Sola Egg Passion Set | Recenzja

Sola Egg Passion Set | Recenzja

Lubię nieoczywiste gadżety erotyczne. Uważam, że niebanalne formy, które nie oferują gotowych scenariuszy użytkowania, w pozytywny sposób pobudzają seksualną kreatywność i wyobraźnię. 

Zestaw Sola Egg miałam na oku od czasu oficjalnej premiery w 2016 roku, kiedy jego produkcja została ufundowana w ramach zbiórki społecznościowej w serwisie Indiegogo. Gadżet zdecydowanie wyróżniał się na rynku niebanalnym designem i wellnessowo-seksualną otoczką. Podczas kampanii marka podkreślała m.in. znaczenie orgazmu dla zdrowia (An orgasm a day keeps the doctor away?), dlatego Sola Egg to dla mnie kwintesencja seksualnego dbania o siebie, dbania o ciało i seksualną przyjemność. Masaż, relaks, piękno, orgazm – to rzeczy, które zdecydowanie poprawiają moje – nie tylko seksualne – samopoczucie.

Na tę chwilę masażer Sola Egg można kupić w dwóch zestawach – Wellness (mniejszy, przeznaczony do stymulacji łechtaczki i masażu całego ciała) oraz Passion (oferujący możliwość zabaw penetracyjnych).

Bez jaj

Słowo „egg” w nazwie tego masażera jest nieco mylące. Sola Egg w niczym nie przypomina jajka – wygląda raczej jak grzybek lub miniaturowy wibrator typu wand. Ale nazwa bez wątpienia jest zapamiętywalna, cudowna w swojej prostocie i łatwa do wymówienia.

Producent zadbał o „efekt wow” – opakowanie zestawu Passion jest przemyślane i niezwykle estetyczne – od pudełka po samą prezentację elementów wewnątrz, zorganizowanych tak, że ma się wrażenie obcowania z luksusowym sprzętem, ale nie luksusowym w onieśmielający sposób. To bardziej luksus sprzętów hi-tech niż złota i diamentów, co bardzo mi odpowiada.

Gadżet ładuje się przy pomocy stojącej ładowarki magnetycznej. Cykl ładowania wystarcza na 1,5 godziny nieprzerwanego użytkowania. Sola Egg prezentuje się na tyle niepozornie, że bez problemu można ładować go na widoku. W porównaniu do wielkości gadżetu, stacja ładująca wydaje się jednak nieco zbyt masywna, choć doceniam jej futurystyczną formę.

Trzon wykonany jest z twardego plastiku, a same nakładki są silikonowe, jest to więc gadżet w 100% bezpieczny dla ciała ludzkiego.

Wibracje sterowane siłą nacisku

Sola Egg to masażer, którym steruje się, wykorzystując wyłącznie siłę nacisku. Nie jest to więc zabawka dla osób, dla których największą atrakcją w wibratorze są zaprogramowane różne moduły wibracji. Tutaj użytkowni(cz)ka sam/a przy pomocy giętkiej głowicy dociskanej do ciała kreuje moduły w czasie rzeczywistym, a kiedy znajdzie odpowiednią dla siebie intensywność, może ją zablokować przyciskiem z kłódką. Wówczas Sola Egg wibruje jednostajnie na zatrzymanym poziomie intensywności.

A wibracje to… prawdziwe delicje. Są głębokie, niemalże porównywalne do mocy dużych masażerów typu wand. Ich intensywności nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Właśnie dzięki silnemu motorkowi, Sola Egg będzie świetną podróżną alternatywą dla ulubionego masażera-różdżki, albo po prostu zajmującym mniej miejsca zamiennikiem.

Muszę jednak przyznać, że Sola Egg to głośny gadżet, wręcz zbyt głośny jak na swoją wielkość, a głośność tłumi dopiero mocne dociśnięcie zabawki do ciała lub używanie jej pod wodą. Zdecydowanie nie jest to więc wibrator dla osób, które cenią sobie dyskrecję lub z różnych powodów nie moga pozwolić sobie na używanie głośnych akcesoriów.

Nakładki

W zestawie Passion znajdują się 3 nakładki:

Nakładka Swedish (fioletowa) – jedyna w tym zestawie, która nadaje się również do masażu terapeutycznego ciała. Jeżli zaś idzie o potencjał orgazmiczny, jej gładkość umożliwia stymulację całego obszaru wulwy, dzięki czemu można doświadczyć orgazmu, nawet nie dotykając masażerem clitoris. Z pewnością docenią to osoby posiadające bardzo wrażliwe łechtaczki.

Nakładka Bunni (różowa) – idealna dla osób, które nie przepadają za bezpośrednią stymulacją łechtaczki. Królicze uszka wibrują wokół łechtaczki, ale równie dobrze nadają się do stymulacji sutków oraz główki penisa. Niestety, trudno z tą nakładką kontrolować wibracje siłą nacisku, bo wypustki uginają się. Ja poradziłam sobie z tym fantem, po prostu naciskając głowicę dłonią.

Nakładka Omi (pistacjowa) – przeznaczona jest do stymulacji punktu G. Jest krótka, więc nie oferuje maksymalnego wypełnienia pochwy podczas zabaw penetracyjnych, ale świetnie trafia w strefę G. Omi można używać na kilka sposobów, bo jej kształt umożliwia bezpośrednią stymulację łechtaczki, perineum czy anusa od zewnątrz.

Trochę żałuję, że nie można kupić osobno nakładki Shiatsu z czterema wypustkami, która dostępna jest tylko w zestawie Wellness, bo wydaje się wprost stworzona do rozbijania wszelkich napięć w ciele. Podobno nakładki na inne masażery, np. Magic Wand, pasują również na Sola Egg, więc osoby, których na tę chwilę nie przekonują Bunni czy Omi, z powodzeniem mogą sięgnąć po dużo tańszy Wellness Set i ewentualnie rozbudowywać go w przyszłości o nakładki innych marek.

Działanie

Sama najczęściej sięgam po nakładki Swedish i Omi – Bunni średnio trafia w moje preferencje. Już przy pierwszym użyciu byłam pod wrażeniem mocy tego masażera, bo lubię intensywną stymulację, a jego wielkość wcale nie zapowiadała aż takich doznań.

Podczas masażu ciała z nakładką Swedish bardzo odpowiadało mi kontrolowanie wibracji siłą nacisku, podobnie jak podczas masażu wulwy. To rozwiązanie i kapturek Swedish zdecydowanie idą ze sobą w parze. Podczas masturbacji lub zabaw w większym gronie polecam wypróbowanie zestawu Sola Egg + Swedish zarówno nago, jak i przez ubranie.

Niestety, siła nacisku w przypadku Omi działa… średnio. Żeby wydobyć z gadżetu moc, której potrzebuje moja strefa G (a w tym obszarze jestem królową mocy), musiałam mocno przyciskać gadżet do wejścia pochwy, co nie było szczególnie przyjemne. Dlatego, chcąc doświadczyć orgazmu w wyniku stymulacji strefy G lub łechtaczki od środka, ustawiałam moc Sola Egg na zewnątrz ciała, maksymalnie naciskając głowicę dłonią, a następnie blokowałam pożądany stopień wibracji. Tym samym zapewniałam sobie naprawdę intensywne orgazmy.

Przyznaję też, że niezbyt lubię trzymać wibrujący Sola Egg w dłoni dłużej niż 20 minut, bo intensywne wibracje roznoszą się po całym trzonie, co sprawia, że zwyczajnie tracę czucie w ręce, a nie jest dla mnie przyjemne doznanie. Z tego powodu dość często oddaję Sola Egg we władanie mojemu partnerowi, któremu takie „drętwienie” nie przeszkadza.

Ciało mojego partnera też zaprzyjaźniło się z Sola Egg – choć moja łechtaczka stwierdziła, że królicze uszka są raczej meh, to wędzidełko jego penisa zdecydowanie uwielbia pieszczoty z użyciem Bunni. Podczas prac ręcznych i fellatio wzmacniałam doznania mojego partnera stymulacją perineum z nakładką Omi.

Podsumowując

Sola Egg to gadżet niezwykle funkcjonalny, a w moim subiektywnym odbiorze – również bardzo estetyczny. Masażer jest lekki i mały (jego wielkość porównałabym do małej puszki z napojem), a przy tym mocny. Jeżeli ktoś ma problemy z utrzymaniem ciężkich zabawek w dłoni, z pewnością doceni poręczność Sola Egg.

Sterowanie wibracjami siłą nacisku działa bardzo dobrze i z łatwością można wyłapać i zablokować ulubioną intensywność. Niestety, będzie ona jednostajna, więc osoby, które lubią, kiedy gadżet sam z siebie pulsuje lub wibruje falowo, raczej nie będą usatysfakcjonowane. Dla osób pragnących spersonalizowanego i dostosowanego do aktualnej potrzeby wibrowania Sola Egg z pewnością okaże się strzałem w dziesiątkę. Zwłaszcza jeśli te osoby są królowymi i królami mocy i odpowiada im kombajn między udami.

Osoby nieprzepadające za zabawami penetracyjnymi, a chcące sprawdzić, co Sola Egg potrafi, moim zdaniem powinny sięgnąć po zestaw Wellnes, który na tę chwilę kosztuje ok. 18 euro, podczas gdy Passion – z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu – to wciąż inwestycja rzędu ponad 100 euro.

Sola Egg Passion Set: Amazon DE | Amazon UK

Sola Egg Wellness Set: Amazon DE | Amazon UK