Ponieważ #corazbliżejświęta, na Proseksualnej pojawi się sporo inspiracji prezentowych. Dzisiaj coś dla panów: VërSpanken od Big Teaze Toys – producenta gadżetów, „które bawią się z tobą”.
Zacznę od tego, że mój partner nie przepada za realistycznymi masturbatorami, a większość „kieszonkowych cipek” w puszkach jest dla niego po prostu niewygodna. Dlatego z zaciekawieniem podeszliśmy do VërSpanken – gadżetu znacznie odbiegającego od innych zabawek dla mężczyzn.
Jest w Big Teaze Toys coś, co mnie przyciąga – nieoczywiste, czasem nawet trochę dziwaczne projekty, zabawowa atmosfera, produkty, które nie są zbyt serio. Bo Big Teaze Toys odpowiada m.in. za I Rub My Duckie – masażer-kaczuszkę, czy Kokeshi – wibrator inspirowany japońską laleczką. Coś w sam raz dla tych, którzy poszukują w gadżetach erotycznych elementu humoru. I VërSpanken, masturbator dla mężczyzn, nie odbiega od tej wizji. Zobaczmy wideo instruktażowe:
W szczególności zarówno mi, jak i mojemu partnerowi spodobało się to, że VërSpanken to zabawka neutralna – kształtem nie przypomina niczego anatomicznego, nie przypisuje się więc jej użytkownikowi konkretnych preferencji seksualnych. Aby jej używać, wystarczy po prostu mieć penisa.
Zestaw, w zależności od wariantu, składa się z trzech lub pięciu części – ramy oraz wkładów. Wkłady dostępne są w dwóch wersjach: piankowej oraz wodnej i w trzech strukturach: gładkiej, falowanej i z wypustkami. Mój partner testował VërSpanken z gładkimi wkładami wodnymi.
Rozmiar VërSpanken może zaskoczyć, bo przy pierwszym kontakcie gadżet wydaje się wielki – jest niemaże długości i szerokości kartki A4. Bardziej zasadne określenie, które przychodzi mi do głowy, to „solidny”, jest też słusznej wagi, na co pewnie wpływają wypełnione wodą „serdelki”. Zapakowany w proste, kartonowe pudełko, bez dodatkowych woreczków do przechowywania, za to z zabawną ulotką i instukcją dla użytkownika. Rama jest z twardego plastiku, wkłady – gumowe, co wpływa na sposób konserwacji gadżetu. TPR, czyli guma termoplastyczna, to materiał porowaty, a więc nie da się go w pełni zdezynfekować, jest jednak bezpieczny dla ciała ludzkiego. Wkłady VërSpanken należy więc czyścić wodą z mydłem, a następnie wytrzeć do sucha – nie wygotowywać, nie stosować środków z alkoholem, nie myć w zmywarce. Dla bezpieczeństwa użytkowania, nie radziłabym dzielić się zabawką z przypadkowymi osobami, co do stanu zdrowia których nie mamy pewności. Przechowywanie: z dostępem do powietrza. Szczelne, plastikowe reklamówki odpadają. Użytkowanie: tylko z lubrykantem wodnym.
W akcji
Najśmieszniejsze jest chyba to, że VërSpanken reklamowany jest jako symulator seksu oralnego. A przecież usta mają swoją kontynuację, żaden człowiek nie składa się tylko z warg, a potem długo, długo nic. Doznania można porównać raczej ze stymulacją penisa oburącz.
Rama zamykana jest na zatrzask, a wkłady ściśle do siebie przylegają, co sprawia, że stymulacja jest intensywna. Ciasność można też regulować, poluzowując ramę (czyli otwierając zatrzask) lub ściskając ją nieco mocniej z zewnątrz. Gadżet zaprojektowano tak, by przesuwać go wzdłuż trzonu penisa, co przy klasycznym stosowaniu dla użytkowników preferujących stymulację główki lub wędzidełka może okazać się niewystarczające. Trzymany pionowo okazuje się nieporęczny, więc polecam raczej trzymanie go poziomo. Świetnym rozwiązaniem jest natomiast stymulacja główki penisa ruchem „na kierowcę”.
Ponieważ wkłady są niezwykle gładkie, wystarczy naprawdę niewielka ilość lubrykantu, by się skutecznie bawić.
VërSpanken to świetne urozmaicenie seksu oralnego, ale tu wymagana jest synchronizacja – w przeciwnym razie może skończyć się uderzeniem drugiej osoby w twarz. Warto też wypróbować masturbację „bez rąk”, czyli na przykład twarzą do dołu (wówczas stymulowana jest główka penisa), lub zakleszczenia zabawki pomiędzy materacem a ramą łóżka (tu jednak przyda się odrobina poszanowania dla materaca we własnym lub wynajmowanym mieszkaniu i zabezpieczenia go, czy to prześcieradłem, które można wyprać, czy po prostu użyciem prezerwatywy).
Fantastyczne jest też to, że wkłady wodne dają możliwość zabaw z temperaturą – można je schłodzić w lodówce lub ogrzać ciepłą wodą. Moja rada? Dla podkręcenia doznań warto jeden wkład schłodzić, a drugi ocieplić. Sami zamówiliśmy wkłady prążkowane i z wypustkami, co też pozwala urozmaicić sesje z VërSpanken.
Zady i walety Wady i zalety
Pozytywy:
+ Solidna konstrukcja;
+ VërSpanken jest tani – w zależności od sklepu, zestaw pięcioczęściowy z wkładami wodnymi kosztuje od 130 zł w górę, zestaw z wkładami piankowymi to koszt około 150 zł;
+ Gadżet można tuningować, dokupując dodatkowe wkłady;
+ Pozwala na personalizację doświadczenia dzięki eksperymentowaniu z temperaturą i strukturami;
+ Jest łatwy w użyciu i utrzymaniu czystości – nie potrzebuje baterii, wystarczy odrobina lubrykantu oraz umycie go wodą z mydłem;
+ Stworzony do zabaw solo lub w duecie;
+ Jest neutralny, nie przypomina wyglądem genitaliów;
+ Przyjazny penisom wszystkich możliwych rozmiarów.
Negatywy:
– Powinien mieć bardziej ergonomiczny kształt, przy zwiększonym poślizgu może wymykać się z rąk, jest więc niezbyt poręczny;
– Na dłuższą metę trzymanie go jedną ręką jest męczące;
– Stymuluje tylko wybrane partie penisa: trzon lub główkę.
Podsumowując
VërSpanken to naprawdę dobra zabawka zarówna dla tych posiadaczy penisa, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z gadżetami erotycznymi, jak i tych, którzy szukają ciekawego urozmaicenia już posiadanej kolekcji. Stosunek jakości do ceny jest więcej niż zadowalający, a sam gadżet zachęca do eksperymentów solo lub we dwójkę.
Komentarze zamknięte.
Joanna
12 listopada 2015 at 08:25Przyznam, że mi przypomina trochę usta ;)
Co do prezentów – uwielbiam te niegrzeczne i lubię je też dawać, ale jeden facet po użyciu zabawki powie „ten, kto to wynalazł powinien dostać Nobla” (cytat ;)), a drugi „phi!” (na dobra, ten drugi też się w końcu przekonał, ale dłuuuugo to trwało i nigdy nie był aż tak entuzjastycznie nastawiony jak ten pierwszy ;)).
Problem w tym, że gadżety są bardzo różne i każdemu przypasuje coś innego. Jedni kochają wibracje, na innych one nie działają. Jedni potrzebują delikatności, inni mocnej stymulacji… Naprawdę dobrze trzeba znać osobę obdarowywaną, a i to nie gwarantuje sukcesu :)
Nat
12 listopada 2015 at 08:49Dlatego jestem zdania, że przed podarowaniem erotycznego prezentu, warto drugą osobę po prostu zapytać, żeby nie zrobić niewypału. A ponieważ #corazbliżejświęta to odświeżam dwa prezentowe poradniki (jeden z Proseksualnej, drugi z Kinky Winky):
http://proseksualna.pl/gadzety/jak-kupowac-prezenty-erotyczne/
https://www.kinkywinky.pl/blog/poradnik/jak-wybrac-prezent-erotyczny.html
Także ten… warto rozmawiać, no.
P.S. A te usta to chyba ściągnięte z żaby!
Joanna
12 listopada 2015 at 11:01Nie no, z takiego niebieskiego z Avatara ;D
Ale a propos żaby widziałam kiedyś filmik z ZOO. Bonobo używał żaby jako masturbatora. Trochę to niehumanitarne, ale jakie pomysłowe… Ech te zboczone szympansy! ;)
Aga
11 listopada 2015 at 12:47Szkoda, że w recenzji nie ma zdjęcia tego przedmiotu na dłoni, albo np. właśnie na kartce A4. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić jego gabaryty :D
Nat
11 listopada 2015 at 16:22A co powiesz na porównanie z puszką piwa?

Magdalena Łabędź
11 listopada 2015 at 18:39strrrreasznie duzy. to DUŻY minus