Etyczny flirt | Podładuj erotyczne baterie

Etyczny flirt | Podładuj erotyczne baterie

Uwielbiam flirt. A jeszcze bardziej lubię przenosić erotyczną energię z flirtu na relacje z moim partnerem. I absolutnie nie traktuję go w kategorii zdrady. Tylko właśnie – musi to być etyczny flirt, w którym każda ze stron wie, na czym gra polega.

Według mnie flirt to taki trochę seks, ale bez robienia zupy z genitaliów, czy nawet dotykania ciała drugiej osoby. Dobry flirt to po prostu seks dwóch osobowości, który może być równie dobry, co fizyczny akt (a nie ukrywam, że czasami nawet lepszy).

Flirt kojarzy się z obiecankami-cacankami bez pokrycia w… kryciu. Bo jaki jest prawdziwy cel flirtowania? Cóż, to zależy od intencji zaangażowanych osób. Wbrew pozorom, nie musi to być zaciągnięcie kogoś do łóżka, według mnie powinno być wprost przeciwnie! Z mojej perspektywy flirt to sposób na podbudowanie erotycznej pewności siebie, podładowanie erotycznych baterii – u wszystkich zaangażowanych stron. Dlatego dla mnie flirt jawi się nie jako sprawność seksualna, a intelektualna i… społeczna. Chociaż wydaje mi się, że wiele osób może mieć zupełnie odmienne zdanie oraz doświadczenia w sztuce flirtu i traktować go wyłącznie w kategoriach preludium do seksu.

Po co nam flirt? 

Jako ludzie potrzebujemy flirtu dlatego, że naprawdę rzadko mamy ochotę spojrzeć na siebie jako okazy godne pożądania, częściej doświadczając ze strony innych osób odrzucenia, rzadziej – zachęty. Flirt pozwala uwierzyć, że pomimo wad charakteru, niedoskonałości ciała, czy niesprzyjających okoliczności przyrody, ktoś nadal jest w stanie obdarzyć nas seksualnym zainteresowaniem. Pozwala nam tym samym odnaleźć równowagę pomiędzy tym, jak postrzegamy siebie, a tym, jak mogą postrzegać nas inni. Sama czerpię przyjemność z tego, że moja atrakcyjność jest dostrzegana i doceniana przez innych, że erotyczna uwaga, którą jestem obdarzana, nie pochodzi wyłącznie od tej jednej, bliskiej mi osoby.

Satysfakcjonujący flirt z powodzeniem może odbywać się również pomiędzy osobami, które w codziennej sytuacji nie byłyby sobą zainteresowane seksualnie i/lub romantycznie, na przykład dwoma mężczyznami, którzy niekoniecznie chcą sypiać z mężczyznami; osobami, które są w stałych i monogamicznych związkach; osobami, które wiedzą, że już nigdy w życiu się nie spotkają, bo na co dzień dzieli je odległość nie do pokonania.

Zrozumieć zasady flirtu

Niezależnie od stylu, satysfakcjonujący etyczny flirt opiera się na trzech sprzecznych, zaczerpniętych z The School of Life, zasadach:

1. Chcę się z tobą przespać.

2. Nie mam zamiaru się z tobą przespać.

3. Moja niechęć do przespania się z tobą nie wynika z tego, że coś jest z tobą nie tak.

Według nich flirt nie jest więc obietnicą przyjemności, którą zaangażowane strony mogą sobie kiedyś i gdzieś podarować, a przyjemnością, która powinna być doświadczana w momencie flirtowania. Jedną z cech dobrego flirtu jest to, że jego zakończenie jest otwarte i może, ale nie musi prowadzić do czegoś konkretnego, na przykład randki, seksu, wymiany pocałunków. Nie kreuje oczekiwań, dlatego mogą oddawać mu się osoby, które są w stałych, monogamicznych związkach, oraz osoby, które przez życie wolą iść solo.

Nie zmienia to też faktu, że każdy ma swój indywidualny styl flirtowania – jedni preferują podejście bardziej tradycyjne, na przykład w kwestii, kto kogo ma zachęcić do kontaktu; niektórzy uwielbiają dotykać drugiej osoby, podczas, gdy inni cały czas trzymają ręce i kolana przy sobie; ktoś może uwielbiać flirt żartobliwy, podczas gdy dla kogoś innego bardzo poważna rozmowa będzie tym, co zatrzęsie jego łódką.

Jak flirtuję etycznie? 

Sama, jak już wspomniałam wcześniej, używam flirtu, aby podładować swoje erotyczne baterie, ale nie działa to wyłącznie w jedną stronę. Flirtuję też po to, aby utwierdzić tę drugą osobę w poczuciu seksualnej atrakcyjności – niezależnie od tego, czy jej źródło tkwi w fizyczności, osobowości, czy kombinacji obydwu. Nie manipuluję drugim człowiekiem – staram się docenić to, co jest w nim atrakcyjne. Nie używam flirtu po to, żeby coś zdobyć lub ugrać.

Kiedy nie flirtuję? 

W tej kwestii trzymam się kilku żelaznych zasad – nie flirtuję w sytuacjach, w których zachwiana jest równowaga sił, czyli z klientami, przełożonymi, lub dla własnego zysku. Nie flirtuję z facetami, którzy każde zdanie punktują puszczeniem do mnie oka. Nie flirtuję z osobami, które od samego początku oczekują czegoś więcej, niż tylko flirtu.

Warto flirtować

Etyczny flirt pozwala zaznaczyć, gdzie u drugiego człowieka znajduje się to, co dla nas jest najbardziej pociągające i otrzymać w tej kwestii informację zwrotną. Stwarza bezpieczną przestrzeń dla doświadczania własnej erotycznej atrakcyjności, na dodatek z kimś, kto we flirt angażuje się z własnej, niczym nieprzymuszonej woli. Nie polega przy tym na dążeniu do tego, aby ktoś poczuł się ze sobą gorzej tylko po to, aby zaczął nam udowadniać swoją wartość (to, co robią „artyści podrywu” to nie flirt, tylko manipulacja), a poczuł się ze swoją atrakcyjnością zwyczajnie dobrze.

Etyczny flirt to gra, która ma miejsce pomiędzy dwoma równymi graczami.

okładka wpisu: We Heart It

Komentarze zamknięte.
  1. Katmaz

    5 czerwca 2018 at 09:46

    Ale tak właściwie to czym jest flirt? Żartowanie to żartowanie, rozmowa to rozmowa, czuję się troche jakbym była przysłowiowym ślepcem, z ktorym ktoś gadal o kolorach. I bardzo mnie to dołuje, bo chyba coś mnie w życiu omija a nawet nie wiem, jak to jest, jak flirtować, czy moje dotychczasowe próby rzeczywiście były flirtem a nie upokarzaniem się.

    • Nx

      5 czerwca 2018 at 12:01

      Według mnie są to takie zachowania, komunikacja (werbalna i niewerbalna, ale też np. przez medium, np. smsy, czat), których celem jest przekazanie drugiej osobie zainteresowania bardziej intymnym kontaktem z nią, ale w sposób niedosłowny. Chodzi więc o takie posługiwanie się grami słownymi, gestem, dotykiem, które zostanie przez drugą osobę zrozumiane i podjęte.

      Flirt nie wszystkim przychodzi naturalnie, ale jest to umiejętność, którą można sobie wypracować. Poza tym każda osoba, ze względu na swoje zainteresowania, a nawet grupę, w której funkcjonuje, będzie flirtowała inaczej.

  2. ono

    27 marca 2017 at 16:38

    Podstawowy problem to podejscie wiekszosci ludzi do tego tematu. Dla wiekszosci flirt=seks. Oprocz tego co napisala autorka, wyznaje zasade, ze nawet pomimo diety, zagladanie do menu nie jest zabronione ;)

  3. Morella

    26 marca 2017 at 13:38

    Rewelacyjny wpis! Też tak to czuję! Uwielbiam flirtować i potrafię robić to dosłownie z każdym: kolegą, koleżanką, sprzedawcą w sklepie, listonoszem, kurierem, panem w okienku w urzędzie, kierowcą w autobusie itp. Niestety często trafiam na osoby, które źle mnie rozumieją (najwyraźniej nie potrafię dobrać partnerów do flirtu). Ciężko jest mi ocenić patrząc na kogoś, czy ma poczucie humoru (preferuję żartobliwe flirty), czy wyłapie moje gierki słowne itp. Jak napisała moja przedmówczyni wielu facetów odbiera flirt jako zaproszenie do „głębszego” poznania mnie. Dlatego dobrze mi się flirtuje z mężczyznami, którzy są w stałych związkach, z tym, że ich partnerki czasami krzywo na to patrzą. Oj nie jest łatwo naładować bateryjki!

    • SSSS

      30 kwietnia 2017 at 01:52

      O tak, złe partnerki, które nie akceptują kiedy ich facet flirtuje z inną… jak one tak mogą, zgroza. Nie lepiej wprowadzić zasady NIE FLIRTOWANIA z mężczyznami w stałych związkach?

    • Nat

      30 kwietnia 2017 at 08:39

      Morella chyba trąciła jakąś wrażliwą strunę…

  4. Karolina

    25 marca 2017 at 20:35

    Witaj! Świetny wpis! Absolutnie zgadzam się z tym co napisałaś ;) myślałam, że jestem osamotniona w takim podejściu i nie ukrywam, że niekiedy miałam z tego powodu poczucie winy (jestem w monogamicznym związku od 6 lat). Uważam jednak, że niekiedy cieżko „znaleźć” równego partnera do takiego flirtu i niestety wielu mężczyzn odbiera to w sposób jednoznaczny zwłaszcza jeżeli jest to osoba z którą spotykamy się na codzień w pracy czy w szkole.