Zmysłowe lato | Seks na festiwalu

Zmysłowe lato | Seks na festiwalu

Najbardziej interesujący festiwalowy seks zaliczyłam w… ekologicznej latrynie (#eko), więc mam trochę doświadczenia w tej kwestii i małe marzenie, żeby pojechać kiedyś na Burning Man i odwiedzić tamtejszy Orgy Dome. I choć zasadniczo seks na festiwalu bardzo przypomina ten pod namiotem, to pojawia się kilka dodatkowych aspektów, na które warto zwrócić uwagę, mając w perspektywie festiwalowy seks. 

Okres wakacyjny obfituje w festiwale na świeżym powietrzu, a udział w nich dla wielu osób oznacza seks – czy to z kimś, z kim uczestniczy się w imprezie, czy z kimś poznanym na miejscu. W przypadku festiwali muzycznych mimo wszystko rzadko porusza się temat seksu, jednak nie jest to reguła. Niektóre imprezy, jak wspomniany przeze mnie wcześniej Burning Man, stwarzają warunki zarówno do obcowania z muzyką i sztuką, jak i cieszenia się swoją seksualnością w specjalnie zorganizowanych strefach, inne zaś, jak np. Swingfields, skoncentrowane są wokół seksu, a muzyka i sztuka to przyjemny dodatek do cielesnych uciech.

Jedno jest pewne – w festiwalowym rozkładzie jazdy każdy znajdzie coś dla siebie. Smutna prawda jest taka, że większość z nas i tak wyląduje na tych, które atrakcji seksualnych nie przewidują.

Okazja do edukacji

Na wielu festiwalach można znaleźć budki lub stoiska organizacji zajmujących się edukacją seksualną czy profilaktyką STD. Na przykład Grupa Edukatorów Seksualnych Ponton od lat obstawia Open’era oraz Pol’and’Rock Festival (czyli niegdysiejszy Przystanek Woodstock), podobnie Towarzystwo Rozwoju Rodziny. Organizacje bardzo często oferują nie tylko porady dotyczące zdrowia seksualnego, ale też prowadzą warsztaty, rozdają prezerwatywy, a czasem oferują możliwość nieodpłatnego przebadania się na obecność wirusa HIV. Jest to naprawdę niezły pomysł na spędzenie czasu przed koncertem ulubionej kapeli, zwłaszcza w ciągu dnia, gdy muzycznie niewiele się dzieje.

Sekspozytywne NGO-sy z pewnością poratują w sytuacji, w której zapomni się gumek, dlatego dobrze wiedzieć, gdzie znajdują się ich stoiska (ale sugerowałabym, żeby w tej kwestii jednak liczyć przede wszystkim na siebie, zwłaszcza w przypadku stosowania rękawiczek nitrylowych czy masek oralnych, których organizacje mogą po prostu nie mieć na stanie). Jeżeli w twoim przypadku podczas seksu może dojść do zapłodnienia, miej przy sobie antykoncepcję awaryjną.

Używki

Nie czarujmy się – zabawie na festiwalu często towarzyszą alkohol i narkotyki. Sięgając po używki, trzeba liczyć się z tym, że umiejętność rozpoznania entuzjastycznej i świadomej zgody na seks może zostać przytłumiona, podobnie jak możliwość jej wyrażenia.

Już sama konsumpcja alkoholu może uniemożliwić ocenę sytuacji, dlatego dobrze dać sobie trochę czasu aby nieco wytrzeźwieć przed seksem (np. podczas długiego spaceru do namiotu), a także ocenić, na ile druga osoba jest pewna i świadoma podejmowanych przez siebie decyzji. Jeżeli nie panuje nad swoim ciałem, seks to nienajlepszy pomysł.

Sprawa robi się jeszcze bardziej skomplikowana, jeżeli weźmie się pod uwagę, że niektóre narkotyki, jak np. GHB, powodują wzrost popędu seksualnego lub ogólnej przylepności i przytulactwa, jak ma to miejsce w przypadku ecstasy. Jeżeli masz wątpliwość, czy osoba, która wpadła ci w oko, jest w pełni świadomoa, a nie czuć od niej alkoholu, po prostu zapytaj, czy coś brała (albo naucz się rozpoznawać objawy bycia pod wpływem poszczególnych „imprezowych” narkotyków).

Sam/a postaraj się też zawczasu wybrać swoją „truciznę” i nie łącz narkotyków z alkoholem. Jeżeli używki to dla ciebie nieodłączna część festiwalowej przygody, zdecyduj się na jedną. No i decyduj się na taki seks, podczas którego czujesz, że masz poczucie kontroli nad sytuacją i że ma je druga osoba.

Gdzie uprawiać seks na festiwalu?

Chyba najbardziej oczywisty wybór to namiot (hej, sama nie pogardziłabym takim w strefie glampingowej!). Przyprowadzając kogoś do namiotu, który dzieli się z innymi osobami, warto uprzedzić je o swoich planach i zwyczajnie poprosić, żeby nie przeszkadzały. Z powodzeniem można też przenieść erotyczną zabawę do zaparkowanego samochodu, pamiętając jednak, że przechodzący obok ludzie z łatwością będą mogli zajrzeć do środka. Nie wiem, kto chciałby uprawiać seks w toi-toju w gorący dzień (albo w jakikolwiek dzień), ale nie zaprzeczam, że jest to jakaś forma odosobnienia. Alternatywą może okazać się też pobliski, gęsty las, z dala od ścieżki spacerowej, choć tu zalecam ostrożność, bo bardzo często las staje się miejscem załatwiania potrzeb fizjologicznych i można wdepnąć w niespodziankę.

Nie radziłabym też uprawiać seksu w tłumie – on tylko z pozoru zapewnia anonimowość, bo nic nie stoi na przeszkodzie, aby ktoś obok sfilmował lub sfotografował całą akcję. Już nie wspominając o tym, że nie każdy ma ochotę być świadkiem czyichś igraszek. Chyba, że jest to festiwal, na którym publiczne uprawianie seksu jest dozwolone.

Higiena

Powiedzmy sobie szczerze – seks na festiwalu to często obcowanie z czyimś przeglądem weekendu między nogami. Choć niektóre osoby regularnie wystają w kolejkach do prysznica, większość i tak stawia na mycie się nawilżanymi chusteczkami i wodą z butelki lub po prostu czekanie aż brud sam odpadnie. Warto jednak zachować to minimum uprzejmości i użyć choćby tej nieszczęsnej mokrej chusteczki – zarówno dla komfortu wszystkich zaangażowanych stron, jak i z uwagi na zdrowie intymne.

Kwestia higieny jest dla ciebie nie do przejścia? Postaw na pocałunki lub seks w ubraniu – one też mogą być świetne i orgazmiczne!

Festiwalowa kula-pierdula

Dni spędzone na słuchaniu muzyki i poznawaniu nowych osób, oddawaniu się aktywnościom typu malowanie ciała czy zapasy w błocie to coś, co w wielu osobach uruchamia postawę: „cokolwiek się wydarzy” i „niech się dzieje wola nieba”. Czasem skutkuje to takim sobie seksem, czasem hamulce puszczają nam na tyle, że decydujemy się na aktywności, na które nie jesteśmy gotowi/gotowe – np. seks grupowy.

Nie twierdzę, że seks w większym gronie nie jest świetny, bo jest, ale festiwal nie jest idealnym miejscem na pierwszą tego typu przygodę. A już zwłaszcza nie z udziałem znajomych osób, z których na co dzień nie łączy nas relacja seksualna. Dlatego zadbaj o to, aby festiwalowy seks był dla ciebie bezpieczny nie tylko pod względem fizycznym, ale i emocjonalnym.

A jakie są twoje doświadczenia z seksem na festiwalu? Masz ochotę dodać coś od siebie? Zapraszam do komentowania!

Komentarze zamknięte.
  1. Kasia

    13 lipca 2018 at 09:05

    To było lata temu, na Woodstocku, przy piwie rozglądam się, patrzyłam na ludzi uśmiechalam się i nagle zobaczyłam że pewien przystojniak mi się przygląda i też uśmiecha. Chwilę pogadaliśmy i właściwie zaraz wyladowaliysmy w namiocie. Seks był szybki i intensywny. Mile było to że potem zaprosił mnie do swoich znajomych siedzieliśmy gadaliśmy smialismy się. Potem wszyscy poszliśmy na koncert. Zaczelo padać i mój 'kolega’ rozłożył ogromną peleryna przeciwdeszowa i skowalismy się pod nim oboje, było mega parno ale miło bo piescilismy się wśród ludzi pod ta peleryna;) na deszczu przy muzyce:) fajne wspomnienie

    • Nx

      14 lipca 2018 at 14:58

      Bardzo sympatyczna historia, dzięki za podzielenie się wspomnieniami!