Submission | Ciekawy serial o BDSM

Submission | Ciekawy serial o BDSM

Submission produkcji Showtime – serial, który nawraca na softcore, czy historia o tym, czym 50 twarzy Greya mogłoby być, gdyby stworzył je ktoś, kto rzeczywiście zna się na rzeczy?

Serial otwiera scena absolutnie beznadziejnego seksu z udziałem głównej bohaterki, Ashley, i jej (wkrótce byłego) faceta, który jest przekonany, że jest świetny w te klocki, i jednocześnie przyjemność partnerki ma głęboko w dupie. Niedługo potem Ashley rzuca lewego Adonisa w cholerę i wychodzi z domu, by wkroczyć w świat uległości i dominacji.

Uwaga: mogą być spoilery, chociaż starałam się pisać naokoło, bez zdradzania zbyt wielu szczegółów.

Submission fantazje Ashley

Submission odkryłam we wrześniu zeszłego roku, kiedy pierwszy sezon już był dawno domknięty, więc całość nadrobiłam dosłownie w kilka dni. Nie było to specjalnie trudne wyzwanie, bo odcinki trwają około pół godziny, więc oglądało mi się całkiem szybko. I całkiem podniecająco. A zaczęłam oglądać Submission, bo natrafiłam na wywiad z jego twórczynią, Jackie St. James.

Serial, który miał być parodią

Jackie St. James wcześniej miała doświadczenia z produkcją filmów porno i to widać, bo sceny seksu przedstawiane są świetnie. Zresztą właśnie z tego powodu reżyserka szukała aktorów, którzy będą w stanie zagrać w bardzo intymnych i – jak na „grzeczną” telewizję – długich scenach seksu. Zaliczyła więc bardzo ciekawe przejście z porno do mainstreamu, podobnie zresztą jak odtwórczyni roli Dylan, Raylin Joy.

Pierwotnym założeniem było uczynienie z Submission parodii 50 twarzy Greya. St. James uznała jednak, że sam szum wokół 50 Shades jest parodią absolutnie wszystkiego (zresztą równocześnie powstawała już wcale nie subtelna parodia, czyli 50 twarzy Blacka), więc postanowiła zrobić serial o uległości i dominacji po swojemu. Jej celem było pokazanie odkrywania BDSM w sposób, który byłby w jakiś sposób realistyczny i z ukierunkowaniem na kobietę, która tę drogę odkrywa i wybiera dla siebie. To samo założenie dotyczy zresztą różnych rodzajów ekspresji seksualnej prezentowanych w serialu.

Submission trójkąt

Największym wyzwaniem dla Jackie St. James był dobór obsady. Do serialu zostali zaangażowani aktorzy, którzy w większości nie mieli doświadczenia z seksem na ekranie. I chociaż sceny zbliżeń są symulowane, pieszczoty, jak np. ssanie czyjejś piersi (prawdziwy sutek w prawdziwych ustach), są już realne, więc te elementy scenariusza dla wielu stanowiły wyzwanie. St. James miała jednak szczęście – między odtwórcami głównych ról od razu pojawiła się chemia, co bez wątpienia wpłynęło na sceny rozbierane.

Seks na ekranie

Serial Submission z 10-sekundowych, fragmentarycznych scen seksu, do których widzowie są przyzwyczajeni, uczynił kilkuminutowe, o nieco softcore’owym sznycie. Sposób ich prezentowania udowadnia, jak ogromne doświadczenie Jackie St. James ma w reżyserowaniu seksu. Wiele scen, choć ze spółkowaniem, które jest raczej choreografią, nadal ma specyficzną erotyczną energię filmów porno, ale tych filmów, w których aktorzy są zaangażowani w to, co się między nimi dzieje. A co najważniejsze, to sceny mogą być naprawdę stymulujące.

Submission serial

Poza tym jest dużo lizania cipki (jeśli jest skupienie na cunnilingus, jest dobrze), a sceny seksu nie kończą się w momencie, w którym mężczyzna dochodzi. Sam seks zresztą nie kręci się wokół penetracji – pokazany jest jako różnorodny: od niezręcznego, poprzez absolutnie spontaniczny i pijacko niezręczny, aż po całkowicie wyreżyserowany przez dominującego i wprawnego kochanka. Chyba po raz pierwszy pokazano też w serialu telewizyjnym sytuację wymuszania orgazmów przy pomocy Hitachi Magic Wand. Przy okazji aktorzy są do scen autentycznie krępowani, rozpinani na krzyżu, wiązani, a nawet… mumifikowani.

Z gadżetów pojawia się też Vesper, czyli naszyjnik-wibrator. Pojawia się zresztą w bardzo gorącej scenie spontanicznego seksu w kawiarnianej łazience między Dylan a klientką.

Co odróżnia fabułę tego serialu od wielu innych, to motywacja głównej bohaterki – Ashley nie zaczyna interesować się światem kinku dlatego, że podoba jej się facet, który to robi. Kobieta wyrusza we własną seksualną podróż, ewidentnie widać, że coś ją do BDSM przyciąga.

Alfa submisywność

Dylan jest według mnie najciekawszą bohaterką Submission. Widzowie poznają ją jako uległą asystentkę Nolana (głównego bohatera męskiego), która od początku zdradza zapędy do alfasubmisywności, czyli całkowitego sterowania swoim domem, aby później zdecydować, że też chce być dominą.

Odtwórczyni tej roli, Raylin Joy, jest aktorką znaną z filmów pornograficznych jako Skin Diamond, wystąpiła między innymi w Dominance & Submission, bardzo gorącym filmie o BDSM z udziałem samych kobiet (dostępny m.in. na Erotic Films i w Lust Cinema). Raylin, podobnie jak grająca Ashley Ashlynn Yennie, z ogromną naturalnością prezentuje się w scenach seksu, jest przy tym bardzo kreatywna i wiarygodna w swojej roli. Co ciekawe, najpierw zobaczyłam Raylin w Submission, by potem zobaczyć ją w porno z takim dziwnym uczuciem, że skądś znam kobietę…

Submission serial produkcji Showtime

Czy Submission to nowa twarz softcore’u?

Niekoniecznie. O ile sama pamiętam softcore’y, które leciały nocami na Polsacie, nie przypominam sobie, aby chodziło w nich o coś więcej, niż o seks właśnie. O kawałek cycka, o dziwnie filmowane fellatio, o bardzo prostą fabułkę. 

W Submission oprócz seksu duże znaczenie ma wielowątkowa historia. Jasne, historie kręcą się głównie wokół tematu seksualności – od odkrywania jej, poprzez skomplikowane i zaskakujące romanse z przełożonymi, aż po intrygę uknutą przez Dylan. Nie będę ukrywać, że fabuła momentami jest raczej przewidywalna, ale zdarzają się w niej smaczki i elementy zaskoczenia. Dla mnie najbardziej interesujące były postaci, zależności między nimi, dynamika poszczególnych relacji. 

Również sprzęt do BDSM prezentuje się autentycznie i widać, że aktorzy spędzili sporo czasu, ucząc się, jak używać poszczególnych narzędzi – w żadnym wypadku nie wyglądają tak pierdołowato, jak pewien książę z bajki w swoim czerwonym pokoju zabaw.

Ciekawym zabiegiem jest też „zamierzona kiepskość”, na przykład plakat promujący serial nieco przypomina okładki tanich romansideł. Nie bez powodu – główna postać męska jest autorem erotycznych powieści dla kobiet. Właśnie w jednej z nich zaczytuje się Ashley, a poszczególne sceny, które rozgrywają się w jej głowie w trakcie lektury, mają sznyt przaśnej kostiumowej telenoweli. Dzięki temu bez problemu widz jest w stanie odróżnić na swój sposób uroczy świat fantazji bohaterki od jej świata realnego.

Jeżeli więc jest to softcore, to bardzo specyficzny.

Krytyka serialu

Nie jest to jednak dzieło pozbawione wad. Jedna z nich to to, że wszyscy ludzie w Submission są piękni, sprawni, szczupli, super zadbani. Serial nie stroni więc od stereotypu, nie pokazuje, że seks, zwłaszcza w jego kinky wymiarze, jest absolutnie dla każdego i że w wykonaniu każdego ciała może być piękny, nie podejmuje w tej kwestii ryzyka. 

Skoro już mowa o kinku, nie wszystko, co związane z BDSM jest życiowe. Scena klapsów  zaczyna się przed ustaleniem bezpiecznego słowa, a dom w wyniku szantażu wypożycza swoją uległą komuś innemu, wmawiając jej, że to „standardowa praktyka”. Pojawia się więc spory problem z konsensualnością praktyk – wiele postaci jest do poszczególnych akcji nakłanianych, wręcz manipulowanych. Problem ze zgodą mają tak samo bohaterowie uprawiający kinky seks, jak i ci „waniliowi”, żeby nie było.  

Czy będzie sezon 2? 

Na chwilę obecną sezon 2 serialu to wielka niewiadoma. Sezon 1 zakończył się na sporym cliffhangerze, a zawieszenie akcji w tym miejscu pozostawiłoby widzów z wieloma pytaniami. Ani zakończenie, ani kontynuacja serialu nie zostały jeszcze potwierdzone. Jeżeli jednak drugi sezon dojdzie do skutku, to mam nadzieję, że twórczyni serialu wykorzysta tę okazję do uporządkowania pewnych kwestii i postawienia na większą różnorodność w doborze obsady.

ersties banner