Jak zmienić chęć zdrady w coś pozytywnego?

Jak zmienić chęć zdrady w coś pozytywnego?

Obawiasz się, że zdradzisz? Wbrew pozorom, chęć zdrady może okazać się punktem wyjścia do wprowadzenia pozytywnych zmian w związku! 

Są ludzie, którzy znacznie bardziej niż doświadczenia niewierności ze strony drugiej osoby, boją się, że sami zdradzą lub swoimi seksualnymi poczynaniami w jakiś sposób skrzywdzą drugą osobę. Wiem, co mówię, bo… sama jestem taką osobą – ciekawską, pobudliwą, a na dodatek otoczoną seksem ze wszystkich stron. Wiem jednak, że w moim przypadku w chęci niekonsensualnego, „zakazanego” skoku w bok najczęściej wcale nie chodzi o seks…

Zdaję sobie również sprawę, że w moich chceniach nie jestem odosobniona, bo chęć zdrady często pojawia się w wyznaniach osób, z którymi pracują lub które kontaktują się ze mną, prosząc o radę. Być może jesteś jedną z nich?

Chęć zdrady – jak sobie z nią radzić?

Jeżeli myśli o zdradzeniu drugiej osoby przemykają ci przez głowę, oto kilka możliwych przyczyn oraz moje propozycje, jak przekuć chęć zdrady w coś, co umocni, a nie zniszczy relację.

Zastanów się, co jest dla ciebie zdradą

…i czy twoje pojmowanie zdrady pokrywa się z rozumowaniem drugiej osoby. W tej kwestii naprawdę nie ma jednej, uniwesalnej definicji. Na to, co postrzegamy jako zdradę, wpływają naprawdę różne czynniki – od wychowania, poprzez doświadczenia seksualne i związkowe, aż po oczekiwania względem drugiej osoby, a nawet… własne kompleksy.

Czasem okazuje się, że dla kogoś zdradą jest już oglądanie pornografii, podczas gdy w u ciebie znacznie dotkliwsza od przygodnego seksu będzie świadomość, że druga osoba zakochała się w kimś innym.

Kwestia, co dla kogo jest zdradą powinna być przegadana w każdej relacji indywidualnie. Możecie ułatwić sobie sprawę, wspomagając się nawet wydrukowaną listą konkretnych aktywności erotycznych i seksualnych, na której zaznaczycie, które są według was zdradą, a które nie.

Mogą się na niej znaleźć takie pozycje, jak: flirt (sprawdź, jak flirtować etycznie); seksting; oglądanie pornografii; pocałunek; stosunek seksualny; sesja D/s; sesja shibari – zawartość listy zależy wyłącznie od was i dynamiki waszego życia seksualnego. Nie chodzi tu bynajmniej o to, aby wypracować kompromis i dojść do wspólnej definicji zdrady, ale lepiej poznać zarówno siebie, jak i drugą stronę. To doskonała okazja, aby wytłumaczyć swój punkt widzenia oraz to, co dana sytuacja dla nas znaczy.

Nie karz się za chęć zdrady

To, że czujesz pociąg do kogoś innego niż osoba partnerska – czasem może być to nawet postać fikcyjna – jest zupełnie normalne. Być może dla ciebie świat fantazji jest jedynym obszarem seksualności, który jest tylko twój, bo nie czujesz przymusu dzielenia się nim z drugą osobą. Pozwolenie sobie na fantazjowanie i oddawanie się im, wcale nie oznacza, że któregoś dnia wcielisz je w życie (zwłaszcza z postacią fikcyjną), ponieważ… chęć zdrady można wykorzystać do umocnienia relacji i ulepszenia życia erotycznego.

Pamiętaj, że seks czasem robi się nudny

Od razu dodam, że nudny może być zarówno seks, który zawsze przebiega tak samo, jak i ciągłe eksperymenty. Być może potrzebujecie zmiany scenerii, Może też chodzić o potrzebę czegoś nowego, zmianę scenerii, zmianę utartego schematu, w którym się poruszamy, zmianę utartego scenariusza. Zlokalizowanie, co aktualnie przeszkadza ci w życiu seksualnym, pomoże w komunikacji z drugą osobą.

Chęć zdrady – przyczyna tkwi w dostępności?

Esther Perel, psychoterapeutka specjalizująca się w seksualności i związkach, autorka książki Kocha, lubi, zdradza, twierdzi, że ekscytujące życie seksualne wymaga dwóch rzeczy: pożądania i przeszkody. Może to szokujące, ale też trudno się z tą opinią nie zgodzić. Bardzo często myśli o zdradzie pojawiają się, kiedy znika ta „przeszkoda” (np. odległość, brak miejsca lub ograniczony czas spotkań), a osoby w relacji stają się dla siebie tak dostępne, że przestają się o siebie starać. Wygasa tzw. energia nowego związku i pojawia się tęsknota za przyjemnym, emocjonalnym hajem…

Bardzo często ten ktoś (lub „ktosie”) spoza relacji jest obietnicą doświadczenia tego skoku adrenaliny, który towarzyszy nowym seksualnym relacjom. Na dodatek ta osoba nie tylko fascynuje nas erotycznie, ale pewnie zaspokaja też jakieś inne potrzeby – obdarza autentyczną uwagą, ma czas i chęci na pogłębione rozmowy, docenia nas czy podziela pasje i hobby, komplementuje. Na dodatek ma ułatwione zadanie, bo widzi nas w kompletnie innym świetle niż osoba partnerska – na przykład z dala od obowiązków domowych czy rodzicielskich. Erotyczna fascynacja może też okazać się tym silniejsza, że… to twój aktualny związek stanowi tę mityczną przeszkodę.

W tej sytuacji pomocne może okazać się odklejenie się od siebie i intencjonalne podzielenie swojego czasu na „mój”, „twój” i „nasz” – zwłaszcza, jeżeli od jakiegoś czasu wszystko z drugą osobą robicie razem. Czas spędzany osobno możecie poświęcić na realizowanie jakiegoś hobby, spotkania ze znajomymi, dłuższe lub krótsze wyjazdy – cokolwiek, co sprawia wam radość i daje spełnienie. Pozwól też, aby druga osoba mogła zobaczyć cię w innym świetle – np. jako specjalist(k)ę w swojej dziedzinie, kogoś, kto jest w stanie rozbawić tłumy. Ty też spróbuj zobaczyć ją oczami innych ludzi.

Kiedy chęć zdrady – jak ją zakomunikować?

Tłumienie uczuć i potrzeb na dłuższą metę jest szalenie wyczerpujące. Czasem do tego stopnia, że nie potrafimy nawet normalnie rozmawiać z tą drugą osobą. Możemy nawet oskarżać ją o to, że to ona w jakiś sposób wywołała tę chcęć zdrady. Aby nie zapieklić się w swoim poczuciu wiecznego niedoruchania niezaspokojenia, musimy komunikować się z drugą osobą, na przykład mówiąc jej, co nas podnieca, a także, co zaczęło nam przeszkadzać.

Absolutnie nie chodzi o to, aby straszyć osobę partnerską zdradą, jeżeli nie da nam tego, czego oczekujemy. Jeżeli okazuje się, że chodzi nam raczej o uwagę, bycie adorowanymi, robienie większej ilości rzeczy poza domem, częstsze wychodzenie bez dzieci, możemy to zakomunikować w miarę bezboleśnie. Być może okaże się, że partner/ka też ma taką potrzebę!

Trzeba jednak skupić się na mówieniu o własnych odczuciach, bez oskarżania drugiej strony: „bo ty zawsze”, „bo ty nigdy”, a także proponować konkretne sposoby na ulepszenie relacji – czasem mogą być to rzeczy tak proste, jak umawianie się na randki raz w tygodniu, zachęcenie drugiej osoby do znalezienia czasu na własne hobby czy zajęcia, częstsze wypady z miasto, wyłączenie telewizora podczas wspólnej kolacji.

Nie możemy też zapomnieć o wysłuchaniu drugiej strony i dopuszczeniu jej oczekiwań do głosu.

Pozwól relacji zmienić się lub… zakończyć

Kiedy wszelkie próby komunikacji i chęci naprawy sytuacji zawodzą, jest jeszcze jeden, ostateczny krok. Choć nie dla wszystkich będzie to najbardziej optymistyczne rozwiązanie, sama całkiem serio uważam, że czasem po prostu trzeba pozwolić relacji zmienić się lub… zakończyć.

Zwłaszcza, gdy okazuje się, że jednak chodzi o seks. Seks jest naprawdę potężną siłą, która może zbliżyć dwoje ludzi do siebie lub skutecznie ich rozdzielić. Bywa, że oczekiwania seksualne nie pokrywają się do tego stopnia, a monogamia jest jedyną opcją, trzeba pozwolić danej relacji zakończyć się i poszukać spełnienia gdzie indziej.

Jeżeli jednak druga osoba jest człowiekiem, z którym po prostu chce się spędzić resztę życia, a przynajmniej jego część pozałóżkową, znalezienie rozwiązania jest możliwe. Może przecież okazać się, że do zaspokojenia chęci zdrady czy apetytu na bycie adorowanymi, wystarczy nam założenie profilu na portalu randkowym czy Tinderze, i cieszenie się świadomością, że pożąda nas ktoś jeszcze. Wcale nie musimy się z tą osobą spotykać na żywo – możemy po prostu masturbować się do fantazji o byciu pożądanymi.

Otwarcie związku (jednostronne lub całkowite) czy swing też nie muszą oznaczać końca relacji. Niektóre pary decydują się na przykład na wprowadzenie polityki „nie pytaj/nie mów”, w ramach której osoba randkująca lub uprawiająca seks z innymi osobami ma na to przyzwolenie, ale nie dzieli się szczegółami swoich podbojów. W innych związkach jedna osoba angażuje się w relacje intymne z innymi pod warunkiem, że ta druga może sobie popatrzeć, ale nie dotykać w trakcie. Jeszcze w innych obowiązującą zasadą jest niespotykanie się z ludźmi mieszkającą w tym samym mieście.

Chęć zdrady to nie koniec świata

Chęć zdrady wcale nie oznacza, że jesteśmy złymi ludźmi. Może być świetnym impulsem do przeanalizowania własnych oczekiwań oraz stanu związku, w którym jesteśmy, a także ich przewartościowania. Szczerość w kwestii uczuć czy pobudek naprawdę pozwala umacniać relację oraz skuteczniej komunikować się z drugą osobą. Warto jednak znaleźć dla siebie taką metodę, która zadziała i która najpełniej pozwoli nam zadbać o dobrostan wszystkich zaangażowanych stron.

Uważasz moje artykuły za przydatne?

okładka wpisu: Joshua Coleman via Unsplash

aktualizacja artykułu z 2015 roku

Komentarze zamknięte.
  1. Kuol

    19 maja 2020 at 07:12

    „wystarczy nam założenie profilu na portalu randkowym czy Tinderze, i cieszenie się świadomością, że pożąda nas ktoś jeszcze.”

    Cudowna rada, to wyjaśnia czemu większość kobiet nie odpisuje na wiadomości w Tinder.

    • Nx

      19 maja 2020 at 10:58

      Jeżeli jest to większość, to pokusiłabym się o stwierdzenie, że problem raczej nie tkwi w tym, że są w związkach.

      Rozumiem jednak, że brak odpowiedzi może być frustrujący.

  2. Kr

    11 stycznia 2016 at 10:39

    Jestem po lekturze książki Deborah Anapol „Poliamoria” i polecę ją każdemu, choćby w celach poznawczych. Tam pojęcie zdrady też się pojawia ale relacje są kompletnie inne niż w modelu monogamii wpajanym nam od dziecka. Sam miałem okazję się przekonać, że można żyć w symetrycznym związku będąc z dwiema osobami. Zadziwiam się tym, że można kochać więcej niż jedną osobę jednocześnie. Zdrada… zależy właśnie jak na to spojrzymy. Dla mnie najgorszą formą zdrady jest kłamstwo bo wtedy traci się zaufanie. Pierwszy raz, kiedy przyznaliśmy się z moją partnerką do tego, że każde z nas kocha dziewczynę z którą mieliśmy tylko dla frajdy pójść do łóżka był ogromnym oczyszczeniem. Każde z nas miało już z nią oddzielnie głęboki kontakt emocjonalny ale nie mieliśmy żadnego zamiaru się rozstawać jako para. Wręcz to nasz związek wzmocniło. Skończyło się to wszystko z innych powodów dobre kilka lat temu. Nikt z nas na coś takiego nie był przygotowany (bo niby skąd miał znać takie układy?). I nadal jesteśmy parą, nadal jesteśmy ze sobą szczęśliwi i staramy się dawać sobie coraz więcej radości, zaufania i miłości. Ale nasz związek jest nadal otwarty. Każde z nas ma wolny wybór i ponosi odpowiedzialność za to co robi. Wie co jest cenne i co można stracić. Poruszasz ważną kwestię. Chęć nawiązania relacji z kimś innym może być sygnałem tego, że w związku dzieje się źle. I to prawda. Zawsze warto się zastanowić nad własnym związkiem. My mieliśmy przez 16 lat trwania naszej relacji wzloty i upadki ale ciągle pracowaliśmy nad poprawą. Bez tego nie ma nawet mowy o myśleniu o poliamorii.

  3. Piotr

    28 grudnia 2015 at 21:21

    LadyLove
    Pytanie z pozycji obserwatora – skąd zdradzanie partnera, którego się kocha? Pytam z czystej ciekawości, czy to dlatego, że kochanek może dać Ci emocje, których nie masz szans uzyskać ze swoim stałym partnerem? Czy może kochasz dwie osoby na raz, co przecież też nie jest rzadkim zjawiskiem.

    • Martenka33

      11 lutego 2016 at 00:41

      U mnie jest tak ze kocham partnera nawet w ogień bym za nim skoczyła ale …. od jakiegoś czasu pisze z facetem z którym kiedyś coś tam się zaczęło i nie wyszło nic więc myślę że u mnie to po prostu coś nowego ze po 7 latach związku pragnę czegoś innego … nie chce zdrady ale nie wiem czy dam radę to przetrwać nie ukrywam ze mąż jest przystojny wysportowany charakter super itd a jednak mnie coś ciągnie do tego drugiego 😕 chyba zwyczajna ciekawość i chęć doświadczenia czegoś innego …. nie wiem co robic

  4. Margerytka

    30 listopada 2015 at 12:16

    Dziękuję za ten tekst…
    Dla mnie to ciężki temat, choć z zupełnie innego powodu. To ja zdradziłam i po mnóstwie emocjonalnych dołków, totalnego pogubienia i emocjonalnego sponiewierania odeszłam, mój eks do dziś nie dowiedział się, że go kiedykolwiek zdradziłam, wolałam go ochronić przed tą wiedzą, zakładając, że to ja miałam problem. Nasz związek i tak się sypał, ale to osobny temat.
    Wiesz, ja do dziś się boję (choć minęło kilka lat), że nie będę umiała tego ogarnąć, że wejdę w związek i kogoś znów zdradzę ale powoli zaczynam się układać na tyle tam w środku, by móc uwierzyć, że może być OK, a Twój tekst to taka mała cegiełka. Trafiłam na Twojego bloga bo ktoś polecił Twój tekst, ale chyba zostanę bo podoba mi się sposób w jaki piszesz :)
    Pozdrawiam ciepło :)

  5. Memoiresale

    26 listopada 2015 at 04:03

    Ależ piekielnie trudny temat.
    Ja byłam osobą nagminnie zdradzaną. Dowiedziałam się o tym zupełnym przypadkiem i to właśnie zabolało mnie najbardziej. Możliwe, że przy odpowiedniej komunikacji, sprawa potoczyłaby się inaczej, a na pewno lepiej dla mojego zdrowia psychicznego.
    A co z tym zdrowiem psychicznym? Ano dziwnie, bo wtedy coś we mnie pękło i w następnych związkach sama zaczęłam zdradzać. Zazwyczaj było to widmo końca, bo nie potrafiłam dalej tego ciągnąć, wiedząc o mojej nieszczerości, ale jednak. Nie potrafię tego logicznie usprawiedliwić. Impuls.

  6. Joanna

    25 listopada 2015 at 12:19

    Chyba rzeczywiście trudny temat…
    Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdemu z nas zdarza się popełniać błędy, w związku z tym sądzę, że nie zawsze zdrada (tym bardziej pragnienie zdrady) musi przekreślać długotrwałą relację. Czasem może być impulsem do zmiany na lepsze, katastrofą, po której zaczyna budować się od nowa.
    Niestety częstym błędem popełnianym w związkach jest myślenie, że partner jest dany raz na zawsze, że nie trzeba się o niego starać, walczyć… Zdrada przerywa tę rutynę ;)
    Nie da się jednak żyć w ciągłym strachu, jeśli partner od początku był niewierny, a dla nas wierność jest ważna, prawdopodobnie lepiej nie marnować czasu. A może strach przed zdradą wynika z naszego niskiego poczucia własnej wartości? Może partner daje nam odczuć, że takich jak my może mieć na pęczki?
    Precz toksycznym związkom!!! :)

  7. Morella

    25 listopada 2015 at 00:02

    Mimo, iż żyję w szczęśliwym związku, często oglądam się za innymi facetami, albo fantazjuję o nich, czasem też mnie kusi, aby spotkać się z kimś innym, niż mój partner, chociaż nigdy tego jeszcze nie zrobiłam, lubię też flirtować z nieznajomymi. Mój chłopak ma tak samo. W takich flirtach nie chodzi o seks, bardziej o to, żeby przekonać się, czy jeszcze mogę się podobać komukolwiek innemu, niż mój narzeczony. Poza tym, po wielu latach związku partnerzy się sobą nawzajem trochę nudzą, dlatego zaczynają spoglądać na innych, ale to nie znaczy, że nie chcą już razem być, po prostu taka jest kolej rzeczy.

  8. Laura

    24 listopada 2015 at 20:50

    Przyznam że dla mnie temat zdrady jest strasznie ciężki i niezwykle emocjonujący, powiedziałabym że wręcz traumatyczny. [być może to zbyt duże wyznanie jak na komentarz online jednak wydaje mi się że kilkukrotna zdrada mojego poprzedniego partnera silnie wpłynęła na kształtowanie się mojej osoby jaką jestem teraz, miała także prawdopodobnie wpływ na zaburzenia odżywiania, depresję i nienawiść do samej siebie z którymi w mniejszym lub większym stopniu borykam się niestety do dziś] Przyznam szczerze że ciężko mi się czytało ostatnią część postu. Naprawdę istnieją osoby które będąc w szczęśliwym w związku chcą czuć się pożądane przez kogoś innego? Rozumiem że szczerość i komunikacja to podstawa, ale dla mnie w takiej sytuacji nie ma już co naprawiać i taki związek nie ma najmniejszego sensu. Innymi słowy = kiedy pomiędzy dwojga ludzi wchodzi osoba trzecia dla mnie jest to koniec związku. Być może jestem mocno ograniczona i patrzę na to tylko oczami osoby która doświadczyła tego tylko z jednej strony i może również nie rozumiem jeszcze pewnych kwestii jednak naprawdę trudno jest mi traktować to jako coś zupełnie naturalnego i do zaakceptowania. Jestem ciekawa czy znajdzie się ktoś kto podziela moje zdanie czy raczej powinnam z góry uznać siebie za totalnie nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie z uwagi na moje zbyt wysokie oczekiwania co do relacji z innymi ludźmi. ?

    • Nat

      24 listopada 2015 at 21:19

      Lauro, tak, takie osoby istnieją i to wcale nie przekreśla faktu, że ich związki są szczęśliwe. Może nawet szczęśliwsze niż tych ludzi, którzy dla partnerki/partnera chcą być całym światem i oczekują, że ta druga osoba też wypełni ich cały świat.
      Na przykład: mój partner jest świetnym człowiekiem, który nie znosi tańczyć, a ja taniec uwielbiam. Czy tym, że chodzę tańczyć z innymi ludźmi, zamiast ciągnąć nieszczęśnika ze sobą, w jakiś sposób umniejszam jego wartości? Nie. A przecież taniec to też intymny kontakt, endorfiny, nabuzowanie. Tak samo może być dla niektórych ludzi z seksem. Dla innych to, co robię pewnie byłoby już jakąś formą zdrady.
      Ze sposobu w jaki napisałaś, że ta trzecia osoba „wchodzi między dwoje ludzi” wnioskuję, że nie zakładasz scenariusza, że ktoś może chcieć tę trzecią osobę zaprosić. A przecież może tak być. To, co zabija nam radość z seksu to narzucanie sztywnych norm i systemów, w których swoją seksualność mamy realizować i w których powinni ją realizować też inni ludzie. Jednak ocenianie życiowych wyborów innych wyłącznie przez pryzmat własnych negatywnych przeżyć jest trochę nie fair wobec tych osób, które swoją ekspresją seksualną nikogo nie krzywdzą.
      I żeby nie było: uważam, że Twoja chęć bycia w relacji na takich, a nie innych zasadach jest zupełnie normalna i wiem, że są miliony ludzi, którzy chcą tego samego, co Ty.
      Tak samo, jak normalne jest to, że niektórzy żyją w otwartych związkach. I też są ich miliony.

    • Paula

      24 listopada 2015 at 21:31

      Laura, o ile dobrze Cię zrozumiałam, podzielam Twoje zdanie. Sytuacja w której ta druga osoba nas zdradziła, jest nie wybaczalna.- i z jednym wyjściem. Nikt też nie powinien zrzucać na siebie winy, za to że został zdradzony. Jeśli przykładowo facet dopuścił się tego, znaczy to, że coś mu w związku nie pasowało a skoro tak, należało albo o tym porozmawiać, i rozwiązać sytuację, albo się rozejść. Zdradzają W Y Ł Ą C Z N I E tchórze.

    • LadyLove

      25 listopada 2015 at 07:12

      wspaniala dyskusja aż tu bach! miałam nadzieję ze nikt nie zejdzie na oskarzycielski, wzywający ton. domyslam się ze to przez pryzmat wlasnych doświadczeń nazywasz „nas zdradzających” tchórzami… tymczasem mój romans wymagał MNÓSTWA odwagi. tak więc apeluję- szanujmy się w dyskusji.

    • Laura

      25 listopada 2015 at 08:26

      LadyLove Ale ja absolutnie nie krytykuję tutaj nikogo personalnie, zdaję sobie sprawę że istnieją odosobnione przypadki których w życiu nie zrozumiem, bo w takiej sytuacji nigdy nie byłam i będąc w szczęśliwym związku nigdy nie przyszło mi do głowy żeby zbliżać lub pozwolić zbliżyć się komuś trzeciemu, czego i nie wybaczyłabym mojemu partnerowi. Natomiast jeśli już mowa o terminach to czy nie lepiej romans nazywać po prostu nowym (lepszym? nie mnie to oceniać…) związkiem i potraktować tego drugiego partnera jak OSOBĘ, czyli okazać jej szacunek i zerwać tę relację zanim wejdziemy w inną? Być może jestem naiwna i zbyt mało jeszcze w życiu doświadczyłam ale taka opcja wydaje mi się najbardziej ludzka… Choć z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego że istnieją różne toksyczne, destrukcyjne i mniej lub bardziej zobowiązujące nas relacje niż luźny partnerski związek dwóch osób bez dzieci i statusu małżeństwa oraz takie w których trudno nam zwyczajnie odejść. Jednak takie jest moje zdanie – ludzie zasługują by wiedzieć chociaż to że nasz partner już nas nie kocha. Biorąc pod uwagę to co przeżywa osoba zdradzona oraz ta która poznała kogoś innego, tak jest mimo wszystko o wiele łatwiej.

    • Lola

      25 listopada 2015 at 15:55

      No coz, rozni sa ludzie i zwiazki i czesto wraz z wiekiem zaczyna sie odrozniac intymnosc od pozadania i milosci oraz zaangazowania. Chcialam tylko zwrocic uwage na fakt, ze mozna kogos kochac i nie pragnac seksualnie czy erotycznie. Takich zwiazkow jest mnostwo, zwlaszcza z duzym stazem.

    • Laura

      25 listopada 2015 at 19:13

      Owszem, są, jednak ja osobiście nie postrzegam tak szczęśliwego związku. Ale oczywiście szanuję twoje zdanie ;)

    • LadyLove

      25 listopada 2015 at 22:33

      po pierwsze personalne było nazwanie tych co zdradzają tchórzami. po drugie co każe ci myśleć, że zdradzają ci co nie kochają swoich partnerów? ja mojego bardzo kocham :) aż mi się robię cieplej na sercu, kiedy to piszę. po trzecie mój romansowy partner to kochanek, jeśli zależy ci na nazwaniu go jako osoby. czy to wiele zmienia?

      * Zwróć proszę uwagę, że przykładając swój szablon do sytuacji innych ludzi nie zachowujesz otwartości, którą deklarujesz. Najwyraźniej trudno jest ci sobie wyobrazić, że zdrada to dla każdego coś innego. Być może dlatego istnieje ryzyko, że gotowa jesteś nazwać tchórzem tego, kto nie kończy swojego małżeństwa z powodu oglądania porno co 2 dni (z powodu takiej zdrady skończył się mój nastoletni związek z kolegą ze szkoły).

    • Laura

      26 listopada 2015 at 08:21

      LadyLove Ale przecież komentarz o tchórzostwie nie był nawet mój, więc proszę nie osądzaj nieodpowiedniej osoby i czytaj chociaż podpisy ;) Ja jednak dalej będę się upierać że zdrada przekreśla DLA MNIE szczęśliwy związek i tyle, może i po czasie wszystko wraca do normy lub przeradza się w coś całkiem świeżego i nowego, ale trauma u tej drugiej osoby na pewno zostaje, nawet jeśli nie mówi o tym otwarcie…
      W każdym razie kończąc już tę dyskusję wszystkim wam życzę szczęśliwych relacji bez względu na to czy będziecie w nich sobie wierni czy też nie, każdy ma przecież swoją definicję związku i dopóki przynajmniej te dwie osoby będące w nim się ze sobą zgadzają to chyba reszta nie ma większego znaczenia i to właściwie chciałam od początku przekazać… Pozdrawiam ;)

  9. Nika

    24 listopada 2015 at 20:28

    Przyznam szczerze, że dla mnie temat zdrady jest bardzo, ale to bardzo drażliwy, ale jestem Ci za niego wdzięczna, Nat, bo mi to rozjaśniło kilka sytuacji z przeszłości. Trochę bardziej zrozumiałam o co chodziło, gdy mój facet czasem wolał się masturbować do kobiet, które go podrywały na czatach erotycznych, niż uprawiać seks ze mną. Prawda była taka, że nie umiałam go uwodzić.
    Po przeczytaniu tego wpisu może nie czuję się lepiej, ale zrozumiałam niektóre kwestie. :) Dzięki!

    • Nat

      24 listopada 2015 at 21:21

      W sumie trochę to przykre, że sam partner nie umiał Ci tego przekazać, gdy był na to czas. Ale cieszę się, że Ci w jakiś sposób pomogłam :) Po to prowadzę blog!

    • Paula

      24 listopada 2015 at 21:34

      Nika, – zamiast winić siebie za to, że nie byłaś kochanką uwodzącą swojego partnera, zastanów się czy on włożył wystarczająco dużo chęci w to by Cię dowartościować, byś czuła się w Jego oczach tą najpiękniejszą, najseksowniejszą..
      Bo jeśli on na co dzień nie potrafił obdarować Cię dobrym słowem, to nie powinien później mieć o co cokolwiek do Ciebie pretensji.

    • Ktoś

      23 stycznia 2017 at 02:43

      A może się starał tylko ona była zimna? Ile tak miałby się starać? Lepiej w takiej sytuacji samemu sobie pomóc…