne tarcie w bardzo znośny poślizg. Czasem nawet tani żel z drogerii jest lepszy niż brak jakiegokolwiek nawilżenia.

* Seks nie jest lekarstwem na bolące jądra. Jądra mogą boleć z różnych powodów, na przykład cyst, kamieni nerkowych, zapalenia pęcherza moczowego lub raka. Jeżeli więc mężczyznę bolą jądra, powinien udać się nie do łóżka, a do lekarza.

2. Nat, a partner/ka nie pozwala mi na… (dildo, wibrator, porno – niepotrzebne skreślić)

Tl;dr: Zrób z akceptacji dla gadżetów lub porno „warunek wstępu” do związku z tobą.

Długa odpowiedź: Kapitalistyczny model seksualności niekoniecznie jest najlepszy dla relacji. Koncepcja władania ciałem partnerki lub partnera (o ile nie odbywa się to w ramach konsensualnej, a może i konseksualnej gry) raczej nie przynosi nic dobrego. Dlaczego? Dlatego, że w takim związku ekspresja seksualna będzie ograniczona wyłącznie do tego, co zakazująca osoba uważa za właściwe (najbardziej ekstremalny przykład – pojmowanie seksu jako czynności służącej wyłącznie spłodzeniu dzieci). Sztywne narzucone granice zazwyczaj biorą się z lęku i emocji, jakie w zakazujących wywołuje seks lub żądze, których sami/same od czasu do czasu doświadczają.

Warto takiej osobie wytłumaczyć (albo przynajmniej spróbować), że gadżet erotyczny czy porno nie są zamiennikiem żywego człowieka, a narzędziem lub urozmaiceniem zdrowego życia seksualnego. Radziłabym również spróbować poznać, skąd biorą się lęki przed tym, co seksualne. W większości przypadków awersja do porno czy gadżetów erotycznych jest nabyta i bierze się z niewiedzy na temat branży dla dorosłych czy seksualności w ogóle. Już wcześniej pisałam, że seks ma siłę, by umocnić lub skutecznie rozwalić każdy związek. Być może z czasem taka osoba nabierze chęci do eksperymentów, ale równie dobrze może nie nabrać takiej chęci w ogóle – cała nadzieja w tym, że seksualność człowieka jest płynna.

Warto więc z akceptacji dla gadżetowego inwentarza lub pornograficznych nawyków uczynić „warunek wstępu” do relacji. Bo albo ktoś chce grać w otwarte karty i zaakceptować fakt, że ta druga osoba masturbuje się i/lub ogląda porno, albo skończy się to tak, że „czynności zakazane” po jakimś czasie nie znikną, tylko będą odbywały się w ukryciu. Zapewniam, że więcej frustracji przynosi niemożność otwartego realizowania własnej seksualności niż odcięcie się od niej w imię budowania związku, który i tak może nie przetrwać.

***

Ha, jesteśmy prawie na finiszu 2015 roku! Próbowałam przygotować podsumowanie i okazało się, że ten rok był… do dupy. W przenośni. Najczęściej zamawiane i konsultowane u mnie teksty dotyczyły bowiem seksu analnego. Najczęściej czytane teksty? Te o rimmingu i o peggingu – pierwszy ponad 80 000 razy. Pojawiła się nowa kolekcja gadżetów analnych Lelo.

Oprócz tego popełniłam 93 wpisy, naliczyłam ponad milion (i 60 000) odwiedzin, udzieliłam 6 wywiadów, zorganizowałam 2 spore rozdania, poprowadziłam 5 warsztatów, zaliczyłam 3 duże eventy branżowe i 1 blogerską konferencję. Wyszłam poza bloga, pisząc dla magazynów i portali. Zdziwiłam się też, że częściej czytają mnie mężczyźni niż kobiety – stosunek płci to 54% do 46% dla panów.

Tak w skrócie mogłabym podsumować 2015 rok na blogu o sekspozytywnym stylu życia. Co będzie dalej?

Będzie tylko lepiej.

[okładka wpisu stąd]