Pornografia używana odpowiednio jest świetna. Mainstreamowa pornografia używana jako filmy instruktażowe w służbie sztuki kochania – niekoniecznie.
Spotkałam się z kolegą (bo kolega jest od tego), który niedawno zaczął umawiać się z nową koleżanką – dziewczyną w jego przekonaniu mądrą i ładną (nie potwierdzam ani nie zaprzeczam, bo nie widziałam i nie rozmawiałam), która ma tylko jedną wadę. Seksu uczyła się z porno.
I ten znajomy nie jest odosobnionym przypadkiem, bo takich historii od moich kumpli, a nawet kochanków, słyszałam wiele. A kiedy mówię „wiele” to jest to naprawdę sporo. Nie to, żebym rozmawiała ze znajomymi wyłącznie o seksie, ale w spotkaniach towarzyskich tematy damsko-męskie, damsko-damskie i męsko-męskie występują u mnie na równi z dyskusjami o kulturze, kulinariach, marketingu i wydarzeniach społecznych.
Nowej dziewczynie mojego kumpla, jak wielu innym kobietom „chowanym na pornie”, wydaje się, że po nocy z nią facet będzie tak szczęśliwy, jakby samego Hermesa za sandały złapał. W końcu dostaje nie tylko inteligencję i urodę w pakiecie, ale i przygody erotyczne rodem z Discovery Channel. Problem w tym, że facet widzi, że ona robi to, co myśli, że jest słuszne i pożądane, nawet nie zdając sobie sprawy, że efekt końcowy jest dla partnera średnio fajny. To ciekawe, jak często, analizując pornografię, skupiamy się na perspektywie kobiecej (że kobiety w porno nie dochodzą i takie tam), zapominając, że w heteryckim porno jest jeszcze mężczyzna, reprezentant tej drugiej płci, któremu pornografia też wyrządza krzywdę.
Bo normalni faceci nie chcą seksu jak z porno.
Zacznijmy od fellatio. To życiowe wielu aspektach nie jest takie, jak pornograficzne. Historia mojego kumpla?
„I wtedy ona, klęcząc przede mną, zaczęła jeździć moim penisem po swojej twarzy, jakby to był pędzel. Na suchara. Moim suchym penisem po swojej suchej twarzy. Miałem nadzieję, że szybko jej się znudzi, zresztą i tak wyglądała, jakby realizowała jakiś scenariusz zamiast robić to, co by naprawdę chciała”.
Mój znajomy bardzo szybko zauważył, że dziewczyna podczas seksu myśli. I nie był to proces w stylu: „Jesteśmy nadzy, podnieceni, jakie to fajne, jeeej!”, ale obmyślanie tylko jej znanej strategii. Mało tego! Kiedy już aktywnie performowała na nim fellatio, dołożyła do tego granie oczami, czyli przez cały czas, wzrokiem proszącego psa (dla mnie kobieta, która klęczy przed mężczyzną i z penisem w ustach się na niego gapi zawsze wygląda jak proszący pies) próbowała patrzeć mu w – bądź co bądź – zamknięte oczy. Jasne, kilka spojrzeń jest okej, ale ciągłe świdrowanie wzrokiem wywołuje w zaspokajanym obiekcie poczucie zagrożenia. Serio. Nawet śpiący budzi się, gdy czuje, że ktoś się na niego gapi. A tak poza tym to statystycznie rzecz biorąc, większość moich kochanków wolała podczas fellatio leżeć niż stać.
Ten znajomy nie jest jednak odosobnionym przypadkiem. Podczas jego wywodu przypomniała mi się historia innego faceta, którego kochance wydawało się, że głębokie gardło rozpala mężczyzn do czerwoności. Jej działania sprawiły, że mu zmiękł, bo dziewczyna dławiła się, łzawiły jej oczy i generalnie „wyglądała, jakby miała się porzygać”. Jedno jest pewne – życie jej tego (w sensie, tej pasji do połykania penisów) nie nauczyło.
Jeszcze inny znajomy miał przygodę z „dojeniem jąder”. Tutaj powiem tylko tyle: ciągnięcie jąder „na dojarkę” boli. Ba, nawet na ekranie wygląda przerażająco.
Inny typ pieszczot, który dobrze wygląda przed kamerą, a tylko czasami w realnym świecie? Seks po hiszpańsku, bo tak nazywają ślizganie penisem pomiędzy piersiami. Kolega miał przygodę z fajną dziewczyną, która chciała spróbować „na Hiszpana”. I choć jej piersi dla niego były całkowicie wystarczające, okazały się za małe, by mógł jej ofiarować naszyjnik z pereł.
Później, w dłuższych relacjach, pojawia się też perspektywa „gotowości” (zdarzyło się kilku znajomym) i oczekiwań stawianym facetom, że zawsze mają być chętni i twardzi jak skała lub że każdy poranny wzwód da się wykorzystać do zapewnienia partnerowi orgazmu. Przecież na filmie penis zawsze działa!
„Być z dziewczyną, która jest maksymalnie skupiona na tobie i twoim penisie jest fajne może raz. Dochodzę do wniosku, że lepiej mi jest z dziewczynami, które pozwalają mi zaspokajać je jako pierwsze, bo wtedy widzę, że naprawdę chcą być ze mną tu i teraz. Poza tym wiem, że ile wysiłku włożę, tyle samo dostanę w zamian. A z nią nawet nie muszę się specjalnie starać”.
A tak przy okazji mój kumpel zauważył, że dziewczyna podczas tej wyreżyserowanej gry wstępnej nie była ani trochę mokra. Bo żadna to tajemnica, że wzorując się na mainstreamowej pornografii w efekcie kończymy, robiąc rzeczy, na które wcale nie mamy ochoty (lub robimy innym ludziom rzeczy, które im wcale nie sprawiają radości). Aż mi się przypomniał chowany na pornie facet, który podczas cunnilingus nie za bardzo wiedział, co tu się naprawdę liże. Zatem, dziewczyny, w sztukę kochania to niekoniecznie z porntjubami i niekoniecznie z Cosmopolitanem.
Internet jest wspaniały i rzeczywiście może być skarbnicą wiedzy o seksie, jeżeli używać go prawidłowo. Bo wiecie, i Historia O to książka, i 50 twarzy Greya to książka – a tylko od czytelnika zależy, po którą sięgnie i co w efekcie nazwie literaturą.
Komentarze zamknięte.
ppp
22 czerwca 2019 at 21:58„Bo normalni faceci nie chcą seksu jak z porno” – ja je regularnie oglądają, to chcą. I nie widzą w tym niestety żadnego problemu.
Anonimowy brandzlapiusz
12 czerwca 2016 at 05:04„Ofiarować naszyjnik z pereł” – umarłem, genialne!!!
Morella
25 czerwca 2015 at 18:04Z facetami to zawsze jakiś problem, seks taki rodem z filmu porno mu się nie podoba, ale wystarczy tylko się nie ogolić, to już się usłyszy komentarz w rodzaju: „ale na filmach porno to wszystkie laski mają wygolone cipki”. I bądź tu człowieku mądry!
lukka74
3 marca 2015 at 15:40„ofiarować naszyjnik z pereł”
ale fajne okreslenie ;-)
Pingback:
Sulpicjusz
16 sierpnia 2014 at 13:00Czytać koniecznie z komentarzem bedboya ! Świetny artykuł.
aga
22 kwietnia 2014 at 17:30znam identyczny przypadek faceta jak wyżej – tylko a la porno
Pingback:
Hyena Safari
17 kwietnia 2014 at 17:42A ja znałam odwrotny przypadek. Facet chciał tylko takiego seksu jaki znał z filmów porno. Taki najbardziej podobny do tego „z życia wziętego” uważał za nudny (i filmy erotyczne najbardziej odpowiadające życiu również).
Mind
4 lipca 2019 at 01:05Jak musiał odgrywać pornosa, żeby osiągnąć satysfakcję, to już uzależnienie. Poza tym to i tak działa na krótką metę, bo jak się nie filmujesz albo nie masz w domu jakiegoś zestawu luster, to i tak tego seksu nie zobaczysz w taki sposób jak w porno.
gbbg
7 września 2019 at 17:53Wyjątek potwierdza regułę :)
Bontee
17 kwietnia 2014 at 17:12niejednym* (polski język trudny język:P)
Bontee
17 kwietnia 2014 at 17:10Trochę może poza tematem, ale co z tymi dziwolągami-kobietami, które nie lubią minety? :/ Próbowały z nie jednym i nie, nie lubią! Może napisałabyś tekst o „alternatywnych” sposobach na suchość pochwy/penisa, poza standardowym francuzem? Co do tekstu, to faktycznie, sama się na tym złapałam, że zaczynam czasem grać, ale kurczę, mnie to naprawdę kręciło i partnera również. Nie zawsze odgrywaliśmy pornola, ale dość często. Śmiechu było co nie miara! Potem często i tak kończyło się klasycznym buzi-buzi i „naszyjnikiem z pereł” (piękne określenie!) ;) I niestety wierzę, że wielu facetów lubi odgrywać porno scenariusze więcej niż raz na jakiś czas. Kobiety też.
Maja Sieńkowska
17 kwietnia 2014 at 13:30No bez farby nie pomalujesz niczego ;)
Nat
17 kwietnia 2014 at 13:39Możesz co najwyżej poodkurzać.