Co jakiś czas spotykam na swojej drodze ludzi uskarżających się, że wszystkie byłe osoby partnerskie były szalone. Zdarza się, że zauważają ten schemat nie tylko w relacjach romantycznych, ale również innych kontaktach międzyludzkich. Wówczas wszyscy dookoła wydają się toksyczni – od rodziców, poprzez znajomych, aż po współpracowników.
To nie jest artykuł o seksistowskim i mizoginistycznym archetypie „szalonej byłej dziewczyny” (od ang. crazy ex-girlfriend – i nie mam na myśli serialu). To tekst o tym, jak sobie radzić, gdy masz poczucie, że większość lub wszystkie osoby w twoim otoczeniu są toksyczne, czyli wnoszą w twoje życie więcej nieprzyjemnych emocji i doświadczeń niż pozytywnych, a ich zachowanie ma na ciebie negatywny wpływ. Możesz odbierać te osoby jako ekstremalnie zazdrosne, samolubne, oplatające niczym bluszcz, kontrolujące, przekraczające granice, niepotrafiące przyznać się do błędu…
Gdy takich osób jest podejrzanie dużo, warto zadać sobie pytanie:
Co „szalone eks” mają ze sobą wspólnego?
Odpowiedź jest banalnie prosta: ciebie.
I nie twierdzę bynajmniej, że robisz coś takiego, że przyciągasz je jak magnes lub w wyniku twoich działań stają się toksyczne lub „szalone”. Gdy patrząc na swoje otoczenie, w tym byłe osoby partnerskie, stwierdzasz, że każda z nich jest w jakiś sposób toksyczna, spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie: co je łączy? Przyglądając się im bliżej, zapewne zauważysz, że pochodzą z różnych środowisk, mają różne doświadczenia, funkcjonują w różnych obszarach twojego życia, pojawiły się w nim na różnych etapach. Jak to więc możliwe, że w którymś momencie coś się przestawia, a relacja – zamiast przechodzić przez całkowicie spodziewane góry i doliny – zdaje się konsekwentnie pikować w dół?
Oczywiście może być tak, że dotknął cię wyjątkowy niefart spotykania na swojej drodze wyłącznie toksycznych osób. Jest to rzadka sytuacja, ale możliwa. Czy zdarzyło ci się jednak pomyśleć, że to nie ze wszystkimi tymi ludźmi jest coś nie tak, a z twoją perspektywą?
Kwestia odpowiedzialności
Jak już wspomniałam: ludzie, którzy cię otaczają, są różni. Część może przejawiać emocjonalną niedojrzałość, część brak kompetencji w relacjach międzyludzkich, część nie będzie potrafiła kochać lub wspierać cię tak, jak tego potrzebujesz. Jest to częste i bardzo ludzkie doświadczenie. Czyjeś niedostatki nie zdejmują jednak odpowiedzialności z drugiej strony, czyli ciebie.
Odpowiedzialność za to, z kim decydujesz się spędzać czas, tworzyć relacje, jak reagujesz na czyjeś zachowania, nadal pozostaje w twojej gestii. Jeszcze raz podkreślę: czyjeś zachowanie i sposób interakcji ze światem to nie twoja wina, bynajmniej! Natomiast rozpoznanie własnej roli w tym, czego doświadczasz, jest bardzo ważnym krokiem w budowaniu satysfakcjonujących relacji – zarówno romantycznych, jak i rodzinnych czy koleżeńskich.
Z tego powodu warto przyjrzeć się schematom myślowym lub wzorcom zachowań, które ci towarzyszą. Dla przykładu: gdy dominującym lub jedynym wzorem relacji jest relacja przemocowa, można ten wzór nieświadomie powielać, poszukiwać go jako rozpoznanej, a więc „bezpiecznej” przystani, uznając, że najwidoczniej jakaś forma przemocy (nawet w formie mikroagresji) jest nieodłączną częścią bycia z kimś.
Co jeszcze może zniekształcać obraz?
Zwiększona czujność na czyjeś zachowania i ciągłe przeczuwanie zagrożenia mogą mieć źródło w traumatycznych lub negatywnych doświadczeniach, które nie zostały przepracowane lub – nawet gdy relacja z nimi jest w miarę uporządkowana – jakieś inne okoliczności osłabiły wypracowaną przez ciebie rezyliencję.
Powtarzająca się trudność w nawiązywaniu i utrzymywaniu głębokich relacji może wynikać też z mentalności ofiary lub wyuczonej bezradności. Można je rozpoznać oraz poradzić sobie z nimi w ramach psychoterapii.
Trzeba jednak pamiętać, że zdarzają się sytuacje, gdy toksyczność jakiejś relacji wynika z takiego niedopasowania, z którym niewiele da się zrobić. Ta świadomość pomoże ci przygotować się na to, że będą w twoim życiu takie relacje, o które nie będzie warto walczyć za wszelką cenę. Jeżeli masz na swoim koncie związki, w których „nie poznawałxś siebie”, prawdopodobnie doświadczyłxś ekstremalnego niedobrania.
Gotowość do zmiany
Często słyszę wypowiedzi w stylu: „Wszystko byłoby cudownie, gdyby onx się zmeniłx”. W domyśle – druga osoba ma stać się dokładnie taka, jakiej sobie życzę, bo to ona i jej postawa są tu problemem. Gdyby zmieniła swoje postępowanie, charakter, zainteresowania, żyłoby się z nią znacznie lepiej. Ja jestem bez zarzutu. To ja jestem stroną poszkodowaną.
Czy jednak fair jest oczekiwać zmiany od innych, gdy nie masz w sobie gotowości, aby się zmienić? Według mnie nie. Uznanie, że to osoby na zewnątrz cały czas postępują tak, aby ci dopiec, niekoniecznie oddaje fakty. Emocje, które ci w tych interakcjach towarzyszą, są ważne i prawdziwe, ale i one niekoniecznie odpowiadają faktom.
Praca nad poczuciem własnej wartości, z przekonaniami, rozpoznawaniem i nazywaniem swoich potrzeb, a także wykształcenie umiejętności wyznaczania granic są trudne, często wymagają sporego wysiłku i niekoniecznie przyjemnych podróży w głąb siebie, natomiast mogą okazać się bardzo użytecznymi działaniami. Gdy podejmiesz takie starania – samodzielnie lub w ramach procesu terapeutycznego i z głową otwartą na zmianę perspektywy, najprawdopodobniej odkryjesz, że nie wszystkie eks były szalone, a twoje relacje z innymi ludźmi staną się znacznie zdrowsze.
Uważasz ten artykuł za przydatny?
zdjęcie tytułowe: Andrea Piacquadio via Pexels
Komentarze zamknięte.