Proseksualne Q&A #7: rycząca czterdziestka, potwory-wibratory oraz rimming i powracająca angina

Proseksualne Q&A #7: rycząca czterdziestka, potwory-wibratory oraz rimming i powracająca angina

On zimny, on zimny, a ona gorąca – tak w skrócie można podsumować rozterki (ryczącej) czterdziestolatki. W tej odsłonie proseksualnego Q&A dodatkowo rozprawiam się z mitem o potworach-wibratorach (który to już raz?!) oraz tłumaczę, czy rimming może powodować powracającą anginę (w skrócie: tak, ale…). 

Disclaimer: rady udzielane przeze mnie są dokładnie takie, jakie usłyszeliby moi przyjaciele, na których mi zależy, i w większości przypadków pewnie nie takie, na które sam/a liczysz. Chcąc chronić prywatność piszących do mnie osób, nie podaję ich prawdziwych imion, inicjałów, ani prawdziwych imion lub inicjałów partnerów lub partnerek.

1. Rycząca 40

Czytelniczka X pisze: Otóż jestem ryczącą 40. Mój partner też ma 40 lat, nie mieszkamy razem, widujemy się w weekend. Zawsze miałam duży temperament, przed stałym związkiem mialam wielu partnerów. Lubię erotyki, porno i rozmawiać o seksie. Rodzice nauczyli mnie, że seks jest radością i przyjemnością. Do sedna: mój popęd wzrasta, a partnerowi maleje. U mnie samo przytulenie powoduje pobudzenie. On lubi pieszczoty, ale jest stroną bierną. Czasem pobudza mnie ręką, czasem dildo – dla mnie to jak gra wstępna. A może jestem nad-temperamentna? Nie będę przecież masturbowac się ciągle…

Co o tym sądzisz?

Tl;dr: Czterdziestka to dobry czas, by przedefiniować seks i wypieprzyć ze słownika frazę „gra wstępna”.

Długa odpowiedź: Od dłuższego czasu zastanawiam się, po co nam w seksualnym słowniku pojęcie „gry wstępnej”. To trochę tak, jakby seks opierał się wyłącznie na prostym schemacie: wstęp (buzi-buzi), rozwinięcie (penetracja), zakończenie (wytarcie penisa w firankę i pójście spać). Kiedy jednak weźmiemy pod lupę kobiety uprawiające seks z kobietami, a – żeby to jeszcze bardziej skomplikować – nie używającymi dild, strap-onów i wibratorów, to gdzie będzie gra wstępna, gdzie rozwinięcie (skoro nie ma penetracji), a gdzie zakończenie? No, właśnie. Trochę nie będzie wiadomo, gdzie ten seks się zaczyna, a gdzie kończy.

Aby coś uznać za seks, do akcji nie musi wkroczyć penis. Nawet u heteryków! Say whaaat?!

Wchodząc z kimś w związek, powinniśmy brać pod uwagę dopasowanie seksualne. Na dopasowanie seksualne składają się takie czynniki, jak: postawy wobec seksu, indywidualne żądze każdej z zaangażowanych stron, a także częstotliwość realizowania własnej ekspresji seksualnej (solo lub z partner/k/ami). Postawa to sposób w jaki myślimy o seksie, jak o nim rozmawiamy, co uważamy w nim za zdrowe – od tego będzie zależeć, co umieścimy w swoim seksualnym menu. Żądze to wszystko to, co nas kręci i podnieca. Częstotliwość – to chyba jest jasne? Większość problemów łóżkowych ma swoje źródło nie w fizyczności, a w wewnętrznych blokadach związanych właśnie z przekonaniami i wierzeniami dotyczącymi seksu. I wydaje mi się, że trochę tak jest w Twoim przypadku.

Teraz będzie trochę biologii i kultury. Jesteś obecnie w takim punkcie życia, w którym osiągasz seksualny szczyt – znasz już swoje ciało na tyle, że wiesz, co sprawia Ci rozkosz, wiesz, jak to egzekwować. Dla mężczyzn zaś czterdziestka to moment bardzo zauważalnych zmian w wydolności seksualnej – wielu z nich doświadcza spadku libido, erekcje nie są już tak spontaniczne, jak np. u dwudziestolatków, a czas regeneracji pomiędzy jednym a drugim wytryskiem znacznie się wydłuża. W świecie, który gloryfikuje maksymalną wydolność seksualną, te zmiany mogą nie być łatwe do zaakceptowania, a na dodatek mężczyźni zatrważająco często nie są na nie przygotowani. Przypadek Twojego partnera to niekoniecznie bierność, czy oziębłość, a po prostu życie. Do tego pojawiają się takie atrakcje, jak spowolniony metabolizm, czy uświadomienie sobie własnej śmiertelności. Tak, stąd bierze się tak często wyszydzany „kryzys wieku średniego”. Na szczęście ci oświeceni mężczyźni około czterdziestki zaczynają otwierać się na inne formy ekspresji seksualnej, niż gloryfikowany penis-w-waginie, szukają innych, niestandardowych sposobów na zaspokojenie partnerki.

Piszesz, że partner pobudza Cię ręką, czy dildem – odnoszę więc wrażenie, że wciąż chce aktywnie uczestniczyć w Twojej seksualności, zaspokajać Cię i najwidoczniej sam czerpie z tego satysfakcję – w przeciwnym razie by tego nie robił. Dlatego radzę, abyście wspólnie przedefiniowali, czym jest dla Was seks, w jakie formy intymności lubicie się angażować, które są dla Was najbardziej orgazmiczne i które niekoniecznie polegają na penetracji. Może jest to seks oralny, może prace ręczne, może realizowanie innych erotycznych scenariuszy? Najważniejsze, to abyś uświadomiła sobie, że Twój partner czerpie przyjemność z tych aktywności, z zaspokajania Ciebie, nawet bez wkładania. Poza tym nie ma nic złego w częstej masturbacji! Przy okazji możesz zajrzeć np. do tego poradnika na blogu Kinky Winky.

Jeżeli jednak penetracja to coś, czego potrzebujesz, aby osiągnąć orgazm, a Twój partner obawia się, że nie sprosta temu wyzwaniu za każdym razem, namów go na zakup nakładki/przedłużacza penisa (specjalizuje się w nich m.in. marka Oxballs – klik i klik). To naprawdę ciekawe rozwiązanie, które pozwala zdjąć z mężczyzny presję wydolności seksualnej, a na dodatek pozwala na penetrację praktycznie bez końca.

2. Potwory-wibratory

Czytelnik Y pisze: Moja dziewczyna wspomniała, że może sobie kupi wibrator kiedyś, w dalekiej przyszłosci, a ja się panikuje mocno, z absurdalnych powodów – boję się, że ją stracę. Że to będzie dla mie konkurencja, z którą nie wygram.

Tl;dr: Słyszałam już, że chłopak nie pozwala dziewczynie na wibrator. Nigdy jednak, żeby to wibrator nie pozwalał dziewczynie na chłopaka.

Długa odpowiedź: X, fajny z Ciebie facet, przy czytaniu Twojego listu uśmiałam się jak norka (na Twoją wyraźną prośbę nie publikuję go w całości). Myślę jednak, że za bardzo dajesz dojść do głosu przekonaniom i lękom, a nie faktom. A fakty są takie, że wibratory, jak i wszelkie inne gadżety erotyczne, to po prostu narzędzia, które skracają drogę do celu – orgazmu i które też tę drogę pozwalają urozmaicić, uczynić ją ciekawszą. To, że uwielbiam długie spacery, nie oznacza, że czasem – dla wygody – nie pokonam tej samej trasy rowerem, czy samochodem.

Gadżety erotyczne w doskonały sposób urozmaicają seks nasz powszedni (nie muszą by używane jedynie solo) – nie tylko zdejmują presję seksualną z partnera (mówimy o związkach heteryckich), ale również wielu kobietom pozwalają doświadczyć pierwszych orgazmów. Twoja partnerka nie jest z Tobą wyłącznie dlatego, że możesz jej coś włożyć, no. W przeciwnym razie, gdyby miała Cię rzucić dla wibratora, który ani nie przytuli, ani nie pogada, to znaczyłoby, że jej ostro peron odjechał. Ale skoro mówi Ci o tym, że jest ciekawa, a Ciebie ta myśl intryguje, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wprowadzić odrobinę nowości do sypialni.

Myślę też, że problem tkwi nie tylke w przedmiocie, w masturbacji partnerki. A to, że nie ma jeszcze wibratora, nie oznacza przecież, że nie masturbuje się na inne sposoby (mamy przecież ręce, nogi, oparcia krzeseł i kanty stołów). A piszesz, że boisz się, że ją przyłapiesz i będzie niezręcznie (ten problem poruszałam m.in. w tym tekście). W relacji zawsze jest tak, że ta bardziej konserwatywna strona ciągnie w dół tę bardziej eksperymentującą, chcąc dyktować, jak ma wyglądać seks obojga, co jest w nim dozwolone. Dla każdej relacji ważne jest, by mieć choćby odrobinę własnej seksualności tylko dla siebie, obejrzeć sobie porno, pomacać tu i ówdzie, przeczytać jakąś erotykę – władać swoim ciałem i folgować podnieceniu. Zastanawia mnie, jakbyś zareagował, gdyby okazało się, że przed seksem z Tobą miała już skompletowaną wyprawkę składającą się z gadżetów erotycznych? Przyjąłbyś ją z dobrodziejstwem inwentarza, kazał wyrzucić zabawki, a może podszedł do kolekcji z ciekawością? Czy myślałbyś o swojej partnerce inaczej?

Dlatego radzę Ci poprzeglądać strony butików erotycznych, poznać, co w trawie piszczy, poczytać recenzje par, które wspólnie używają zabawek, może zacząć od gadżetów, które nie są wibratorami, a których możecie używać wspólnie? Dodam jeszcze, że kobieta, która masturbuje się i jest świadoma swojego ciała to naprawdę fantastyczna kompanka łóżkowych przygód! Możecie też wprowadzić mały kompromis, wybierając na przykład zestaw gadżetów dla niej i dla niego, który pozwalaja uprawiać seks na odległość (tak, zabawki są interaktywne!), na przykład Kiiro od Fleshlight. Poza tym wyobraź sobie, że będą takie dni, że nie będziesz miał ochoty na seks z partnerką, a może nie będziesz miał ochoty na penetrację. Gadżet wtedy przyjdzie Ci z pomocą, jak już wspomniałam wcześniej, presję tego, że Ty i tylko Ty masz być odpowiedzialny za jej orgazmy, bo inaczej to ujma na honorze.

A na zakończenie – myślę, że poświęcasz temu zagadnieniu więcej uwagi, niż jest warte. Zabawki erotyczne to doskonałe urozmaicenie zdrowego życia seksualnego, nie jego całkowity substytut.

3. Rimming a powracająca angina

Czytelniczka Z pisze: Od około 5 miesięcy do wieczornych przyjemności w łóżku z moim chłopakiem dołączył rimming. Od tego czasu miałam 4 anginy (wcześniej miałam tylko jeden raz zapalenie gardła). Czy jest możliwe, że problemy z gardłem są spowodowane nowymi praktykami w łóżku? Jakie skutki uboczne moze nieść za sobą przyjemność tego rodzaju?

Tl;dr: Podejrzewam, że to tylko zbieg okoliczności, ale… Zawsze jest jakieś „ale”.

Długa odpowiedź: Podkreślam, że nie jestem lekarzem i generalnie powinnaś porozmawiać o problemie ze specjalistą. Najprawdopodobniej Twoja nawracająca angina to po prostu zbieg okoliczności – być może odporność Twojego organizmu jest osłabiona, być może angina za każdym razem była niedoleczona, więc po odstawieniu leków i powrocie do normalnego trybu życia wracała. Równie dobrze możesz mieć na co dzień przypadkowy kontakt z chorymi (np. w pracy, na uczelni, w transporcie publicznym) lub z przedmiotami, których wcześniej dotykała osoba chora. Zalecałabym więc udanie się do przychodni, w której lekarz będzie w stanie stwierdzić odpowiednie badania (wymazy z gardła pozwolą ustalić, co w Twoim konkretnym przypadku powoduje anginę).

Uprzedzam lojalnie, że to, co napiszę w dalszej części, może Ci się nie spodobać: rzeczywiście, badania wykazały że niektóre praktyki oralne, takie jak cunnilingus, fellatio, czy rimming, rzeczywiście mogą odpowiadać za infekcje gardła i jamy ustnej – są to jednak przypadki niezwykle rzadkie (tak jak rak gardła, którego przyczyną jest uprawianie seksu oralnego). Warto wspomnieć, że anginę powodują m.in. takie wirusy, jak wirus Epsteina-Barr, odpowiadający za opryszczkę (czasem opryszczkę wewnątrz jamy ustnej myli się z anginą), HPV, czy dwoinka rzeżączki oraz bakterie, m.in. krętek blady (powoduje kiłę), czy chlamydie. Nie sugeruję bynajmniej, że Twój partner cierpi na którąkolwiek z chorób przenoszonych drogą płciową (być może rozpoczynając współżycie, przebadaliście się), jednak zrobienie testu nie zaszkodzi.

Jeżeli więc chcesz uprawiać rimming bez stresu, warto sięgnąć po specjalne maski oralne lub wykonać je samodzielnie z rozciętej prezerwatywy. Bariera mechaniczna znacznie zmniejsza ryzyko jakichkolwiek infekcji. 

***

Masz problem, który powinnam poruszyć na Proseksualnej? Wiesz, gdzie mnie szukać.

W kolejnym Q&A będą kobiety i orgazmy, sama nie mogę się doczekać, bo to temat-rzeka!

W ogóle fajne webinary organizuję, najbliższy z nich – Nauki przedmałżeńskie – już 27 kwietnia o godzinie 19:00. Będzie odlot. Informacje o zapisach tutaj.

okładka wpisu

lucie makes porn