„Bądź mądra, ale nie za bardzo. Wiesz, żeby nie odstraszać facetów, ale żeby można było z tobą pogadać. I nie zapominaj, że bycie miłą i uśmiech popłacają” – słyszałam nieraz jako receptę na udany związek, a raczej na przyciągnięcie odpowiedniego samca, który poza mną świata nie będzie widział. Olałam te rady i wiesz co? Mam dla ciebie lepszą.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto w kwestii relacji i romansów będzie wiedział lepiej i więcej, zwłaszcza gdy idzie o to, jaka powinnaś być i czego oczekiwać. Aż wreszcie zaczynasz wierzyć, że to, co cię spotyka jest tym, na co sobie zapracowałaś i na co zasłużyłaś. Tak łatwo jest przekonać samą siebie, że związek, w który właśnie wchodzisz jest dokładnie tym, czego oczekujesz, prawda? Kobiety są w tym specjalistkami. Nie dzwoni? Pewnie jest zajęty. Jesteś w stanie zamienić w racjonalną każdą sytuację, w której ta druga osoba traktuje cię jak wycieraczkę.
Usprawiedliwisz każdą podłość, niedotrzymanie obietnicy czy każde dziwne zachowanie drugiej osoby. I nawet te usprawiedliwienia zabrzmią logicznie w twojej głowie. Zamiast po prostu uwierzyć i wziąć za jedną słuszną prawdę, że gdy ktoś jawi ci się jako dupek – po prostu jest dupkiem.
Oczywiście wszystkie próby racjonalizacji są dużo mniej bolesne niż przyznanie przed samą sobą, że ten, który cię zauroczył jest chamem / zajęty / niezainteresowany tobą, ale właśnie stawienie czoła prawdzie czyni życie lżejszym. Nie spędzasz cennych godzin, myśląc o tym, jak cudownie byłoby wam razem i jakie imiona nadałabyś waszym labradorom. Jeżeli ktoś nie jest twoją księżniczką/twoim księciem z bajki – po co tracić na nich czas? Bycie solo przez pewien okres jest po stokroć lepsze (myślę, że dużo bardziej produktywne) niż bycie z byle kim tylko po to, by nie czuć samotności. Stracisz za dużo energii, inwestując w toksyczny związek, zapewne przegapiając szansę na coś naprawdę wartościowego, gdy takie pojawi się na horyzoncie. Powoli zaczniesz rezygnować z własnej godności, rzeczy, które sprawiają ci przyjemność i własnych planów na rzecz człowieka, który na to nie zasługuje. Nietroszczenie się o twoje dobre samopoczucie, marzenia czy sprawianie, że czujesz, że poniżasz się, będąc z tą osobą – to kolejne czerwone kartki, za które usuwamy z boiska.
Z pewnością zyskasz lepszy ogląd sytuacji, gdy spróbujesz przyjrzeć się, co tak naprawdę cię w danej osobie pociąga. Może to chemia i warto byłoby pozostać przy opcji przyjaciół z bonusem? Czy na pewno jesteście w tym samym momencie życia i chcecie podobnych rzeczy? A może wszyscy znajomi i rodzina mówią ci, że to zmierza donikąd, a ty postanowiłaś uprzeć się, że będzie po twojemu, bo przecież nigdy nie umówiłabyś się z kimś „nieodpowiednim” i spoza twojej ligi. Może to duma nie pozwala ci przyznać, ze to naprawdę nie to? Jest jeden niezawodny sposób, by przekonać się, że ta osoba jest odpowiednia. Jak?
Sprawia, że jesteś najlepszą wersją siebie.
Wtedy właśnie nie masz potrzeby robienia dramatów i kontrolowania. Możesz realizować swoje pasje i spełniać marzenia. Gdy twoje włosy są wystarczająco proste lub kręcone, twój tyłek odpowiedniej wielkości i wszystko jest w porządku z faktem, że nie lubisz dzieci i nie kręci cię przygotowywanie śniadań. Gdy nie porównujesz się z innymi. Gdy nie musisz bezustannie poświęcać czegoś swojego na rzecz drugiego człowieka i przez to czujesz się sfrustrowana. Gdy jesteś taka, jaką naprawdę chcesz być.
A najlepiej jest w życiu tym, którzy nie potrzebują do szczęścia nikogo. Choć może brzmi to nieco dziwnie, najbardziej atrakcyjni są ci, którzy nas… nie chcą. Jeżeli ktoś potrafi cieszyć się życiem, będąc solo i doceniać to, co ma, nie będzie naciskać i stawiać wygórowanych oczekiwań innym, by uczynili jego życie pełniejszym. Ludzie, którzy nie wymagają nic ponad to, co możesz im dać po prostu sprawiają, że jesteś najlepszą sobą. W drugą stronę działa to tak samo.
[grafika wpisu – Fernanda do Canto]
Komentarze zamknięte.
Pingback:
Pingback:
Nick *
17 marca 2013 at 20:37czytając to przypomniały mi się własne refleksje na temat usprawiedliwien,byc może dla niektorych okaże się to rozszerzeniem tematu :
http://cienkaczerwonalinia.wordpress.com/2013/02/03/a-jesli/