Seks (tylko) z miłości | Demiseksualność

Seks (tylko) z miłości | Demiseksualność

Niektórzy nie odnajdują się w świecie szybkiego i spontanicznego seksu. Zanim pójdą z kimś do łóżka, wolą tę drugą osobę lepiej poznać, stworzyć z nią głębszą więź. Bzykanie dla samego bzykania ich nie interesuje. Jak demiseksualiści odnajdują się w dzisiejszych czasach? 

Przypuśćmy, że spotykamy kogoś bardzo atrakcyjnego, zamieniamy z nim kilka słów (albo i nie), lędźwie zaczynają nam grać skoczną melodyjkę, a w głowie tworzymy obraz tego, co byśmy najchętniej z tym człowiekiem zrobili (i nie jest to filatelistyka). Wreszcie umawiamy się z tym kimś na randkę, a potem idziemy z nim do łóżka, choć możemy nawet bez randki. Dzięki koktajlowi z seksu, wspólnych przeżyć i sprawdzeniu dopasowania na innych polach, możemy stwierdzić, kim ten człowiek dla nas będzie – kimś na dłużej, a może tylko kimś na miesiąc erotycznych uniesień? Nie wiemy. Ale dla większości z nas to znajomy wzór. U osób demiseksualnych jest właściwie odwrotnie.

Osoba demiseksualna najczęściej nie czuje pociągu fizyczego w stosunku do nowo poznanej osoby. To podniecenie wytwarza się w niej dopiero, gdy jest w stanie poznać tę osobę bliżej, związać się z nią emocjonalnie. Piszę „najczęściej”, bo – jak zwykle w sprawach seksualności – nie jest to reguła. Niektórzy demiseksualiści mogą odczuwać tzw. pierwotne podniecenie seksualne, przy pierwszym kontakcie uznając kogoś za atrakcyjnego i podniecającego, ale to odczucie zniknie, gdyby miało dojść do pofolgowania mu. Demiseksualisci polegają głównie na tzw. podnieceniu wtórnym, pojawiającym się w wyniku poznania drugiej osoby, jej temperamentu, osobowości.

Dlaczego poruszam to zagadnienie? 

Przeglądając wiadomości od osób szukających porady, uświadomiłam sobie, jak wiele z nich wydaje się odczuwać konflikt związany z własną seksualnością. Niektórzy podkreślają, że chcą seksu, ale nie z byle kim lub wręcz wyrażają obawę, że coś jest z nimi nie tak, bo czują podniecenie, ale wizja seksu ich odrzuca. Albo zdarzyło im się spotkać w życiu jedną, dwie osoby, które były w stanie rozbudzić w nich ochotę na seks. Boją się, że są w jakiś sposób… zepsute.

Ponieważ nie jestem zwolenniczką łatwych rozwiązań i zwalania wszystkich tego typu sytuacji na seksnegatywną rzeczywistość, w której przyszło nam żyć i która odciska piętno na naszej seksualności, staram się naświetlać seks nasz powszedni ze wszystkich możliwych stron. Mam nadzieję, że dzięki temu wpisowi pomogę komuś zaakceptować swoją seksualność taką, jaka jest, że sprawię, że będzie z nią w zgodzie. Bo wśród piszących znajdują się osoby naprawdę sekspozytywne, zainteresowane tym tematem, które znają siebie na tyle, by nie uprawiać seksu wbrew sobie.

Seksualność osób demiseksualnych może stanowić wyzwanie zarówno dla samych zainteresowanych, jak i dla ich otoczenia. Warto więc, abyśmy byli świadomi istnienia tego zjawiska, które coraz częściej uznawane jest za orientację seksualną w obszarze „szarej seksualności”. „Szara seksualność” to przestrzeń pomiędzy byciem osobą aseksualną a seksualną, określająca osoby, u których podniecenie seksualne pojawia się tylko w pewnych sytuacjach lub okolicznościach.

Czy mogę być demiseksualna/demiseksualny? 

Poniższa charakterystyka to nie uniwersalny test na demiseksualność, ale wyszczególnienie pewne najczęściej spotykanych u osób demiseksualnych zachowań i cech. Nie spodziewaj się jednak, że rozpoznasz je wszystkie u siebie, w końcu seks i seksualność mogą znaczyć kompletnie różne rzeczy dla różnych ludzi.

Możliwe, że jesteś osobą demiseksualną, jeżeli:

1. Seks dla seksu cię nie interesuje lub wręcz obrzydza. Czasem do tego stopnia, że zastanawiałaś/zastanwiałeś się, czy przypadkiem nie jesteś aseksualna/aseksualny. Odrzucenie idei seksu i brak podniecenia względem innych, nieznanych lub mało znanych osób, nie oznacza, że pożądanie nie pojawi się w sytuacji, w której tę drugą osobę dogłębnie poznasz.

Może być i tak, że idea seksu podoba ci się, ale – niezależnie od tego, jak bardzo byś się nie rozglądał/a, nie masz w swoim otoczeniu kogoś, z kim chciał/a/byś go uprawiać. Osoby demiseksualne mogą czuć ekscytację perspektywą seksu, używania zabawek erotycznych lub masturbować się, ale gdy pojawi się perspektywa seksu z kimś, z kim nie są związane, seks się po prostu nie wydarzy.

2. Nie lubisz i nie rozumiesz flirtu, więc stronisz od niego. W końcu flirt to trochę taki seks bez robienia koktajlu z genitaliów, „masturbacje intelektów„. Gierki słowne nie są dla ciebie, nie czerpiesz z nich przyjemności lub wręcz wprawiają cię w zakłopotanie. Ponad nie przekładasz szczerą i głęboką komunikację lub po prostu „normalną” rozmowę.

3. Dążysz do tworzenia głębokich więzi z potencjalnymi partner(k)ami. Więzi te muszą opierać się na wzajemnym zrozumieniu, głębokim szacunku i zaufaniu. Nie zawsze muszą one oznaczać miłość, bo i „miłości” w tytule użyłam raczej swobodnie, chodzi raczej o intensywność tej znajomości. Tak naprawdę osoby demiseksualne nie uprawiają seksu wyłącznie „z miłości” – również inne formy głębokich więzi mogą okazać się wystarczające, aby pojawiło się podniecenie.

Czas formowania się tej głębokiej więzi, która prowadzi do pojawienia się zainteresowania w wymiarze seksualnym, może różnić się od osoby do osoby, ponieważ niektórym wystarczy tydzień, by taką głęboką więź wytworzyć, podczas gdy innym potrzebne będzie kilka miesięcy lub zdobywanie wspólnych doświadczeń, na przykład poprzez podróżowanie razem lub zaangażowanie w jakąś wspólną sprawę.

Niestety, w sytuacji, w której ta druga osoba nie jest demiseksualna, formowanie takiej więzi może stanowić pewne wyzwanie, zwłaszcza, gdy wiąże się z niezrozumieniem, czym demiseksualność jest.

4. Właściwie żadna z twoich relacji nie jest i nie była przygodna, niezależnie, czy przyjacielska, czy romantyczna. Kiedy kogoś poznajesz, chcesz go poznać naprawdę i podtrzymać tę relację. Czasem nawet kosztem liczby otaczających cię osób. Znajomości dla samej znajomości raczej cię nie satysfakcjonują.

Czasami chęć nawiązywania głębokich relacji przenosi się też na inne aktywności, np. niektóre osoby demi nie będą w stanie zjeść posiłku z kimś, z kim taka relacja ich nie łączy.

5. Jeżeli więź z partnerem/partnerką osłabia się, słabnie lub zupełnie zanika twoja ochota na seks. Ten punkt może stanowić pewne wyzwanie, ponieważ wydawać by się mogło, że działa to w przypadku absolutnie każdej pary. Kochankowie/kochanki oddalają się od siebie, więc chęć na igraszki spada. Problem w tym, że w sytuacji nie-demiseksualnej, osoby zaangażowane w relację dążą do naprawienia jej na wszystkich polach, również seksualnym, podczas gdy osoby demiseksualne będą skupiały się głównie na odbudowaniu więzi emocjonalnej, bo zwyczajnie nie są w stanie uprawiać seksu, gdy wspomniana więź emocjonalna nie istnieje.

6. Cechy fizyczne i tradycyjnie pojmowana atrakcyjność mają dla ciebie drugorzędne znaczenie. Czasem do tego stopnia, że nie jesteś w stanie zauważyć seksualnej atrakcyjności tej drugiej osoby, dopóki jej dogłębnie nie poznasz i nie masz „swojego typu”. Seks nie jest dla ciebie celem znajomości, a jej rezultatem.

7. Jeżeli próbowałeś/próbowałaś pieszczot lub seksu z nowo poznanymi osobami, całe zajście wydawało ci się bez sensu lub wręcz nie było możliwe. Niektóre osoby demiseksualne próbują seksu w nadziei, że „coś” poczują w trakcie. W efekcie bardzo często okazuje się, że petting lub głębokie pocałunki nie sprawiają im przyjemności, nie występują też fizjologiczne symptomy podniecenia, np. nawilżenie pochwy, erekcja.

Demiseksualizm dziś

Współczesna kultura zdecydowanie nie sprzyja osobom demiseksualnym. W świecie seksu bez zobowiązań i różnie pojmowanego „wyzwolenia” mogą czuć się one nieco wykluczone, nieprzystawalne do rzeczywistości. Może się wydawać, że seks „z miłości” już dawno się przejadł, że jest reliktem zamierzchłej i bardziej konserwatywnej przeszłości. W końcu odzyskaliśmy władanie nad naszą seksualnością i w sumie nikt nie ma prawa nam dyktować, jak mamy nią dysponować.

Z tego właśnie powodu osoby demiseksualne mogą być w swoim otoczeniu uznawane za pruderyjne, mające wysokie wmagania względem potencjalnych partnerów i partnerek, a nawet odrobinę oschłe w kwestii flirtu. Całkowicie niesłusznie. Niech więc „wyzwolenie” zacznie oznaczać również akceptację dla seksualnej różnorodności.

Z pewnością znajdą się też tacy, którzy sarkną, że to normalne, by chcieć kogoś poznać zanim ściągnie się w jego towarzystwie majtki, ale właśnie tego typu postawa zabagnia całą dyskusję. Bo o ile wielu użytkowników i użytkowniczek seksu właśnie w ten sposób funkcjonuje, tak od demiseksualistów odróżnia ich to, że podczas tego czekania na seks i poznawania, już czują do tej osoby pociąg seksualny, po prostu czekają na moment konsumpcji, świadomie odsuwając go w czasie.

Demiseks – seks po bożemu, delikatne westchnienia i powolne kap, kap…? 

Nie ulegajmy jednak złudzeniu, że skoro w grę wchodzą głębsze uczucia, zaangażowanie i emocje, to i seks automatycznie staje się bardziej uduchowiony. Nic bardziej mylnego. Osoby demiseksualne mogą uprawiać tak różnorodny seks, jak różnorodne jest to, co nas kręci i podnieca. I owszem, demiseksualiści mogą angażować się zarówno w tantryczne kap, kap, jak ostre rżnięcie na kuchennym blacie. Mówimy dokładnie o takim samym podnieceniu i fantazjach seksualnych, których może doświadczać każdy, z tą tylko różnicą, że występują one w nieco innych okolicznościach. W demiseksualności nie chodzi bowiem o to, co się robi, ale przede wszystkim – z kim.

Demiseksualność to nie wada…

… ani tym bardziej choroba. Nie jest to też faza, która mija. Demiseksualność, choć jest relatywnie rzadko spotykana, nie oznacza, że nie jest prawdziwa. Jeżeli więc definiujesz się jako osoba demiseksualna, po prostu żyj dalej, twórz związki po swojemu i w ramach głębokich relacji uprawiaj świetny seks.

I nie poddawaj się temu, co robią „wszyscy”. „Wszyscy” nie istnieją, więc nie mają racji.

[okładka wpisu: WeHeartIt]

OMGyes banner

Komentarze zamknięte.
  1. bwoa

    4 kwietnia 2017 at 10:14

    Dobry artykuł, szczególnie podoba mi się przeostatni akapit.
    No i w 100% zgadzam się z twierdzeniem „Może być i tak, że idea seksu podoba ci się, ale – niezależnie od tego, jak bardzo byś się nie rozglądał/a, nie masz w swoim otoczeniu kogoś, z kim chciał/a/byś go uprawiać.”

    Jestem, jak sądzę, demiseksualna. Odkryłam to zupełnie niechący, czytając kiedyś artykuł o aseksualności. Nigdy nie utożsamiałam się z byciem aseksualną, więc zaskoczyło mnie to w pewien sposób.

    W ogóle, w moim przypadku, to dość „zabawne” – mam duże potrzeby seksualne, partnerzy sugerowali mi zawsze, że jak „na kobietę” to ogromne. Problem pojawia się, kiedy jestem singlem – potrzeby są nadal, ale nie potrafię w żaden sposób umówić się z kimś „tylko na seks”, bo póki ktoś mnie nie zainteresuje swoją osobą, to jest dla mnie równie seksualny co krzesło. To jest ogromnie frustrujące, bo jeżeli nie zakocham się w kimś przez x lat, to oznacza, że przez cały ten czas pozostaje mi jedynie masturbacja :(

    • Nat

      4 kwietnia 2017 at 10:28

      Hej, masturbacja też jest spoko ;)

    • bwoa

      5 kwietnia 2017 at 15:27

      Owszem, jest, ale ILE MOŻNA :D

  2. Demi Lemi

    18 marca 2017 at 21:52

    Myślałam, że jestem po prostu dziwna i staroświecka a tu proszę… Dobrze, wiedzieć, że jest ze mną wszystko w porządku… Czasem oczywiście miałam ochotę przełamać to na siłę i iść z kimś do łóżka kiedy miałam ochotę na seks, ale (niestety) to niewykonalne ;-)

  3. lysy1977

    10 marca 2017 at 00:32

    Swietna strona, ciesze sie ze tutaj trafilem. Wreszcie czuje ze ktos ma jak ja i nie jestem jakimś alienem, obcym ;) mam tak samo jak ty! oprócz tego mam sporo fetyszy o których boje sie komus powiedziec, przez co sie mecze … jedynie kto wie, to jedna z kobiet z sex telefonu. Nie wiem czy to dore ze skrywam w sobie takie cos? I mówie jedynie kobiecie z ktorą rozmawiam przez telefon. Ale wiem, że taki seks przez telefon z kimś kto mnie rozumie, jest dużo bardziej satysfakcjonujacy dla mnie niz normalny …

  4. madzia

    22 lutego 2017 at 15:18

    A co jeśli poznałam mężczyznę, który dowiadując się, ze jest demiseksualny posmutniał, bo to takie nie na czasie, bo on przecież chciał ruchać na prawo i lewo (po rozwodzie postawił sobie to za cel. W małżeństwie był wierny i zdiagnozowany jako seksoholik, brał leki na obniżenie potencji, unika masturbacji), bo nikogo takiego nie zna i myśłi, ze jest dziwakiem.
    Jak pomóc mu zaakceptować tę w jego mniemaniu niemęską orientację?

  5. Rrr.

    14 lutego 2017 at 01:26

    Jako osoba demiseksualna dziękuję Ci za ten wpis. Nie wiem, czy jest nas tak mało, czy nasza kwestia jest tak bagatelizowana, ale większość ludzi kompletnie tego nie rozumie. Wielokrotnie słyszałam teksty w stylu „za parę lat ci przejdzie/ poruchasz, to zobaczysz” i mnóstwo aluzji odnośnie mojej rzekomej konserwatywności, świętoszkowatości, naiwności i idealizowania spraw seksu i uczuć. Ogół społeczeństwa nie ma pojęcia, czym jest demiseksualizm, więc traktują to jako po prostu taką młodzieńczą naiwność, która jest godna jedynie politowania. Pojawiają się nawet prześmiewcze obrazki w internecie, sugerujące, że osoby, które utożsamiają seks z uczuciami, po prostu nie miały „dostatecznie dużej” liczby partnerów, żeby „wyluzować”. Według mnie to po prostu krzywdzące i stąd właśnie osoby, które piszą do Ciebie z pytaniem, czy wszystko z nimi w porządku. A należy po prostu zrozumieć, że to normalny rodzaj seksualności. Tak jak lesbijka nie podnieci się mężczyzną, tak osoba demi nie podnieci się kimś przypadkowym. Tak samo głupie jest myślenie, że jeśli warunkiem seksu jest więź emocjonalna, to seks będzie tylko „misjonarką pod kołdrą po ciemku”.
    Mam nadzieję, że ten wpis wielu osobom rozjaśni tę sprawę ;)

  6. kitka

    10 lutego 2017 at 08:27

    a ja mam wrażenie, że demiseksualizm jest gloryfikowany w naszej kulturze. „tak powinno się robić”, a cała reszta jest zepsuta.

  7. Luca

    8 lutego 2017 at 01:47

    Czułem się dziwakiem jako mężczyzna bo nie wyznaję seksu bez miłości. I zawsze spotykałem się z krytyką wśród kolegów z powodu mojej wierności i nigdy nie zwracania uwagi na inne kobiety. Podwójnie już dziwił fakt że kręcą mnie tylko puszyste dziewczyny a sam jestem wysportowany. Na szczęście nauczyłem się otwarcie mówić o swojej seksualności a odkrycie teraz określenia osoby demiseksualnej dało kolejny komfort mojej psychice. Dzięki :)

  8. D

    2 lutego 2017 at 18:45

    Ja nie do końca się zgodzę z artykułem ;)
    To, że ktoś nie odczuwa do innej osoby pociągu seksualnego nie musi oznaczać, że nie będzie z nią uprawiać seksu! Tak jak osoby aseksualne mogą uprawiać przygodny seks, bo np. po prostu lubią takie fizyczne doznania mimo braku pociągu seksualnego; tak osoby demiseksualne również mogą, z kimś, kto im się nie podoba. Tak samo, jak gej mógłby uprawiać seks z kobietą z wieeeelu różnych powodów i nawet mógłby mu on sprawiać przyjemność fizyczną ;)
    Ale bardzo dziękuję za post na ten temat, im więcej głosów, tym lepiej! Sama jestem osobą demiseksualną więc jest to dla mnie bardzo ważne widzieć więcej i więcej takich artykułów!

    • PheaVampire (@PheaVampire)

      3 marca 2017 at 16:40

      W życiu nie słyszałam o osobie aseksualnej, której seks sprawia przyjemność. ASy owszem, są fizycznie zdolne do tego, ale seks w najlepszym razie jest im po prostu kompletnie obojętny.

  9. Dominika

    1 lutego 2017 at 21:04

    Nieprawdopodobne że ludziom trzeba coś nazwać, powiedzieć że tak może być, żeby nagle kamień spadł im z serca że są normalni. Też tak mam, w ogóle mam tak że nie lubię dotyku (nawet rodziny) chyba że kogoś z kim mam naprawdę bliską relację (chłopak) i jakoś w życiu nie pomyślałam że coś ze mną nie tak.

  10. Lola

    31 stycznia 2017 at 12:27

    Achhh olsnienie! Dodalabym, ze w moim przypadku ta potrzeba poznania wynika chyba z koniecznosci poczucia bezpieczenstwa, aby seks byl totalny i bez zahamowan! Czuje sie spetana gdy chodzi tylko i wylacznie o seks, bo ciagle musze sie pilnowac, bo pewne rzeczy i gesty w seksie okazjonalnym nie przystoja i to mi psuje zabawe i spontanicznosc oraz chec eksperymentowania. I tak masz racje, nie chodzi o milosc, ale o konfort bycia totalnie otwartym na druga osobe.

  11. Michał

    31 stycznia 2017 at 12:18

    Jako facet chyba trochę zaskoczę, bo jestem właśnie taką osobą.. i uprzedzę wasze myśli – nie, nie jestem brzydki :P

    • Iskra

      2 lutego 2017 at 22:43

      To może być zaskakujące tylko dla osób które święcie wierzą w stereotypy płciowe. ;d Także spokojnie c:

    • katheerina

      18 marca 2017 at 18:01

      Ja też uchodzę za atrakcyjną babkę. Materiał na żonkę, jak mi wspomniano. Chodzi o to, że się nie podniecam. Łatwiej mi osiągnąć orgazm podczas snu, niż w rzeczywistości. Faceci uważają mnie za pruderyjną podpuszczarę. Nie rozumieją bowiem, że u mnie wszytko rodzi się w głowie i nie ma nic wspólnego z ogólnie pojętą atrakcyjnością. Pewnego dnia ktoś mi znany staje się dla mnie podniecający-to proces narastający. Pewnie, że wolałabym orgazmy na pstryknięcie, ale moja konstrukcja cepa jest mojsza. Działa po swojemu.

  12. Łucja

    30 stycznia 2017 at 21:42

    Udzielę się raz jeszcze, co mi tam! ;) W końcu przez ostatnie 6 lat żyłam w poczuciu, że jestem dziwna, nie taka jak trzeba, że ciągle popełniam błędy w relacjach, ale wynika to z mojego ciężkiego charakteru, ale nie seksualności!!! Piękny noworoczny prezent wkroczyć w swój 23 roku w przekonaniu, że taka jestem i nie ma to nic wspólnego z dysfunkcją :) Odczuć ulgę i w końcu wiedzieć, że nie jest się ani homoseksualną ani aseksualną. Wcześniej nie do końca umiałam określić swojego stanowiska, jednak nazwanie go wiele ułatwia, choć tak jak wspomniałaś, nie jestem szablonowym przykładem osoby demiseksualnej, pewnie nikt nie jest! Miło mi też czytać komentarze i mieć poczucie, że jest tyle osób, że nie jestem sama. Dziś odkryłam vloga Evana Edingera- My sexuality, więc jeśli ktoś nadąża za angielskim może sobie dodatkowo posłuchać jego historii.

  13. veronika

    30 stycznia 2017 at 11:43

    Ciary mam na calym ciele.. Dziekuje Nat! Kamien z serca!!!

    • Magda

      17 marca 2021 at 08:59

      Tekst swietny, zyje w zwiazku z takim mezczyzna i jest nam wspaniale. To sie przeklada tez na wiernosc, dla niego inne kobiety moglyby nie istniec. Jedno zastrzezenie: demi oznacza polowke. To fatalne okreslenie: polowiczna seksualnosc. Moj maz jest francuskojezyczny i wiem, ze, tak jak uwielbiamy gadac o seksie, tak tego slowa z pewnoscia nie uzyje w rozmowie z nim. Bo brzmi negatywnie i krzywdzaco. Kazda seksualnosc jest ok, jest kompletna, zadna nie jest na pol gwizdka. Dzieki za super artykul, Nat

  14. Rafael

    28 stycznia 2017 at 22:04

    Potwierdza sie powiedzenie, ze 'uczymy sie całe życie’ :)) Twój tekst pozwolił mi na nowo zdefiniować swoją seksualność. Myślałem, że jest ona uksztaltowana wyłącznie przez aspekt religijny, ale religia i w tym przypadku świetnie zaadoptowała, zawłaszczyła naturalne predyspozycje. Swoją 'demiseksualnisci’ odkryłem w konfrontacji z nową partnerką.Na początku był to spory problem, bo z jednej strony ja mierzyłem się ze stereotypem mężczyzny wiecznie stajacego na wysokości zadania, z drugiej ona ze stereotypem potwierdzenia atrakcyjności….na szczęście czas wszystkiemu zaradził (zgodnie z definicja demiseksualizmu). Własnie zbliża się trzeci rok, a nasze życie seksualne wciąż jest pełne namiętności, jakby najlepsze było dopiero do odkrycia!!! Jeszcze raz dziękuję za ten artykuł i w ogóle za Proseksualna!! <3

  15. Conrad

    28 stycznia 2017 at 21:26

    To coś o mnie. Głębia porozumienia determinuje fizyczny pociąg seksualny. Może to mieć miejsce już na pierwszym spotkaniu, to niekoniecznie długi proces. To także pewnego rodzaju przyzwoitka, bo nie będąc teraz w relacji, mentalnie chciałbym poszaleć ale nic z tego :D

  16. Pola

    28 stycznia 2017 at 11:50

    Świetny artykuł, sama byłam jakiś czas w związku z osobą demiseksualną i nie do końca miałam świadomość, że w ogóle ma to swoją nazwę.
    Poruszyłabym jeszcze jedną kwestię, zdarza się, że osoby demiseksualne, o ile nikt nie deprecjonuje wartości ich seksualności, to oni właśnie zaniżają wartość osób, które z seksu korzystają bez zewnętrznych czy wewnętrznych ograniczeń. Ciężko wypracować kompromis i szacunek między dwojgiem ludzi, którzy wzjemnie uważają, że to, co robi druga strona jest niewłaściwe, bądź uważa tak tylko jedna strona

  17. O.

    27 stycznia 2017 at 23:46

    O tak! Dziękuję! Kilkukrotnie zastanawiałam się, czy może nie jestem „zepsuta”, bo w facetach podziwiam głównie intelekt, a o ile zdarzają się nagłe napady gorąca w towarzystwie osób wyjątkowo atrakcyjnych, to sama myśl o zbliżeniu wydaje się być obrzydliwa. W zasadzie zastanawiałam się, co bardziej powinno być nazwane miłością – taka „moja” fascynacja całą osobą niezależnie od aparycji, czy może zachłyśnięcie się wyglądem, a potem resztą. Teraz widzę, że wszystko ze mną w porządku (chociaż początkowo miałam wrażenie, że tekst na pewno nie będzie o mnie).

    • Luca

      8 lutego 2017 at 01:39

      Jeżeli pociąga Cię intelekt to jesteś raczej sapioseksualna

  18. Nika

    27 stycznia 2017 at 22:46

    Dziękuję Ci za ten tekst Nat <3 Warto też wspomnieć, że demiseksualizm może się łączyć z różnymi orientacjami seksualnymi, żeby nie było niedomówień ;) Zgłasza się demi lesbijka 😊 Wielkie pozdro dla Ciebie ❤

  19. Natalia

    27 stycznia 2017 at 20:12

    <3 brawo! Myślałam, że powoli kończą Ci się tematy a tymczasem co chwilę zaskakujesz czyms, o czym nie miałam pojęcia a teksty (choc lekkie) trafiają w samo sedno.

  20. K.

    27 stycznia 2017 at 19:46

    Nat, oto są trzy serduszka za ostatnie trzy wpisy, bo nie potrafię tego ubrać w słowa: <3 <3 <3

  21. E.

    27 stycznia 2017 at 19:42

    Dzięki wielkie za ten post, ostatnio myślałam już powoli, że jest ze mną coś nie tak. A jednak chyba wszystko ok :)

  22. M.

    27 stycznia 2017 at 18:52

    Dziękuję za ten tekst. Dziękuję za pozostałe, które uczą mnie, bo nie zrobił tego nikt w procesie edukacji, wielu twarzy seksualności. Dzięki temu wreszcie lźej mi, że jestem dysfunkcyjna, inna, ze cos z tą seksualnością jest „nie teges”.

    • M.

      27 stycznia 2017 at 18:53

      Że NIE jestem dysfunkcyjna, zeżarło mi dość kluczowe słowo

  23. A.

    27 stycznia 2017 at 18:10

    o, to ja :) nawet w sumie jeszcze wczoraj zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak, że nie kręci mnie seks dla seksu. Myślę, że nie jestem aseksualna, ale jeżeli nie ma jakiejkolwiek relacji, to nie ma seksu. I automatycznie jak się relacja psuje to nie ma seksu. Nawet próbowałam być taka jak wszyscy, ale moje obrzydzenie do samej siebie sięgało takich poziomów, że wiem, że nie jest to tego warte.
    Może będę żyć bez seksu, bo nie widzę koło siebie nikogo, z kim aktualnie chciałabym budować głębszą relację, ale na pewno będzie to lepsze od seksu z przymusu.

  24. Łucja

    27 stycznia 2017 at 18:01

    Dziękuję Nat za ten tekst i za poruszenie tematu, o którym nie miałam pojęcia! Świetnie jest czytać o różnych stronach ludzkiej seksualności, nie tylko tej intensywnej, zaistniałej i „klasycznej” :)

1 2