Q&A #13 | Squirting

Q&A #13 | Squirting

Uch, będzie mokro!

Niedawno w mojej skrzynce emailowej pojawiło się pytanie o kobiecy wytrysk. A ponieważ jeszcze nie poruszałam tego tematu dogłębnie, stwierdziłam, że pora to zmienić.

Czytelniczka pisze: Kiedyś, dawno, dawno temu podczas pieszczot z moim chłopakiem, a dokładniej podczas energicznej palcówki, zamoczyłam podłogę. Bałam się, że to czysty mocz, że rozluźniłam się za bardzo… ale kolor płynu miejscami był białawy, więc zostawiłam to pod znakiem zapytania. Muszę przyznać, że czułam się inaczej, jakoś tak rozluźniona od środka. Nie zastanawiałam się nad tym dłużej. Nie wracałam też do tego długo.

Jednak temat powrócił… kilka dni temu podczas wspólnej masturbacji, penetrowałam siebie szklanym dildem. Podniecenie narastało, moja cipka pięknie współpracowała i stało się. Zrobiłam się mokra, a po chwili wyciekło ze mnie naprawdę sporo płynu. Po tym poszłam do toalety na siku, ku mojemu zdziwieniu wysikałam drugie tyle i czułam, że to jakby dwa osobne zbiorniczki.

Jak to jest? Czy słyszałaś od innych kobiet o wytrysku, a dokładnie jak go przeżywały? Szczerze mówiąc, czuję się trochę zakłopotana tym, ile może ze mnie wypłynąć (po ostatnim razie są małe straty przez zalanie) i w dodatku nie mam pewności, czy to zwykły mocz, czy też nie. Sama mam za mało doświadczenia w tym temacie, żebym mogła coś konkretnego wywnioskować, dlatego proszę o pomoc!

Tl;dr: Jeżeli nie boli, to wszystko jest z Tobą w porządku. I choć podczas orgazmu można czasem posikać się z wrażenia, to, co opisujesz, to raczej kobieca ejakulacja, #notpee.

Długa odpowiedź: Zapewniam Cię, że nie jesteś jedyną kobietą, która tryska przy intensywnej stymulacji, bo zjawisko kobiecej ejakulacji znane jest już od wieków, a pierwsze przekazy dotyczące tego fenomenu datuje się na 500 r. p. n. e.

Jakiś czas temu internet obiegły artykuły o tym, że grupa naukowców przebadała ejakulat siedmiu (!) tryskających kobiet, wykazując, że ów tajemniczy płyn to w rzeczywistości mocz. Jak łatwo przewidzieć, publikacjom towarzyszył bardzo protekcjonalny ton (coś w stylu „E, głupie baby, myślały, że tryskają, a tak naprawdę szczają pod siebie”), co sprowokowało wiele kobiet-fontann do publicznego mówienia i pisania o swoich doświadczeniach z wytryskiem, aby udowodnić, że bynajmniej nie jest to uryna. Cała akcja była opatrzona dedykowanym hasztagiem #notpee.

Co ciekawe, Ernest Gräfenberg, ten sam lekarz, który „wynalazł” punkt G, w swojej rozprawie o znaczeniu cewki moczowej dla orgazmu kobiety zauważył, że podczas szczytowania właśnie z tego miejsca tryska płyn, który moczem nie jest. Uznał więc, że jest to płyn uwalniany z sąsiadujących z cewką moczową gruczołów Skenego, a można go łączyć z orgazmem dlatego, że występuje w momencie szczytowego podniecenia, a nie, jak na przykład naturalna lubrykacja pochwy, w jego początkowym stanie. Późniejsze dociekania innych badaczy wykazały, że płyn ten zawiera również PSA (swoisty antygen sterczowy), który jest enzymem wytwarzanym przez gruczoł prostaty u mężczyzn, oraz fosfatazę kwaśną. Kobiece gruczoły Skenego są organem korespondującym z męskim gruczołem prostaty, stwierdzono więc, że ze względu na skład chemiczny kobiecy ejakulat jest osobnym fenomenem, który z oddawaniem moczu łączy… miejsce pochodzenia.

Niestety, ponieważ straszenie dziala lepiej niż normalizowanie, część kobiet może blokować towarzyszący orgazmowi wytrysk z obawy przed zmoczeniem łóżka, partnera/partnerki, siebie. A to raczej kiepski start w doświadczanie przyjemności i doświadczanie własnego ciała.

Kobiecy wytrysk – praktyka czy talent? 

Z perspektywy biologicznej większość kobiet ma potencjał, aby doświadczać ejakulacji. Część tryska, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Wynika to z faktu, że wielkość gruczołów Skenego, poziom ich aktywności oraz ilość wytwarzanego przez nie płynu mogą różnić się u poszczególnych osób. Tak samo jest np. z poceniem się – jedni pocą się bardziej, inni – mniej. Dlatego u niektórych kobiet wytrysk to kilka kropli, a u innych – cała fontanna. Nie należy więc oczekiwać, że ejakulacja u każdej osoby będzie wyglądała podobnie i wiązała się z wydzielaniem podobnej ilości płynu.

Niektórym mężczyznom wydaje się, że jeżeli potrafią doprowadzić parnterkę do wytrysku, to niechybnie są dobrzy w seks. Po części ma to związek z tym, że obserwują w kobiecej ekspresji coś, co znają z własnej seksualności. Niestety, jest to mylne założenie, bo fakt, że kobieta tryska może mieć naprawdę niewiele wspólnego z przyjemnością. Chociaż inne określenie kobiecej ejakulacji to „mokry orgazm”, okazuje się, że aby doświadczyć squirtingu orgazm nie jest niezbędny (bo to wytrysk może wystąpić podczas orgazmu, a nie orgazm podczas wytrysku) – dużo ważniejsza okazuje się technika stymulacji i to ona może sprawić, że wytrysk wystąpi, ale… na zasadzie odruchu bezwarunkowego. Ot, wystarczy nacisnąć odpowiednie guziki. Dlatego zdarza się, że pierwszy wytrysk zaskakuje wszystkie zaangażowane w pieszczoty strony.

Z drugiej jednak strony – tryskania można się nauczyć. Jeżeli więc wizja cipkowego wodospadu wywołuje w tobie d(r)eszczyk podniecenia, nic nie stoi na przeszkodzie, aby próbować i eksperymentować z tą funkcją ciała. Warto jednak zaznaczyć, że technika stymulacji prowadzącej do wytrysku nie jest przyjemna dla wszystkich, tak samo, jak fakt, że trzeba suszyć prześcieradła…

Babski cum shot

Kobieca ejakulacja jest popularnym motywem w filmach porno, niestety – mainstreamowe produkcje pokazują raczej fantazje na temat squirtingu, gdzie aktorki albo oddają mocz (zaprzeczenie całego ruchu #notpee), albo przed ujęciem napełniają pochwy wodą. Takie obrazy sprawiają, że nasze oczekiwania odnośnie ejakulacji w prawdziwym życiu mogą być nieco wygórowane.

W tej kwestii najbliższy rzeczywistości jest chyba Female Ejaculation Eriki Lust. Jeżeli szukasz produkcji, w której doświadczające ejakulacji kobiety opowiadają o tym aspekcie ich życia seksualnego i pokazują, jak to wygląda, sięgnij po Expert Guide to Female Ejaculation Tristan Taormino. Innym godnym polecenia filmem instruktażowym jest The G-Spot and Female Ejaculation z udziałem ejakulacyjnej edukatorki, Debory Sundahl.

Squirting – kwestia empiryczna

Kiedy mówimy o doświadczeniach wynikających z różnych praktyk seksualnych, mówimy właśnie o tym – o indywidualnych przeżyciach i wrażeniach. Dlatego tak trudno jest nam opisać słowami orgazm lub squirting – bo mamy do czynienia z doznaniami, które nie są uniwersalne, a więc nie poddają się standaryzacji.

Tak samo, jak normalne jest tryskanie, tak normalne jest nietryskanie. Wszystko zależy od indywidualnych możliwości organizmu oraz preferencji. Warto jednak pamiętać, że to nie wyraz sprawności, czy otwartości seksualnej, a kolejna interesująca reakcja fizjologiczna.

Nie cel, a możliwość.

okładka wpisu: fuckyouverymuch

Lubisz to, co robię?

Komentarze zamknięte.
  1. Marta M.

    17 kwietnia 2017 at 19:42

    Nat, jak zawsze profesjonalne podejście do tematu :D Tak jak wcześniej, nie słyszałam o ruchu #notpee, tak muszę przyznać, że sama pewnie do niego należę, bo podczas egzaminu z seksuologii pani doktor podała nam przykład tego badania i kazała zaprezentować swoją wiedzę na temat kobiecego wytrysku, nie mogłam się powstrzymać przed krytyką stanowiska naukowców z tego badania.

    No a sam squirting jest tak bardzo dziwną kwestią – gdy pierwszy raz wytrysnęłam, aż się z dumy wzruszyłam, potem już, z każdym kolejnym razem, starałam się raczej tryskanie okiełznać, żeby nie zalać pościeli i nie powycierać nawilżenia pochwy. :D

  2. Aśka

    17 kwietnia 2017 at 18:23

    Szukałam kiedyś u Ciebie tego tematu. Super, że się go doczekałam!