Po co ci lubrykant?

Po co ci lubrykant?

Powtórz za mną: lubrykant to normalny element zdrowego życia seksualnego!

artykuł opublikowany we współpracy z WIMIN

Mało rzeczy złości mnie tak, jak zawstydzanie ludzi z powodu sięgania po lubrykant. Z przykrością obserwuję narrację, według której z naszymi ciałami lub relacjami musi być coś nie w porządku, skoro potrzebujemy używać lubrykantów, zwłaszcza podczas seksu partnerowanego. Wiele osób interpretuje to działanie jako dowód kiepskich starań lub seksualnych umiejętności drugiej strony, a nawet oziębłości seksualnej. A to nie do końca tak…

Naturalne nawilżenie to nie wszystko

Utożsamianie nawilżenia pochwy z pożądaniem seksualnym jest błędne, a na dodatek bardzo krzywdzące. Wilgotnienie cipki jest reakcją fizjologiczną, która – podobnie jak erekcja – może się nie pojawiać, pomimo wysokiego zainteresowania aktywnością seksualną, lub pojawiać się w sytuacji całkowicie niepożądanej. Różnice między podnieceniem, pociągiem i pożądaniem seksualnym tłumaczyłam zresztą w osobnym artykule.

Brak naturalnego nawilżenia lub bardzo małe nawilżenie pochwy nie oznacza więc braku ochoty na seks czy nieadekwatnej stymulacji. Brak naturalnej lubrykacji nie jest równoznaczne z tym, że któraś z osób robi coś źle lub że z seksem jest coś nie tak. Tak samo jak spore nawilżenie pochwy nie oznacza chęci czy gotowości na dany akt, np. penetrację.

WAP* ≠ satysfakcjonujący seks

Mokra cipka to nie komplement. Nienawilżona cipka to nie obelga. Oczekiwanie od własnego ciała lub ciała osoby partnerskiej, że zawsze będzie reagować na stymulację w określony sposób (w tym przypadku wilgotnieniem pochwy), może wywierać niepotrzebną presję i zmieniać przeżycie, które powinno być radosne, w stresujące – dla obydwu stron. W takich warunkach trudno o przyjemność. To całkowicie normalne, że można czuć ogromne pożądanie przy jednoczesnej suchości. Satysfakcjonujący seks to nie tylko WAP, po którym szybko trzeba biec po wiadro i mopa.

Warto też zrozumieć, że poziom naturalnego nawilżenia może się zmieniać. Zależy ono m.in. od dnia cyklu miesiączkowego, przyjmowanych leków (w tym antykoncepcji hormonalnej czy niektórych środków przeciwdepresyjnych), a nawet stopnia nawodnienia organizmu (w końcu z rodzynki nie da się wycisnąć soku). Zmniejszoną lubrykację pochwy można zaobserwować też po niedawnym porodzie oraz w okresie karmienia piersią. A wreszcie – niektóre osoby po prostu produkują mało wydzielin i żadne dodatkowe starania tego nie zmienią.

* wet-ass pussy

Dlaczego lubrykant jest ważny?

Lubrykant w znaczny sposób poprawia jakość życia intymnego. Kiedy seks fizycznie staje się bardziej komfortowym przeżyciem, staje się nim również w obszarze emocjonalnym. Wiele osób, które zaczynają używać lubrykantu po wielu miesiącach, a nawet latach partnerowanego seksu, często dzięki zwykłemu żelowi odkrywa nowy wymiar intymnych zbliżeń. Ich ciało staje się wrażliwsze na stymulację, a seks z „fajnego” zmienia się w „fantastyczny”. Już nie wspominając o tym, że nie wszystkie strefy erogenne nawilżają się same, np. odbyt, więc w przypadku zabaw analnych lubrykant to nie tylko miłe urozmaicenie, a wręcz konieczność.

Stosowanie lubrykantów pomaga też zapobiegać infekcjom intymnym – odpowiedni poślizg zmniejsza prawdopodobieństwo powstawania mikrourazów tkanki, które mogą sprzyjać przenoszeniu infekcji. Warto też sięgnąć po lubrykant, zabezpieczając się prezerwatywą – dłuższe tarcie może powodować uszkodzenia lateksowej powłoki, a w efekcie ich pękanie. Pro tip? Wpuszczenie odrobiny lubrykantu do gumki intensyfikuje doznania osoby z penisem.

Kwestia edukacji

Według mnie lubrykant powinien być podstawowym wyposażeniem szafki nocnej każdej aktywnie (solo)seksualnie osoby. Wyobraźmy sobie, jak wiele seksualnych debiutów byłoby znacznie przyjemniejszych, gdyby w trakcie przyszło nam do głowy, aby sięgnąć po żel poślizgowy!

Liczba mitów narosłych wokół seksualności, również tych dotyczących lubrykantów, jest już tak duża, że naprawdę nie trzeba ich powielać. Z radością obserwuję więc, że coraz więcej ludzi zajmujących się edukacją seksualną, a także marek specjalizujących się w produktach „blisko ciała” normalizuje używanie lubrykantów, prezentując je jako część zwyczajnego lifestyle’u – bez krygowania się. Taka kampania towarzyszy np. naturalnemu lubrykantowi WIMIN, którego recenzję znajdziesz na moim Instagramie.

Znalezienie lubrykantu, który współpracuje z ciałem, naprawdę może odmienić życie intymne, sprawiając, że seks partnerowany oraz zabawy solo nie tylko staną się przyjemniejsze, ale też będą trwały znacznie dłużej.