Oświadczyny w miejscu publicznym to nie romantyczny gest, tylko manipulacja – mignęło mi kilka tygodni temu na Twitterze. Wtedy przypomniało mi się, że już od jakiegoś czasu chciałam napisać o zjawisku, jakim jest love bombing.
Miałam to nieszczęście, że wychowałam się na komediach romantycznych. Wstyd przyznać, ale jako nastolatka i bardzo młoda dorosła często fantazjowałam o wielkich gestach – tym, że ktoś stanie pod moim oknem z boomboksem, spontanicznie zabierze mnie w podróż na drugi koniec świata lub chociaż zaśpiewa piosenkę na stadionie, jak Heath Ledger w Zakochanej złośnicy. Nie wiedziałam wtedy, że bardzo często są to klasyczne przykłady love bombingu – zachowania, które raczej nie wróży nic dobrego.
Bo love bombing na pierwszy rzut oka wydaje się fantastyczny i sprawia przyjemność, aż w którymś momencie przestaje…
Czym jest love bombing?
Love bombing to, jak sama nazwa wskazuje, „bombardowanie miłością”, zwłaszcza na bardzo wczesnych etapach spotykania się. Jego nadrzędnym celem jest przyspieszenie dynamiki tworzącej się relacji i zdobycie danej osoby na wyłączność w jak najkrótszym czasie. Piszę: zdobycie na wyłączność, choć równie dobrze celem może być uzyskanie zgody na seks czy innych korzyści, np. informacji czy kontaktów bizensowych.
Bombardowanie miłością może przejawiać się na różne sposoby:
Wielkie deklaracje
Osoby uprawiające love bombing często deklarują uczucia i snują daleko idące plany już na etapie kilku pierwszych spotkań, np. „Jesteś moją bratnią duszą”, „Zakochuję się w tobie”, „Czuję, że stworzymy razem szczęśliwą rodzinę”, „Zawsze marzyłem o ślubie na plaży”.
Najprościej ujmując – kiedy my jeszcze nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy chcemy z daną osobą uprawiać seks lub wybrać się na kolejną randkę, ona już tworzy w głowie romantyczne scenariusze z naszym udziałem.
Ciągła komunikacja
„Love bomber” może bombardować miłością nie tylko podczas spotkań, ale też w momentach rozłąki. Wówczas wysyła dużo wiadomości i oczekuje natychmiastowej odpowiedzi, chce długich rozmów telefonicznych.
Bardzo często nie zostawia tym samym przestrzeni na aktywności solo i inne relacje w naszym życiu, bo to on i jego potrzeby mają być w centrum.
Rozmach
Mam tu na myśli wysyłanie kwiatów i prezentów do pracy czy niespodziewane pojawianie się z wielką maskotką (lub nawet bez) w miejscach, w których przebywamy, porywanie nas na spontaniczne randki, co momentami może zahaczać a stalking.
Mogą to być również sytuacje, kiedy na jednym z pierwszych spotkań wyznajemy, że chcemy wspiąć się na wieżę Eiffla i w najbliższy weekend już jemy makaroniki w Paryżu, bo ten ktoś postanowił spontanicznie spełnić nasze marzenie.
Drogie prezenty
Uczuciowemu rozmachowi bardzo często towarzyszą też drogie prezenty – zdecydowanie nieprzystające do etapu relacji. Może to być wspomniana wyżej wycieczka do Paryża, biżuteria lub zegarki, akcesoria.
Niemoralne propozycje
Nie chodzi mi bynajmniej o akty seksualne, a coś w stylu: „Rzuć pracę i zamieszkaj ze mną” albo „Wyruszmy razem w podróż dookoła świata, przeżyjmy przygodę, najlepiej od jutra” czy „Stworzę ci takie warunki, że nie będziesz pracować, tylko realizować swoje pasje”.
Dużo. Czerwonych. Flag. Czyż nie? Przypominam, że wciąż jesteśmy na etapie poznawania się.
Dlaczego love bombing działa?
Nie da się ukryć, że bombardowanie miłością na wiele osób działa. Dlaczego? W dobie ghostingu czy koszmarnych randek z aplikacji, love bombing wydaje się bardzo odświeżający.
Spotkanie kogoś, kto nareszcie traktuje nas jak najpiękniejszą, najbardziej wartościową osobę na świecie i chce nam przychylić nieba, może być hipnotyzujące. Skołowanie uczuciami, obietnice i mnogość doznań usypiają jakąkolwiek czujność. Ten stan jest przyjemny. Odurzający.
Problemem jest też to, czego sama doświadczyłam na własnej nastoletniej skórze – love bombing jest romantyzowany w kulturze. Widząc tego typu zachowania w filmach czy czytając o nich na kartach powieści, możemy zacząć pragnąć tego samego, nie dostrzegając, że stając się bohater(k)ami własnych fantazji, tak naprawdę możemy stać się ofiarami manipulacji i niebezpieczeństwa.
Kto uprawia uczuciowy terroryzm?
Przyjmuje się, że love bombing jest jednym z przejawów narcystycznego zaburzenia osobowości. Osoba z NZO odczuwa ogromną potrzebę wzbudzania podziwu, więc chcąc kogoś zdobyć, może uciekać się do gestów, które jej ów podziw i uznanie zapewnią. Narcyzm nie jest jednak jedynym powodem występowania love bombingu. Równie dobrze może to być ogólnie niezdrowy styl tworzenia relacji i brak umiejętności w tym zakresie, a także długie poczucie osamotnienia i brak powodzenia w dotychczasowym życiu uczuciowym.
Choć mogłoby wydawać się inaczej, love bombing nie jest wyłącznie domeną osób z zasobnym portfelem. Deklarowanie uczuć, a nawet wielkie gesty, np. porwanie na spontaniczną randkę, wcale nie wymagają dużych nakładów finansowych.
Warto więc przyjrzeć się innym relacjom w życiu osoby, która potencjalnie uprawia love bombing. Czy są one autentyczne, zdrowe, przyjacielskie? A może przeważnie transakcyjne i użytkowe?
Kiedy kończy się bombardowanie miłością?
Love bombing zazwyczaj kończy się w momencie, gdy „trofeum” zostanie zdobyte lub osoba bombardująca miłością uzyska w relacji to, na czym najbardziej jej zależało. Może to być zarówno deklaracja związku, zaręczyny, seks, a nawet potrzebne kontakty czy poprawienie pozycji zawodowej.
Bombardowanie miłością zazwyczaj urywa się niespodziewanie, więc nietrudno wyłapać ten moment. Zauważamy wówczas, że coś w relacji się zmienia, a druga osoba, która dotychczas wydawała się zaangażowana, uczuciowa, nagle ma nas gdzieś lub komunikuje, że nasze potrzeby ją irytują. Pasja spada od setki do zera.
Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę, to fakt, że druga osoba może wrócić do love bombingu, kiedy zauważy, że może nas stracić lub kiedy podejmiemy jakieś kroki, aby wyjść z tej sytuacji, np. wyprowadzimy się ze wspólnego mieszkania. Wówczas w wielu przypadkach romantyczne gesty wracają. Jak nietrudno się domyślić – nie na długo.
Jak odróżnić love bombing od romantycznego gestu?
Po wcześniejszych opisach może być trudno wyłapać subtelne różnice między love bombingiem, a wielkim romantycznym gestem, którego celem nie jest manipulacja, tylko sprawienie drugiej osobie przyjemności. Jak więc rozróżnić te dwa zjawiska?
Przede wszystkim ogromne znaczenie ma to, jak się z tą sytuacją czujemy. Czy dane gesty sprawiają nam przyjemność, a może budzą niepokój? Czy wydaje nam się, że na pewne rzeczy jest jeszcze za wcześnie? Może przytłacza nas nagromadzenie deklaracji, prezentów i działań drugiej strony?
Ogromne znaczenie ma też to, na jakim etapie relacji gest się pojawia. Jeżeli bardzo wcześnie, np. na etapie kilku pierwszych randek, może to być powód do niepokoju. Jeżeli zaś jest to kilka miesięcy lub dłuższa relacja, raczej jest to bezpieczne zachowanie – kiedy wieloletnia osoba partnerska zaskakuje nas biletami do Paryża, istnieje duże prawdopodobieństwo, że robi to z prawdziwego uczucia.
Kolejnym wyznacznikiem może być reakcja drugiej osoby, gdy prosimy ją, aby spuściła z tonu i zwolniła tempo. Kiedy reaguje na prośbę zrozumieniem, bierze pod uwagę nasze uczucia i nie powtarza krępujących zachowań, raczej nie mamy do czynienia z love bombingiem. Być może nawet uzyskamy wyjaśnienie, że wydawało jej się, że właśnie tego chcemy lub „tak trzeba”. Kiedy jednak pojawia się negowanie odczuć i doświadczeń, a druga osoba obraża się, nie jest to dobry znak.
Bombardowanie miłością – jak reagować?
Jeżeli czujemy, że ktoś uprawia wobec nas love bombing i próbuje przyspieszyć nasze zakochiwanie się, warto porozmawiać o tym z kimś zaufanym.
Kolejnym krokiem powinno być postawienie wyraźnych granic. Jak już wspomniałam wcześniej – reakcja drugiej strony może powiedzieć nam bardzo dużo. W sytuacji, w której love bomber nie respektuje naszych potrzeb co do tempa budowania relacji, prawdopodobnie nie będzie respektował też innych potrzeb w bliższej lub dalszej przyszłości.
Kiedy, pomimo komunikacji i stawiania granic, druga osoba nadal próbuje bombardować nas miłością, najlepiej wymiksować się z tej sytuacji. I nie słuchać tych, którzy przyglądając się sprawie z zewnątrz, będą deklarować, że sami chcieliby, aby ktoś kochał ich równie mocno…
Uważasz ten artykuł za przydatny?
okładka wpisu i zdj. wewnątrz: Acharaporn Kamornboonyarush via Pexels
Komentarze zamknięte.
Kin
18 lutego 2020 at 21:46Dawno temu zdarzyło mi się być na pierwszej randce i otrzymać bardzo drogą biżuterię. Ta sytuacja mnie przerosła i od razu wiedziałam że nic z tego nie będzie. Nie wiedziałam natomiast, że takie zachowanie ma swoją nazwę.
Nx
19 lutego 2020 at 19:22Rzeczywiście – takie sytuacje mogą być bardzo krępujące, szczególnie na początku znajomości lub wtedy, kiedy dysproporcja finansowa między osobami jest spora…
Pingback:
niki
13 lutego 2020 at 23:00” kiedy wieloletnia osoba partnerska zaskakuje nas biletami do Paryża, istnieje duże prawdopodobieństwo, że robi to z prawdziwego uczucia.”
… albo na podjeździe przejechał ci kota.