Lovense Ferri | Najlepszy wibrator do majtek? | Recenzja

Lovense Ferri | Najlepszy wibrator do majtek? | Recenzja

Lovense Ferri, czyli przyjemność zawsze tam, gdzie ty – tak długo, jak masz na sobie bieliznę.

recenzja opublikowana we współpracy z Lovehoney

Bardzo często dostaję pytania o najlepsze gadżety do zabaw w miejscu publicznym lub seksu na odległość. Nic dziwnego! Tymczasowa rozłąka i chęć pielęgnowania intymności wymagają odpowiedniej oprawy. Podobnie jak dyskretne figle w sytuacjach, w których nagość nie jest czymś pożądanym.

Od wibratorów przeznaczonych do tego typu erotycznych rozrywek (a najczęstszym wyborem są wibrujące jajeczka) wymaga się przede wszystkim dyskrecji i łączności, na której można polegać. Kto by chciał, aby połączenie z gadżetem sterowanym pilotem lub aplikacją urywało się w kluczowym momencie? W takiej sytuacji łatwiej o frustrację niż przyjemność.

Popularne wibrujące jajeczka nie są jednak rozwiązaniem dla wszystkich. Nie każda anatomia pozwala na doświadczenie maksymalnej rozkoszy wyłącznie przy pomocy niewielkiego wibratora umieszczanego w pochwie. Wiem, co mówię – do tej pory tylko jedno wibrujące jajeczko było w stanie doprowadzić mnie do orgazmu. Za jego skuteczność odpowiadały głębokie wibracje, docierające do wewnętrznych struktur łechtaczki. Znacznie lepszą opcją byłby dyskretny, sterowany na odległość wibrator, przeznaczony do stymulacji clitoris od zewnątrz – na przykład niewielki wibrator do majtek…

Lovense Ferri

Od razu podkreślę, że wibrator do majtek Ferri marki Lovense nie jest pierwszym gadżetem tego typu. Przed nim był m.in. Club Vibe od OhMiBod z koronkowymi majteczkami w zestawie czy Moxie od We-Vibe, a niedawno w kolekcji Satisfyera pojawił się Sexy Secret. Producenci zauważyli więc, że w przypadku osób z cipkami gadżet do stymulacji zewnętrznej sprawdzi się znacznie lepiej. Elementem łączącym Ferri, Moxie i Sexy Secret jest magnetyczny klips, który pozwala na wygodne przymocowanie wibratora do bielizny.

Pierwsze wrażenia

Będę zupełnie szczera – zabawki w kolorze jaskrawego różu niezbyt wpisują się w moje obecne preferencje estetyczne. Jest to jedna z tych sytuacji, w której kolorystyka kompletnie do mnie nie przemawia, natomiast nie zaprzeczam, że jest spójna z kolorami Lovense.

Od mojego ostatniego spotkania z tą marką nic się nie zmieniło w kwestii hi-techowej oprawy wizualnej. Produkty nadal pakowane są w proste, białe pudełka z wizerunkiem gadżetu, niestety owinięte plastikiem. Pod tekturowym wieczkiem znajduje się gąbka, w której tkwi gadżet i mniejsze pudełeczko z magnetyczną ładowarką USB. Pod miękką obsadką znajdziemy zaś książeczki z instrukcją obsługi i czarny woreczek do przechowywania.

Ferri jest zdecydowanie najmniejszym gadżetem tego typu dostępnym na rynku i mierzy niecałe 8 cm długości, a w najszerszym punkcie ma 2,5 cm szerokości. Pomimo niewielkich rozmiarów Ferri jest dość ciężki i solidny, a dotykanie jego aksamitnej silikonowej powłoki to czysta przyjemność.

W działaniu

Lovense już niejednokrotnie uwodziło mnie bardzo głębokimi, trzepiącymi tyłkiem wibracjami. Zastanawiałam się, jak producent przełoży to doświadczenie na tak małą formę. Od razu po włączeniu gadżetu „na sucho” okazało się, że jest to możliwe! Gdy trzymałam go w zaciśniętej dłoni, opuszkami palców drugiej mogłam wyczuć wibracje ręki aż do połowy przedramienia.

Przyznaję – zanim po raz pierwszy przyczepiłam Ferri do bielizny, użyłam go jak klasycznego wibratora łechtaczkowego. I była to miłość od pierwszego przyłożenia. Dynamiczne, dudniące wibracje od razu uwiodły moją łechtaczkę – do tego stopnia, że nie zdążyłam przeklikać przez wszystkie moduły wibracji, bo orgazm nastąpił tak szybko. Znacznie ważniejsze było dla mnie sprawdzenie, jak gadżet sprawdzi się pod bielizną.

Kształt Ferri dostosowany jest do konturów ciała – zabawka wygodnie układa się między wargami sromowymi, a jej górna część została wyprofilowana tak, aby nie tracić styczności z łechtaczką. Ważne jest jednak, aby bielizna dobrze przylegała do ciała – zbyt luźny krok sprawi, że gadżet nie będzie należycie pełnił swojej roli. Ferri jest na tyle niewielki, że wygodnie można nosić go nawet przez kilka godzin, natomiast warto pamiętać, że włączona zabawka będzie aktywna przez ok. 3,5 do 4 godzin.

Klips magnetyczny działa bez zarzutu – wibrator nie przemieszcza się, nawet przy energicznych podskokach czy tańcu. Motorek Ferri usytuowany jest w części stykającej się z łechtaczką, co sprawia, że od wibracji naprawdę nie ma ucieczki, a delikatne teksturowanie tego elementu dodatkowo podkręca doznania. Podoba mi się też to, że dolna część zabawki delikatnie zahacza o wejście pochwy, delikatnie je drażniąc.

Głośność Ferri

Ferri zdecydowanie nie jest wibratorem do biblioteki czy innych bardzo cichych miejsc. Niestety, gadżet znajduje się na zewnątrz ciała, co nie wytłumia wibracji na tyle, że są całkowicie niesłyszalne. Okolice kroku brzmią więc jak robocipka, a mechaniczny dźwięk trudno pomylić z dzwoniącym telefonem. W barze, w klubie czy wszędzie tam, gdzie dźwięki otoczenia są intensywne, Ferri istotnie nie da się usłyszeć. Nie da się jej też usłyszeć z odległości kilku metrów, natomiast siedząc przy jednym stole, już tak.

Podkreślam przy tym, że gadżet jest cichy – z pewnością nie słychać go przez ścianę. Przy tej mocy jest to ogromna zaleta.

Aplikacja Lovense Remote

Choć niejednokrotnie zwierzałam się, że w moim życiu seksualnym aplikacje towarzyszące akcesoriom nie są czymś niezbędnym, zawsze na potrzeby recenzji sprawdzam również towarzyszące gadżetom apki.

Przy pomocy Lovense Remote możemy sterować Ferri w czasie rzeczywistym, przesuwając palcem po ekranie, ustawić godzinę, o której zabawka ma się włączyć, aktywować sterowanie głosem, wibrowanie w rytm muzyki, a także programować własne moduły wibracji.

Ostatnia opcja jest dla mnie szczególnie interesująca, ponieważ pozwala na stworzenie własnych programów i wgranie aż do 10 z nich do Ferri – dzięki tej funkcji nie potrzeba aplikacji, aby gadżet odtwarzał ulubione style stymulacji.

Jeszcze więcej przyjemności

Wstyd się przyznać, ale dopiero niedawno odkryłam, że aplikacja Lovense Remote pozwala na symultaniczne sterowanie więcej niż jedną zabawką w tym samym czasie. Od razu przyszło mi do głowy kilka rozkosznych kombinacji, np. Hush i Ferri, Lush i Hush czy Ferri i Lush… Czyżby dlatego prawie wszystkie akcesoria Lovense były w kolorze czerni lub fuksji? Być może spójna kolorystycznie kolekcja gwarantuje, że wibratory nie „gryzą się”, gdy są używane razem?

Aby móc sterować dwiema zabawkami jednocześnie, należy połączyć je z aplikacją jedna po drugiej, a następnie wybrać opcję „Remote”, znajdującą się pośrodku ekranu. Na dole ekranu pojawią się dwie kropki – przesuwając nimi po ekranie, zyskujemy możliwość jednoczesnej obsługi dwóch gadżetów.

Według mnie jest to fantastyczna opcja, w szczególności gdy jest się w posiadaniu większej liczby akcesoriów Lovense, zaprojektowanych do różnych rodzajów przyjemności. Sama nie mogłam sobie odmówić sprawdzenia, jak Ferri sprawdzi się w duecie z Lushem – bez dwóch zdań moim ulubionym wibrującym jajeczkiem. Ach, co to była za sesja!

Dla kogo jest Lovense Ferri?

Lovense Ferri to świetny wybór dla tych osób, które nie mogą lub nie czerpią przyjemności z używania tradycyjnych gadżetów z kategorii wearable, czyli umieszczanych wewnątrz ciała. Możliwość programowania własnych trybów sprawia, że jest to gadżet bardzo uniwersalny – tak długo, gdy lubi się dudniącą stymulację typu rumbly.

Doskonale potrafię sobie też wyobrazić Ferri w erotycznych scenariuszach z edgingiem, wymuszanymi orgazmami czy power play z elementami erotyzowanego poniżenia, gdy osoba dominująca przejmuje kontrolę nad zabawką i mamy świadomość, że może włączyć ją np. podczas ważnej prezentacji w pracy.

Ferri będzie też świetnym dodatkiem do kolekcji gadżetów erotycznych, w której już są inne akcesoria Lovense, w szczególności przeznaczone do seksu na odległość. Może nie jest to najbardziej dyskretna zabawka do igraszek w miejscu publicznym, ale z pewnością sprawdzi się w wielu okolicznościach, zarówno w domu, jak i poza nim. Wystarczy tylko mieć na sobie majtki.

Robiąc zakupy w Lovehoney, użyj kodu PROSEKS, aby otrzymać 15% zniżki!