Po kliku spotkaniach i rozmowach zawsze dochodzi do sytuacji, kiedy albo złapiecie się za rączki, albo któreś z was poprosi o numer telefonu jej/jego znajomego, by się z nim umówić.
W końcu nadchodzi ten moment, kiedy ty wiesz już, jak on pachnie, ale w zasadzie nie wiesz, co myśli. Nie unika cę i sam zaczepia. Nie wyczuwasz jednak czy jesteś równie częstym gościem w jego głowie, co on w twojej. Analizujesz dalej… dochodzisz do wniosku: „Przecież nie odzywałby się tak często, jeśli nie byłby zainteresowany?” Błąd. Przyjaźń damsko-męska jest realna. W dodatku – od czegoś trzeba zacząć, prawda? Miłość od pierwszego wejrzenia jest dobra w baśniach i na użytek filmowych skrótów. Tak jesteśmy skonstruowani. Seksualnie może nas pociągać od razu, ale by stworzyć silniejszą relację – trzeba czasu i pracy.
Dobrze – lubisz go. Widać, że on ciebie też wystarczająco lubi, by zawracać ci głowę (i w głowie…). Tylko co teraz, skoro już potrafisz przywołać jego zapach? Jestem zwolenniczką uwodzenia, nie niepotrzebnego zwodzenia. Jeśli któreś z was nie chce z tej ballady żadnego romansu, to może lepiej czasem zwyczajnie o tym… powiedzieć?
Cher śpiewała:
If you wanna know if he loves you so
It’s in his kiss
That’s where it is!
Jednak czasami trudno do tego zbliżenia poczekać, zaczynamy kombinować i analizować jego reakcje. Skoro odpisuje od razu na sms to znaczy tyle, a skoro krzyżuje ręce to się od nas oddala… To nie jest takie proste…
Wyjść z tej sytuacji jest kilka.
1. The talk – pogadaj z nim. Skoro tuptasz w miejscu i nie wiesz, jak to ugryźć, ale wiesz, że zaczyna ci zależeć, a on jeszcze nic nie mówił – ZAPYTAJ GO. Najwyżej usłyszysz, że bardzo cię lubi, ale w sumie to nie myślał o związku. Pamiętaj, że poznając go nie obiecywaliście sobie, że sypialnia będzie zielona.
Error: Nie przeprowadzaj takiej rozmowy za wcześnie. Czasami wystarczy wyhamować. Skoro gadacie ze sobą już długo, a ty zauważyłaś, że już spodziewasz się od niego wiadomości i jest ci trochę łyso, gdy milczy – może przeczekaj i nie wymyślaj powodów, by zacząć rozmowę? Oczarowanie często mija, tak w przypadku kiedy znacie się miesiąc, ale też gdy znacie się dużo dłużej i odbyliście już z 5 poważnych rozmów o tym „jak żyć”. Fakt, że facet opowiada ci o swoich problemach nie oznacza, że ma już imiona dla waszych labradorów.
2. Księżniczkowy nastrój – weź się obraź. Zamilcz i udawaj, że ani trochę ci nie zależy. Najlepiej jeszcze opowiedz też o tym, jakie miałaś branie w ostatni piątek.
Error: zasadniczy. Tego nie rób, bo <news flash!> faceci mają uczucia. Zresztą – jakbyś się czuła, jeśli on opowiedziałby ci ile dostał numerów telefonu w sobotę?
3. Think like Mrs Leopard (go get him tiger!) – szpilki, podkreślone usta, zarzuć górne rzęsy na plecy dolne na dekolt i weź go, skoro on ciebie nie bierze. Silna, zdeterminowana kobieta bierze sprawy w swoje ręce i stawia wszystko na jedną kartę. Możesz go przygnieść do muru. Możesz zdominować. Możesz w zasadzie wszystko.
Error: Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pomyśli: ona chce mnie tylko puknąć. (*jak wyżej: faceci mają uczucia)
4. Tlenu! – Poczekaj. Zajmij się czymś. Zastanów się – tak w ogóle – czy brak ci faceta, czy on nie stałby się wypełniaczem. Prawdopodobnie nabierając dystansu, będziesz potrafiła ocenić bardziej realnie kim dla siebie jesteście.
Error: Usprawiedliwisz się i zrezygnujesz. W sumie jeśli ci przejdzie to wcale nie wyjdziesz na tym źle? Nie wychładzaj się za bardzo, ponieważ jeszcze stracisz dobrego kumpla, który być może ma jakichś fajnych zdecydowanych kolegów? Ewentualnie… W nowych kręgach zajęć znajdziesz kogoś równie interesującego i wrócisz do punktu wyjścia.
5. Słowo na „K” – deklarujesz swoje uczucia. Niech zrobi z nimi co chce. Ty będziesz gotowa nawet zostać jego rezerwową, zapasową żoną, kryzysową narzeczoną. Będziesz czekać aż on się zakocha. Dasz mu jeść i podasz piwo. Nawet jeśli znasz go tylko 2 miesiące, oświadczysz mu, że jest tym jedynym. (chętnych odsyłam do serialu (Jak poznałem wasza matkę)
Error: Nie wierzę (większość ludzi również), że można szczerze i prawdziwie komuś zafundować słowo na „K” zanim coś w ogóle się wydarzyło. Wyhamuj! Albo ucieknie, albo jeszcze cię będzie zwodził. Szanuj się. Wcale nie chcesz być jego świętą powiernicą, która nie dość, że wysłucha to wypierze.
Pamiętajcie: gdy nic się nie wydarza nie należy pisać sobie scenariuszy: jeśli tak, to znaczy to. Ja cenię osoby wychodzące poza schemat. Opracowywanie taktyki to równie głupi pomysł. To nie polowanie ani szachy. Daj sobie czas i luz. Skoro jest MIŁO to po co… wszystko psuć? To spontaniczność czyni nasze wspomnienia tak rewelacyjnymi. To umiejętność wyluzowania sprawia, że jesteśmy przekonani o słuszności naszych decyzji. Wreszcie – intuicja. Nie usypiajcie jej, ona czasem zawodzi, ale dzięki niej mamy także cenne doświadczenia.
[grafika wpisu – Luis Sarabia]
Komentarze zamknięte.
noir
16 lipca 2014 at 21:35Wędruję sobie po Twoim blogu, i akurat pod tym wpisem mam największą ochotę zostawić parę zdań.
Zasadniczo zgadzam się z praktycznie wszystkim, co tu napisałaś. A przynajmniej zgadzałam się stuprocentowo do jakiegoś czasu.
Tak po prostu, opowiem krótko moją historyjkę życiową, bo jestem zaprzeczeniem schematów i jakimś idiotycznym, anormalnym wyjątkiem.
Z moim obecnym towarzyszem życia zeszliśmy się dwa dni po tym, jak się poznaliśmy. Rozmowy o tym, jak żyć i jak doprecyzować definicję tego, co między nami jest, pojawiły się trzeciego dnia. Próby uspokojenia się i czekania kompletnie nie wyszły. Seks przyszedł po paru dniach, deklaracje i wielkie słowa na K po kilku.
Złamałam wszystkie zasady logicznego myślenia, przyjaciele patrzyli na mnie jak na idiotkę i nikt nie wierzył, że z takiej farsy mogłoby wyniknąć coś poważnego. A jednak – na przekór wszystkim, z towarzyszem egzystujemy sobie razem kilka miesięcy i jest to najlepszy związek w moim życiu.
Także – po prostu – dajmy się czasami ponieść. Pozwólmy całkowicie oddać się spontaniczności, zapomnieć o schematach, o racjonalności, o logice, bo czyż zawsze musimy być poważni?
Ktoś
25 stycznia 2017 at 16:13Nie musimy, ale tak z czystek ciekawości – ile już jesteście ze sobą?
Marta Małgorzata
26 lutego 2013 at 13:36Klasyk powiedziałby, że silniej do mnie mówi czucie i wiara ;)
Bo przecież czujemy, że nie jesteśmy obojętni, a „oni” nie są obojętni nam.
Mogę tylko życzyć by zachowywać się normalnie – czyli przede wszystkim tak, jak sami chcemy być traktowani.
a jakby co….
Rozmawiać!!! Nie osaczać.
Nick *
19 lutego 2013 at 23:07no dobra, to w każdym przypadku jest błąd. co robić zatem, jak żyć?
Nick *
15 lutego 2013 at 17:27Ano, całość ma inny wydźwięk, bardzo fajny wydźwięk :) Może faktycznie ukuło tym kontrastem wobec reszty artykułu :) Piąteczka od niezdecydowanego faceta :)
Magda
12 lutego 2013 at 17:11Całość ma raczej inny wydźwięk.
Opiera się ona na przeświadczeniu, że facet swoje uczucia ma, ma też prawa do zdrowej damsko-męskiej przyjaźni. Kobiety często chcą, by facet się określił sam – a przecież też mogą zdobywać mężczyznę jak Mont Everest?
Nick
12 lutego 2013 at 15:53boli. oczekiwanie, że mężczyzna będzie zawsze zdecydowany, to traktowanie go jak bohatera typowych filmów porno. tym samym jest docenianie znajomości z mężczyzną przez pryzmat potencjalnych zdecydowanych kolegów.
Nat
16 lutego 2013 at 23:01Jeżeli dziewczyna jest zdecydowana, a facet ma ciągłe „chciałbym, ale >bojęsię<" to chyba nic dziwnego, że osoba z jaśniej sprecyzowanymi celami (np. "chcę być w związku"), szanując swój i niezdecydowanego delikwenta czas, zwróci się do kogoś, kto ją pociąga równie bardzo i ma podobne oczekiwania względem nowej znajomości. Chyba nie ma nic złego w poszerzaniu własnej puli genowej dzięki nowemu gronu kolegów?
Nick
12 lutego 2013 at 10:29„jeszcze stracisz dobrego kumpla, który być może ma jakiś fajnych zdecydowanych kolegów”
ała.
Marta Małgorzata
12 lutego 2013 at 11:22Naprawione, już nie boli.