Płynne granice | Alkohol i seks

Płynne granice | Alkohol i seks

Dlaczego seks po alkoholu jedynie wydaje się lepszy?

Nie da się ukryć, że w naszej kulturze, również kulturze popularnej, picie alkoholu w kontekście randkowania i uprawiania seksu jest wysoce normalizowane. W wielu filmach i serialach znajdziemy motywy romansów, które zaczęły (a czasem też skończyły) się w barze, pierwszemu wspólnemu seksowi często towarzyszy szampan, a osoby po zerwaniu ruszają na suto zakrapianą imprezę, aby tam znaleźć kogoś, kto na kilka krótkich chwil pozwoli zapomnieć o złamanym sercu. Te obrazy i glamouryzacja picia w kontekście ekspresji seksualnej i romantycznej zostają z nami na długo.

Ten artykuł piszę z perspektywy osoby, która pije alkohol. Muszę jednak podkreślić, że staram się stosować strategię uważnej konsumpcji, czyli zastanawiać się, co w danym momencie motywuje mnie do sięgnięcia po alkohol. Nie oznacza to, że nie mam za sobą doświadczeń bezmyślnego picia. Kiedyś przeczytałam, że alkohol w sporej ilości wyzwala w nas najbardziej prymitywne instynkty – mamy więc ochotę jeść, walczyć i kopulować. Kiedy przypomnę sobie swoje wybryki, to w sumie wszystko się zgadza. Ale wybory dotyczące jedzenia, konfliktów czy seksu nie zawsze były tymi, których dokonałabym na trzeźwo.

Alkohol to nie najlepszy lubrykant

Choć alkohol stymuluje więzi z innymi ludźmi, raczej kiepski z niego lubrykant. Przyznam, że z niepokojem obserwuję promowanie picia w kontekście seksu, w tym sugerowanie drinka „na rozluźnienie” przez osoby związane z doradztwem seksualnym. To prawda – trudności w obszarze ekspresji seksualnej wielu ludzi popychają do sięgnięcia po alkohol, natomiast dla mnie ważny jest efekt – to, jakie myśli i odczucia towarzyszą danej osobie po seksie na rauszu.

Kontakt seksualny w stanie nawet lekkiego upojenia wielu osobom wydaje się łatwiejszy, bo zwracają mniejszą uwagę na swój wygląd czy mniej stresują się faktem, że zrobią coś nie tak. Słowem – alhohol poluzowuje seksualne hamulce. Warto jednak wspomnieć, że osłabia też działanie całego seksualnego systemu. Pod wpływem alkoholu zmniejsza się naturalne nawilżenie pochwy, trudniejsze staje się doświadczenie orgazmu czy uzyskanie i utrzymanie erekcji. I właśnie to miał na myśli Szekspir, pisząc w Makbecie, iż „[trunek] daje chętkę, ale odbiera możność” (tłum. L. Ulrich).

Alkohol ma to do siebie, że potrafi zmienić naszą percepcję obiektywnie kiepskiej imprezy tak, że będziemy wspominać ją jako całkiem udaną. Czy możliwe jest więc, że podobnie działa na seks? Że kontakt, który na trzeźwo byłby taki sobie, dzięki alkoholowi postrzegamy jako naprawdę niezły?

Alkohol a libido

Zatem co z tą szekspirowską „chętką”? Czasem możemy natknąć się na wypowiedzi osób, które podkreślają pozytywne oddziaływanie alkoholu na libido, co mają potwierdzać badania. Sama dotarłam do jednego, sponsorowanego przez… importera i dystrybutora napojów alkoholowych, który po jakimś czasie od publikacji wyników wprowadził na rynek pobudzającą libido wódkę dla kobiet.

Obawiam się, że nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Niektóre osoby po prostu lubią swoją ekspresję seksualną po jakiejś ilości alkoholu. Stosując tego typu wspomaganie, warto jednak dzień po zadać sobie pytania:

  • Czy odczuwam zadowolenie z podjętych przez siebie decyzji?
  • Jak oceniam swoje zachowanie i interakcje z innymi ludźmi po alkoholu?
  • Czy seks po zakrapianej imprezie zazwyczaj wiąże się u mnie z niezręcznym porankiem?
  • Czy zdecydowałxbym się na seks z tą osobą lub dane akty (np. seks analny, głębokie gardło, seks bez zabezpieczenia) na trzeźwo?

Kwestia świadomej zgody

Pojawia się też pytanie, czy osoba pod wpływem alkoholu jest w stanie wyrazić świadomą zgodę na seks. Nie sposób jednoznacznie określić, po jakiej ilości procentów trzeźwa, nomen omen, ocena sytuacji jest nadal możliwa, a granice – chronione. Ogromne znaczenie ma tu kwestia osobnicza – to, jak każdy człowiek metabolizuje alkohol, nie tylko ogólnie, ale w danej chwili, danego dnia. Jest to kwestia, którą podczas jakiejkolwiek konsumpcji alkoholu trzeba obdarzyć szczególną uwagą, zwłaszcza inicjując seks z osobą pod wpływem.

Siła nawyku

Łączenie alkoholu i seksu często staje się pewnym nawykiem. U osób, którym bardzo rzadko zdarza się uprawiać seks bez procentów, myśl o intymnym kontakcie całkowicie na trzeźwo może budzić dyskomfort lub lęk. Z prostej przyczyny – nawet lekkie upojenie kojarzy im się z odczuwaniem pożądania. Całkowite wyeliminowanie alkoholu oznaczałoby więc konieczność kombinowania, jak rozbudzić libido – w szczególności, gdy u danej osoby mamy do czynienia z responsywnym modelem pożądania.

Zalecałabym więc przyjrzeć się, co utrudnia nam przeżywanie seksu bez alkoholu, jakie emocje i myśli wywołuje w nas ta perspektywa. Zapytałabym też, czego potrzebujemy, aby móc doświadczać intymności na trzeźwo.

Daleka jestem od oceniania osób, które świadomie wybierają seks po alkoholu, bo niejednokrotnie się przekonałam, że dla wielu z nich jest to działanie w jakiś sposób użyteczne. Nie ukrywam jednak, że marzy mi się kultura, w której przyjemność seksualną promuje się i normalizuje tak samo, jak spożywanie alkoholu.

Uważasz ten artykuł za przydatny? Wesprzyj moją działalność:

zdjęcie tytułowe: lehandross via Pexels

Komentarze zamknięte.
  1. Venu

    6 lipca 2021 at 13:14

    Trafiłam kiedyś na wypowiedź seksuologa, który mówił, że aż 60% ludzi nigdy nie uprawiało seksu na trzeźwo. Niby mało prawdopodobne, ale po rozmowach ze znajomymi nie wydaje mi się to już taką szokującą liczbą.