Olej kokosowy jako lubrykant? | Ja jestem na nie, ale…

Olej kokosowy jako lubrykant? | Ja jestem na nie, ale…

Od kilku lat olej kokosowy przedstawiany jest jako produkt do używania wszędzie – od kuchni po sypialnię. Czy jednak na pewno powinien być używany w roli lubrykantu? 

Wiele osób, również w moim otoczeniu, chwali sobie stosowanie oleju kokosowego jako lubrykantu. Jako kosmetyk intymny ma on zapewniać bardziej długotrwały poślizg, uelastyczniać pochwę lub odbyt, a u osób wrażliwych i podatnych na infekcje intymne, powodować mniej nieprzyjemnych przypadłości. Mimo to sama nigdy nie zdecydowałam się wypróbować oleju kokosowego w tej roli i raczej nieprędko się na to zdecyduję. Dlaczego?

Choć olej kokosowy to „sama natura”, na tę chwilę przekonanie o jego nieszkodliwości jako lubrykantu opiera się wyłącznie na dowodach anegdotycznych, czyli: „Mnie nie szkodzi” (w przypadku osób używających oleju jako lubrykantu) lub „Moim pacjent(k)om nie szkodzi” (w przypadku osób reprezentujących zawody medyczne, głównie ginekolożek i ginekologów), jednak ta potencjalna nieszkodliwość nie została jeszcze poparta żadnymi badaniami naukowymi. Bo gdy wziąć pod uwagę konktekst seksoerotyczny używania oleju kokosowego, jest kilka rzeczy, których wciąż nie wiemy:

  • Jak ciało ludzkie radzi sobie z usuwaniem pozostałości oleju? Obecnie uznaje się, że pochwa nie jest zbyt dobrze przystosowana do samoczyszczenia oleistych substancji (w przeciwieństwie do tych nieoleistych), co może oznaczać, że resztki oleju staną się pożywką dla wywołujących infekcje bakterii. Teoretycznie po stosowaniu oleju kokosowego można sięgnąć po mydło (w końcu nie myje się tłustej patelni samą wodą…), ale nie zapominajmy, że nie zaleca się stosowania mydeł wewnętrznie, bo mogą wyjaławiać pochwę i… czynić ją bardziej podatną na infekcje. Czyli jest to trochę sytuacja bez wyjścia.
  • Jak olej kokosowy wpływa na naturalne środowisko pochwy? Czysty olej kokosowy ma właściwości antybakteryjne i antywirusowe, potencjalnie może więc „pomóc” pochwie pozbyć się złych, ale i dobrych bakterii (w końcu środki bakteriobójcze nie wybierają). Ewentualna dysproporcja pomiędzy bakteriami może natomiast przyczynić się do powstawania infekcji.
  • Jak olej wpływa na ruchliwość plemników? Ta informacja może być ważna w szczególności dla tych osób, które starają się o dziecko – niestety, na tę chwilę nie wiadomo, czy olej kokosowy sprzyja poczęciu, w ogóle na nie nie wpływa, czy je utrudnia, bo nie wiemy, czy olej nie staje się przeszkodą w dotarciu plemników do komórki jajowej.

Nie ukrywam, że dwa pierwsze punkty budzą we mnie zbyt dużo wątpliwości, bym sięgnęła po czysty olej kokosowy jako kosmetyk do seksu. Zresztą jest sporo naturalnych rzeczy, które genitaliom nie służą, na przykład cukier, co wielu osobom wcale nie przeszkadza wysmarować się bitą śmietaną lub czekoladą podczas erotycznych aktywności.

Przeczytaj, jak możesz wykorzystać jedzenie w seksie.

Wiemy natomiast:

  • Olej + prezerwatywy/maski oralne z lateksu to niezbyt dobre połączenie. Olej może uszkadzać ich powierzchnię, w związku z czym przestają one chronić przed infekcjami przenoszonymi drogą płciową oraz (w przypadku prezerwatyw) nieplanowaną ciążą.
  • Olej kokosowy ma wysoką komedogenność (w skali od 0 do 5 jest to 4). Oznacza to, że zatyka pory skóry, co u niektórych osób może powodować powstawanie zaskórników oraz wyprysków. Może to dotyczyć nie tyle wnętrza ciała, co na przykład okolic genitaliów czy anusa.
  • Olej kokosowy stosowany zewnętrznie ma właściwości nawilżające. Z tego powodu świetnie sprawdza się jako alternatywny kosmetyk do golenia lub pielęgnacji włosów łonowych.
  • Olej olejowi nierówny. Do jakiejkolwiek pielęgnacji ciała warto wybierać ten tłoczony na zimno. Oleje rafinowane – te, które najczęściej pozbawione są zapachu i smaku kokosa, są zazwyczaj dużo niższej jakości i mogą być pozbawione właściwości antybakteryjnych.

Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wiele osób nie chce „chemii” (cudzysłów znaczący) tak w życiu, jak i w sypialni. Ludzie żyjący według filozofii less/zero waste mogą nie sięgać po drogeryjne żele, dlatego, że tych pakowanych w szkło jest jak na lekarstwo i często są to po prostu droższe produkty z półki premium. W tej sytuacji, jeżeli wybór to sięgnięcie po olej kokosowy albo jazda na suchara, zawsze skłaniam się ku temu pierwszemu. Seks waginalny i analny bez odpowiedniego poślizgu zwyczajnie może stwarzać dużo większe ryzyko dla zdrowia intymnego, kiedy pojawiają się otarcia czy naderwania, a aktowi, który z założenia ma być przyjemny, towarzyszy ból lub dyskomfort.

Nie zabronię nikomu używać oleju kokosowego jako intymnego kosmetyku, podobnie jak nie zabronię nikomu używania żelowych czy gumowych gadżetów erotycznych, choć sama bym po nie nie sięgnęła. Mam przy tym świadomość, że wiele osób z różnych względów decyduje się zarówno na jedne, jak i na drugie (choć zdecydowanie odradzam używania ich razem – olej może niszczyć zabawki z żelu, cyberskóry, gumy, TPE oraz lateksu), ale każdy odpowiada za swoje ciało. Ja na podstawie dostępnych mi informacji dokonałam wyboru, by nie stosować oleju kokosowego podczas masturbacji czy seksu na rzecz lubrykantów wodnych i silikonowych, ale podkreślam, że… wszystko jest dla ludzi. Warto więc rozważać wszelkie za i przeciw i wybierać świadomie. Jeżeli jednak zaobserwujesz u siebie niepożądaną reakcję na olej lub powracające infekcje intymne od czasu rozpoczęcia jego używania, zrób swojemu ciału przysługę i choć na jakiś czas zrezygnuj z oleju kokosowego w okolicach genitaliów.

Czy zdarza ci się używać oleju kokosowego w sypialni? Jeśli tak, co było głównym powodem sięgnięcia po niego? Chętnie dowiem się z komentarzy!

okładka wpisu: Chris Liverani via Unsplash; zdj. wewnątrz: Dana Tentis via Pexels

Komentarze zamknięte.
  1. greysmadeasians

    19 października 2021 at 15:36

    Spoko kokos, jeszcze sezamowy chce sprawdzić, ktoś sprawdzał?

  2. Multiselect

    2 lutego 2020 at 21:26

    No właśnie tak sobie czytam i sie zastanawiam co będzie lepsze – jeśli lubrykant to jakiej firmy? Aby był w miarę możliwości naturalny i łatwo zmywalny? Jeśli natomiast olej to nierafinowany – pachnący jeszcze kokosem, czy już rafinowany – bez zapachu?

  3. Marta M.

    3 marca 2019 at 07:40

    Hej hej, ja zamiast oleju używam żelu aloesowego :) Do mojej wrażliwej i skłonnej do infekcji pochwy nadaje się świetnie, latwo się czyści, długo nawilża i z tego, co zauważyłam nie ma wpływu na prezerwatywy. Niestety, nie znalazłam żadnych badań na temat tego, czy taki żel jest w 100% bezpieczny (więc nie polecam go innym osobom), ale po przygodach z paleniem cipki po różnych lubrykantach sama jestem z tej opcji bardzo zadowolona.

  4. Marcin

    2 marca 2019 at 17:46

    Na ogół jestem zwolennikiem substancji przebadanych, ale tak się zdarzyło, że od kilku lat olej kokosowy jest u nas jedynym lubrykantem. Minusów jak dotąd nie stwierdzono, a spłodzenie dwójki dzieci w niemal pierwszych podejściach po zapadnięciu decyzji świadczy (ok, anegdotycznie), iż z ruchomością plemników problemów nie ma.

  5. Karolina M

    2 marca 2019 at 15:05

    Ja uzywam oleju kokosowego jako lubrykantu podczas stosunku analnego. Probowalam wczesniej z profesjonalnymi lubrykantami, rowniez tymi zalecanymi do seksu analnego ale kazde z nich w mniejszym lub wiekszym stopniu dawaly mi dyskomfort w postaci pieczenia jak przy mentolu mimo, ze w skladzie go nie bylo.

  6. joanka

    2 marca 2019 at 13:25

    Czasami używam oleju kokosowego jako zapachowego urozmaicenia, głównie do seksu oralnego (neutralny smak<3). Ale moim mistrzem i pierwszym wyborem jest pjur med repair glide. Utrzymuje się długo, daje super poślizg, jest delikatny i nie co ważne – rzadziej zdarzają mi się infekcje.

  7. mi

    2 marca 2019 at 10:10

    Kurczę niepokoją mnie te głosy przeciw, bo używam oleju już od jakiegoś czasu i jest to dla mnie najlepsza jak do tej pory opcja. Nie znalazłam innego produktu, który nie powodowałby pieczenia i dyskomfortu… może polecisz jakieś konkretne lubrykanty?

  8. Lana

    1 marca 2019 at 11:55

    Od ponad 4 lat używam wyłącznie tłoczonego na zimno nierafinowanego oleju kokosowego jako lubrykanta, oraz masazu intymnego i ani razu nie wystąpiły u mnie ani mojego partnera wymienione przez Ciebie potencjalnych objawów. Działa nawilżająco i „poślizgowo”, ma przyjemny zapach i smak, łagodzi podrażnienia i od kiedy go używam mam zdecydowanie mniej infekcji intymnych. Dla mnie to najlepszy lubrykant, ale to oczywiście subiektywna sprawa. 🙂