Biżuteria erotyczna w doskonały sposób przesuwa granice pomiędzy tym, co prywatne, a tym, co publiczne.
Każda/każdy z nas, słysząc hasło „biżuteria erotyczna” zapewne wyobraża sobie coś innego – jednym przed oczami wyskakują zdobione cipkami broszki i kolczyki, innym – akcesoria, którymi ozdabia się sutki lub genitalia. Dla mnie jest to po prostu biżuteria, która może pełnić dwojaką funkcję – ozdoby, ale również gadżetu erotycznego. Dlatego dziś opowiem wam o moich dwóch ulubionych erotycznych naszyjnikach.
Właśnie aspekt „2 w 1” sprawia, że chętnie sięgam po tego typu akcesoria, ponieważ mogę założyć je na oficjalne spotkanie, a nawet wyjście ze znajomymi i tylko wtajemniczeni będą wiedzieli, jaki potencjał drzemie w danej ozdobie. Cała reszta będzie taplać się w cudownej nieświadomości.
Vesper to wibrator-naszyjnik (lub, jak kto woli, naszyjnik-wibrator), który otrzymałam w zeszłym roku pod choinkę od Kinky Winky. Ponieważ Vesper w kolorze srebra i różowego złota (inne warianty kolorystyczne to złoto oraz srebro) jest już ze mną prawie rok, zdecydowanie mogę opowiedzieć o wszystkich aspektach jego użytkowania.
Nie ukrywam, że Vesper jest częstym uzupełnieniem moich strojów, głównie ze względu na minimalistyczny design, który sprawia, że pasuje niemal do wszystkiego. Długość łańcuszka sprawia, że dynda dokładnie tam, gdzie powinien, czyli między piersiami, a dyskretnie umiejscowiony przycisk włączania i zmieniania trybów wibracji da się obrócić w kierunku ciała. Osoby, którym w jakiś sposób udało się namierzyć guzik, pytały, czy mam na szyi długopis, a nawet… wskaźnik laserowy. Nikomu nie przyszedł do glowy wibrator. Nie, żebym miała jakikolwiek problem z tym, czym Vesper bywa na „drugiej zmianie”, ale sama byłam zaskoczona tymi interpretacjami.
Jako naszyjnik Vesper sprawdza się świetnie – od grudnia zeszłego roku nie sczerniał, ani nie przerwał się i to pomimo mojej bardzo… nazwijmy to „zrelaksowanej” postawy w kwestii dbania o biżuterię. Bo ani nie przechowuję Vespera w jakichś szczególnie ochronnych warunkach, ani nie czyszczę go specjalnym płynem do biżuterii. Jakość jest więc zdecydowanie na plus.
A teraz chwila prawdy i moment, w którym muszę odpowiedzieć na pytanie: czy Vesper jest dobrym wibratorem? Odpowiem dyplomatycznie: i tak, i nie. Dlaczego tak? Dlatego, że spełnia moje wymogi estetyczne, jest wykonany ze stali nierdzewnej, a więc materiału bezpiecznego dla ciała ludzkiego, który oferuje dodatkową stymulację w postaci zabawy z temperaturą, ładuje się go przez USB, ma też 4 tryby wibracji. Co ciekawe, przy włączeniu „na sucho” wibracje mogą wydawać się… mało imponujące, ale w działaniu okazują się całkowicie wystarczające, by wycisnąć z łechtaczki orgazm. Ot, magia punktowej stymulacji, precyzyjnie wymierzonej stymulacji Tylko właśnie… nie jest to coś, co sama preferuję na co dzień – wolę raczej zabawy dookoła clitoris, ale zaznaczam, że to po prostu moja osobista preferencja. Nie zmienia to faktu, że moje orgazmy z Vesperem są raczej płytkie, ale cóż – still c(o)unts. Skoro już jestem przy płyciźnie – z tym gadżetem można spróbować płytkiej penetracji, tylko po co? Vesper jest cienki, a więc nie wypełnia pochwy, nie jest wyprofilowany i przystosowany do stymulacji strefy Gl, więc lepiej przenieść się z nim na inne rejony ciała, na przykład sutki, wędzidełko napletkowe (jeżeli mamy dostęp do penisa), zgięcia łokci, przestrzeń pod kolanami, czyli tam, gdzie delikatna stymulacja przyjemnie drażni zakończenia nerwowe.
Dlaczego Vesper niekoniecznie sprawdza się w roli gadżetu erotycznego? Po pierwsze: wymaga sporego zaangażowania w konserwację. Trzeba go ładować raz na tydzień, aby bateria nie straciła żywotności i mocy. Ponieważ sama mam równie zrelaksowany stosunek do konserwacji gadżetów erotycznych, co biżuterii (w kwestii tych pierwszych idę już w setki, co nie jest nawet zabawne), Vespera ładowałam raptem 2 razy w ciągu ostatniego roku. Cieszy mnie, że bateria trzyma tak długo, ale z drugiej strony mam świadomość, że przez moje zaniedbanie prędzej czy później Vesper wyzionie ducha i zostanę z naszyjnikiem w kształcie gwoździa, a nie z wibratorem w kształcie naszyjnika. Po drugie: jest odporny na zachlapania, ale nie wodoodporny, nie można więc zalewać go wodą, ani ejakulatem. Po trzecie: raz prawie udało mi się go zgubić, kiedy nasadka z jakiegoś powodu rozłączyła się z trzonem. Całe szczęście miałam wtedy płaszcz wiązany w talii, więc w tych okolicach znalazłam brakującą część Vespera.
Co ciekawe, ten wibrator z całkiem niezłym pieprznięciem wszedł do popkultury – właśnie Vespera używa Dylan podczas spontanicznego seksu z nieznajomą w kawiarnianej toalecie w serialu Submission (odcinek zatytułowany Slave). Gadżet znalazł się też na okładce albumu Objects of Desire.
Podsumowując: Vespera lubię bardziej jako dyskretny statement piece niż jako wibrator. Jednak jego „2 w 1” idealnie sprawdza się u mnie w podróży, kiedy chcę się ozdobić lub zafundować sobie szybki orgazm przed snem.
Magnifique marki Bijoux Indiscrets
Magnifique to akcesorium trochę innego kalibru, bo jest to połączenie naszyjnika oraz miniaturowego floggera. Cała kolekcja Magnifique opiera się na podwójnym życiu biżuterii (w serii są też bransoletki-kajdanki oraz różnego rodzaju uprzęże) jako czegoś, co można założyć na ubranie, ale też na nagą skórę, całkowicie zmieniając kontekst, w którym występuje ozdoba.
Ten naszyjnik-pejczyk zakładam raczej do ubrań wieczorowych i bardziej formalnych, dlatego, że i kolor (złoty), jak i długość czynią go zdecydowanie mniej uniwersalnym od minimalistycznego Vespera. I nawet trochę zabawne jest to, że lubię prostotę Magnifique, ale mam świadomość, że nie sprawdziłby się w codziennych sytuacjach, bo zwyczajnie wisi zbyt nisko – sięga mi okolic pępka. Zatem nawet fakt, że dostępny jest w kolorze srebrnym nie czyni go bardziej casualowym. Ładnie wygląda też z seksowną bielizną. Łańcuszek oraz wąsy floggera przypominają breloczkowe koraliki i, nie czarujmy się, pewnie nimi są. Magnifique zaprojektowano tak, aby w razie potrzeby można było odłączyć łańcuszek od trzonu pejcza.
Czy kiedykolwiek użyłam Magnifique jako floggera? Odpowiem krótko: nie. Choć jego estetyka jest naprawdę przyjemna, to sam pejczyk sprawdza się raczej w glamouryzowanej wersji impact play, takiej, w której kogoś bardziej podnieca sama świadomość smagania kogoś po tyłku niż zadawanie realnie przyjemnego bólu. Nie wiem też, czy konstrukcja wytrzymałaby jakiekolwiek ostrzejsze zabawy, a przyznaję, że lubię tę ozdobę na tyle, że wolałabym jej nie zniszczyć. Tego naszyjnika można za to użyć podczas zabawy z doznaniami, na przykład łaskocząc ciało drugiej osoby. Czyli znów, mamy do czynienia ze statement piece, który nie do końca sprawdza się w działaniu.
Kiedy próbowałam wymyślić jakiekolwiek inne, seksowne okoliczności, w których sprawdziłyby się elementy kolekcji, z której pochodzi Magnifique, do głowy przyszły mi między innymi erotyczne sesje zdjęciowe, zmysłowa impreza, burleska, pornografia, domowy striptiz, seks w wersji glamour lub sytuacje, w których ktoś z jakichś powodów nie chce czuć się kompletnie nagi. I dla mnie są one w zupełności wystarczającym powodem, aby sięgnąć po te ozdoby. Bo dlaczego nie?
Jeżeli sam/a masz ochotę sięgnąć po biżuterię erotyczną, wyobraź sobie, w jak wielu scenariuszach erotycznych będziesz w stanie jej użyć. Z jednej strony może to być niewerbalny znak dla partnerki/partnera, sygnalizujący na co masz tego dnia ochotę. Z drugiej – tutaj mam na myśli głównie Vespera – dyskretny wibrator, który zabierzesz ze sobą w podróż i który nawet nie wzbudzi niczyich podejrzeń podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku. Tego typu akcesoria zdecydowanie pobudzają erotyczną wyobraźnię, a co najlepsze, sprawdzają się również w roli zmysłowego prezentu, na przykład gwiazdkowego.
Rozdanie
Ponieważ chcę, żebyście też miały/mieli ładne rzeczy, które robią dobrze, mam dla was złoty naszyjnik-wibrator marki Rocks-Off o jakże wdzięcznej nazwie Ro-Val, czyli bardzo przyjemnie wyglądający pocisk.
Jeżeli chcesz zgarnąć go dla siebie lub dla bliskiej osoby, w komentarzu pod tym wpisem napisz, dlaczego to właśnie do Ciebie powinien powędrować Ro-Val. Zgłoszenia przyjmuję do środy, 30 listopada 2016, do godziny 23:59. Najciekawsze uzasadnienie nagrodzę naszyjnikiem, ale kto wie – może znajdzie się też jakieś wyróżnienie?
Zostawiając komentarz, nie zapomnijcie o podaniu prawidłowego i często sprawdzanego adresu email – tylko w ten sposób będę mogła skontaktować się z autorką/autorem najfajniejszej odpowiedzi.
UPDATE
Wszystkim uczestni(cz)kom dziękuję za udział w konkursie. Ostatecznie postanowiłam przyznać nagrodę główną oraz dwa wyróżnienia. Sprawdźcie maile!
Komentarze zamknięte.
Pingback:
Pingback:
B
20 grudnia 2016 at 18:35Zastanawiam się, czy Vesper to to samo urządzenie/ozdoba, które widziałam na kanale seksuolożki Shan Boody :)
Aleksandra
1 grudnia 2016 at 01:03Przyjemnie byłoby dostać coś takiego i przekonać się, czy gadżety erotyczne faktycznie nie są tak straszne jak je sobie wyobrażałam w młodości, uczona świętym staropolskim przykładem złamanej parówki </3
Sylwia
30 listopada 2016 at 22:08Coś czuję, że ten złoty Robal ożywiłby i mój look i moje doznania. Mam nadzieję, że to drugie bardziej.. Poproszę więc (tu trzepot rzęs i rozchylone wargi) :)) A tak na serio, w ciągu dnia, przy dwójce małych dzieci, kiedy wieszam/układam/segreguję pranie niczym Kopciuszek-Kocmołuszek, przypomniałby mi, że (omg!) przecież nadal jestem lubiącą seks młodą laską!
Narzeczony
30 listopada 2016 at 21:53Z narzeczoną, która pokazała mi tę stronę, kochamy dwuznaczności (zwłaszcza) w przestrzeni publicznej i do tego oczywiście jak każdy facet uważam, że to właśnie moja wybranka jest mistrzynią w łączeniu elegancji i sugestywności, czego doskonałym wyrazem byłaby taka właśnie fikuśna ozdoba :>
rachel
30 listopada 2016 at 19:50Niebywałą przyjemność sprawia mi przebywanie w przestrzeni publicznej bądź wśród znajomych posiadając na/przy/w sobie gadżety i elementy erotyczne, których nie widać gołym okiem, więc otoczenie nie ma pojęcia jaka gorąca akcja rozgrywa się pod ubraniem bądź w mojej głowie. Taka świadomość jest rozkoszna, uwielbiam się nią upajać :-) Ro-Val świetnie wpisuje się w mój gust i styl ubioru, mógłby pięknie uzupełniać codzienne stroje. Gadżet o podwójnym przeznaczeniu, który zawsze mogłabym mieć przy sobie jest właśnie tym czego jeszcze brakuje w mojej szkatułce!
Ewe
30 listopada 2016 at 19:27Chciałbym taki gadżet, bo dwa miesiące temu urodziłam dziecko i potrzeba mi czegoś, co będzie mi przypominać nieustannie, ze nie jestem tylko Matka Polką ;)
Kamila
30 listopada 2016 at 19:01Dlaczego miałabym go dostac? dzięki Tobie miałabym w końcu swój pierwszy erotyczny gadżet ;) Prezent na święta :D
Ryjek
30 listopada 2016 at 18:23Złoto to kolor mojej ulubionej biżuterii i chętnie wypróbuję nowy gadźet, w domu i nie tylko :-)
Pamela
30 listopada 2016 at 18:10W moich „rękach” na pewno się nie zmarnuje, możesz być pewna ;)
zabic_ptaka
30 listopada 2016 at 16:41Czytanie tej strony zmianie mi obraz świata i trochę też mnie. Niektóre z artykułów które tu znalazłam, były świetnym sposobem na rozpoczęcie rozmowy z moim chłopakiem. Mimo że mam kilka dobrych lat na karku to dopiero on otworzył przede mną świat – w każdym tego słowa znaczeniu. Choć co muszę zaznaczyć, jest młodszy i mniej doświadczony. Ostatnio zaczyna po woli przekonywać mnie do zabawek erotycznych . Nie mam pojęcia czy bym użyła tego wibratora ani czy odważyła bym się go założyć publicznie. Myślę, że jeśli tak – była by to forma gry wstępnej. Jeśli nie, to znaczy jeśli się nie odważę. Znajdę dla niego dobry dom z właścicielką która z radości na jego widok aż zaklaska.
Wioleta Kamińska
30 listopada 2016 at 15:39Cześć! Może to zabrzmieć dziwnie, ale chciałabym ten gadżet podarować mojej Mamie. Ostatnio zwierzyła mi się po kilku lampkach wina, że nie interesuje się tą sferą życia od 9 lat, czyli od śmierci Taty. Wraz z nim odeszła od niej potrzeba zaspokajania się w jakikolwiek sposób. Myślę, że nie powinno tak być, przecież człowiek na każdym etapie swojego życia powinien móc cieszyć się przyjemnością, jaką daje orgazm, nawet osiągnięty za pomocą zabawki! Chciałabym, aby na nowo, po tylu latach odkryła swoją kobiecość, pewność siebie i siłę. Podarowując jej Ro-Val, chciałabym w delikatny sposób zasugerować, że nie wszystko jest jeszcze stracone, że najlepsze lata są przed nią!
Maria
30 listopada 2016 at 15:32Uwielbiam biżuterię i seks. Takowa kompilacja sprawia duże oo(O)ooo zarówno u mnie jak i u mojego partenera. Miło by było 'rocks off all wall by ro-val’ ;) oraz wędrować z uśmiechem na twarzy z nowym cackiem między piersiami na koszuli w pracy/zakupach/imprezie!
vintage
30 listopada 2016 at 15:12Wibrator jest piękny i kuszący, ale nie zostawiłabym go dla siebie, a dała MOJEJ MAMIE z okazji 46 urodzin, które obchodzi w grudniu. Po cichu liczę, że stałby się pretekstem do rozpoczęcia rozmów o seksie.
Obie jesteśmy już dorosłymi kobietami, jednak temat seksu jest w rodzinnym domu nadal tabuizowany. Mam z mamą bardzo dobry, przyjacielski kontakt, ale niestety… gdy próbuję zacząć „ten” temat, jestem zbywana żartami albo półsłówkami. Po takim prezencie na pewno by od niego nie uciekła!
Ważne jest także to, naszyjnik to elegancki, choć niepospolity prezent, który nie uraziłby uczuć mojej mamy i nie przekroczyłby granicy dobrego smaku. A może otworzyłby jej oczy na to, że o seksie fajnie jest czasem sobie pogadać – nawet z córką! ;) A ja zyskałabym jeszcze jedną zaufaną osobę, której mogłabym się poradzić, wyżalić, pochwalić w tych sprawach :)