Donżuaneria babska

Donżuaneria babska

Chcę seksu, nie związku, bo w sumie mam z kim gadać. Czyli: dlaczego kobiety nie powinny uprawiać seksu tak, jak mężczyźni?

To pytanie postawiła w pierwszym odcinku Seksu w wielkim mieście główna bohaterka. Były lata dziewięćdziesiąte i Ameryka całym swoim rozbuchaniem udowadniała, że dziewczyny jednak mogą i to robią. Teraz są w Polsce lata dwutysięczne i babki, które czerpią radość z seksu uprawianego z prostego powodu – bo seks jest fajny – są nadal zadziwczane (slut-shaming). Kiedyś podczas codziennej prasówki trafiłam na list do redakcji pisany przez kobietę, która, jak twierdziła, przespała się z połową swojego miasteczka i teraz ma złą reputację. W związku z tym pewnie nigdy nie znajdzie męża i ogólnie stała się towarem drugiej kategorii na rynku matrymonialnym. Komentarze pod tą egzemplifikacją Seksu w małym mieście były utrzymane w podobnym tonie – sama jesteś sobie winna, jesteś puszczalska, a termin „dziwka” to obraza prostytutek, bo twoja wagina nawet na ciebie nie zarabia.

Słowo o podwójnym standardzie – najśmieszniejsze jest to, że mężczyźni, których w wielkich i małych ośrodkach miejskich donżuanizm i kasanowizm dotyczą, są raczej bohaterami żeńskich zwierzeń okraszonych wypiekami na twarzy. Gorzej, gdy taka Nat spotyka owego bywalca wagin wszelakich i zaczyna pytać samą siebie, o co tyle krzyku, bo facet ani przystojny, ani specjalnie elokwentny, więc najwidoczniej to, co o nim mówią to tylko dobry PR, który nie zaspokaja potrzeby, ale ją kreuje. Na donżuanów miejskich i wiejskich raczej parcia nie mam, bo nie mogłabym chyba oprzeć się wrażeniu, że sypiam też z tymi moimi koleżankami, które wcześniej go w swych pałacach gościły. Nie róbmy z zachodniopomorskiego Alabamy Europy. W każdym razie – fakt, że Nat by takiego nie brała, jest niczym w porównaniu z łatkami, które przypina się babkom-donżuankom.

Po pierwsze – są w jakiś sposób wynaturzone. Z pewnością wulgarne w obyciu i sposobie ubierania, krzykliwe i głośne. Niezdolne zakochać się, bo normalne kobiety to seks uprawiają tylko z miłości, a lody to dopiero po ślubie, więc decydując się na seks dla przyjemności, powinny być automatycznie stracone dla społeczeństwa. Cytując Pepę Oralię: stają się musztardami, bo każdy w nich swą parówkę maczał. Jedna ważna rzecz – to sarepska wybiera, kto w niej tę parówkę zamoczy. Z drugiej strony – takie babki są sukkubami, które wysysają z mężczyzn energię, aż ci stają się niezdolni do jakichkolwiek myśli i czynów. Modliszki w całej swej okazałości.

Dlatego też donżuanka rzadko kiedy zdradza swój szczęśliwy numerek. Bo nawet faceci, których można uznać za obytych i inteligentnych hołdują mitowi świętej i dziwki. W tym punkcie mam jedną rzecz do zadeklarowania, drodzy panowie: to, że będziecie zadzwiczać donżuanki nie sprawi, że przestaną nimi być – one po prostu wam tego nie powiedzą. Pamiętam rozmowę z jakimś desperatem z portalu randkowego, który wypytywał mnie o moją seksualną historię i był święcie przekonany, że skoro jestem w stanie uprawiać seks z kimś poznanym tego samego dnia, będę równie chętna na jego wdzięki, bo taka ze mnie łatwa zdobycz, która poleci na wszystko, co ma penisa. Taki wybór, co w jakiś sposób umknęło jego uwadze, opiera się jednakowoż na chceniu seksu z tym właśnie mężczyzną, w takich, a nie innych okolicznościach, a nie dlatego, że akurat się jakiś nawinął. Wierzę w moc wybrzydzania.

Znany jest przypadek Karen Owen, która opublikowała wyniki swojego eksperymentalnego epizodu z uprawianiem seksu, jak facet – bez emocjonalnego zaangażowania, hobbystycznie i wyczynowo. Oceniała swoich kochanków zależnie od efektywności, urażając tym samym wielu ludzi. Właściwie – potraktowała tych mężczyzn tak, jak przez lata traktowane były kobiety (i są nadal). Wierz mi, pracowałam w firmach z przewagą mężczyzn i zawsze udało mi się załapać na męskie pikantne zwierzenia, obejmujące nawet szczegóły intymnej anatomii pań, z którymi akurat sypiali. Sama nie zamierzam być bojowniczką o seks wyłącznie w związku, więc wojuję o prawo do traktowania wyzwolonych seksualnie kobiet jako normalnych i wartościowych istot.

Kiedy kobieta uprawia seks, nie chodzi jej tylko o uwiedzenie i zatrzymanie przy sobie faceta, choć może to wydawać się dziwne. Babka taka, jak ja czasami zwyczajnie spotyka mężczyznę i zaczyna zastanawiać się, jakby to z nim było – w łóżku, a nie czy ich wspólne dzieci będą miały jego oczy i na jaki model rodzicielstwa się zdecydują. Przy odrobinie szczęścia, jeżeli oboje czują do siebie pociąg, lądują w tymże łóżku albo tylko w korytarzu mieszkania, i od jego szczęścia wyłącznie zależy, czy dziewczyna pozwoli mu zostać na noc i skorzystać z prysznica, czy zamówi mu taksówkę i każe zmykać do domu, bo rano ma ważną prezentację. Nie wierzę w okoliczności typu: on woli kobiety raczej w ubraniu, ale ona nalegała, więc on – opierając się – poszedł jak jagnię na rzeź i głupio mu było się wycofać, choć związek i miłość romantyczna to jedyne, czego gość pragnie.

Nie twierdzę też, że coś, co z założenia miało być wyłącznie przygodą na jeden wieczór, nie przerodzi się w głębszą relację. Zawsze istnieje zagrożenie w postaci naszej dobrej siostry oksytocyny. Chęć bycia w poważnym związku nie powinna być przewodnią nadzieją, która pcha kogokolwiek do próbowania jednorazowych ekscesów. W tę stronę to nie zadziała, a będzie śmierdziało desperacją na kilometr. Jeżeli jesteś kobietą i próbowałaś takiego seksu, a po fakcie czułaś się pusto, obco czy ogólnie niezbyt dobrze – to zwyczajnie nie jest coś dla ciebie i nie warto pakować się w to po raz kolejny. Moja koleżanka z pracy na przykład zwierzała mi się, że chciałaby sobie pouprawiać seks (miała chwilową posuchę), bo tylko wtedy czuje się ładna i pożądana. Wszystko fajnie, bo seks powinien wyzwalać pozytywne emocje, ale nie za cenę tego, że ona pyta o wszystkie potrzeby partnera, nie werbalizując żadnych. Branie przeciętnego seksu za krótkie poczucie bycia podziwianą prowadzi raczej donikąd.

Cóż, dla niektórych kobiet seks bez emocjonalnego przywiązania jest możliwy. Jeżeli taka ewentualność wywołuje w tobie dreszczyk, radzę: bądź donżuanką, spróbuj!

Komentarze zamknięte.
  1. programistka

    16 września 2012 at 14:47

    Teksty są rewelacyjne i bardzo przyjemnie mi się czyta :) Portal był za darmo i to widać. Zapłaćcie porządnemu programiście za poprawki, żeby było genialnie, a nie tak sobie.

    • Nat

      16 września 2012 at 15:06

      Dziękuję za komplement, dodatkowo powiem, że mam świadomość, iż strona nie jest taka, jak powinna. Weź jednak pod uwagę, jaka antyreklama jest to dla firmy, która właściwie chce zarabiać na stawianiu podobnych stronek. A programista już pracuje nad tym.

  2. nick

    9 września 2012 at 13:27

    Rewelacja!!!!!!