Period-positivity, czyli co?

Period-positivity, czyli co?

Miesiączka to nie „łkanie macicy w tęsknocie za macierzyństwem”. Okres to coś, czego doświadcza jakieś 50% populacji, więc czas porozmawiać o nim normalnie.

Funkcjonując w kulturze, dla której miesiączka wciąż jest tematem tabu, łatwo uwierzyć, że okres to coś złego lub wręcz obrzydliwego. Zwłaszcza, że otoczenie z lubością ośmiesza „te dni”, a konieczność przetransportowania tamponu lub podpaski z punktu A do toalety dla wielu miesiączkujących osób wiąże się z doświadczaniem wyuczonego wstydu.

Wypracowanie pozytywnego nastawienia do miesiączki może okazać się nie lada wyzwaniem, zwłaszcza w sytuacjach, w których otoczenie traktuje menstruację jako coś niepożądanego. Jeżeli osoby z otoczenia wyrażają wyłącznie niechęć wobec okresu, a o pozytywne lub chociaż neutralne przekazy i wzorce trudno, istnieje duże prawdopodobieństwo zinternalizowania negatywnego nastawienia, niezależnie od tego, czy miesiączka miałaby okazać się kilkoma dniami bólu czy czymś całkowicie „do przeżycia”.

Bycie period-positive to alternatywa dla traktowania okresu jako zło konieczne oraz zwrot ku autentycznemu miesiączkowaniu, które dalekie jest od czarownej wizji znanej z reklam popularnych podpasek, i krwawienie w swoim indywidualnym stylu.

Jak możesz być bardziej period-positive?

1. Nie narzucaj komuś swojego wstydu lub dyskomfortu związanego z miesiączką. Nie ośmieszaj wyborów ludzi, którzy kochają swoją miesiączkę i celebrują ją, np. uprawiając free bleeding*. Pamiętaj, że twoje doświadczenia związane z okresem nie są uniwersalne, więc nie zakładaj z góry, że druga osoba musi żywić do niego taką samą nienawiść.

To samo działa też w drugą stronę – nie da się narzucić komuś uwielbienia dla krwi miesięcznej. Można za to dawać przykład i założyć, że neutralność to już sukces.

2. Rozmawiaj o miesiączce. Pozwól sobie mówić otwarcie o ulubionych produktach menstruacyjnych, skurczach, konieczności „przewijania się” i dziel się sposobami na łatwiejsze lub ciekawsze przeżywanie okresu. Rozmowy i wymiana doświadczeń pozwalają normalizować miesiączkę jako naturalną część życia wielu osób.

3. Staraj się zrozumieć ograniczenia. Dla niektórych osób kontakt z krwią miesięczną może nie być przyjemnym doświadczeniem, np. z powodu dysforii płciowej, hemofobii lub zespołu stresu pourazowego spowodowanego poronieniem. Jeżeli tylko jesteś w stanie, oferuj wsparcie emocjonalne w trudnych dla drugiej osoby chwilach.

Kwestia zrozumienia ograniczeń ściśle wiąże się również z docenieniem przywilejów, np. swobodnego dostępu do środków higienicznych i rozwiązań pozwalających uśmierzać bóle menstruacyjne, które dla wielu ludzi na świecie wciąż nie są oczywistością, a luksusem.

4. Postaw na potęgę małych gestów, np. trzymanie środków higienicznych na widoku w łazience. Choć trudno w to uwierzyć, szczelnie zawinięty tampon lub podpaska nadal potrafią szokować, zwłaszcza osoby, które okresu nie doświadczają. „Narażanie” ich na obcowanie z tego typu produktami to nie tylko sposób na detabuizowanie miesiączki i zwalczanie związanego z tematem dyskomfortu, ale też sygnał dla odwiedzających gości, że w tym domu miesiączkowanie jest okej, a podpaską można się poczęstować, gdyby zaszła taka potrzeba.

Zawsze możesz też nosić przy sobie awaryjny tampon:

5. Edukuj siebie i innych. Zrozumienie cyklu menstruacyjnego to wiedza, za którą najczęściej idzie akceptacja – niezależnie od tego, czy okaże się dla ciebie (i otoczenia) neutralnym, czy absolutnie fascynującym zjawiskiem. Niechęć bardzo często ma swoje źródło w niewiedzy i braku rzetelnych informacji, a legendy miejskie potrafią obrzydzić wszystko – od okresu po seks.

6. Potraktuj miesiączkę jako czas na self-care. Miesiączka to dobry powód, by zwolnić tempo i postawić na poprawiające samopoczucie rytuały. Być może dla ciebie będzie to pozwolenie sobie na to, by jeść intuicyjnie (zwłaszcza, jeśli intuicja podpowiada ci czekoladę i pizzę), pomagający rozprawić się z bolesnymi skurczami seans masturbacji lub po prostu słodkie i wolne od wyrzutów sumienia nicnierobienie.

7. Doceniaj i/lub uprawiaj miesiączko-pozytywny aktywizm. Widzisz interesujące dzieło związane z nurtem period-positive? Udostępnij je swoim znajomym, zostaw polubienie lub wyślij twórczyni/twórcy krótką wiadomość, w której docenisz jej/jego pracę. Zaangażuj się w zbiórkę środków higienicznych dla osób potrzebujących lub podziel się informacją o takiej inicjatywie. Stwórz coś swojego. Załóż fajną koszulkę lub przypnij tematyczny znaczek. Wspieraj swoimi złotówkami biznesy, które w swoich przekazach traktują miesiączkę pozytywnie i inkluzywnie (czyli nie tylko jako „rzecz kobiecą”).

Wypracowanie pozytywnego lub neutralnego nastawienia względem miesiączki to coś, co czasem wymaga wysiłku, ale nawet małe gesty mogą przynieść spore zmiany, nawet jeżeli tylko w najbliższym otoczeniu lub we własnym życiu. Miesiączka to normalne i naturalne zjawisko, najwyższy więc czas, aby przestać traktować je jak niegrzeczne wybryki ciała.

***

Interaktywna książka Feminist Activity Book, z której pochodzą przedstawione na zdjęciach kolorowanki jest do kupienia m.in. via Amazon UK i Amazon.de.

*Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o free bleedingu, przeczytaj mój felieton w 5 numerze magazynu G’rls Room.

Moją pracę możesz wesprzeć tutaj.

Komentarze zamknięte.
  1. Ania Gaj

    30 stycznia 2018 at 11:07

    To jest chyba dobre miejsce, żeby się podzielić sposobem na ból w te dni. Latami zmagałam się z naprawdę koszmarnymi bólami, które okrutnie utrudniały życie, a ja nie lubię się truć chemią i tabletkami przeciwbólowymi (które i tak nie działały), więc cierpiałam katusze… Jak sobie przypomnę co się działo, to aż mi siebie żal, że tyle się męczyłam niepotrzebnie.
    Jakoś niecałe dwa lata temu przeczytałam na blogu Ania Maluje o MASAŻU BIUSTU i przyznam z ręką na sercu, że już nie pamiętam co to ból w czasie okresu. Zdarzają mi się bardzo rzadko skurcze, przez które aż muszę na chwilę siąść, ale trwają max 3 sekundy i nic poza tym! Komfort życia w czasie okresu wzrósł niewyobrażalnie :) To nic nie kosztuje, warto spróbować. Ja osobiście masuję biust rano i wieczorem minimum 40 razy, do 100. Trzeba jednak uważać, bo Ania pisała, że przez jakiś czas robiła za dużo powtórzeń (chyba około 300 dziennie, albo więcej) i przez to przestała w ogóle miesiączkować.
    Zajmuje to dosłownie kilka minut, ale to wystarczy. Ale trzeba o tym pamiętać naprawdę codziennie. Dziewczyny, spróbujcie! Dzielę się tym zawsze kiedy mogę, bo sposób przetestowany na własnej skórze ze skutkiem przekraczającym oczekiwania :)
    Ponoć taki masaż też powiększa biust, ale ja zauważyłam tylko tyle, że ma ładniejszy kształt :)