Ona i ona – para, która może by chciała do trójkąta, miała okazję przetestować realistyczne gadżety erotyczne: masturbator Fleshlight oraz dildo Fleshjack. Jak V. & D. podsumowali swoje doznania?
***
Ona: Fleshjack Jean-Daniel Chagall
Wygląd
Dildo przyszło do mnie w nieźle zaprojektowanym opakowaniu, które zawierało instrukcję użytkowania, opis oferty firmy i parę rodzajów lubrykantów. Produkt przeszedł moje oczekiwania, ponieważ poszukiwałam czegoś niewielkich rozmiarów, co towarzyszyłoby mi i mojemu partnerowi w podwójnej penetracji – miałam do wyboru wiele kształtów i rozmiarów, wybrałam właśnie Chagalla, ponieważ wydawał się mniejszy od replik swoich kolegów po fachu. Stety-niestety pomyliłam się – dildo jest naprawdę, jak na moje potrzeby, duże – jeśli chodzi o seks analny, na ten moment zdecydowanie zbyt duże, dlatego mimo wcześniejszych zamiarów nie użyłam go do tego rodzaju masturbacji. Faktycznie, Chagall jest krótszy od innych Fleshjacków z tej serii, jest jednak bardzo szeroki w obwodzie, co przy masturbacji waginalnej jest jak najbardziej na plus.
Działanie
Dildo jest wykonane z przyjemnego w dotyku silikonu medycznego. U podstawy wygrawerowany jest podpis modela – ciekawy pomysł dla osób z zacięciem kolekcjonerskim. Powstało na podstawie bardzo szczegółowego odlewu – widać wszystkie marszczenia, pory, szczegóły wędzidełka i żyłki. Być może jestem w mniejszości, ale nieszczególnie lubię tego typu ozdoby – ponieważ cały Fleshjack, mimo miękkości silikonu, jest dość twardy, żyłki i wypustki nie uginają się, co daje wrażenie „szorowania” w pochwie. Dla wielbicieli/wielbicielek kopii 1:1 będzie jednak jak znalazł.
Jak wspomniałam, ten Fleshjack jest stosunkowo krótki, ale szeroki, co w połączeniu z jego nieprzeciętną wagą sprawia wrażenie masywności – tutaj plus, bardzo podoba mi się zarówno obwód, jak i ciężar, który dodatkowo pozytywnie wpływa na doznania. Dobrze działa przy zabawie solo, jak i w duecie – Chagall jest poręczny i wygodnie się go trzyma.
Jeśli chodzi o walprehencję analną – myślę, że może się spodobać, ja jednak nie stosowałam go w ten sposób. Myślę, że przypadnie do gustu amatorom szerokich zabawek.
Natomiast jeśli chodzi o penetrację waginalną – zdecydowanie wolę zabawki bez tak dużej ilości małych wypustek, a z większą ilością „opcji” – w tej kategorii niezastąpiony dla mnie do zabaw w pojedynkę czy we dwoje jest wibrator Paul&Paulina od Fun Factory – jest tak fenomenalny, że nie wiem, czy spotkam kiedykolwiek bardziej odpowiadający mi gadżet. Chagall jest jednak pierwszym „naturalistycznym” przedmiotem penisoidalnym w mojej szafie i jestem pewna, że nie dam mu się zakurzyć.
Co do Fleshlighta, repliki cipki Stoyi – jestem absolutnie zachwycona, w życiu nie trzymałam w rękach czegoś tak milutkiego. Zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz produkt ten jest niesamowicie realistyczny, a w jego wyglądzie można się zakochać – wygląda po prostu przeuroczo. Na co dzień nie mieszka ze mną, a szkoda!
On: Fleshlight Girls – Stoya Lotus
Fleshlight to marka dobrze znana chyba każdej osobie, która w ciągu ostatnich kilku lat zaglądała w odmęty internetu. Zakup urządzenia przez długi czas mógł nastręczać trudności ze względu na brak krajowej dystrybucji. Od pewnego czasu różne rodzaje fleshlightów dostępne są w krajowych sklepach w dosyć przaśnie nazwanej kategorii „masturbatorów” dla mężczyzn.
Gadżet odpakowałem z nieskrywaną ciekawością w szczególności zważywszy na fakt, że jest to pierwsza posiadana przeze mnie zabawka erotyczna, która nie stanowi jedynie ozdobnika czy też wspomagacza doznań.
Modele z serii Fleshlight Girls modelowane są na bazie realistycznych odlewów wulw aktorek z filmów porno. Trudno mi jednoznacznie ocenić na ile ten fakt wpływa na intensywność doznań u innych użytkowników, ale w moim przypadku nie ma on większego znaczenia.
Podczas pierwszego kontaktu z Fleshlightem zaskoczyły mnie trzy cechy: jego rozmiar, waga oraz faktura materiału imitującego ludzką skórę, z którego wykonano wkład wypełniający plastikową obudowę urządzenia. Sztuczna wagina w dotyku jest zaskakująco gęsta a jednocześnie miękka wobec czego pierwszy dotyk zrobił na mnie dosyć duże wrażenie i zachęcił do jak najszybszego przetestowania zabawki.
Zgodnie z zaleceniami producenta, przed użyciem włożyłem wkład fleshlighta do ciepłej wody na kilka minut a następnie bezpardonowo potraktowałem dołączonym do opakowania lubrykantem.
Wrażenia z użytkowania są co najmniej interesujące, delikatnie rzecz ujmując. Urządzenie zapewnia oczywiście zdecydowanie lepsze doznania niż dłoń, co zresztą wcale nie jest wielkim wyczynem. Ciekawe jest natomiast to, jak dobrze i wiernie Fleshlight oddaje wrażenia płynące z prawdziwego seksu. Jest to o tyle zaskakujące, że pomimo początkowej ekscytacji, podświadomie spodziewałem się czegoś poniżej oczekiwań. Spodobało mi się to tak bardzo, że przez kolejnych kilka dni trudno mi było przerwać testy i przy każdej nadarzającej się okazji sięgałem po Fleshlight. Obawiam się, że każdy facet zareagowałby na moim miejscu w podobny sposób.
Po użyciu wkład należy wyciągnąć i ostrożnie umyć pod bieżącą wodą a następnie wysuszyć. Proces mycia nie nastręcza trudności jednak suszenie jest nieco uciążliwe ze względu na konstrukcję wkładu.
W mojej ocenie Fleshlight to świetna zabawka i zakup warty przemyślenia z kilku zasadniczych względów: zapewnia bardzo intensywne doznania, które różnią się istotnie od masturbacji na własną rękę. Doznania przypominają naturalny seks, jednocześnie różniąc się od niego na tyle, że mogą stanowić interesującą odmianę. Jednocześnie, dla osób które doświadczyły negatywnych skutków onanizmu (znieczulenie, zaburzenia erekcji, brak satysfakcji z seksu) Fleshlight może być świetnym narzędziem do zredukowania tych problemów. Ponadto, wydaje się również, że ten gadżet może posłużyć do ćwiczenia wytrzymałości w łóżku osobom, którym zdarza się przedwcześnie kończyć.
Reasumując, przed testem rozważałem kupno zabawki z serii Fleshlight. Po teście trudno mi sobie wyobrazić w jaki sposób przez całe lata radziłem sobie bez niej.
Gadżety testowali V. & D.
***
Testy odbyły się dzięki uprzejmości Salonu Zmysłowej Erotyki Secret Place.
Komentarze zamknięte.
Kejdżi
5 lutego 2021 at 20:40Myślę, że słowo „onanizm” na tego typu blogu nie powinno być używane. Jest to określenie przestarzałe i nacechowane negatywnie, a przecież mówimy tu o rzeczach przyjemnych, normalnych, do których każdy ma prawo ;)
Nx
5 lutego 2021 at 21:47A ja myślę, że różne osoby piszą o swoim doświadczaniu seksualności swoim językiem, który im odpowiada. Lata pracy z ludźmi w obszarze ich seksualności nauczyły mnie nie oceniać języka, którym dany człowiek się posługuje, zwłaszcza opowiadajac o intymnym przeżyciu, jakim jest masturbacja.
Recenzje są wpisami gościnnymi, pochodzącymi od osób, które w momencie publikacji (2016 r.) nie były profesjonalnie związane z obszarami edukacji seksualnej. Nie wiemy też, czy od tego czasu osoby piszące nie zmieniły języka i określeń opisujących masturbację.
Kejdżi
15 marca 2021 at 16:30Zwracam honor – przeoczyłem, że to czytelnicy. I oczywiście zgadzam się, że każdy ma prawo opisywać swoje przeżycia seksualne swoim językiem. Po prostu nie przepadam za tym słowem, kojarzy mi się biblijnie ;)
mr_cin
28 grudnia 2016 at 23:49Hej mam pytanie do autora i posiadacza fleshlighta. Czyszczenie naprawdę jest tak łatwe? Jak często trzeba pudrować fleshlighta?
Mam także pytanie do Nat. Czy uważasz, że zakup takiej zabawki przez 19 letniego prawiczka jest dobrym pomysłem? Mówię tutaj o modelach ze strukturą lotus, która rzekomo jest najbardziej realna.
Karola
30 listopada 2016 at 11:17Nat, najpierw w zasadach napisałaś: „nagraj dwuminutowe nagranie”, a później w kryteriach oceny: „min. 4 minuty a max. 8 minut”. To w końcu ile? :D
Nat
30 listopada 2016 at 11:43Dzięki za zwrócenie uwagi. Po skonsultowaniu ogłoszenia z Secret Place potwierdzam, że video powinno trwać najkrócej 2 minuty, a najdłużej – 4 minuty.