H2O Vibe | Wibrator na wodę | Recenzja

H2O Vibe | Wibrator na wodę | Recenzja

Fakt: wiele kobiet masturbuje się prysznicem. Fakt: co mnie nigdy nie kręciło. Fakt: zapewne dlatego, że w w większości mieszkań miałam zbyt słabe ciśnienie w słuchawce. Fakt: no i jestem z tych, które lubią „czuć coś w środku”, więc sama woda powodowała u mnie reakcję typu meeeh i zastanawianie się, co inne kobiety w tym widzą. 

Okej, siedzenie w jaccuzzi czy bicze wodne sprawiają mi przyjemność i to nie taką, o której woleliby myśleć ludzie znajdujący się ze mną w danym akwenie. I wiem, że nie jestem jedyna, bo bywając z rzadka w aquaparkach, jestem w stanie dać wiarę legendom miejskim o zapyleniu przez basen. Niemniej jednak jest to raczej przyjemne łaskotanie niż orgazm wodny.

Ostatnimi czasy producenci gadżetów erotycznych zdecydowali się wrócić do źródła dziewczęcej masturbacji, czyli łazienki. Powstało między innymi ustrojstwo nazwane Bubble Love oraz wibrator H2O Vibe. W przeciwieństwie do akcesoriów mających ułatwić seks pod prysznicem czy w wannie, typu uchwyty, maty czy dwójniki do prysznica, Bubble Love i H2O Vibe skupiają się na kobiecej przyjemności solo, za co już na wstępie fala dla nich!

H2O Vibe

I cóż, że ze Szwecji?

Firma Drop of Sweden zaprosiła mnie do przetestowania swojego premierowego produktu – wibratora na wodę. Nie ukrywam, że zaintrygował mnie ten wynalazek. Kiedy na fan page’u zamieściłam krótki film obrazujący działanie tego gadżetu, komentatorki nie kryły zachwytu, stwierdzając nawet, że jest to brakujące ogniwo wśród zabawek erotycznych (ktoś tu chyba miał doświadczenia z prysznicem o przyzwoitym ciśnieniu…). Rzeczywiście – pomysł jest wręcz banalny, bo tam, gdzie inni producenci wstawiają dodatkową wypustkę a la rabbit, tam marka Drop of Sweden postanowiła umieścić wyrzutnię wodną.

To coś i ja

Nie czarujmy się, H2O Vibe daleko do dizajnerskich, futurystycznych gadżetów i muszę zgodzić się z Anną, która w komentarzu pod filmikiem stwierdziła, że jest raczej oldschoolowy. Biała podstawa z plastiku ABS oraz silikonowa część aktywna, kolor włącznika oraz wypustki dopasowany jest do koloru silikonu – zabawka prezentuje się raczej niepozornie. Opakowanie nie jest specjalnie ekskluzywne – zwykłe pudełko z okienkiem i plastikowa wkładka.

H2O Vibe recenzja

Wibrator jest średniej wielkości (część silikonowa to ok. 15 cm, średnica – 3,1 cm), a jego cena to też raczej średnia półka – po przeliczeniu kosztuje mniej niż 200 zł. Zasilany przy pomocy dwóch baterii AAA, co wystarcza na około godzinę zabawy (niezbyt eko), oferuje 10 modułów wibracji. Jak zapewnia producent, część podłączana do węża powinna być kompatybilna z 99% przewodów wodnych.

Gadżet jest dostępny w trzech, „tradycyjnych” dla branży erotycznej kolorach, czyli różowym, fioletowym i niebieskim.

I do wanny, i do łóżka

Ciekawym rozwiązaniem jest dołączenie do zestawu dwóch końcówek – jednej „wodnej” oraz drugiej, pozwalającej przekształcić H2O w klasyczny wibrator, który na dodatek jest bardzo giętki. Tej „wodnej” można używać również do zabaw analnych – dwie wypustki sprawią, że gadżet nie zostanie wchłonięty przez odbyt.

Drop of Sweden

Podoba mi się to, że na części aktywnej sporo się dzieje – jest wyprofilowana tak, aby celować w strefę G, a dla dodatkowej stymulacji dodano żebrowania. Silikonowa powłoka jest aksamitnie gładka i nieporowata, co w łatwy sposób pozwala utrzymać gadżet w czystości.

Na morko, czyli aquagazm

Mając w pamięci nieudane próby z masturbacją prysznicem, nie oczekiwałam wiele. Przygotowałam więc lubrykant olejowy (wodny, zalecany do zabawek silikonowych, paradoksalnie nie sprawdzi się w wodzie, bo będzie bardzo szybko się wymywał), podłączyłam H2O Vibe do węża i zaczęłam eksperymentować jedynie z wyrzutnią wodną. Okazało się, że strumień jest na tyle precyzyjny i silny, że zapewnia satysfakcjonującą stymulację łechtaczki, co – mówię to całkiem serio – było dla mnie totalną nowością. Ponieważ wypustka na wodę jest silikonowa, można z łatwością dostosować kierunek strumienia tak, aby celował w clitoris.

W kąpieli w szczególności warto spróbować eksperymentowania z temperaturą – na przykład z zimnym strumieniem w gorącej wodzie (niekoniecznie na odwrót, bo można się poparzyć).

H2O Vibe

Wibracje H2O Vibe nie są zbyt silne. Powiedziałabym wręcz, że są raczej… subtelne, ale do potrzeby „czucia czegoś w środku” całkowicie wystarczające. Stymulując łechtaczkę strumieniem wodnym, mogłabym mieć wewnątrz nawet kulki gejszy i pewnie coś by się zadziało. A przez coś mam na myśli orgazm, jakby ktoś się nie domyślił.

Przełączanie pomiędzy trybami wibracji jest łatwe – centrum dowodzenia to jeden przycisk. Aby przejść od jednego trybu do drugiego wystarczy kliknąć, ale aby wrócić do ulubionego, trzeba się przeklikać przez wszystkie moduły.

H2O Vibe wibracje

Sama zazwyczaj i tak ograniczam się do jednego trybu (w H2O Vibe stawiam na siódemkę!), ale te dziewczyny, które lubią zmieniać rodzaj i intensywność stymulacji, mogą być sfrustrowane ciągłym klikaniem. Bo 10 modułów to czasami naprawdę zbyt dużo szczęścia na raz.

Na sucho

Okazuje się, że to, co stanowi siłę H2O Vibe to właśnie stymulująca łechtaczkę końcówka wodna. Wibracje na sucho okazują się zbyt delikatne, jak na moje potrzeby (a ich siły nie da się regulować), pozostawiając ten gadżet daleko w tyle za innymi zabawkami z mojej kolekcji. Dlatego do zabaw łóżkowych H2O Vibe polecałabym dziewczynom, które wolą raczej subtelną stymulację.

Reszta będzie nucić: „Jaki tu spokój, na na na, nic się nie dzieje, na na na…”.

Podsumowując

H2O Vibe sprawdzi się u tych kobiet, które rzeczywiście lubią długie i urozmaicone kąpiele lub chciałyby wreszcie doświadczyć aquazmu. Projekt tego przewrotnego rabbita udowadnia, że czasami najprostsze rozwiązania okazują się najlepsze, bo nie czarujmy się: w H2O Vibe wszystko rozbija się o prawa fizyki.

Najważniejsze to nie zgubić „wodnej” końcówki. Tę „suchą” można ze spokojem dać do zabawy kotu, niech sobie poturla.

* Dyngusowe testowanie *

W ramach kwietniowej Akademii Testerów zachęcam do wypróbowania H2O Vibe oraz podzielenia się z czytelni(cz)kami Proseksualnej opinią na jego temat! Do rozdania mam tylko jeden egzemplarz tego gadżetu.

Aby przetestować:

– W komentarzu do tego postu napisz, dlaczego według ciebie woda i seks idą ze sobą w parze.

– Zostawiając komentarz, w polu do tego przeznaczonym podaj prawidłowy adres e-mail (nie zostanie on upubliczniony), bo tylko dzięki temu będę mogła skontaktować się z wytypowaną osobą.

Przystępując do Akademii Testerów, oświadczasz, że jesteś gotowa/gotowy dostarczyć swoją recenzję w ciągu 21 dni od otrzymania produktu. Od twojego zaangażowania zależy powodzenie kolejnych Akademii!

Zgłoszenia przyjmuję do czwartku, 9.04.2015, do godziny 23:59.

Nie przegap!

UPDATE

Testerka została wytypowana. Dziękuję za wszystkie zgłoszenia i zapraszam do śledzenia oraz zgłaszania się do kolejnych edycji Akademii.

Komentarze zamknięte.
  1. dom

    14 kwietnia 2015 at 06:56

    woda = życie i seks = życie, więc woda = seks.

  2. aleks

    10 kwietnia 2015 at 09:32

    No dobra, więc mi oczywiście też jak zaczęłąm czytać o tej zabawce przypomniały się pierwsze ciekawsze ;> odczucia w sferach intymnych pod prysznicem (i w wannie, z nogami założonymi na kranie i z głową pod wodą – to właśnie były moje pierwsze doświadczenia erotyczne :D) dlatego seks i woda kojarzą mi się bardzo jednoznacznie (i trochę niewinnie)! Dodatkowo, odkąd wyprowadziłam się od rodziców by zamieszkać z chłopakiem, całkowicie zarzuciłam zabawy w wodzie, za czym w tej chwili zaczęłam tęsknić… tak bardzo!

  3. f

    9 kwietnia 2015 at 23:40

    Taki własny domowy aquapark rozkoszy brzmi bardzo kusząco, chociaż u mnie ciśnienie jest aż zbyt dobre, więc wszystko odbywa się za szybko… łazienka jest cudowną oazą, w której można się schronić, bezproblemowo zamknąć drzwi, włączyć muzykę, zrelaksować się i nie martwić, że krzyczy się za głośno. Woda nie dość, że uspokaja i otwiera na nowe doznania (podczas masturbacji w wannie z wodoodpornym wibratorem na przykład, bo prysznica wielką fanką nie jestem jak już mówiłam), to jeszcze zagłusza (:

  4. żmija_marija

    9 kwietnia 2015 at 23:28

    Woda jest nam niezbędna do życia, bez niej nie byłoby roślin, zwierząt, ludzi i tego co najbardziej lubimy czyli seksu. W stanie podniecenia nasze ciała produkują śluzy, które składają się właśnie z niej. Strach pomyśleć co byśmy zrobili bez owych wydzielin :p
    Woda to czystość, a jak wiadomo o tą trzeba dbać, zwłaszcza jeśli chodzi o seks. To właśnie podczas kąpieli odkrywamy swoją seksualność – jako dzieciaki oglądamy swoje ciało, nawet te najciemniejsze zakamarki. Kiedy dojrzewamy zastanawiamy się do czego służą i odkrywamy siebie. Słuchawka od prysznica to najlepsze co może być dla rozochoconej kobiety podczas kąpieli (pod warunkiem, że mamy w niej odpowiednio silne ciśnienie ;) W końcowym momencie MUSZĘ poczuć coś w środku, więc próbowałam odkręcać słuchawkę i używać strumienia wody jako wibratora, ale wtedy clitoris domagała się o strumienie wody dla siebie. Dlatego uważam, że H2O Vibe może okazać się doskonałym rozwiązaniem – da przyjemność w środku i na zewnątrz. Jednocześnie można go użyć w łóżku, więc na pewno jego wielkim atutem jest wielofunkcyjność. Jestem ciekawa jak by się sprawował używany nie tylko solo :)

  5. Zuzia

    9 kwietnia 2015 at 23:16

    Dla mnie woda i seks idą że sobą w parze ponieważ rozbudzają nasze zmysły. Gdy mojej partnerce jest wyjątkowo gorąco wilgoć rozgrzewa nas oboje. Dlatego uważam, że ten aqua gadżet jednoosobowy może rozgrzać nie tylko wannę, prysznic, a całą łazienkę wprowadzając odświeżenie do sypialni… „łazienki”.

1 2