Dlaczego miłość romantyczna traktowana jest jako najważniejsza? Winna jest amatonormatywność! Czym jest amatonorma i dlaczego warto spojrzeć na nią krytycznie?
Gdy czytałam Conversations on Love Natashy Lunn, uderzyło mnie, jak często rodzaje miłości, które nie są miłością romantyczną, są pomijane nie tylko w dyskusjach publicznych, ale również prywatnie. Jak bardzo normalizowane jest to, że o miłości przyjacielskiej, do rodziny czy do świata mówi się i myśli ze znacznie mniejszą estymą, jeżeli już w ogóle porusza się te zagadnienia. Lunn swoją książką robi coś rewolucyjnego: rzuca światło na fakt, że w życiu można doświadczać bardzo różnych miłości i że mogą one być równie ważne, a nawet ważniejsze od Świętego Graala miłości – miłości romantycznej. Autorka rzuca wyzwanie amatonormatywności.
Skąd wzięła się amatonormatywność?
Termin amatonormatywność (ang. amatonormativity) ukuła filozofka, Elizabeth Brake, aby opisać powszechne przekonanie, iż tworzenie monogamicznych i długotrwałych relacji romantycznych jest dla ludzi naturalne, więc każdemu człowiekowi żyje się lepiej w tej strukturze, czyli każdy do takiej relacji dąży. Słowo to nawiązuje do heteronormatywności – poglądu, że to heteroseksualność, a w domyśle również cispłciowość (identyfikowanie się z płcią przypisaną przy urodzeniu) stanowią normę.
Czym jest amatonormatywność?
Jako praktyka i postawa życiowa amatonormatywność to priorytetowanie – zarówno na poziomie myśli, jak i działań – relacji romantycznych i uznawanie, że są ważniejsze od innych więzi: rodzinnych, przyjacielskich, ze zwierzętami, duchowych, zawodowych etc. Czasem przybiera ona formę patologizowania wyborów, w których centrum nie znajduje się romantyczny związek.
Amatonormatywność panoszy się nie tylko w tym, co prywatne, bo bardzo wzmacnia ją otaczająca nas kultura. Gdy w muzyce popularnej pojawia się słowo miłość, możemy mieć pewność, że dotyczy miłości romantycznej. Gdy na ekranie pojawiają się dwie cisheteroseksualne postacie, zaskakuje nas, jeżeli na końcu filmu nie tworzą związku. Inne relacje zaczynają nam wydawać się znacznie mniej ciekawe lub jawić się jako tło i wsparcie do naszych dążeń do relacji romantycznej.
Jak amatonormatywność miesza nam w głowach?
Amatonormatywność nie tylko dyskryminuje osoby aromantyczne, ale też szkodzi zarówno osobom hetero, jak queer, a także osobom w relacjach monogamicznych oraz praktykującym etyczną niemonogamię.
Oto kilka toksycznych przekonań, zachowań i systemów wynikających z amatonormatywności:
- osoby, które nie są w związkach, są niespełnione i nieszczęśliwe;
- pytanie osoby w każdym wieku (również dzieci!), niezależnie od stopnia zażyłości relacji, czy mają chłopaka/dziewczynę, narzeczoną/narzeczonego;
- uporczywe swatanie znajomych i sondowanie, kto w najbliższym otoczeniu do siebie pasuje;
- osoba partnerska i jej potrzeby oraz sam związek powinny być obszarem najwyższej lojalności;
- priorytetowanie zalegalizowanych związków w strukturach społecznych – ulgi podatkowe, pakiety ubezpieczeniowe, benefity w pracy, korzystanie z kredytów;
- używanie argumentu „to z miłości” jako wytłumaczenia dla przemocowych zachowań;
- relacja powinna polegać na ciągłym wznoszeniu się i zaliczaniu kolejnych etapów;
- mit „tych jedynych”;
- osoba, z którą tworzy się zalegalizowany związek, ma prawo zawetować tworzenie i pielęgnowanie innych relacji w ramach niemonogamii;
- warunkowanie podarunków, przysług lub uczynków (np. podarowania czegoś cennego) koniecznością wcześniejszego ustatkowania się.
Dlaczego piszę o nich jako o toksycznych? Dlatego, że negatywnie oddziałują zarówno na osoby, które żyją w zgodzie z amatonormą (tworzą monogamiczne relacje romantyczne i się w nich odnajdują), jak i te, które się z niej wyłamują. W przypadku tej pierwszej grupy może wiązać się to z pielęgnowaniem oczekiwań, że skoro relacja romantyczna jest najważniejsza, osoba partnerska powinna zaspokajać wszystkie potrzeby i pełnić bardzo wiele ról. Może też wpływać na pozostawanie w nieudanych związkach, gdyż jawią się jako lepsza opcja niż funkcjonowanie w pojedynkę. Czasem to też konieczność mierzenia się z oczekiwaniami społecznymi wokół kolejnych etapów i intruzywnymi ponagleniami w stylu: „kiedy zaręczyny?”, „kiedy ślub?”, „kiedy dzieci?”.
W przypadku grupy drugiej – osób wyłamujących się z amatonormy – najczęściej mamy do czynienia z negowaniem i niedowierzaniem wyborom oraz potrzebom związanym z tworzeniem lub nietworzeniem relacji romantycznych. I choć rzadko się o tym mówi, tu pojawia się również kwestia doświadczania i przepracowywania własnych trudnych emocji, gdy bliskie osoby świadomie lub nie działają z zgodnie z założeniami amatonormatywności, np. odwołują wcześniej umówione spotkanie, bo otrzymały zaproszenie na randkę i w związku z tym oczekują zrozumienia i wsparcia. Funkcjonowanie poza amatonormą to konieczność podejmowania wielu decyzji, balansowania między zrozumieniem dla pragnień innych osób a uważnością na własne potrzeby.
Przywileje amatonormy
Nie ulega wątpliwości, że amatonormatywność tworzy system przywilejów, nazywanych też przywilejami pary (z ang. couple privilege). To nic innego jak występujące w różnych obszarach życia korzyści oraz ułatwienia, wynikające z bycia w dwuosobowym związku, których nie mają single i singielki, a także polikuły, np. zniżki dla +1 i wydarzenia, na które zaprasza się z osobą towarzyszącą; tańsze podróżowanie, gdy rezerwuje się wakacje lub pobyt w hotelu we dwójkę; szybsze procesy adopcyjne; dysponowanie dwoma źródłami dochodu, które pozwalają na wyższy standard życia niż w pojedynkę.
Z tego powodu wielu osobom może być trudno krytykować czy rzucać wyzwanie amatonormatywności.
Co możesz z tym zrobić?
W wychodzeniu z amatonormatywności pomocne bywa znalezienie swoich ludzi, swojego stada, które wyznaje podobne wartości. Aktywnie przyglądaj się skryptom i przekonaniom wokół relacji i sprawdzaj, na ile ci służą oraz w czym cię ograniczają. Odpowiedz sobie na pytania: czy naprawdę chcę tego, czego powiedziano mi, że mam pragnąć? Jakie wartości są dla mnie ważne i jak amatonormatywność mnie w nich wspiera? Kogo w moim otoczeniu oraz na szerszą skalę amatonorma wyklucza?
Warto jednak uświadomić sobie, że amatonorma ma w strukturach społecznych bardzo mocną pozycję, więc jej krytykowanie czy kwestionowanie może napotykać opór ze strony otoczenia, a nawet osłabienie czy zerwanie niektórych więzi. Natomiast wysiłki jednostki to jedynie element, ponieważ zmiany społeczne również mają tu ogromne znaczenie.
Uważasz ten artykuł za przydatny? Podaj go dalej! Możesz też wesprzeć moją działalność, stawiając mi wirtualną kawę w serwisie Ko-fi lub Buycoffee. Dzięki wsparciu jestem w stanie tworzyć więcej pomocnych treści.
zdjęcie tytułowe: cottonbro via Pexels
Komentarze zamknięte.
Q
27 czerwca 2022 at 00:14Dziękuję że poruszyłaś ten temat. Teraz już wiem jak się nazywa jedno ze zjawisk, z którymi się zmagam ;) Ale zauważmy, że w polskim społeczeństwie obok mitu miłości romantycznej co najmniej równie mocno ma się mit idealnej rodziny, dla której poświęcić należy i miłość romantyczną i wszystkie inne relacje ;) Zresztą z podobnie katastrofalnymi w niektórych przypadkach skutkami. Oba te mity uzupełniają się i konkurują, tym bardziej marginalizując osoby, których życie układa się inaczej. Można łatwo ulec złudzeniu, że nie założywszy rodziny, nie spłodziwszy dzieci, nie mogąc stworzyć dwuosobowego związku (wszystko z różnych powodów) jest się mniej wartościowym od tych, którym się udało. Uprzywilejowanie i presja, o których piszesz, starają się „niesparowanego” człowieka w tym poczuciu niższości utwierdzić oraz wtłoczyć w utarte ścieżki, bez zastanowienia czy w danym przypadku są dobre. Czasem to się „udaje” i sparowane zostają osoby, które mają z tym problem – ale usiłują podtrzymać i odegrać mit który został im zasugerowany – co czasem powoduje eskalację nieszczęść. O ile spokojniejsze byłoby nasze życie, gdyby przestać na siłę odgrywać mity, a zamiast tego szukać dobrych dróg.