Wiele osób zajmujących się seksualnością zachęca innych do eksplorowania tej sfery życia, nie mówiąc jednak, jak to zrobić. Jeżeli więc chcesz poeksplorować, ale nie wiesz, jak zacząć, czytaj dalej.
Zacznijmy od tego, że eksplorowanie własnej seksualności to nie Rumspringa (okres, w którym młodzi Amisze opuszczają społeczność, by zakosztować życia poza nią i na jakiś czas zrezygnować z panujących w niej zasad) i wcale nie musisz wychodzić z domu, by doświadczyć absolutnie wszystkiego i zaliczyć jak najwięcej osób, aby stwierdzić, że poeksplorowane i od teraz będziesz wiedzieć, co i jak. Ba, może okazać się, że jest zupełnie odwrotnie i po intensywnym okresie przygód jesteś ze swoją seksualnością w jeszcze bardziej w lesie niż przed „Rumspringą”.
Czym więc jest eksplorowanie własnej seksualności?
To przede wszystkim odkrywanie swojej seksualnej natury w tym momencie życia, w którym jesteś teraz – zarówno poprzez działanie, jak i oddawanie się refleksji. Dzięki nim zrozumiesz, jak wyjątkową pod względem seksoerotycznym jesteś osobą i… jak powtarzalną jednocześnie. A to dlatego, że w zdobytych przez ciebie doświadczeniach oraz rzeczach, które masz ochotę robić w seksie, z pewnością nie ma nic wyjątkowego, o czym wcześniej nie pomyślały miliony innych osób, ale równocześnie jest to unikalny koktajl, który tworzy twoją niepowtarzalną seksualną osobowość i historię. Jej poznanie to sposób na zbudowanie zdrowego i satysfakcjonującego życia seksualnego, opartego na wiedzy o sobie, swoim ciele, pragnieniach.
Jak możesz odkrywać seksualność?
1. Zrób audyt swojej seksualności. Wiem, brzmi to mało romantycznie, ale naprawdę przydaje się w życiu. Zastanów się, a najlepiej spisz, jakie aktywności seksualne najbardziej cię interesują, jakie interesują cię tylko trochę, a jakie w ogóle nie wydają ci się pociągające. Na przykład: „Interesuje mnie partnerowany seks, chcę spróbować niektórych pieszczot analnych (rimming i stymulacja palcem są okej, pełny stosunek analny – nie), ale kompletnie odrzuca mnie odgrywanie ról”.
Nie oznacza to, że masz definiować się jednym zdaniem – wprost przeciwnie! Mocno zachęcam cię do zrobienia tabelki (fizycznej lub mentalnej) złożonej z trzech kolumn i wypełnienie jej w oparciu o to, co cię kręci, co być może cię kręci i co w ogóle cię nie kręci. Idę o zakład, że okaże się, że bardzo dużo już o swojej seksualności wiesz, tylko po prostu nie udało ci się wygospodarować chwili czasu, aby pomyśleć o niej w aspektach „tak”, „nie” i „może”.
2. Przyjrzyj się swojej orientacji seksualnej i romantycznej. Z jednej strony chciałabym cię zachęcić do totalnego olania metek, bo przyszłość jest inkluzywna i znajdzie się w niej miejsce dla każdej osoby, ale z drugiej wiem, że czasem okazują się one pomocne w zdefiniowaniu siebie. Zresztą – metka nie jest na zawsze, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że na swojej seksualnej osi czasu dostrzeżesz zmiany w tym, jakie osoby i jakie aktywności wydawały ci się podniecające.
Sprawdź, dlaczego sama oddzielam orientację seksualną i romantyczną.
Pamiętaj też, że nie musisz mieć jakichś doświadczeń, np. seksu z osobą tej samej płci, żeby czuć, że jest to dla ciebie opcja w przyszłości.
3. Poznaj przyjemność seksualną. Jeżeli jesteś osobą seksualną, daj sobie pozwolenie, aby eksperymentować ze swoim ciałem i fantazjami, aby sprawdzić, co sprawia ci największą rozkosz. Próbuj różnych rodzajów pieszczot i stymulacji – być może odkryjesz źródło przyjemności w jakimś niestandardowym miejscu?
4. Edukuj się. Wiedza na temat seksualności człowieka, anatomii, płodności i płciowości mają ogromne znaczenie w autoeksploracjach. Sięgając po rzetelne źródła wiedzy, rozwiejesz wątpliwości i rozprawisz się z seksualnymi mitami, które może nieświadomie w sobie pielęgnujesz. Dobrym punktem wyjścia może być lektura Ona ma siłę Emily Nagoski (obecnie trudno dostać tę książkę po polsku, więc osoby czytające po angielsku mogą sięgnąć po oryginał), Sex Outside the Lines Chrisa Donaghue lub obejrzenie TEDów z działu edukacji seksualnej dla dorosłych. Całe szczęście funkcjonuje w przestrzeni coraz więcej osób, które potrafią przekazywać informacje o sferze seksualności w sposób interesujący, używając jednocześnie prostego języka.
5. Nie poddawaj się seksualnemu FOMO. Kilka lat temu, głównie za sprawą wydania książek Iana Kernera, szalenie modne zrobiło się lizanie cipki. I choć nie mam nic przeciwko cunnilingus, bo bardzo lubię i lubiłam zanim było modne (#seksualnahipsterka), to spotkałam się z tym, że niektóre osoby, które z różnych powodów nie lubiły mieć lizanej cipki lub ją lizać, czuły się zobowiązane uczestniczyć w tym trendzie i znaleźć w tej aktywności coś przyjemnego. Kiedy zaś na rynku pojawiła się trylogia o 50 twarzach niejakiego Greya, można było odnieść wrażenie, że bez kajdanek i klepania po tyłku wypadnie się z seksualnego obiegu, bo „wszyscy to robili!”.
FOMO w sferze seksu naprawdę istnieje. I choć zalecam stymulować swoją seksualną ciekawość, bo trendy mogą pomóc ci odkryć coś, co na stałe wejdzie do twojego seksualnego menu, nie czuj się w obowiązku próbować ich wszystkich. W końcu chodzi o to, by sfera twoja seksualna była dla ciebie komfortowa, a nie modna. Jeżeli więc usłyszysz o czymś, co seksualnie jest dla ciebie nowe, przeczytasz o tym lub obejrzysz film, wróć do swojej tabelki z punktu 1 i zastanów się, gdzie ta aktywność przynależy.
Solo czy w towarzystwie?
Często spotykam się z opinią, że seksualność najlepiej eksplorować, będąc w związku, jednak według mnie znacznie więcej korzyści i samopoznania gwarantują seksploracje w pojedynkę, uniezależnione od czyjejś obecności w twoim życiu. Wówczas są one naprawdę dla ciebie, a nie na przykład po to, żeby sprawić przyjemność drugiej osobie. Rozumiem jednak ludzi, którzy wszystko chcą robić w towarzystwie i zajmowanie się sprawami seksu w pojedynkę wydaje im się mało interesujące. W takiej sytuacji wspierająca i otwarta osoba partnerska rzeczywiście może okazać się ważnym elementem procesu poznawania seksualności. Zwłaszcza w sytuacji, w której dajesz drugiej osobie więcej wolności w eksplorowaniu twojego ciała niż na co dzień oferujesz sobie.
Być osobą sekspozytywną i proaktywną…
– tak naprawdę tylko tyle potrzeba, aby zgłębiać seksualną stronę życia, niezależenie od tego, czy twoim punktem wyjścia jest brak satysfakcji z aktualnego życia seksualnego, czy zadowolenie ze statusu quo. Nie zapominaj też, że seks jest jak Erasmus – to program Lifelong Learning, czyli uczenie się przez całe życie, więc nigdy nie jest za późno, by zacząć edukację…
***
Uważasz ten artykuł za przydatny?
okładka wpisu: Rawpixel via Unsplash
Komentarze zamknięte.
Daria
27 lutego 2019 at 21:10Niektórzy mają problem by się otworzyć i zacząć poznawać siebie, rozmawiać o tym z partnerem. Gdy po czasie uda się to przełamać to następuje obrót wszystkich spraw o 180 stopni :)