Czego nie robić po rozstaniu?

Czego nie robić po rozstaniu?

Wpadłam niedawno (po ponad dwóch latach od rozstania) na swojego eks. Wydaje wam się, że to poniżej wszelkiej krytyki przejść bez słowa obok człowieka, z którym kiedyś bywało się w intymnych sytuacjach i widziało się go nago? Otóż nie, bo dzisiaj wiem, że to zerwanie, polegające na kompletnym odcięciu się, było jedną z moich najlepszych życiowych decyzji – wierzcie mi, nieraz już dziękowałam losowi za twardy charakter i bezkompromisowość w kończeniu znajomości.

Rozstania bywają trudne, wiążą się przecież z podejmowaniem niezbyt miłych decyzji, które zaś mają swoje konsekwencje: może trzeba będzie zmienić mieszkanie, wrócić na moment do domu rodzinnego, dzielić majątek, znaleźć sobie nowych przyjaciół czy zasypiać samotnie. Każdy ma własny pułap dramatu. Dla mnie każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, bo chyba już z natury bardziej ciągnie mnie do tego, co nieznane i unikam myślenia o sobie jako o biedactwu, któremu w życiu znów nie wyszło. Myślę, że dzięki własnym doświadczeniom mogłabym już napisać poradnik o tym, jak raz na zawsze uniknąć rozstań i powrotów oraz tutorial „jak żyć, gdy związek się skończy?”.

Jak zatem najlepiej przebrnąć cały okres rekonwalescencji po straconych złudzeniach?

1. Skasuj kontakty. Przy brzydkich rozstaniach (albo tych, które wydarzają się z brzydkich powodów) najlepiej zablokować sobie wszystkie kanały komunikacji – wykasować numery telefonów, maile przenieść do kosza lub spamu, pousuwać ze znajomych w serwisach społecznościowych. Co z serca, to z oczu! Niewidzenie, co akurat dzieje się u eks boli dużo mniej. Unikniesz pokusy trzeźwych lub pijanych telefonów/wiadomości i zupełnie niepotrzebnego stalkingu. Nie będziesz czytać w kółko rozkosznych wiadomości z początku znajomości i nie pokusisz się o wysyłanie z zupełnie niskich pobudek „pomylonych” smsów. Gdy eks odezwie się pierwsza/pierwszy kasuj wiadomość, coby cię nie kusiło odpowiedzenie: „odejdź, nikczemny, w piekielne czeluście” (albo jakoś mniej elegancko). Zmień też ustawienia prywatności na Facebooku – niech eks cię nie widzi, niech nie komentuje i nie postuje na twojej osi.

2. Nie pierz brudów publicznie. Czasem najłatwiej jest się po prostu wyrzygać na przeszłość, bo pod wpływem emocji wypełniają ją wspomnienia tylko stresujących i nieprzyjemnych chwil. Oczywiście, powinniśmy sobie przypominać, na przykład zanim chwycimy za telefon czy napiszemy maila, że rozstaliśmy się nie bez powodu. Są jednak pewne granice – wygadywanie naokoło, jak to nigdy nie byłaś traktowana tak, jak na to zasługujesz, zdradzano cię jeszcze przed pierwszą randką albo nadawanie byłemu ksywki „Pan 30 sekund” na użytek babskich zakrapianych wspominek może mieć dwojakie konsekwencje: a) staniesz się w towarzystwie osobą, która ma gdzieś prywatność osoby, z którą dzieliła życie; b) sama sobie przylepisz łatkę dziewczyny-wycieraczki, co to z niewiadomych powodów tkwiła miesiącami w toksycznym związku. Wszyscy wiemy, jak jest – w relacje nie wchodzi się po to, żeby sobie pocierpieć, więc nikt nie uwierzy, że już od pierwszej minuty po zmianie statusu na Facebooku książę zmienił się w potwora. W przyrodzie już tak jest, że to głównie na finiszu związku nikt nie jest najlepszą wersją siebie. Na początku jeszcze przynajmniej się staramy.

3. Nie pieprz przyjaciół. Znam taką jedną grupę, która tworzy związki wyłącznie w swoim obrębie i już dawno zabrakło im genów do wymiany, więc robi się z tej paczki istna Alabama Polski. Nie ma co przywiązywać się niepotrzebnie do eksów, gdy tego kwiatu dość pół światu (ale musisz, niestety, pożegnać się z gąską i wyjść z własnego ogródka).

4. Nie pojawiaj się wciąż w tych samych miejscach. Nie tylko czas, ale i przestrzeń leczą poranienia. Nie musisz pić kawy w tej samej kawiarni, znajdziesz inną szkołę jogi. Mnie raz udało się przeprowadzić do innego miasta. Nowe lokalizacje to nowe możliwości, z czasem docenisz ich potencjał. Nie chodzi tylko o to, że poznasz nowych, potencjalnych kandydatów (czy nowe, równie potencjalne kandydatki) na mężów i żony, ale o to, że masz szanse otworzyć się na doświadczenia, o których wcześniej nawet nie odważyłabyś się pomyśleć.

5. Pozbądź się pamiątek, a rzeczy eks oddaj właścicielowi/właścicielce. Jeżeli szkoda ci niektórzych przedmiotów lub zdjęć, spakuj je w osobne pudełko (a fotografie cyfrowe wrzuć na dysk zewnętrzny). Czyszczenie przestrzeni pomaga oczyścić głowę. Jeżeli są rzeczy, których za nic w świecie nie chcesz (lub nie możesz) się pozbyć, postaraj się je nieco odświeżyć lub przerobić, nadasz im wówczas nowy status. Rytualne niszczenie też może pomóc, ale jeżeli są wśród pamiątek takie rzeczy, które miały dużą wartość dla eks, choćby przez szacunek do wspólnie spędzonych dobrych chwil, warto je zwrócić – nawet odsyłając pocztą.

6. Nie dawaj drugiej szansy. Gdy emocje związane z tym, co było złe między wami opadną, zaczynasz myśleć, że w gruncie rzeczy nie było tak źle i zaczynasz… idealizować przeszłość. Racjonalizujesz to, że ktoś zachowywał się wobec ciebie chamsko, a z osoby, która raz kupiła ci bukiet róż z przeceny robisz największego romantyka. Zrywamy nie bez powodu, więc schemat powrotu mogłabym podsumować (mając na uwadze własne przeprawy) jedną frazą: „Pamiętasz, jak było nam źle? Spróbujmy znów, może będzie jeszcze gorzej!”. Ani ty, ani druga osoba nie zmieniliście się aż tak bardzo w ciągu miesiąca czy roku, żeby móc zaoferować sobie nawzajem nowych siebie. Takie powroty mają szczęśliwy finał bardzo, bardzo rzadko…

Na zakończenie dodam, że nam, dziewczynkom, po zerwaniach najbardziej brakuje… seksu (zwłaszcza, gdy pożycie było w miarę udane). Ale to tylko pozory! Oksytocyna (uwalnia się między innymi podczas szczytowania), jak już wspominałam nieraz, jest prawdziwą suką i każe nam przywiązywać się do sprawców orgazmów. Nie przejmuj się – po jakimś czasie substancja się rozłoży, a w napięciu seksualnym z pomocą przyjdzie koleżanka masturbacja. Kiedyś w Seksie w wielkim mieście ustalono, że na pozbieranie się po beznadziejnym związku potrzeba czasu równego przynajmniej połowie tego, który spędziło się razem. Jak jednak rozstawały się bohaterki serialu? Ano właśnie: piorąc brudy, odchodząc i wracając, śledząc i na siłę szukając kontaktu.

Dzięki powyższej liście skrócisz ten czas o kolejną połowę.

[grafika wpisu via]

Komentarze zamknięte.
  1. Justs

    12 czerwca 2016 at 14:22

    Rytualne niszczenie jest istnym duchowym oczyszczeniem! Pamiętam, że od momentu, w którym, gdzieś na odludziu, spaliłam kilka rzeczy, rozbiłam parę fotografii poczułam się o niebo lepiej ;) Wiedziałam, że nie będą Mu potrzebne i miałam święty spokój od prześladowania przez sentymentalne elementy wystroju. Polecam ;D