Medyczne lubrykanty Just Glide: wodny, analny i truskawkowy szukają dzielnych testerek i testerów! Może to właśnie ty będziesz jednym/jedną z nich?
Jeżeli podobnie, jak ja, nie ustajesz w poszukiwaniach idealnego lubrykantu, lubisz testować nowe produkty i masz zacięcie recenzenckie, zapraszam do wypróbowania jednego z trzech lubrykantów Just Glide. Wszystkie żele są medyczne, produkowane w Niemczech, wegańskie i na bazie wody, można więc stosować je z prezerwatywami. Przedmiotem testów są następujące lubrykanty, 200 ml objętości każdy:
1. Just Glide wodny
2. Just Glide analny
3. Just Glide truskawkowy
Termin ważności: 2019 rok, produkty są zafoliowane. Podczas pisania recenzji służę pomocą merytoryczną i wsparciem duchowym.
Jak wziąć udział w testowaniu i recenzowaniu?
1. W komentarzu pod tym wpisem napisz, czego oczekujesz od idealnego lubrykantu i który z produktów Just Glide chciał(a)byś przetestować.
2. Jedna osoba może wybrać jeden z trzech lubrykantów. Odpowiedzi niejednoznaczne, np. „obojętnie”, „co zostało”, „którykolwiek”, „wszystkie” itp. nie będą uwzględniane. Chcę mieć pewność, że trafi do ciebie lubrykant, który naprawdę będzie odpowiadał twoim preferencjom i po prostu będzie przydatny.
3. Jeżeli to ciebie wybiorę, zobowiązujesz się przesłać recenzję w ciągu 14 dni od daty otrzymania produktu.
4. Zostawiając komentarz, podaj często sprawdzany adres email (nie zostanie on upubliczniony).
5. Nabór jest otwarty dla osób z całej Europy.
6. Zgłoszenia przyjmuję do czwartku, 13 lipca 2017, do godz. 23:59.
Chcesz więcej takich akcji?
Komentarze zamknięte.
Mrówka
12 lipca 2017 at 21:30Chciałabym spróbować Just Glide wodny. Kilka lat temu używałam lubrykantów(3 lata temu) ale ze względu na lepienie się i szybkie wysychanie, zrezygnowałam. Myślę, że lubrykant byłby fajny dla mnie by móc zacząć stosunek wcześniej–moje ciało potrzebuje by się „przygotować” dużo więcej czasu niż umysł. Lubrykant mógłby pomóc mi cieszyć się zdecydowanie bardziej ze spontanicznego seksu. Drugą potencjalną korzyścią używania lubrykantu byłby większy komfort przy długim stosunku płciowym.
Aleksandra K
12 lipca 2017 at 18:15Hej, chętnie wypróbowałabym lubrykant wodny, ponieważ borykam się z problemem jakim jest suchość pochwy-choćbyśmy nie wiem co robili, zawsze będzie trochę za sucho. Testowaliśmy już kilka specyfików-niestety, znaczna większość szybko wysychała i pozostawiała dziwne,nieprzyjemne uczucie na skórze lub miały nieprzyjemny posmak, przez co nie spełniały swojej roli należycie, dlatego chętnie dam szanse Just Glide, aby wypróbować coś nowego.
Alexa
12 lipca 2017 at 17:19Nawet w bardzo zachwalanych sex shopach (Secret Płace, Kinky Winky) nie mogę znaleźć wodnego lubrykantu „z moich marzeń”. Problemem jest albo niepodawanie składów przez sklepy, albo gdy już znajdę skład, okazuje się, że lubrykant zawiera glicerynę i/lub wyciąg z aloesu, na który mam alergię. Jeżeli coś jest bez gliceryny, to oczywiście musi zawierać aloes (Aloe barberae extract) :/ Marzę, by na polskim rynku pojawiły się zachwalane za granicą lubrykanty Sliquid i Slippery Stuff, ale może okaże się, że wodny Just Glide spełni moje oczekiwania? Chciałabym wypróbować wodny, właśnie ze znalezieniem dobrego wodnego lubrykantu mam problem.
Jeżeli lubrykant trafi do kogoś innego, bardzo poproszę o podanie składu przy recenzji.
Lustberryy
12 lipca 2017 at 13:57Lubrykanty jakoś nigdy specjalnie nie były mi potrzebne. Tak przynajmniej sądziłam dopóki pierwszy raz nie sięgnęłam w sypialni po nawilżacz. Od tamtej pory jakość mojego życia seksualnego wzrosła – bo dzięki zwykłym wodnym lubrykantom mogę kochać się dłużej i mocniej, nie wspominając już o lubrykantach analnych, bez których ten rodzaj stymulacji był bardzo problematyczny. W końcu ślina szybko wysycha i ileż to można pluć! 😉
Mam jednak swoje wymagania jeśli chodzi o dobry lubrykant. Te do zwykłego seksu muszą być bardzo łagodne, bez takich substancji jak glukoza czy parabeny, które powodują u mnie infekcje. Fajnie, jeśli lubrykant jest bezzapachowy i bezsmakowy. Neutralny. Idealnie wtapiający się w konsystencję mojej naturalnej wydzieliny. O klejeniu się i grudkowaniu chyba nie trzeba wspominać, bo to oczywista oczywistość, że dobry lubrykant nie powinien być tak problematyczny. Swój ulubiony wodny nawilżacz już znalazłam, ale wciąż szukam idealnego lubrykantu analnego, dlatego też chętnie przetestuję ten od Just Glide dedykowany analnym zabawom. Idealny byłby taki, który jest bardziej gęsty niż zwykły wodny oraz posiadający substancje rozluźniające, ale nie znieczulające.
Aleksandra
11 lipca 2017 at 12:11Mam wrażenie, że szukam niemożliwego. Moje chwilami skrajnie praktyczne podejście domaga się czegoś do tańca i…do wszystkiego innego. W związku z tym chciałabym przetestować wersję analną. Jeżeli działa z większym poślizgiem, jak zakładam, to mógłby być bardziej uniwersalny. Poza tym, jako alergiczka, pokładam wielkie nadzieje w produktach nazwanych medycznymi.
P.S. sekcja analna zawsze lojalna!
Natalia
11 lipca 2017 at 10:18Ostatnio zaczęliśmy poszukiwania idealnego lubrykantu wodnego, który nie schodziłyby z ciała tak szybko, był gęsty, dawał dobry poślizg, ALE był niebrudzący i nieklejący. Z chęcią przetestowałabym wodny lubrykant Just glide – zarówno z partnerem jak i z zabawkami z sylikonu(gdzie skład lubrykantu ma duże znaczenie).
K
10 lipca 2017 at 21:47Chciałabym wraz z moim ukochanym przetestować librykant wodny. Smakowych nie lubię a z analem dopiero zaczynamy ;) mamy za sobą już trochę żeli i wiem czego oczekuję: musi być po prostu komfortowy. Nie lepić się jak glut, nie rozlewać i nie śmierdzieć
Iwona F.
10 lipca 2017 at 00:10Wszystkie, popularne lubrykanty, które do tej pory próbowałam się nie sprawdziły. nie lubię tych „smakowych”, są za słodkie i niestety klejące… Chciałabym wypróbować lubrykant wodny, dopiero na Twoim blogu przeczytałam, że takowe istnieją :D być może to właśnie on spełni moje oczekiwania i pozwoli w większym stopniu cieszyć się seksem, zapewni nawilżenie i większe doznania!
Justyna
8 lipca 2017 at 13:18Nie mogę ścierpieć, a wręcz nienawidzę kiedy lubrykant zamiast nawilżać, klei się do wszystkiego i wszystkich zostawiając przy tym często trudne, tłuste plamy do sprania na mojej seksownej bieliźnie do zadań specjalnych. Po takich ekscesach moja garderoba często nadaje się do wywalenia, a ja sama z partnerem nie mogę się domyć z tej kleistej maźi. Przede wszystkim lubrykant idealny powinien łatwo dać się zmyć/sprać i się nie kleić. Dodatkowo powinien być aksamitny w dotyku, przeźroczysty oraz dawać dobry poślizg. Lubie kiedy jest smakowy, bo świetnie nadaje się do zabaw oralnych i lizania tyłka. Niestety dotychczas spotkane mi lubrykanty smakowały jak syrop na kaszel lub jak wspomniałam wcześniej, były dosłownie wszędzie i nie chciały się zmyć. Chętnie przetestuję lubrykant truskawkowy i może to on zostanie na mojej półce dłużej ;)
Faoiltiarna
8 lipca 2017 at 13:00Po zmianie diety oraz terapii hormonalnej moje ciało wymaga stymulacji poślizgiem przed seksem, zatem testuję z partnerem intensywnie różne dostępne opcje na rynku. Wymagam neutralności wobec skóry pod kątem alergicznym, wydajności jak i wygodnej aplikacji, łatwości w usuwaniu plam gdy akcja – reakcja będzie na tyle wartka by nie przejmować się ewentualnymi rozchlapaniami a konsystencja nie przypominała dżemu truskawkowego czyli nie lepiła się, nie ciągnęła i co najważniejsze – w smaku nie przypominała chemicznego eksperymentu. Zatem chętnie w swój kajecik spostrzeżeń wpisałabym wnioski z jazdy testowej z lubrykantem o zapachu truskawki, bo tematem smakowego glidu zawsze jestem podwójnie zaciekawiona, z racji stymulacji zmysłu węchu jak i smaku.
Może to kandydat do orderu numer jeden?
Dorka
8 lipca 2017 at 12:05Dzień dobry :)
Chętnie wypróbuję analny, z racji wieku i nadwagi mam lekkie hemoroidy i seks, który kiedyś sprawiał mi najwięcej frajdy zaczyna być problematyczny. Nie, żeby zaraz rezygnować, no bez przesady ;) Ale dziś zdecydowanie szukam czegoś, co zminimalizuje tarcia. Zwykłe lubrykanty za bardzo się kleją i zbyt szybko schną, typowe oliwki to tłuste plamy, potrzebuję czegoś dedykowanego :)
Liwia Magnus
8 lipca 2017 at 01:04Chętnie wypróbowałabym Just Glide wodny. Nie używam pachnących lubrykantów, gdyż mam ogólnie wrażliwą skórę,a jeśli chodzi o sfery intymne to już w ogóle (używam tylko ekologicznych, anionowych podpasek, bo inne, nawet wielokrotnego użytku mnie podrażniały). Do tej pory używałam jakiegoś rossmannowskiego lubrykantu, który mnie uczulał i unimil natural, który na szczęście jest obojętny dla mojej skóry. Co moim zdaniem jest ważne w lubrykancie?
– brak zapachu, nie lubię sztucznych, chemicznych zapachów, a poza tym lubię (może teraz wyjdę na jakąś fetyszystkę,ale dla mnie to w sumie tak powinno być) zapach kobiecego śluzu;
-dobry, prosty bez niepotrzebnych świństw skład, bo skoro dbamy o skład tego, co jemy, bądź co nakładamy na twarz albo na ciało, to czemu mamy nie dbać o zawartość lubrykantu, który nakładamy na najwrażliwsze części naszego ciała;
-żeby był na bazie wody, bo z silikonowym to już nie po drodze z wibratorami;
– nie klejący;
– nie zostawiający plam;
– żeby dobrze nawilżał
Rob
8 lipca 2017 at 00:26Idealny lubrykant?… to taki po ktory bysmy siegali tak naturalnie, tak automatycznie jak po nasze cudowne ciala. Idealnie by bylo gdyby byl super wydajny i afektywnie przelegal do ciala i zabawek, byl jadalny ale bez smaku i bez zapachu, by nie zostawial plam, by zapewnial idealny poslizg tam gdzie najtrudniej sie dostac…
Najbardziej brakuje nam dobrego analnego. W drugiej kolejnosci jadalnego do zabaw oralnych.
mike
7 lipca 2017 at 21:07Od idealnego lubrykanta oczekuję tego, że będzie:
-bezwonny lub jego zapach nie będzie drażniący, taki chemiczny
-nie będzie się kleić, a tym bardziej chwilę po nałożeniu
-wydajność
-żeby nie wysechł dosłownie kilkadziesiąt sekund po aplikacji
-nie pozostawia plam na pościeli, ewentualnie łatwo go zmyć
-możliwość użycia z zabawkami (do Fleshlighta potrzebuję naprawdę dobrego lubrykanta)
-przyjazny skład bez szkodliwych składników
Niestety ideał raczej ciężko będzie znaleźć, bo część cech posiadają lubrykanty silikonowe, a część na bazie wody.
W mojej opinii najbardziej uniwersalny jest lubrykant na bazie wody i stąd też jeśli bym znalazł się w gronie szczęśliwców, to poprosiłbym o Just Glide wodny. Wypróbuję go z Fleshlightem i nie tylko ;) FL wymaga dobrego nawilżenia, inaczej zabawa jest nieprzyjemna. Obecnie używam Unimil Pure i nie jest to zły lubrykant, niemniej ma on pewne wady, ale to też nie jest produkt profesjonalny, a typowy lubrykant z marketu. Jak na razie przy Fleshlight najlepiej spisała się próbka Fleshlube, która była w zestawie. Jestem ciekaw jak przy tym wymagającym teście poradzi sobie Just Glide :)
Elżbieta
7 lipca 2017 at 20:48Idealny lubrykant ma konsystencję śluzu z pochwy – dobrze nawilża, ale nie klei się, nie zostawia tłustych plam na pościeli lub ubraniach, nie zasycha szybko. Może mieć smak i zapach, byleby był on naturalny. Większość lubrykantów fatalnie pachnie i smakuje, więc używam ich tylko w stanie wyższej konieczności. Lubrykant ochronny marki Intimate Organics zdecydowanie wyróżniał się na tle konkurencji. Póki co, to jedyny lubrykant, który spełnił wszystkie moje oczekiwania.
Mój partner i ja chętnie przetestowalibyśmy lubrykant przeznaczony do seksu analnego. Ostatnio mój partner pozwolił mi pieścić swój tyłek, więc zamiast jednego testera, miałabyś dwóch! :)
mich
7 lipca 2017 at 20:21Nigdy nie uzywalam zadnych lubrykantow, wiec oczekuje ze mnie przekona, ze warto. Docenilabym gdyby nie pozostawial nieprzujemnego uczucia na skorze bo lubie po seksie poprzytulac sie z moim ukochanym. Chetnie wyprobuje wodny bo domyslam sie, ze jest najbardziej uniwersalny.
Iga
7 lipca 2017 at 18:19Analny.
Bardzo lubie ten rodzaj stosunku, od lubrykantu oczekuje, ze:
– bedzie wydajny (zebym nie latala do sklepu co tydzien, bo chyba moja duma tego nie zniesie…),
– latwo wyplywajacy z opakowania, bez potrzeby uzywania obydwu rak,
– nie zostawia plam,
– nie klei sie,
– nie ma nieprzyjemnego zapachu,
– latwo go pozniej zmyc/wyprac.
Stosunek analny moze byc bardzo bolesny bez odpowiedniego nawilzenia, wciaz szukam tego idealnego ;)
BH
7 lipca 2017 at 15:47Mój partner praktycznie nie wyobraża sobie udanego stosunku bez lubrykantu, czego ja nie mogę do końca zrozumieć. Znaleźliśmy produkt, który podoba się zarówno jemu, jak i mi samej. Jest idealny, choć nie zawsze łatwo go znaleźć w sklepie. Osobiście nie toleruję truskawkowej kleistej „mazi”, która nadal stoi w szafce. Za to lubię anal. A on go uwielbia. Dotychczas najlepiej sprawdzała się u nas klasyczna oliwka, ale dlaczego nie spróbować dedykowanego produktu do tego rodzaju przyjemności? Mój wybór w tym momencie pada na analny Just Glide! Chętnie sprawdzę jego zapach, konsystencję, komfort użycia oraz przetestuję w kontakcie z korkiem czy partnerem ;)
Paulina L
7 lipca 2017 at 15:20Po krótkiej debacie z partnerem, zdecydowaliśmy, że w sumie fajnie było by mieć 'dedykowany’ lubrykant do zabaw z naszymi tyłkami. Oboje lubimy uczucie które daje palec w odbycie, ale jak na razie nie odważyliśmy pociągnąć tego o krok dalej. Co do lubrykantów, mamy kilka wymagań, które mamy nadzieje produkt Just Glide by spełniał. Pierwsze, i najważniejsze jest aby nie posiadał w składzie Aloe Barbadensis, ponieważ, tak, można być uczulonym na aloes, i nikomu tego nie polecam. Po drugie, ma spełniać podstawową funkcję lubrykantu, czyli dawać poślizg, i nie zasychać do lepkości. Trzecią, taką bonusową właściwością, którą posiadałby wymarzony lubrykant, jest przyjemny albo chociaż neutralny, smak i zapach. Chemiczne wonie potrafią naprawdę zepsuć nastrój.
Fajnie było by przetestować lubrykant analny :)
Daroslaw
7 lipca 2017 at 14:25Z checia sprawdzilbym truskawke z zona, bo poki co smakowego jeszcze nie probowalismy. A od idealnego lube wymagalbym zeby zapewnial dlugotrwale nawilzenie, nie zostawial plam i nie smierdzial.
Abe
7 lipca 2017 at 14:20Wodny! Natura obdarzyła mnie suchą, wrażliwą skórą alergika. Od wielu miesięcy walczę z regularnie wracającymi alergiami, które tak sobie upodobały, że objawiają się właśnie w okolicach intymnych. Już raz się zresztą „nadziałam” na lubrykant pod tym kątem – Durexy odpadają, a fuj. A kiedy akurat nie walczę z alergią (a wtedy, wiadomo, im „mokrzej”, tym lepiej!), to moja skóra i tak jest sucha, bardzo, BARDZO łatwo ją naderwać, bez nawilżenia ani rusz, zresztą nie każde nawilżenie temu podoła, nie każda konsystencja podpasuje wybrednej skórze, niestety naturalne nie zawsze wystarcza. A właścicielka skóry pomimo skórzastego wydelikacenia jest fanką wszystkiego, co na ostro, mocno i szybko. I jak tu znaleźć połączenie idealne? Mam swoje typy (też na bazie wody od Skyna i Unimil), ale chętnie wypróbuję coś innego. Plus, jako wegetariance aspirującej do weganizmu notatka o weganizmie tych lubrykantów grzeje serduszko <3 (Bo niektórzy to nie tyle nawet o tym nie piszą, co nawet składu nie podają… Durexie, patrzę na ciebie.)
Zuza
7 lipca 2017 at 14:09Z chęcią wielką przetestuje ten na bazie wody, żeby można było go zastosować z zabawkami :) can’t wait! idealnie na wyjazd na urlop! (spokojnie, zabawki pojadą w bagażu nadawanym ;))
Jacek
7 lipca 2017 at 14:07Szukam wydajności, łatwości aplikacji w ferworze akcji oraz tego unikalnego uczucia „wow” kiedy sięgam po pomoc w nawilżeniu.
Chętnie przetestuję truskawkę.
Jo
7 lipca 2017 at 13:55Cześć, chciałabym bardzo wypróbować analny lubrykant. Jestem w tej kwestii bardzo wybredna, gdyż dobry poślizg to kwestia zapewniająca komfort w trakcie seksu analnego, którego, no cóż, trzeba przyznać, jestem wielbicielką. Wraz z partnerem wypróbowaliśmy różne, obecnie używamy antybakteryjnego, który bardzo mi pomógł w zapobieganiu zapaleniom pęcherza. Od dobrego lubrykantu analnego oczekuję, że nie będzie się kleił, zostawiał plam na pościeli, żeby był bezzapachowy albo z neutralnym zapachem (żadne cole, owocki i inne słodycze) no i, co chyba najważniejsze, żeby dawał poślizg a nie wycierał się po minucie i ciągle trzeba go dodawać i dodawać. Ładne, minimalityczne opakowanie byłoby atutem, gdyż ja swoich lubrykantów nie chowam, tylko trzymam na szafce nocnej i zawsze lepiej gdy prezentują się ok, chodzi o to, by opakowania nie były wulgarne ani zbytnio szokujące. Z wielką chęcią wypróbuję medyczny lubrykant, gdyż wciąż szukam, tego który spełni wszystkie oczekiwania i zostanie na mojej półce na stałe.
Magdalena Łabędź
7 lipca 2017 at 13:37O kurczę. Jakoś już zrezygnowałam z tych akcji testerskich… tylu jest chętnych… ale tu sprawa jest poważna, bo może się okazać ze wreszcie znalazł się smakowy lubrykant, który mnie nie swędzi, nie ciągnie się jak roztopiony cukier i nie pozostawia w ustach chemicznego posmaku.
Zatem chętnie zaryzykuje z truskawkowym.